Sarmacka peregrynacja. Podróż Krzysztofa Zawiszy do Rzymu
Dla nowożytnych mieszkańców Europy doby Ludwika XIV dalekie peregrynacje były niemałym wyzwaniem. Podróżny był wystawiony na wiele zagrożeń, począwszy od niebezpieczeństw na duktach, po prozaiczne zapewnienie sobie noclegu i strawy podczas podróży. Co skłaniało ludzi do podejmowania takiego ryzyka? Motywacji było wiele. Zysk płynący z korzystnej transakcji handlowej w Amsterdamie, ważna misja dyplomatyczna do Stambułu, a także pokuta i odnowa religijna w jednym z miejsc pielgrzymkowych. Ten ostatni niewątpliwie był celem wielu zagorzałych katolików.
Gdy kończył się rok 1699 można było mieć pewność, że dukty oraz szlaki pielgrzymkowe prowadzące do Rzymu zapełnią się podróżnymi z całej Europy. Zbliżał się kolejny „pełny rok”, hucznie obchodzony w Kościele katolickim pod nazwą Roku Jubileuszowego. Święto to obchodzono głównie w Rzymie od 1300 roku, co 100, 50 lub 25 lat. Odwiedzając wówczas cztery bazyliki znajdujące się w Wiecznym Mieście, wierny mógł uzyskać odpust zupełny.
Wśród tysięcy pielgrzymów odwiedzających Rzym w Roku Jubileuszowym 1700 znajdował się także Krzysztof Stanisław Zawisza herbu Łabędź. Był on synem Jędrzeja Zawiszy, pisarza wielkiego litewskiego oraz Aleksandry Konstancji Ogińskiej, kasztelanki trockiej. W swojej karierze miał zaszczyt pełnić funkcję marszałka, najpierw na sejmie koronacyjnym w roku 1697, a rok później na sejmie pacyfikacyjnym w Warszawie.
Jego postać dobrze wpisywała się w etos sarmaty, tak popularny u schyłku XVII wieku. W prowadzonym przezeń pamiętniku można przeczytać, iż nieobce były mu częste polowania na dziką zwierzynę, w szczególności na niedźwiedzie. Z ogromnym pietyzmem opisuje on każdą sytuację, w której znalazł się „oko w oko” z tymi wyjątkowo groźnymi zwierzętami. Krzysztof Zawisza był nie tylko miłośnikiem łowiectwa, ale także człowiekiem lubującym się we wszelkiej maści ucztach, którym często towarzyszyły spore ilości alkoholu. Świadczy o tym chociażby to, z jakimi detalami opisywał pożegnalne spotkanie z Augustem II: „z królem na pokoju upiłem się do sytości, wino wprzódy potem gorzałkę pijąc, czyli dubl [double] anyż, któregośmy się z królem po raz pięć napili”.
Przygotowania
Co skłoniło Krzysztofa Zawiszę do podjęcia tak karkołomnego przedsięwzięcia, jakim była peregrynacja do Italii? Czy kierowała nim ciekawość? Wpisywałaby go ona w tradycję Grand Tour, czyli podróży członków rodzin magnackich i szlacheckich po dworach europejskich oraz słynnych dziełach kultury. A może priorytetem była odnowa religijna i chęć uzyskania odpustu? Na to pytanie niestety nie można znaleźć jednoznacznej odpowiedzi w jego pamiętniku.
Motywacja pozostaje więc niedopowiedziana. Nie wskazuje na nią jednoznacznie także opis podróży po Italii, ze szczególnym uwzględnieniem Rzymu i Wenecji. Akcenty kładzione przez autora przy opisywaniu różnych miejsc, rozkładają się dość równo. Z jednej strony autor sporo miejsca poświęca na opisy kościołów i informacje dotyczące odpustów. Z drugiej jednak strony, sporo pisze o dworach możnych i różnych ważnych elementach kultury europejskiej.
Tymczasem w Państwie Kościelnym przygotowania do obchodów Roku Jubileuszowego trwały już od kilku miesięcy. W trosce o bezpieczeństwo pielgrzymów, ówczesny papież Innocenty XII powołał specjalną komisję kardynalską, która miała zajmować się bezpieczeństwem wiernych podczas ich pobytu w Rzymie. Jednym z pierwszych efektów jej działania było pochwycenie czworga bandytów i ich publiczna egzekucja na Piazza del Popolo. Ze szczególną starannością dbano także o cztery bazyliki większe, będące głównym celem wiernych z całej Europy. Odwiedzenie ich w trakcie Roku Świętego było gwarancją uzyskania odpustu zupełnego. Inauguracja Roku Jubileuszowego odbyła się 24 grudnia 1699 roku.. Dopiero w kilka miesięcy później, 7 lipca 1700 roku w Krakowie Krzysztof Stanisław Zawisza napisał w diariuszu: „rozjechałem się z żalem ciężkim z najmilszą małżonką moją: ja do Rzymu ona do Litwy, której Panie Jezu posyłaj dni dobre i posilaj łaską swoją świętą i dziatkom naszym.”
Droga
Zawisza przemierzywszy Sudety dotarł do Ołomuńca, a następnie przez Wiedeń do Wenecji, gdzie pozostał na dłużej. Kolejnymi punktami na mapie były Padwa i Bolonia. Podróż nie obyła się bez pewnych problemów. Oto bowiem w okolicach Ankony zapisał:
stałem w austerii [karczmie] pod Złotym niedźwiedziem, gdzie gości było nie mało, zwłaszcza niemieckiej szlachty z pod Wiednia; miałem trochę biedy z weturynami [woźnicami], ale nas gubernator pomiarkował i zganił bezpieczeństwo chłopów.
Oprócz środków finansowych, nieocenioną pomocą w podróży i jej planowaniu były wszelkiej maści informacje dotyczące odwiedzanych miejsc, czyli tzw. „osobliwości i rzadkości”. Z myślą o takich podróżnych jak Krzysztof Zawisza wydawane były „nowożytne bedekery”, czyli specjalne książki opisujące święte miejsca, relikwie oraz wcześniej wspomniane „osobliwości i rzadkości”. W niektórych z nich znaleźć można było także informacje dotyczące regionalnych walut, a także odległości między miastami np. w Italii. W ówczesnej siedemnastowiecznej Rzeczpospolitej wielką popularnością cieszyła się książka „Delicye zięmie włoskiey”. Uważano ją za sprawdzone kompendium wiedzy na temat owych italskich „osobliwości”.
I tak, Krzysztof Zawisza sięgając po tę pozycję, mógł się dowiedzieć, iż w Wiecznym Mieście:
na kościele jednym obaczysz jeden kamień wielki marmurowy na kształt kamienia młyńskiego, okrągły, mający Oczy, Włosy y Twarz szeroką, tych czasów nazwany la bocca della verita, co się wykłada twarz od prawdy. Onych czasów dawnych [...] gdy jeden skarżył na drugiego przed Sądem, albo o Cudzołustwo albo o co inszego temu podobnego, tedy bieżali tam y klękali przed tymże Kamieniem, gdzie osądzony musiał palce w tamte włożyć [i] przysięgać, a gdzie krzywo przesięgał, to mu palca ujadło.
Mógł także dowiedzieć się o miejscowych legendach związanych z powstaniem niektórych miejsc kultu:
Dwie mile od tego Kościoła [Bazylika św. Pawła za Murami] jest jedno miejsce alle tre Fontanne nazwane. Tam starożytny obaczysz kościółek przy którym trzy studnie [...]powiadają, gdy Paweł ś. Był ścięty, Głowa trzy razy stoczyła, za każda raza Jezusa wołając, ztąd zaraz trzy wybiegły Źródła. Które wszystkie bardzo pięknie są otoczone y ogrodzone [...] przytym ztakim Tabliczka napisem, kto 3 tych studzien pije, ten Żywota dostąpi Wiecznego.
Rzym - Caput Mundi
W trakcie swojego pięciomiesięcznego pobytu w Wiecznym Mieście, począwszy od września 1700 roku, Zawisza miał wiele czasu na poznanie jego tajemnic i uroków, uzyskanie odpustu zupełnego oraz zapoznanie się z polskimi możnymi, którzy przybywali w Rzymie. Swoją relację zaczął od opisu rzymskich kościołów, przywiązując szczególną uwagę do dwóch z nich. Pierwszym była Bazylika św. Piotra, która zachwyciła peregrynata swoją okazałością. Stwierdził on, że „kaplice [w niej] są jak największe kościoły, i obchodząc wszystkie, dużo czasu użyć trzeba”. Dodaje także, iż w trakcie konklawe oraz późniejszego zaprezentowania nowo obranego papieża Klemensa XI w bazylice „nie tylko że nie było ścisku, ale mógłby na koniu chcący po kościele jeździć”.
Drugim kościołem opisywanym przez Krzysztofa Zawiszę była Bazylika św. Jana na Lateranie. Miał się tam znajdować „gwałt innych Reliquiey i świetości”, w tym m. in. głowy świętych Piotra i Pawła. Także w oratorium Pałacu Laterańskiego znajdowały się ważne relikwie, do których przybywały rzesze wiernych. Były to przede wszystkim Święte Schody, które pochodziły z
pałacu Piłatowego z Jerozolimy, któremi był na ostatni dekret śmierci prowadzony Jezys Odkupiciel nasz; po tych wschodach które są marmuru białego, nie wolno z orężem ani szpadą iść, ani inaczej iść, tylko na kolanach pełząc. Dwa są miejsca, na których była krew Zbawiciela, kratkami albo krzyżem mosiężnym załoniona.
Zawisza dodaje także, iż schody prowadziły do kaplicy Sancta Sanctorum, w której znajdowały się kolejne ważne relikwie.
Nie tylko wiara
W trakcie swojego pobytu w Wiecznym Mieście, tak ważna osobistość, jaką był Krzysztof Zawisza, musiała znaleźć lokum godne swojego stanowiska społecznego. Przez pewien czas gościł m. in. w pałacu księcia Livia don Odeschalkiego, bratanka papieża Innocentego XI. Opisując jego posiadłość przyszły wojewoda stwierdził lakonicznie, iż nic szczególnego się w niej nie znajduje. Jego uwagę przykuła jednak pałacowa winnica, w której
natłoczonego wina widziałem kuf [beczek drewnianych do leżakowania] 80, w grotach stojącego tegorocznego, i wszystkich probowałem, przyznając, że arcy dobre różnego gatunku.
Jak widać pobyt Zawiszy w trakcie Roku Jubileuszowego nie ograniczał się wyłącznie do nawiedzania kościołów. Życie towarzyskie kwitło w najlepsze przy dworze królowej Marii Kazimiery, wokół którego skupiła się cała ówczesna polska śmietanka towarzyska. Była ona złożona z takich osobistości jak Hieronim Lubomirski czy syn hetmański – Jan Stanisław Jabłonowski.
Tak doborowe towarzystwo oraz moc atrakcji związanych z Rokiem Jubileuszowym nie pozwoliły Krzysztofowi Zawiszy zgłębić wiedzy na temat starożytnych pozostałości po Imperium Rzymskim. W swoich wspomnieniach ograniczył się tylko do drobnych wzmianek dotyczących Kapitolu czy Term Dioklecjana. Jedynym antycznym świadectwem przeszłości, które było warte większej ilości atramentu, był
staroświecki kościół alla Rotonda [Panteon] najpierwszy w Rzymie, gdzie nabożeństwa pogan były, i gdzie palono bogom ofiary [...] w górze okrągła nad całym kościołem bania, na samym wierzchu jedne okrągłe okno na cały kościół, którem wychodziły dymy.
Krzysztof Zawisza był człowiekiem, który zdecydowanie lepiej czuł się na polowaniu niż z kałamarzem w ręku. Jego pamiętnik z Wiecznego Miasta zawiera wszystko, tylko nie pompatyczne i egzaltowane opisy. Zawisza jawi się przede wszystkim jako człowiek głęboko wierzący, dla którego podróż ta była związana z przeżyciami religijnymi. Obok tego Zawisza nie stronił od przyjemności życia doczesnego, choć na pewno nie można powiedzieć, że były one dla niego najważniejsze w trakcie podróży. Niewątpliwie głównym bohaterem sarmackiej peregrynacji były wydarzenia Roku Jubieluszowego:
Któż wypisze inne miejsca święte i relikwie, ponieważ cały Rzym jest miastem świętem, i co tylko na świecie jest świętego, czcigodnego, w Rzymie oprzeć się musi.
Bibliografia:
Opracowania:
- Cattabiani A., Breve storia dei Giubilei (1300-2000), Milano 1999.
- Gligora F., Catanzaro B., Anni Santi. I Giubilei dal 1300 al 2000, Roma 1996.
- Mączak A., Peregrynacje, wojaże, turystyka, Warszawa 1984.
- Mączak A., Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII wieku, Warszawa 1978.
- O’Grady D., 25 Giubilei. Storie e segreti di Roma negli Anni Santi dal 1300 al 2000, b.m.w. 1999.
- Osiecka–Samsonowicz H., Polskie uroczystości w barokowym Rzymie 1587 – 1696, Warszawa 2012.
- Palumbo G., Giubileo Giubilei. Pellegrinie pellegrine, riti, santi, immagini per una storia dei sacri itinerary, Roma 1999.
- Wyrzykowska M., XVI-, XVII- i XVIII – wieczne pamiętniki i diariusze polskiej szlachty jako świadectwo mentalności i stanu świadomości artystycznej, Quart 4(6)/2007, Wrocław.
Źródła:
- Delicye zięmie włoskiey, Kraków 1665;
- Posterla F., Memorie istoriche del presente anno di giubileo 1700, T. 1, Roma 1700;
- Zawisza K., Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, wojewody mińskiego, (1666-1721), Warszawa 1862.
Redakcja: Michał Przeperski