Śmierć Marszałka [Nieskończenie Niepodległa]
Odejście Marszałka Piłsudskiego wywołuje liczne i mocne głosy podziwu dla jego życiowej drogi. Rodzi się jednocześnie nadzieja, że bez jego dyktatorskich rządów możliwa będzie naprawa stosunków wewnętrznych, w tym polityki wobec mniejszości narodowych, głównie ukraińskiej. Sanacja jednak przekreśla te szanse, stawiając na kontynuację władzy autorytarnej – teraz już bez dyktatora, który miałby szeroki, społeczny autorytet czy rangę międzynarodową.
Nowa ordynacja wyborcza do pomniejszonych Sejmu i Senatu ma odebrać obu Izbom podstawowe cechy Parlamentu – piłsudczycy starają się całkowicie obezwładnić opozycję. Partykularyzm jednej partii, przy jej gwałtownej propagandzie służebności państwu, wystawia je na wielkie ryzyko geopolityczne. Kraj, zawłaszczany przez pułkowników u władzy, zaczyna tracić charakter.
Felicjan Sławoj Składkowski (wiceminister spraw wojskowych, współpracownik Marszałka)
W niedzielę, o godzinie szóstej po południu, otrzymałem telefon od generała [Stanisława] Roupperta z Belwederu: „Jest źle, tętno słabe, bardzo przyspieszone”. Ulice, którymi jechałem do Belwederu, były ożywione, jak zwykle w niedzielne popołudnie. Gwałtowne zmiany życia Polski, które odbywały się w tej chwili, nie wydostały się jeszcze z sypialni Pierwszego Marszałka. [...]
Na łożu leży Komendant z zamkniętymi oczami, ciężko oddychając. Pani Marszałkowa z córkami klęczy przy łóżku, trzymając za rękę umierającego Męża. [...] Mijają długie chwile, samotnego, świszczącego oddechu Komendanta i modłów księdza, udzielającego ostatniego namaszczenia. Wszystko nagle zatrzymuje się.
Warszawa, 12 maja 1935
[Felicjan Sławoj Składkowski, Strzępy meldunków, Warszawa 1988]
Witold Gombrowicz (pisarz)
Skłamałbym twierdząc, że śmierć Marszałka nie wstrząsnęła mną głęboko – umierał z nim pewien okres naszego bytowania, kraj pozbawiony jego twardej ręki wkraczał w Nieznane, najeżone groźbami.
Warszawa 12 maja 1935
[Witold Gombrowicz, Wspomnienia polskie. Wędrówki po Argentynie, Warszawa 1990]
Stanisław Cat-Mackiewicz (publicysta)
Wiadomość w ciągu dwu godzin obiegła całą Polskę. Już przed godziną dziesiątą wiedzieli o tym wszyscy w miastach i miasteczkach polskich; w kawiarniach orkiestry przestawały grać, muzykanci porzucali instrumenty, na chodnikach gromadziły się niespokojne grupy ludzi... Uczucie zdenerwowania ogarnęło cały kraj – nastrój grozy i obawy, co będzie z Polską. […]
Na naradzie nocnej po śmierci Marszałka, [Walery] Sławek jako premier wysunął [Edwarda Śmigłego-]Rydza na Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Część pułkowników wolałaby [Kazimierza] Sosnkowskiego, ale Sławek opowiedział się za Rydzem.
Warszawa, 13 maja 1935
[Stanisław Cat-Mackiewicz, Historia Polski, Kraków 2012]
Jan Szembek (podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych)
Minister [Spraw Zagranicznych Józef Beck] informuje mnie o pierwszych zarządzeniach, wydanych w związku ze śmiercią Marszałka. […] Mimo wielkiego wstrząsu, jaki przeżywa kraj, [...] wojsko zostało nietknięte. Marszałek pozostawił je w całkowitym porządku, a poza tym, pragnąc zawsze, by po jego śmierci przede wszystkim sprawy wojskowe zostały natychmiast załatwione, dał Prezydentowi Mościckiemu w tej mierze bardzo szczegółowe informacje. […]
Następnie Beck podkreślił, że uważa za specjalnie ważne, by śmierć Marszałka nie wywołała żadnej przerwy w normalnym toku pracy państwowej. Chodzi tu zwłaszcza o MSZ; zagranica musi się bowiem przekonać, że śmierć Marszałka nie wywołała w życiu polskim żadnej dezorganizacji.
