Róża Luksemburg i SDKP
Zdecydowaną opozycję wobec tak rozumianego socjalizmu reprezentowała Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Łączyła marksistowską ortodoksję oraz ściśle klasową orientację ideologiczną i polityczną z odrzuceniem postulatu niepodległości Polski i głębokim internacjonalizmem. SDKPiL to przede wszystkim Róża Luksemburg, której koncepcje i publicystyka kształtowały sposób myślenia partii i główne kierunki jej zaangażowania.
Róża Luksemburg, urodzona w 1870 roku w Zamościu w rodzinie kupca drzewnego, od 1873 roku mieszkała z rodzicami w Warszawie i tu ukończyła gimnazjum. Rodzina Luxenburg – tak metrykalnie brzmiało jej nazwisko – była żydowska, ale silnie zasymilowana. Posługiwano się w niej językiem polskim, czytano polską literaturę, przyswajała ją też dorastająca Róża. Przez matkę poznała niemieckie język i kulturę, w przyszłości będzie swobodnie poruszała się w obu obszarach językowych. W 1888 roku znalazła się w kręgu działania powstających kółek II Proletariatu. Zagrożona aresztowaniem, została wyprowadzona przez zieloną granicę do Prus przez Marcina Kasprzaka, w późniejszych latach znanego działacza partii. Od tej pory będzie mieszkać za granicą, w Szwajcarii lub Niemczech. W Zurychu, gdzie studiowała filozofię, ekonomię i nauki polityczne, związała się towarzysko i politycznie z kółkami marksistowskimi tworzonymi przez studentów przybyłych z Rosji. W ten sposób w 1891 roku poznała między innymi Leona Jogichesa, wywodzącego się z zamożnej rodziny żydowskiej, który miał za sobą udział w rosyjskim rewolucyjnym kółku w Wilnie. W 1890 roku zbiegł z Rosji przed poborem do wojska i przybył do Szwajcarii. Pod wpływem Róży zainteresował się polskim ruchem rewolucyjnym i nauczył się języka polskiego. Stworzą długoletni związek o charakterze zarówno osobistym, jak i politycznym.
Wielu przedstawicieli polskiej kolonii w Zurychu z lat 1889–1892 odegra następnie ważną rolę w życiu publicznym, ale już wtedy byli aktywnymi politycznie studentami; do tego środowiska należeli między innymi Witold Jodko-Narkiewicz, Feliks Perl, Ignacy Daszyński. Wiadomo, że Daszyński darzył Różę sympatią, może czymś więcej, ale nie mamy żadnych informacji na temat bliższych kontaktów politycznych z przyszłą liderką SDKPiL8. Róża obracała się w starszym od niej o pokolenie kręgu Jerzego Plechanowa, uznanego działacza i publicysty próbującego tworzyć podstawy rosyjskiej socjaldemokracji; jego najbliższymi współpracownikami byli Pawieł Akselrod i Wiera Zasulicz. Po krótkim czasie w relacjach z tą trójką narosły jednak nieporozumienia i niechęci, sprowokowane zresztą głównie przez Jogichesa, który wykazał mało szacunku dla autorytetów.
Już w tym pierwszym, młodzieńczym okresie w poglądach i postawie Róży Luksemburg zaznaczyły się cechy, które określą jej dalszą drogę: silne utożsamienie z doktryną marksistowską jako fundamentem całego systemu myślenia; przyjęcie postawy internacjonalistycznej, międzynarodowej, jako konsekwencji integralnego marksizmu; uznanie takich poglądów za jedynie słuszne, obiektywne, co łączyła z temperamentem polemicznym, odmową kompromisów, akceptacji dla innych nurtów lewicowego myślenia. Krąg Luksemburg i Jogichesa tworzyli również studiujący w Zurychu Julian Marchlewski (w 1889 roku w Warszawie jeden z założycieli Związku Robotników Polskich, od wiosny 1890 roku przebywający w Niemczech, potem w Szwajcarii) oraz Adolf Warszawski-Warski (także współzałożyciel ZRP, więziony przez kilka miesięcy w warszawskiej Cytadeli, po zwolnieniu za kaucją wyjechał do Paryża). Do kręgu skupionego wokół Róży należeli też Bronisław Wesołowski i Kazimierz Ratyński. „Cała grupa jednoczyła się w swym negatywnym stosunku do […] włączenia do programu polskiej partii socjalistycznej dążenia do niepodległości Polski”.
