Rok 1956 – pozorna rewolucja [Nieskończenie Niepodległa]
Na robotniczy protest w Poznaniu, w czerwcu 1956 roku, władza komunistyczna reaguje ze skrajną brutalnością – wysyła czołgi. Ostrzeżenie, jakie niesie masowa demonstracja, narusza dogmatyczną postać partii. Przywrócony do jej kierownictwa Władysław Gomułka, zapowiadający łagodniejszy kurs, uspokaja Sowietów, że peerelowska władza poradzi sobie sama, bez militarnej interwencji Kremla. Po rozmowach w Warszawie (19 października 1956), delegacja sowiecka wraca do Moskwy.
Polski Październik inspiruje Węgrów, którzy – w obronie Warszawy – wychodzą na ulice. Tym razem wojska sowieckie zostają uruchomione. Najpierw, 24 października, wchodzi do Budapesztu pierwszy rzut czołgów – po walkach, także z atakującą tłum węgierska bezpieką, ustępują. Potem, 4 listopada, drugi rzut finalizuje pacyfikację. W końcu 1956 roku Sowieci panują całkowicie nad sytuacją – Zachód nie reaguje.
Z artykułu w emigracyjnym dzienniku „Narodowiec”
W fabryce lokomotyw, dawniej Cegielskiego, przechrzczonej przez reżim na zakłady im. Stalina, a zatrudniającej 12 tysięcy robotników, ranna zmiana nie podjęła pracy. Uformował się natomiast pochód i robotnicy w rzędach po 12–16 ruszyli do miasta, niosąc transparenty i wołając, że domagają się chleba, wolności i demokracji. Wkrótce dziesiątki tysięcy robotników z innych fabryk przyłączyły się i potężna manifestacja zapełniła ulice centrum Poznania. [...] Manifestacyjny strajk generalny miał najpierw przebieg spokojny. Około godziny 11.00 pojawiło się jednak nagle na ulicach kilkadziesiąt czołgów, które brutalny reżim warszawski wysłał przeciw robotnikom, a które poczęły oddawać strzały do mas. Robotnicy, zagrożeni czołgami i strzałami z karabinów maszynowych, chwycili się samoobrony. Szturmowano siedzibę partii komunistycznej, gmach policji i więzienia, które podpalono. Więźniów uwolniono, akta spalono lub zniszczono. [...] Są zabici [58] i ranni [co najmniej 573].
Poznań, 28 czerwca 1956
[„Narodowiec” nr 153/1956]
Adam Ciołkosz (publicysta) w emigracyjnym miesięczniku „Robotnik”
Obalona została legenda, że rządy partii komunistycznej opierają się na robotnikach. […] W Poznaniu okazało się, że proletariat polski stoi przeciw komunistom. […] Klęska ich jest tym większa, że ze szczególną stanowczością wystąpiła przeciw komunistom młodzież robotnicza, a więc ci, którzy byli dziećmi, gdy komuniści obejmowali w Polsce władzę – i których duszę komuniści mogli byli urobić jak wosk. Nie urobili.
Londyn, sierpień 1956
[„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” nr 160/1949]
Władysław Gomułka (były wicepremier i I sekretarz KC PPR, odsunięty od władzy w 1948 roku po oskarżeniu o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, więziony przez trzy lata do 1954 roku) w wystąpieniu na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR
Cały proces naszego życia musi obecnie wyjść z założeń tego nowego – z zasad demokratyzacji, każdy zwrot do starego może przynieść gorsze skutki. Można rządzić narodem, gdy się utraciło jego zaufanie, za pomocą bagnetów, ale kto się orientuje na taką ewentualność, ten się orientuje na zagubienie wszystkiego. Do starych metod powracać nie możemy.
Warszawa, 12 października 1956
[[Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948–1982], Londyn 1987]
Jacek Kuroń (przewodniczący Związku Młodzieży Polskiej Politechniki Warszawskiej)
Wieczorem był wiec na Politechnice w wielkiej auli, która mieści 19 tysięcy ludzi; trudno powiedzieć, ilu ich było, wylewali się na ulicę. Przemawiał [Lechosław] Goździk. To on właśnie wygrał ten wiec, podbił wszystkich. Mówił o tym, że walczymy o socjalizm, żeby był robotniczy, demokratyczny, patriotyczny. Zgłosił rezolucję, bardzo krótką, w której domagał się od Plenum [KC PZPR], aby wszystkie decyzje podejmowało w interesie klasy robotniczej, inteligencji, młodzieży – tych, którzy żądają socjalizmu bliskiego aspiracjom Polaków i władzy rzeczywiście robotniczej. […]
Zaraz po wiecu dowiedzieliśmy się, że zaczął się ruch wojsk [sowieckich] na Warszawę.
Warszawa, 18 października 1956
[Jacek Kuroń, Wiara i wina, Warszawa 1990]
Władysław Gomułka w relacji z rozmów z delegacją sowiecką
Kierownictwo naszej partii zwróciło się do towarzyszy radzieckich, by nie przyjeżdżali do nas w dniu otwarcia VIII Plenum, gdyż to utrudni nam bardzo pracę i może skomplikować stosunki polsko-radzieckie. […] Kierownictwo KPZR oświadczyło […], że wyraża nadzieję, iż kierownictwo naszej partii i rządu powita delegację na lotnisku. Zrozumieliśmy to jako dyktat i groźbę pod naszym adresem. […]
[Sekretarz generalny KPZR Nikita] Chruszczow po wyjściu z samolotu przywitał się najpierw z generałami radzieckimi i marszałkiem [Konstantym] Rokossowskim, ignorując członków Biura Politycznego KC PZPR i przedstawicieli rządu. Następnie podszedł do delegacji polskiej i podniesionym głosem zaczął krzyczeć na [I sekretarza KC PZPR] tow. [Edwarda] Ochaba, że: „Etotnomier nie prajdziot” [Ten numer nie przejdzie], wygrażając mu palcem w sposób karczemny. Myśmy zareagowali na to spokojnie, nie chcąc dawać na oczach generałów radzieckich i kierowców gorszącego widowiska publicznego. Uznałem jednak za konieczne zaprotestować przeciwko napaści na tow. Ochaba. […]
W Belwederze tow. Chruszczow od razu oświadczył: „Jesteśmy zdecydowani na brutalną interwencję w wasze sprawy i nie dopuścimy do realizacji waszych zamiarów”. Wobec takiego dyktatu odpowiedziałem mu, że nie będziemy rozmawiać, jeśli nie zdejmie tego rewolweru ze stołu, to jest – jeśli nie cofnie swoich gróźb.
Warszawa, 19 października 1956
[[Tajne dokumenty Biura Politycznego PRL–ZSRR 1956–1970], Londyn 1998]
Wiktor Woroszylski (pisarz) w dzienniku
O 23.00 nastawiliśmy radio i usłyszeliśmy komunikat o zakończeniu obrad Plenum. W tajnym głosowaniu wybrano takie politbiuro, jakiego oczekiwaliśmy! Gomułka jest pierwszym sekretarzem! Siły postępowe, siły patriotyczne zwyciężyły!
Uściskaliśmy się i wyszliśmy na ulicę, żeby jakoś przewietrzyć naszą euforię. […] Ludzi na ulicach stosunkowo niedużo, ale ci, którzy są, […] śmieją się jeden do drugiego. Chyba po raz pierwszy od bardzo dawna ludzi tak obchodzi rozwiązanie wewnątrzpartyjnego konfliktu.
Warszawa, 21 października 1956
[Wiktor Woroszylski, Dzienniki. Tom 1, 1953–1982, Warszawa 2017]
Histmag.org jest partnerem programu Nieskończenie Niepodległa, ogólnopolskiej debaty nad kondycją polskiej niepodległości, społeczeństwa i demokracji na przestrzeni ostatnich dziesięciu dekad. Dowiedz się więcej!
Odwiedź też stronę internetową projektu!
George Gömöri (student polonistyki na budapesztańskim uniwersytecie)
Było wiadomo, że w Polsce działo się coś niezwykłego, lecz nikt nie wiedział na pewno, o co chodziło. […] Ktoś powiedział: „Nie słyszałeś? Sowieckie oddziały otoczyły Warszawę”. […] Nie wiedzieliśmy jeszcze, że właśnie w tym czasie, 22 października, sowieckie czołgi już się zatrzymały, jeśli nie wycofały, na polecenie Chruszczowa. Wiedzieliśmy tylko jedno: Polacy żądali większej swobody, większej niezależności narodowej i dlatego właśnie wybrali Gomułkę. Rosjanie starali się zapobiec tym zmianom. Należało coś zrobić. […] Postanowiliśmy zmobilizować naszych przyjaciół i znajomych na pokojową demonstrację – żeby poprzeć obleganych Polaków.
Budapeszt, 22 października 1956
Brakowało jeszcze kwadransa do godziny trzeciej, a już wydawało się, że cały Budapeszt wyległ na ulice. […] Była to chwila zapierająca dech w piersiach – nie można tego inaczej opisać. Gdy tylko ruszyliśmy, ludzie z okien sąsiednich domów zaczęli klaskać i wiwatować. Po pierwszych, skandowanych chórem sloganach oklaski przybrały na sile; „Wolność, niezależność!” – „Przyjaźń polsko-węgierska!” – „Żądamy nowego kierownictwa!”.
Budapeszt, 23 października 1956
[George Gömöri, Z dziennika naocznego świadka, „Kultura” nr 10/1966]
Władysław Gomułka (I sekretarz KC PZPR) w przemówieniu na wielkim wiecu ludności Warszawy
Partia musi przystąpić do rozwiązywania codziennych, trudnych spraw naszej gospodarki i życia państwowego. Czym dzisiaj możecie pomóc kierownictwu partii i rządowi? Przede wszystkim tym, że każdy stanie przy swym warsztacie, na swoim posterunku i wzmożoną pracą czy nauką wykaże swą wierność i oddanie naszej sprawie. Dzisiaj zwracamy się do ludu pracującego Warszawy i całego kraju z wezwaniem: dość wiecowania i manifestacji!
Warszawa, 24 października 1956
[Władysław Gomułka, Przemówienia. Październik 1956 – wrzesień 1957, Warszawa 1957]
Jacek Kuroń
Powiedzieliśmy sobie: właśnie zamyka rewolucję, wódz dorwał się do władzy. [...] Wróciliśmy po tym wiecu do Zarządu Uczelnianego ZMP. Byliśmy wszyscy wściekli. To jego „dość wiecowania”, choć sami byliśmy tymi wiecami okrutnie zmęczeni, oburzyło nas absolutnie. Tylko tyle miał nam do powiedzenia?
Warszawa, 24 października 1956
[Jacek Kuroń, Wiara i wina, Warszawa 1990]
Z raportu Anastasa Mikojana i Michaiła Susłowa (członków Biura Politycznego KC KPZR) dla Komitetu Centralnego KPZR
Towarzysz Malinin [I zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR] obiecał węgierskim towarzyszom, że zwiększymy stan naszych wojsk działających na rzecz przywrócenia porządku na terenie Budapesztu. [...] W mieście nie cichną strzelaniny. Na strzały oddawane z dachów i górnych pięter budynków oddziały sowieckie odpowiadają ogniem z karabinów maszynowych, pepeszy, często także dział wozów pancernych.
Budapeszt, 25 października 1956
[[1956. Pozór rewolucji], oprac. Maria Krawczyk, Warszawa 2017]
Andrzej Kijowski (krytyk literacki, eseista) w dzienniku
Po mieście ludzie chodzą z węgierskimi rozetkami w klapach, przed uniwersytetem zbiórka na lekarstwa, sztandary węgierskie, plakaty rysowane przez studentów Akademii Sztuk Pięknych. Na rogu Alej [Jerozolimskich] i Nowego Światu na latarni chorągiew węgierska i plakat: łańcuch przerwany plamą krwi.
Warszawa, 30 października 1956
[Andrzej Kijowski, Dziennik 1955–1969, Kraków 1998]
Kardynał József Mindszenty (prymas Węgier) w przemówieniu radiowym
Nasza sytuacja jest uzależniona od tego, co 200-milionowe imperium rosyjskie zamierza uczynić ze swoimi siłami zbrojnymi, które znajdują się na naszym terytorium. Radio donosi, że siły te wciąż rosną. My jesteśmy państwem neutralnym, my nie dajemy rosyjskiemu imperium powodu do rozlewu krwi. [...]
Niech każdy w kraju wie, że stoczona na Węgrzech walka nie była rewolucją, lecz walką narodowowyzwoleńczą. [...] Potrzebne są nowe, wolne od nadużyć wybory, w których będą mogły wystartować wszystkie partie polityczne. Przebieg wyborów należy objąć międzynarodowym nadzorem.
Budapeszt, 3 listopada 1956
[[1956. Pozór rewolucji], oprac. Maria Krawczyk, Warszawa 2017]
Imre Nagy (premier Węgier) w wiadomości do sekretarza generalnego ONZ w Wolnym Radiu Kossuth
Dziś o świcie oddziały sowieckie zaatakowały naszą stolicę z oczywistym zamiarem obalenia legalnego demokratycznego rządu Węgier. Nasze wojska stanęły do walki. Rząd pozostaje na swoim stanowisku. Oto moja wiadomość do ludu Węgier i całego świata.
Budapeszt, 4 listopada 1956
[[1956. Pozór rewolucji], oprac. Maria Krawczyk, Warszawa 2017]
Adam Pragier (członek Rady Narodowej RP, organu doradczego prezydenta RP na uchodźstwie) w „Wiadomościach”
Polska doszła, po etapie walki od Poznania do Warszawy, do granicy zdobyczy możliwych realnie do uzyskania. Węgry poszły dalej. