Romanowowie na wygnaniu
Wraz z obaleniem monarchii pojawiły się zadziwiające przepowiednie i pełne przesady proroctwa, że nad Rosją ciąży fatum, a nad Romanowami przekleństwo. Twierdzono, że spełniła się ponura przepowiednia z początków panowania dynastii, która podstępem wyniosła na tron nieletniego Michaiła I Romanowa. Po trzystu czterech latach w Jekaterynburgu zamordowano nieletniego carewicza Aleksego (miał czternaście lat), co zwiastowało koniec dynastii. Powtarzano z lubością lub trwogą przepowiednię o utopieniu dynastii we krwi. Ci, którzy się uratują, uciekną z Rosji i będą się tułać po świecie. Dokądkolwiek się przeniosą, będą cierpieć duchowe męki z powodu tęsknoty za utraconą ojczyzną. Ludzie wymyślali nieprawdopodobne porównania, puszczali wodze wyobraźni, a wszystko po to, aby uratować mit Romanowów. Tych mitotwórców był cały legion. Wytworzył się specyficzny związek między prawdą, legendą, poszukiwaniem niezwykłych przyczyn sukcesów dynastii i bezprzykładnej, wręcz mistycznej klęski.
Po rewolucji 1917 roku w kręgach cerkiewnych zrodziła się legenda o przejściu carstwa ziemskiego do carstwa duchowego. Upowszechniano wieść, że Matka Boża przejęła berło, które wypadło z rąk Mikołaja II, i objęła władzę nad Rosją. Tak więc monarchia istniała nadal, a na jej czele stanęła Najświętsza Bogurodzica, jedyna caryca Rosji. W podmoskiewskiej wsi Kołomienskoje w miejscowej cerkwi wystawiono ikonę z wizerunkiem Matki Bożej z carską koroną na głowie i atrybutami władzy imperatorskiej w rękach. Mistyczna legenda przetrwała dziesiątki lat. Po upadku Związku Radzieckiego odezwały się głosy, że imperium istnieje nadal, że jego stolicą, jak przed wiekami, jest Moskwa, którą należy przekształcić w miasto-świątynię, oddać w niewolę Carycy Niebieskiej, a na miejscu mauzoleum Lenina zbudować kaplicę władczyni nowej Rosji.
Po pierwszej wojnie światowej i upadku trzech monarchii (Habsburgów, Hohenzollernów i Romanowów) Europa została wprost zalana popularną literaturą astrologiczną. Różni wizjonerzy dowodzili, że spełniło się proroctwo Nostradamusa zamieszczone w jego głównym dziele Les Prophéties (Przepowiednie). Zawarte w czterowierszu (II. 68) łacińskie słowo aquila (orzeł) poruszyło wyobraźnię komentatorów, którzy widzieli w nim symbol państwa Północy i zapowiedź jego upadku. Manipulatorzy powoływali się na trzystuletnie istnienie dynastii Romanowów, co jakoby miało związek z liczącymi trzysta lat cyklami astrologicznymi, które objaśniał Nostradamus. Sformułowane w XVI wieku przepowiednie, odnoszące się także do innych państw, posłużyły oszustom do wykorzystania dramatu Romanowów do celów komercyjnych.
Dynastia została obalona, ale nie unicestwiona. Do grobu zeszła Rosja Romanowów, ale nie Romanowowie. Większość członków potężnego rodu uratowała życie, uciekłszy z kraju natychmiast po objęciu władzy przez Rząd Tymczasowy. Nie przewidywali wówczas, że opuścili kraj na zawsze. Byli to książęta krwi, ale nie najbliżsi obalonych carów. Zamieszkali w Niemczech, we Francji, Włoszech, w Anglii, Danii, Hiszpanii i w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Chinach, Finlandii — wszędzie tam, gdzie mogli liczyć na wsparcie bliższych lub dalszych krewnych czy firm, które w Rosji carskiej uzyskały intratne koncesje. Wywieźli dzieła sztuki, między innymi z Ermitażu, które sprzedawano w domach aukcyjnych Wiednia, Sztokholmu, Berlina i Paryża. Na obczyźnie łączyło ich to, że wszyscy byli kiedyś właścicielami Rosji, stanowili opokę, na której wspierało się imperium. Teraz wszystkich spotkał ten sam los. Rozpamiętywanie świata utraconego prowadziło jedynie do depresji. Rozsądek nakazywał zaniechać sporów i czekać chwili, kiedy staną się znowu potrzebni. Czekając, nie pozostawali bezczynni.
Wspierali moralnie i materialnie opozycję antyradziecką, w nadziei na odzyskanie tego wszystkiego, co utracili przez bezsensowną wojnę i rewolucje. Początkowo dbali o dawny blichtr. Dla dworu Romanowów pracowała cała Rosja. Imponował innym dworom bogactwem i zbytkiem. Z utratą tej wspaniałości trudno było się pogodzić. Na obczyźnie utrzymywali więc damy dworu, służbę, sekretarzy, Kozaków pełniących funkcję ochrony. Namiastka dawnej świetności nie mogła trwać długo, bo wyczerpywały się zasoby finansowe i wyprzedano już prawie wszystkie drogocenne przedmioty wywiezione z kraju. Aby świetnie wystąpić przed obcymi rodami, rosyjscy książęta pożyczali znaczne sumy u lichwiarzy, zastawiali rodzinne pamiątki, ale i ten proceder nie mógł trwać w nieskończoność. Państwa, które udzieliły im gościny, nie zamierzały finansować ich pobytu.
Nie wszyscy Romanowowie uciekli z Rosji. Niektórzy członkowie rodziny carskiej wyjechali legalnie, dzięki pomocy wielkiego krytyka dynastii i wielkiego pisarza Maksyma Gorkiego czy działaczy bolszewickich: Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego i Anatolija Wasiliewicza Łunaczarskiego. Chociaż pochodzili z bocznej linii dynastii, także i oni uważali się za spadkobierców korony. Była to już tylko słaba gałąź potężnego rodu, która poza Rosją nie wydała ani jednego lidera pokroju Aleksandra II czy Aleksandra III.
Powyższy tekst pochodzi z:
Niewyjaśniona formalnie i prawnie kwestia sukcesji tronu wywołała bezwzględną rywalizację między Romanowami. Jedynych prawnych, jak się sami określali, następców tronu było kilku. Chodziło nie tylko o złudny prestiż i zwierzchnictwo nad rozproszonymi środowiskami monarchistycznymi, lecz także o kontrolę nad wywiezionym z kraju i zdeponowanym w zagranicznych bankach ogromnym majątkiem (pieniądze i dzieła sztuki) Romanowów. Wzajemnym pretensjom i oskarżeniom o katastrofę rodową nie było końca.
W 1922 roku we Francji wielki książę Cyryl (Kiriłł) Władimirowicz podjął kroki zmierzające do restytucji monarchii. Wydał akt (26 VII/8 VIII) informujący o przyjęciu przezeń tytułu Blustitiela (Strażnika) Imperatorskiego Tronu, co spotkało się z wielkim oburzeniem Romanowów i naraziło Cyryla na ich wzgardę. Uważali bowiem, że nie ma pewnych wiadomości o śmierci Mikołaja II, Michaiła II i cesarzewicza Aleksego. Samowolę Cyryla potraktowali więc jak zamach i potępili. Maria Fiodorowna apelowała do niego, aby zrezygnował z uzurpacji: „Pomyśl o niezręcznym położeniu, w jakim postawisz siebie i wszystkich pozostałych. O straszliwej smucie, którą zasiałeś w umysłach i sercach”.
Nie tylko brak potwierdzonych wiadomości o śmierci carów podważał prawomocność decyzji Cyryla. Wprawdzie w kolejności następstwa tronu zajmował on trzecie miejsce, a na emigracji był najwyższym reprezentantem wielkich książąt, nie mógł jednak ogłosić się carem ze względu na swój morganatyczny związek małżeński. W 1905 roku w Monachium ożenił się z rozwódką, księżną saksońską Barbarą Wiktorią, która z luteranizmu przeszła na prawosławie i otrzymała imię Wiktoria Fiodorowna. Romans Cyryla z Barbarą trwał kilka lat, ale car Mikołaj II nie zezwolił mu na zawarcie małżeństwa. Wielki książę postąpił jednak wbrew woli cara, za co został wykluczony z grona następców tronu. W 1918 roku po ustąpieniu Michaiła II zabiegał o zajęcie jego miejsca. Bezskutecznie. Po czterech latach, w nowych warunkach politycznych i poza Rosją, postanowił odzyskać tron. Niezrażony sprzeciwami rodu, 13 września 1924 wydał odezwę do narodu rosyjskiego, w której głosił, że to jemu jako najstarszemu w rodzinie carskiej i jedynemu prawnemu następcy korony przysługuje tytuł imperatora wszechrosyjskiego. Spełniło się marzenie jego matki, która już dwadzieścia lat wcześniej zabiegała o jego wyniesienie na tron. Nowy car imperator zaczął dzielić stanowiska i tytuły. Wodzem naczelnym armii rosyjskiej ogłosił wielkiego księcia Mikołaja Nikołajewicza Młodszego (jego ojciec Mikołaj Michajłowicz Starszy został rozstrzelany w 1919 roku). Zamierzał utworzyć z rosyjskich emigrantów formacje zbrojne. Siebie mianował szefem lejbgwardii pułku Izmajłowskiego. Wszystkim pochodzącym z prawego łoża potomkom domu imperatorskiego nadał nazwisko Romanowski. Organizował młodzież emigracyjną pod hasłem „Car i Sowieci” i pod tą nazwą utworzył stronnictwo polityczne. Stronników samozwańca nazywano kiriłłowcami. „Car” Cyryl I stworzył fikcję, której nikt w Europie nie uznawał. Rozdawał tytuły i stanowiska. „Trzeba żyć, nie wspominać” — to była jego dewiza życiowa.
Po śmierci uzurpatora Cyryla w 1938 roku głową rodziny Romanowów-Romanowskich na Zachodzie został jego syn Władimir Kiriłłowicz. Ojciec nadał mu tytuł wielkiego księcia spadkobiercy i cesarzewicza. Mimo nalegań kiriłłowców Władimir nie ogłosił się carem ani regentem. Realistycznie ocenił sytuację polityczną. Na powrót do Rosji nie było najmniejszych szans. Najważniejsze było przetrwanie na emigracji. Ponadto ostatni żyjący członkowie najbliższej rodziny carskiej nie uznali tytułu wielkoksiążęcego Władimira. Wśród sześćdziesięciu pięciu imion zapisanych w almanachu dworskim określającym kolejność dziedziczenia tronu nie było wielkiego księcia Władimira Kiriłłowicza, który urodził się w 1917 roku.
Władimir znalazł wyjście z trudnej sytuacji życiowej. Zajął się nowoczesnymi formami uprawy roli we własnym majątku w Bretanii. Innym członkom dynastii coraz trudniej było jednak zaadaptować się do życia bez przywilejów i majątku, coraz trudniej wytrzymywali napięcie wynikające z oskarżeń emigrantów, dawnych carskich poddanych, których położenie było o wiele gorsze niż Romanowów. Jedni popadali w rozpacz, beznadzieję, drudzy w mistycyzm. Żyli na wolności, ale bez Rosji. Ubolewali nad światem zachodnim, który nie protestował przeciwko ich wygnaniu, lecz opowiedział się po stronie Rosji Kiereńskiego i Lenina, a potem Stalina.
Część członków rodu podjęła działalność polityczną. Trzej bracia Władimirowicze (Boris, Andriej i „car” Cyryl), potomkowie wielkiego księcia Władimira Aleksandrowicza, prowadzili aktywną działalność antyradziecką. Organizowali grupy dywersyjne i terrorystyczne, które przerzucano do Rosji, i uprawiali antybolszewicką propagandę. Wielki książę Mikołaj Nikołajewicz Młodszy, który uciekł z Krymu wraz z cesarzową wdową, w rodzinie nazywany Nikołasza i bardzo popularny w sferach wojskowych, ostro krytykował „cara” Cyryla za niezakonnost’.
Powyższy tekst pochodzi z:
Kwestia praw do tronu doprowadziła do rozłamu w rodzinie i wśród emigrantów, których tysiące przybyło na Zachód. Gdy jedni bronili cara Mikołaja II, inni nie szczędzili mu słów krytyki za przyczynienie się do upadku monarchii. Mikołaj Nikołajewicz Młodszy krytykował wszystko i wszystkich, ale największą nienawiścią pałał do bolszewików, nie tyle za przewrót październikowy, co za utratę swego majątku. Wierzył, że reżim bolszewików upadnie, a on odzyska mienie. Z czasem jego antybolszewicka i antyradziecka postawa wyrodziła się w rusofobię, z powodu której odwróciła się od niego część Romanowów. Zmarł w Alpach Francuskich w 1929 roku.
Uczestnik zabójstwa Rasputina wielki książę Dymitr Pawłowicz przez kilka lat przebywał w angielskim poselstwie w Teheranie, a następnie służył w armii brytyjskiej. Książę w swojej emigracyjnej działalności nawiązywał do najstarszej cesarskiej tradycji wojskowej. Stanął na czele utworzonego w 1925 roku w Paryżu Towarzystwa Rosyjskich Grenadierów, które w początkowym okresie grupowało sto trzydzieści pięć osób z dawnych carskich pułków grenadiersich. Ożenił się z bogatą Amerykanką, która zapewniła mu wysoki standard życia. Po przeniesieniu się na Florydę zajmował się handlem winem i szampanem. Pod koniec lat trzydziestych zachorował na gruźlicę. Na leczenie wyjechał do Szwajcarii i tam zmarł w 1942 roku.
Nie wszyscy Romanowowie stanęli po stronie wrogów Rosji radzieckiej. Gdy opadły emocje, a perspektywa powrotu do kraju oddalała się, pojawiły się inne oceny rzeczywistości. Już nie mówiono o zdradzie Kiereńskiego, o rewolucji lutowej 1917 roku, lecz o dobrowolnej abdykacji Mikołaja II, a nie o obaleniu go w wyniku przewrotu wojskowego. Wielki książę Aleksander Michajłowicz (mason) uznawał bolszewików za jedynych obrońców suwerenności i jedności kraju. Przejęty losem Rosji, ganił hierarchów cerkiewnych. Przygnębienie księcia jeszcze wzmacniała świadomość, że Cerkiew odeszła daleko od Chrystusa i nie postępowała zgodnie z prawem miłości. Winił ją za to, że przyczyniła się do upadku caratu.
Z czasem gniew, gorycz i nienawiść ustępowały miejsca uczuciom patriotycznym. Pojawiające się w wewnętrznej polityce władzy radzieckiej akcenty narodowe (narodowy bolszewizm) czy odwoływanie się do tradycji rosyjskiej wpływały na zmianę postaw emigrantów-wygnańców. Zamiast na wojnę z czerwoną Rosją aktywna politycznie część emigracji szła już na jakąś formę współpracy lub przynajmniej starała się zrozumieć racje bolszewików. Skłonni do uznania bolszewików emigranci pochwalali ich politykę zagraniczną, uważając ją za kontynuację polityki Romanowów, a rewolucję rosyjską uznawali za interesujące doświadczenie życiowe, z którym należy się pogodzić. Tylko najbardziej nieprzejednani członkowie rodu trwali przy interpretacji wydarzeń 1917 roku jako narodowej katastrofy.
Zmiana myślenia i haseł stała się bardziej widoczna po przemianach politycznych dokonujących się w Niemczech na początku lat trzydziestych XX wieku. Nacjonalistyczno-rasistowska propaganda coraz wyraźniej była wroga Rosji i coraz częściej wspominała o wystąpieniu przeciwko niej. Tylko nieliczni Romanowowie zdecydowali się na współpracę z nazistami. Na przykład wielka księżna Olga Aleksandrowna (siostra Mikołaja II, po raz drugi zamężna z kirasjerem Nikołajem Aleksandrowiczem Kulikowskim, wraz z mężem i dziećmi mieszkała w Danii) w czasie wojny, wspierana finansowo przez okupanta, jeździła do Niemiec w celu organizowania z jeńców radzieckich formacji zbrojnych do walki przeciwko ZSRR. Antybolszewickim żołnierzom pomagała też po wojnie. Dzięki osobistym staraniom u króla Danii zorganizowała pomoc dla przebywających w angielskiej niewoli antyradzieckich oddziałów kozackich atamana Piotra Nikołajewicza Krasnowa. Obawiając się wydania władzom radzieckim, wyjechała do Kanady w 1948 roku. Jedni Romanowowie potępili ją za kolaborację z Niemcami, drudzy doceniali jej działalność wojenną i uważali za ostatnią wybitną przedstawicielkę dynastii. Zmarła w Toronto w 1960 roku.
Starsza siostra Mikołaja II, wielka księżna Ksenia Aleksandrowna, po ucieczce z Krymu zamieszkała wraz z mężem wielkim księciem Aleksandrem Michajłowiczem w Danii, a potem w Anglii. Mimo iż podczas pierwszej wojny światowej rodzinie Mikołaja zarzucano sympatie proniemieckie, dwadzieścia lat później, w czasie drugiej wojny światowej, Ksenia, w odróżnieniu od Olgi, potępiła agresję niemiecką na Związek Radziecki i podobnie jak większość Romanowów działała na rzecz wsparcia wysiłku zbrojnego Moskwy. Jej małżonek (autor interesujących Pamiętników) w latach dwudziestych zabiegał u rządów zachodnich o zbrojną interwencję w ZSRR, utrzymywał kontakty z finansjerą żydowską, ale pod wpływem imponujących całemu światu dokonań industrialnych bolszewików zmienił o nich zdanie. Krytykę przeniósł z bolszewików na rosyjską emigrację. Nie doczekał drugiej wojny światowej. Zmarł w 1933, a Ksenia w 1960 roku.
Powyższy tekst pochodzi z:
W czasie drugiej wojny światowej wielki książę (z nadania ojca) Władimir Kiriłłowicz odmówił współpracy z okupacyjnymi władzami niemieckimi we Francji. Zabiegi o zmuszenie go do wydania manifestu zachęcającego rosyjskich emigrantów do wstępowania do ochotniczych jednostek wojskowych spełzły na niczym. W odwecie Niemcy aresztowali księcia i umieścili go w obozie w Compiègne. W 1944 roku ewakuowali go do Paryża, a po tym, jak rozpoczęła się anglo-amerykańska inwazja w północnej Francji, wywieźli Władimira do Niemiec. Obawiano się, że książę może poprzeć aliantów zachodnich, aby mu to więc uniemożliwić, zamknięto go w obozie koncentracyjnym. W Niemczech czyhało na niego inne jeszcze niebezpieczeństwo — aresztowanie przez czerwonoarmistów. Po nieudanej ucieczce do Szwajcarii Władimir przedostał się dzięki wsparciu rodziny do Hiszpanii. W Madrycie poznał córkę pretendenta do tronu Gruzji, wywodzącą się z rodu Bagrationów księżniczkę Leonidę Gieorgijewnę Bagration-Muchranską (po pierwszym mężu, obywatelu Stanów Zjednoczonych, nosiła nazwisko Kirby). Ślub Władimira i Leonidy odbył się w Lozannie (1948). Władimir ogłosił, że jego pierworodne dziecko będzie sukcesorem korony carskiej. Ta proklamacja wywołała wielkie oburzenie Romanowów, którzy uznali ją za bezprawną, gdyż zarówno ojciec Władimira, jak i on sam zawarli morganatyczne małżeństwo. Ale wtedy już emigrantów rosyjskich te sprawy interesowały coraz mniej. Dynastyczną walką ekscytowali się jedynie najbardziej fanatyczni monarchiści.
Losy Romanowów pozostałych w okupowanej Europie ułożyły się różnie. W agresji niemieckiej widzieli zagrożenie nie tylko dla stalinowskiego Związku Radzieckiego, ale przede wszystkim dla Rosji, i życzyli swojej ojczyźnie zwycięstwa. Wojnę rosyjsko-niemiecką (1941–1945) traktowali jak kontynuację niemieckiej ekspansji z lat 1914–1918. Pozytywna wypowiedź wybitnego filozofa Dmitrija Siergiejewicza Mereżkowskiego o Hitlerze spowodowała, że słynnego myśliciela potępiła prawie cała emigracja z Romanowami na czele. Byli przekonani, że po wojnie reżim ulegnie liberalizacji i powrócą do utraconego kraju. Władze hitlerowskie doskonale się orientowały w patriotycznych nastrojach Romanowów. Mimo iż byli spokrewnieni z arystokracją niemiecką, Berlin nie ufał im i nie łączył z nimi planów politycznych na przyszłość. W obawie przed zmuszeniem ich do jakiejś akcji przeciwko ZSRR, a nawet aresztowaniem i prześladowaniami, niektórzy Romanowowie wyjechali jednak z Europy. Wielka księżna Maria Pawłowna, wnuczka Aleksandra II, żona króla Szwecji Gustawa V, wyjechała do Argentyny i tam przetrwała wojnę. W 1949 roku powróciła do Europy. W swoich Pamiętnikach zanotowała: „Nie zważając na brak bezpośrednich więzi z krajem, jakoś instynktownie czuję oddanie i miłość do swojej ogromnej tajemniczej ojczyzny, jej bezgranicznych możliwości, jej szaleńczej odwagi i jej mądrości W duszy do końca życia będę uważała siebie za Rosjankę”.
Wnuk Aleksandra III wielki książę Wasilij Aleksandrowicz przebywał na terenie Stanów Zjednoczonych, prowadząc w Kalifornii fermę rolną i wytwórnię konserw mięsnych, które w ramach pomocy dla Armii Czerwonej wysyłano do Związku Radzieckiego. Książę zaciągnął się do armii amerykańskiej i walczył na froncie europejskim. Po wojnie powrócił do produkcji rolnej, zajął się również działalnością maklerską.
Pewne uznanie okazały walczącym po stronie koalicji antyhitlerowskiej Romanowom władze radzieckie. Nie uczyniono tego wprost, lecz pośrednio. Król Rumunii Michał I Hohenzollern-Siegmaringen został odznaczony w 1945 roku Orderem Zwycięstwa ozdobionym stu siedemdziesięcioma brylantami. Odznaczono nim tylko dziesięciu dowódców Armii Czerwonej i Stalina (łącznie order otrzymało siedemnaście osób). „Czerwony król-komsomolec” był spokrewniony z Romanowami. Jego matka księżna Helena (grecka i duńska) w pierwszym pokoleniu wywodziła się od cesarzowej Marii Fiodorowny. Króla Michała wyróżniono za przyczynienie się do zerwania sojuszu Rumunii z III Rzeszą. Gest dobrej woli wobec rumuńskiego władcy świadczył jednak o rzeczywistej zmianie stosunku reżimu do dynastii Romanowów, zwłaszcza tych jej przedstawicieli, którzy nie podjęli kolaboracji z okupantem niemieckim, nie splamili swoich rąk krwią rosyjską i nie okryli hańbą czci i honoru narodu rosyjskiego.