Warszawa, 13 maja 1935
[[Diariusz i teki Jana Szembeka (1935-1945). t. 1], Londyn 1964]
Kordian Józef Zamorski w dzienniku
Wjechał na widownię cały szereg kanalii, które pewnie manifestując swój żal i obecność w Belwederze, chciały podkreślić nadal swoje prawa do moralnego spadku do Komendancie. O pozostawionym testamencie mowy nie ma. Józef Piłsudski nie zostawił nic. […]
Kondolencje z całego świata. Nader serdeczne ze strony Niemiec i Węgier. Prasa węgierska pisze bardzo pięknie, że ubyło Polsce jedno wielkie życie, przybyła jedna nieśmiertelność. Prasa całego świata zamieszcza artykuły na temat życia i czynów Komendanta. Polska dopiero teraz wierzy, że ten nasz Piłsudski, którego tak długo żarli i na którego tak długo pluli, aż się zamknął w Belwederze i stał się samotnikiem, groźnym i mściwym, który nauczył ich Brześciem i Berezą, że nie boi się nikogo, że tedy ten Piłsudski był to ktoś nie tylko dla Polski, ale dla świata wielki.
Warszawa, 13 maja 1935
[Kordian Józef Zamorski, Dzienniki (1930–1938), Warszawa 2011]
**Roman Dmowski (przywódca Stronnictwa Narodowego) w skonfiskowanym przez cenzurę artykule w „Gazecie Warszawskiej” **
Każdy cudzoziemiec, interesujący się cokolwiek polityką, na pytanie: kto rządzi w Polsce? odpowiada: Piłsudski. Wszyscy mieszkańcy naszego kraju zrozumieli, że każdy ważniejszy akt rządu był wyrazem jego woli, a przynajmniej nie mógł zajść bez jego zgody. Sam rząd legitymował się tym, że jest jego woli wykonawcą.
Tak było przez lat dziewięć i to ściśle przez lat dziewięć. Zdarzyło się bowiem, że zgon nastąpił dokładnie w dziewięć lat od zamachu stanu, który zaprowadził dotychczasowe rządy w Polsce. Zamach nastąpił z wyraźnym celem objęcia przez niego władzy, jak poprzednio zamach włoski oddał władzę w ręce Mussoliniego, a później zamach niemiecki w ręce Hitlera. Różnica z tamtymi dwoma była ta, że tamte dokonane były w imię określonych programów, gdy tutaj wystarczyła osoba Piłsudskiego. Gdy pytano o program, odpowiedź była: „idea Marszałka Piłsudskiego”. Wyznawcy tej idei nie ważyli się jej tłumaczyć. Dopiero w następstwie wyjaśniały ją częściowo fakty.
Dziś, gdy mózg, który tę ideę stworzył i rozwijał przestał działać, spadkobiercy jej będący w rządzie, czy poza rządem, są zmuszeni sformułować ją w program, o ile bowiem się zdaje, nie ma wśród nich nikogo, którego nazwisko za program by starczyło. Wprawdzie rządy zaprowadzone w Polsce przez zamach wojskowy 1926, w późniejszej fazie, zaczęły usilnie pracować nad tym, żeby zmienić się w wyraźny system, blisko pokrewny, nie w programie, broń Boże, systemowi rządów faszystowskich i hitlerowskich. Nie wiadomo wszakże, czy autorzy tej pracy zdali sobie sprawę z jednej konsekwencji tego pokrewieństwa. Mianowicie jest to system, który umie przetrwać tylko w oparciu o centralną postać stanowiącą źródło władzy. W braku jej – żadna sztuczna formuła tego źródła nie zastąpi – musi ono wynikać z istoty społeczeństwa, z jego budowy.
[…] Trzeba stwierdzić, że rola, którą odegrał, wytwarza z chwilą jego śmierci pierwszorzędnej wagi sytuację polityczną. Trzeba nie być Polakiem, żeby tę sytuację obojętnie obserwować.
Warszawa, 14 maja 1934
[Danuta Majsak, Zniknięcie „Gazety Warszawskiej” z rynku prasowego w 1935 roku, „Zeszyty Prasoznawcze” nr 3/1983, Kraków 1983]
Histmag.org jest partnerem programu Nieskończenie Niepodległa, ogólnopolskiej debaty nad kondycją polskiej niepodległości, społeczeństwa i demokracji na przestrzeni ostatnich dziesięciu dekad. Dowiedz się więcej!
Odwiedź też stronę internetową projektu!
Z artykułu w „Słowie Pomorskim”
Wczoraj około godziny jedenastej zebrały się na narady grupy konstytucyjne BBWR. Chodziło o dalszą debatę nad ordynacją wyborczą [nieuregulowaną w Konstytucji kwietniowej]. Obrady zagaił krótkim przemówieniem wicemarszałek poseł [Stanisław] Car. W krótkich słowach złożył hołd pamięci Marszałka, […] zwrócił się do członków z apelem w imieniu premiera Sławka, ażeby mimo ciosu prowadzić nadal narady tak dalece, ażeby dotrzymać zapowiedzianych terminów. [...]
Po zgonie Marszałka Piłsudskiego zawrzało za kulisami wszystkich niemal organizacji politycznych. Posiedzenia odbywają się bezustannie. Do stolicy przybyli najwybitniejsi politycy wszystkich stronnictw.
Toruń, 16 maja 1935
[„Słowo Pomorskie”, nr 113/1935]
Zygmunt Kaczyński (dyrektor Katolickiej Agencji Prasowej) w liście do Sylwina Strakacza (sekretarza byłego premiera Ignacego Jana Paderewskiego)
Gen. Władysława Sikorskiego [przeciwnika Piłsudskiego, odsuniętego po przewrocie majowym] nie dopuszczono do pogrzebu, otrzymał formalny zakaz, wydano rozkaz aresztowania Wojciecha Korfantego [związanego z Chrześcijańską Demokracją byłego więźnia twierdzy brzeskiej] zamknięto „Gazetę Warszawską”. Nie ulega wątpliwości, że organ Narodowej Demokracji popełnił gruby nietakt [nie publikując informacji o śmierci Marszałka], ale kara jest niewspółmierna z winą. […]
Beck zapowiada, że kurs polityki zagranicznej nie zmieni się. Wczoraj gościł cały dzień w Warszawie [bliski współpracownik Hitlera i naczelny dowódca niemieckiego lotnictwa Herman] Göring, z którym odbyto szereg rozmów na temat dalszego wzmocnienia stosunków niemiecko-polskich.
Warszawa, 20 maja 1935
[[Archiwum Polityczne Ignacego Jana Paderewskiego], t. 4, Warszawa 1974]
Bernard Singer (publicysta) w artykule w „Naszym Przeglądzie”
W dzień defilady pogrzebowej […] oczy skierowały się w stronę Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych Rydza-Śmigłego i w stronę stojącego obok niego generała Sosnkowskiego oraz szeregu rządowego z premierem na czele. […] Póki trwała i snuła się legenda, obracali się oni wszyscy w stronę wodza jako podkomendni. Dziś mają rządzić bezpośrednio za pomocą paragrafów nowej Konstytucji, która formalnie daje im moc władzy. […]
Kończy się mityczna tajemniczość ukryta w Belwederze. Zaczyna się – w okresie kryzysu gospodarczego, nierozwiązanych zagadnień społecznych i narodowościowych – poruszanie się mężów stanu w ramach nowej Konstytucji, zaostrzone ścieraniem się poglądów. Żaden czynnik równy legendzie nie będzie mógł przerywać sporu jednym słowem. Zaczynają się dni próby.