W negatywnej reakcji na ogłoszenie Szkicu programu Polskiej Partii Socjalistycznej krąg Róży Luksemburg w lipcu 1893 roku przystąpił do wydawania w Paryżu pisma „Sprawa Robotnicza”. Podkreślano w nim wyłącznie cele klasowe oraz potrzebę wspólnej z robotnikami rosyjskimi walki z caratem, „aby zdobyć sobie prawo głosowania powszechnego, prawo wybierania urzędników, swobodę strajkowania i organizowania się, swobodę zebrań, słowa, języka i druku”. Zasadniczą krytykę programu paryskiego Róża Luksemburg zawarła w sprawozdaniu o stanie ruchu socjaldemokratycznego w Królestwie Polskim, materiale złożonym w 1893 roku w imieniu „Sprawy Robotniczej” na III Międzynarodowy Kongres Socjalistyczny w Zurychu. Pisała, że w realiach politycznych Królestwa burżuazja jest „wierną podporą «tronu i ołtarza»”, natomiast politycznie nie istnieje. Drobnomieszczaństwo także nie przejawia oznak samodzielnego życia politycznego. Jedynym czynnym żywiołem opozycyjnym jest klasa robotnicza, dlatego patriotyczna inteligencja usiłuje ruch robotniczy skierować w łożysko patriotyczne, skojarzyć program odbudowania Polski jako niezależnego państwa z programem socjalistycznym „w syntezę socjalpatriotyzmu”. Kierunek ten nie ma widoków pozyskania robotników socjaldemokratycznych.
Historia społeczno-ekonomiczna trzech części byłego Królestwa Polskiego wcieliła je organicznie w trzy państwa zaborcze i wytworzyła w każdej z tych trzech części odrębne dążenia i polityczne interesy. Wobec chronicznego dziś przepełnienia rynku światowego, przemysł Kongresówki istnieje i rozwija się tylko wskutek politycznej przynależności do Rosji, która wytworzyła ekonomiczną łączność obu krajów. […] Wobec tego ekonomicznego zespolenia, wynikającego z nieprzepartej logiki kapitalizmu, dążenie do utworzenia kapitalistycznego państwa polskiego jest pozbawione wszelkich podstaw realnych. Patriotyzm wobec tych faktów staje się programem, którego podstawą są subiektywne życzenia jego twórców, a środkiem ku wykonaniu – nieobliczone ewentualności wojny europejskiej.
Program realny to wspólna walka całego proletariatu państwa rosyjskiego o obalenie absolutyzmu, w Wielkopolsce i na Śląsku współdziałanie z socjaldemokracją niemiecką, w Galicji wspólna walka z proletariatem Austrii o powszechne prawo wyborcze. (Notabene mandat Luksemburg na kongres wystawiony przez „Sprawę Robotniczą” nie został uznany między innymi z powodu sprzeciwu Plechanowa. W liście do Engelsa napisał, że przyjęcie delegatów polskich do sekcji rosyjskiej stworzyłoby precedens pozwalający zaliczyć polskich delegatów z pozostałych zaborów do sekcji austriackiej i niemieckiej, co „proklamowałoby nowy podział Polski”. Plechanow optował za prawem Polski do niepodległości, czemu dał wyraz na przykład na Kongresie Międzynarodówki w Zurychu oraz w liście powitalnym do II Zjazdu PPS).
Myśl o organicznym wcieleniu Polski do Rosji Róża Luksemburg rozwijała wielokrotnie i opierała na niej swoją koncepcję polityczną. Uzasadniając sprzeciw wobec projektu rezolucji Międzynarodówki o uznaniu prawa Polski do niepodległości, pisała: „Jeżeli państwowo-narodowe wyzwolenie Polski będzie podniesione do zadania politycznego międzynarodowego proletariatu, czemuż już nie państwowe wyzwolenie Czech, Irlandii, Alzacji-Lotaryngii? Wszystkie te zadania są równie utopijne, a nie mniej sprawiedliwie, jak wyzwolenie Polski”. Sprzeciwiała się wysuwaniu programów narodowych zamiast klasowych. Prowadziłoby to do rozbicia „zwartej walki politycznej proletariatu” na „szereg bezpłodnych walk narodowych”.
Swoje stanowisko wyłożyła w 1895 roku w obszernym artykule Socjalpatriotyzm w Polsce, zamieszczonym w organie niemieckiej socjaldemokracji „Die Neue Zeit”. Luksemburg analizowała rozwój kapitalizmu w Rosji w latach 1870–1890, kiedy produkcja przemysłowa Kongresówki zwiększyła się trzykrotnie w stosunku do wzrostu przemysłowego, który dokonał się w pierwszej połowie XIX wieku. Za warunek rozwoju polskiego kapitalizmu uważała dostęp do rosyjskich rynków zbytu, dokąd trafiają dwie trzecie produkcji przemysłu Kongresówki. „Polska i Rosja przeistaczają się w jeden ekonomiczny mechanizm. To zrośnięcie idzie krok w krok za rozwojem kapitalizmu. W miarę tego, jak przeżyte formy produkcji w obu krajach ustępują nowożytnym, związek ten staje się coraz silniejszy, przynależność Polski do Rosji staje się coraz bardziej warunkiem ekonomicznego bytu pierwszej”. Tendencje kapitalistycznego rozwoju w Polsce „pociągają za sobą ekonomiczne wcielenie jej do państwa rosyjskiego. Jest to obiektywny historyczny proces, który nie jest zależny ani od woli jednostek, ani od woli jakiejkolwiek partii”.
Ten proces rozwojowy powoduje, że żadna klasa społeczna w Polsce nie ma interesu w odbudowaniu państwa polskiego. Interes burżuazji w świetle powyższego jest oczywisty. Szlachtę, dawną warstwę rządzącą, rozwój kapitalizmu skazuje na kryzys ekonomiczny i utratę pozycji. Jej część idzie w ślad za burżuazją, część walczy o przetrwanie i jest zależna od decyzji rządu carskiego. Chłopi nie mają politycznej fizjonomii, uwłaszczenie 1864 roku i sprawa serwitutów wbiły klin między wieś a dwór. Jedynie inteligencja, w Polsce rekrutująca się głównie z podupadłej szlachty i drobnomieszczaństwa, mocno odczuwająca brak wolności narodowej w rusyfikującej szkole i wobec zamknięcia dróg awansu w wyuczonych zawodach, marzy o ojczyźnie i zaciska pięści przeciw moskiewskiemu najazdowi. We współczesnej Polsce „warstwy mające interes w odbudowaniu Polski nie posiadają sił, te zaś, które posiadają siły, nie mają interesu w tym odbudowaniu”.
Pozostaje proletariat. Na Zachodzie podnosi on i za własne przyjmuje hasła demokratyczne zdradzone przez burżuazję. Proletariat i burżuazja, choć dzieli je antagonizm, są dziećmi tej samej, kapitalistycznej formacji. W Polsce zarówno burżuazja, jak i proletariat należą do ustroju, który powstał na zgliszczach walk narodowych. Burżuazja ideału niepodległości nie zdradziła, gdyż był on ideałem okresu przedkapitalistycznego, szlacheckiego okresu gospodarczego. Żądanie, aby proletariat za swoje przyjął dziedzictwo tego okresu, to jakby żądać na Zachodzie, by proletariat utożsamiał się z aspiracjami wolnościowymi czasów feudalnych. Byłoby to oczywiście absurdalne. Proletariat w Polsce musi
stać obiema nogami na gruncie kapitalistycznego rozwoju. W Polsce zaś ten sam rozwój kapitalistyczny, który wytwarza proletariat, coraz silniej przykuwa Polskę do Rosji. […] Gdyby proletariat polski przyjął za swój program niezależności Polski, wówczas stanąłby wręcz przeciw ekonomicznemu rozwojowi. […] Zwracając się w kierunku odbudowania Polski jako państwa kapitalistycznego, odwróciłby się od swego ostatecznego celu, od socjalizmu, który jest wypływem rozwoju społecznego; chcąc zaś stanąć twarzą do tego swego celu, proletariat musi się odwrócić plecami do programu odbudowania Polski.
Ten tekst jest fragmentem książki Andrzeja Friszkego „Państwo czy rewolucja. Polscy komuniści a odbudowanie państwa polskiego 1892–1920”:
Gdyby proletariat jednak przyjął niepodległościowy program reakcyjnego drobnomieszczaństwa za swój, przeszedłby do drobnomieszczańskiego obozu.
Róża Luksemburg kończyła ten wywód następująco: Pozytywne zadania polskiego proletariatu układają się ściśle analogicznie do zadań socjaldemokratów we wszystkich innych krajach. Zadania te polegają na demokratyzacji danych warunków państwowych. Przez to, że Rosja i Polska stają się jednym kapitalistycznym mechanizmem, polski i rosyjski proletariat stają się jedną klasą robotniczą, a ich wspólnym najbliższym celem staje się obalenie caratu. Walka o polityczną wolność w Rosji daje polskiemu proletariatowi zupełną możność walczenia nie tylko o jego interesy robotnicze, lecz jednocześnie daje mu możność wywalczenia w sposób jedynie skuteczny autonomicznej swobody w Polsce i w ten sposób stania na straży zagrożonej narodowości polskiej.
Powyższy wywód dobrze pokazuje tok myślenia Róży Luksemburg, oparty na marksizmie. Historii nie tworzy wolna wola jednostek, a choćby i licznych grup. Bieg dziejów jest określony przez rozwój ekonomiczny i wynikający z niego rozwój społeczny. Na tej drodze zdarzają się wahania, zahamowania, ruchy wstecz, ale są to jedynie czasowe przeszkody. Rozwój nieuchronnie podąża w określonym kierunku. Luksemburg odwoływała się do marksistowskiej nauki o kolejno po sobie następujących formacjach ekonomiczno-społecznych, w których wzrostowi ekonomicznemu odpowiadają określone idee, na przykład formy państwowości. Idee polityczne i formy prawne są wtórne wobec formacji ekonomicznej, odpowiadają interesom klasy dominującej. Idee polityczne oderwane od interesów klasowych i danego etapu rozwoju ekonomicznego nie mają racji bytu, są fantazjami. Luksemburg redukowała inne zjawiska społeczne i problemy do najważniejszej kwestii – materialnego wzrostu, rozwoju przemysłu, modernizacji kapitalistycznej. Z tej redukcji wyprowadzała daleko idące wnioski, w tym tezę o organicznym wcieleniu ziem polskich do państw zaborczych.
Stopniowo coraz więcej pisała po niemiecku i do niemieckiej prasy, brała aktywny udział w życiu SPD, i był to krąg dla niej ważniejszy, a intelektualnie partnerski, ale z Leonem Jogichesem korespondowała wyłącznie po polsku, w dodatku polszczyzną nienaganną i bogatą. Na swój sposób życzyła Polakom dobrze, lecz tylko jako społeczeństwu, które ma iść obiektywnie wytyczoną przez historię drogą postępu – od feudalizmu, przez rozwój kapitalistyczny, do przyszłych form ustrojowych. Akceptowała swobody narodowe i kulturalne; niekiedy pisała, że obalenie caratu oznacza wolność wyborów powszechnych, wolność słowa, manifestacji, stowarzyszeń; wspominała niejasno o autonomii, ale w ramach wielkiego organizmu nowoczesnego społeczeństwa kapitalistycznego, napędzanego do postępu siłą walki burżuazji i proletariatu, który dąży do socjalizmu.
Swoje analizy o zrastaniu się ekonomicznym Kongresówki z Rosją rozwinęła w pracy doktorskiej Die industrielle Entwicklung Polens (Przemysłowy rozwój Polski), wydanej w Lipsku w 1898 roku. W przedmowie do opublikowanej w 1905 roku książki Kwestia polska a ruch socjalistyczny, z artykułami jej, Karla Kautskiego i Franza Mehringa, powtarzała te same myśli. Nie mogła ignorować wówczas faktu istnienia od ponad dekady PPS z jej programem socjalistycznym i niepodległościowym zarazem, ale nie godziła się z tym, uważała powstanie tej partii za nierozumny wybryk. Wspominając pisma wydawane przez dawny Proletariat Waryńskiego, których redaktorzy w 1892 roku współtworzyli PPS, oceniała: „Znalazł tu wyraz ten smutny fakt, że inteligencję polską uczono w najlepszym razie socjalistycznie wierzyć, ale nie uczono jej w duchu naukowego socjalizmu myśleć”. I dodawała: „dysputowanie z socjalpatriotyzmem było rozmową na wieży Babel”. Dążności do odbudowania Polski są „drobnomieszczańską utopią, a jako taka zdolne są tylko zamącić i na manowce sprowadzić walkę klasową proletariatu”.
Róża Luksemburg nie zauważała dynamicznych zjawisk o charakterze innym niż ekonomiczny zachodzących w naszej – choć nie tylko – części Europy. Powyższy cytat świadczy o lekceważeniu narodowych dążeń Irlandczyków czy przebudzenia Czechów. Nie zauważała ruchów litewskiego ani ukraińskiego w Galicji, choć oba miały także socjalistyczny nurt ideowy. Ignorowanie siły emocji narodowych prowadzić będzie do sporów z Leninem, dostrzegającym ich znaczenie, ale też przyniesie wielkie rozczarowanie w roku 1914, kiedy siła nacjonalizmów okaże się większa od siły podziałów klasowych. W pismach Luksemburg brakuje także zainteresowania dla praw Żydów, nie odnosiła się do istotnego wówczas wątku samoidentyfikacji Żydów, szukania drogi między asymilacją a określaniem własnej tożsamości. Krytycznie patrzyła na powstający Bund, który łączył przywiązanie do żydowskiej tożsamości z bliską Luksemburg interpretacją marksizmu. Zachowywała też niechęć do ruchu emancypacji kobiet, najwyraźniej uważając go za drugorzędny i zakłócający klarowność obrazu walki klasowej jako jedynej istotnej.
Leszek Kołakowski w swojej syntezie obejmującej dzieje myśli marksistowskiej oceniał, że cechą myślenia Róży Luksemburg było
niezłomne, doktrynerskie przeświadczenie o żelaznych prawach historii, których żadna moc ludzka zmienić ani odwrócić nie jest w stanie. Z pewnością wiara w prawa dziejowe należy do klasycznych tematów marksizmu i wszyscy marksiści ówcześni ją wyznawali, lecz nie wszyscy w tym samym stopniu. Większość łagodziła stanowczość i dosłowność historycznego determinizmu różnymi zastrzeżeniami […]. Jej zupełna niewiara w siłę jakichkolwiek jednostkowych czy nawet zbiorowych poczynań ludzkich, nie wyznaczonych z góry „prawami dziejowymi”, jest uderzająca i wychodzi na jaw we wszystkich ważnych kwestiach, w których zaznaczyła swoje odrębne stanowisko wśród wyznawców marksizmu. […] Żadne czysto ideologiczne zjawiska nie mogą samodzielnie wpłynąć na przebieg dziejowy, w szczególności ideologie narodowe są bezsilne w swoich próbach hamowania niezłomnego pędu dziejów, który wiedzie do największej w historii przemiany, jaką będzie światowa rewolucja socjalistyczna. […] Okoliczność ta nadaje jej dziełu teoretyczną spójność, ale spójność tego rodzaju, jaką można osiągnąć tylko kosztem skrajnego dogmatyzmu i niewrażliwości na fakty.
Poświęcenie uwagi poglądom Róży Luksemburg jest uzasadnione tym, że była liderką kręgu skupionego wokół „Sprawy Robotniczej”. Współtworzyli go też Leon Jogiches, Julian Marchlewski, Adolf Warszawski-Warski, w kraju zaś między innymi Bronisław Wesołowski oraz, po przybyciu ze Szwajcarii, Kazimierz Ratyński. Wszyscy oni wchodzili w skład politycznego kierownictwa Socjal-Demokracji Królestwa Polskiego, która w kraju starała się rywalizować z powstającą PPS i odrzucała „socjalpatriotyzm”. SDKP próbowała dotrzeć do dawnych członków Związku Robotników Polskich (jego czołowym działaczem był Marchlewski) oraz II Proletariatu. W zebraniu w marcu 1894 roku, które określiło się jako I Zjazd partii, wzięło udział 10 reprezentantów komórek w Warszawie, Żyrardowie i Łodzi. Aktywność polegała na organizowaniu transportu druków wydawanych na Zachodzie, głównie „Sprawy Robotniczej”, ich nielegalnym dostarczaniu do kraju, a następnie rozprowadzaniu w celach agitacyjnych. W 1894 i 1895 roku, zaraz po podjęciu działalności, aresztowano ponad 60 osób w wymienionych trzech miastach; w wyniku tych zatrzymań tworząca się organizacja krajowa uległa rozbiciu. Część ocalałych przed aresztowaniami, między innymi koło SDKP prowadzone w Dąbrowie Górniczej przez Tytusa Filipowicza, wstąpiła do PPS. W styczniu 1896 roku Wincenty Kowalski, jeden z czołowych działaczy partii, wprowadził grupę warszawskich robotników SDKP do PPS. Partia w kraju przestała istnieć.