Warszawa, 21 maja 1935
[Bernard Singer, Od Witosa do Sławka, Paryż 1962]
Bohdan Podoski (referent Komisji Konstytucyjnej) podczas sejmowej dyskusji nad rządowym projektem zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu
Reforma wyborcza dąży po pierwsze do oparcia Izby poselskiej na zasadzie reprezentacji ogółu obywateli bez pośrednictwa partii politycznych, po drugie do bliższego związania Sejmu ze społeczeństwem przez zastąpienie systemu głosowania na listy systemem głosowania na osoby. [...]
Powierzono przez ustawę ustalenie list kandydatów na posłów zgromadzeniom okręgowym [...] oraz została wprowadzona zasada minimum głosów, które każdy z kandydatów musi uzyskać, by otrzymać mandat poselski. [...] Jeżeli chodzi o samo kompletowanie składu zgromadzeń okręgowych, dopuszczamy obok reprezentantów instytucji [samorządu terytorialnego] i zrzeszeń, reprezentantów niezrzeszonych: obywateli po jednym delegacie na pięciuset. W ten sposób daliśmy możność społeczeństwu, jeżeli uzna to za wskazane, pewnego uzupełnienia składu zgromadzenia okręgowego. [...] Ogółem delegatów [...] będzie około 4400. [...] Określiliśmy liczbę posłów na 208 [zamiast dotychczasowych 444], nie uważamy bowiem, ażeby liczba dotychczasowa była potrzebna.
Warszawa, 25 czerwca 1935
[[Sprawozdanie stenograficzne z 145 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1935 r.], Biblioteka Sejmowa RPII/3/145]
Bohdan Podoski (jako sprawozdawca) w sejmowej dyskusji nad zmianą ordynacji wyborczej do Senatu
Projekt nowej ordynacji wyborczej do Senatu określa liczbę senatorów na 96. Projekt więc zmniejsza dotychczasową liczbę senatorów o 15. [...] Jedna trzecia powoływana będzie przez Prezydenta Rzeczpospolitej, resztę wybierać będą obywatele do tego uprawnieni w głosowaniu dwustopniowym. [...] Prawo wybierania do Senatu służyć będzie wszystkim, którzy zostali odznaczeni przez Państwo za [...] zasługi osobiste. [...] Drugim tytułem do uzyskania prawa wybierania do Senatu jest ukończenie szkoły wyższej lub zawodowej stopnia licealnego. [...] Tytuł trzeci to tytuł zaufania obywateli: tu ustawa przyznaje prawo wybierania do Senatu obywatelom, piastującym stanowiska z wyboru przede wszystkim w samorządzie terytorialnym.
Warszawa, 26 czerwca 1935
[[Sprawozdanie stenograficzne z 146 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 26 czerwca 1935 r.], Biblioteka Sejmowa RPII/3/146]
Bernard Singer w artykule Zgon sejmu w „Naszym Przeglądzie”
Zgon Sejmu następował jak gdyby w jakąś jesienną pogodę, choć było upalnie. […] W atmosferze ogólnego ziewania toczyła się cała dyskusja. Posłowie opozycyjni nie wykazywali również więcej energii. Nad Sejmem zawisła klątwa marazmu. Powtarzano zdania dawno już znane, obracano się dokoła oklepanych ogólników. […] Gdy dowiedziano się ostatecznie, że projekt ustawy zostanie przyjęty bez poprawek, […] zrezygnowano całkowicie z dalszej walki.
Warszawa, 1 lipca 1935
[Bernard Singer, Od Witosa do Sławka, Paryż 1962]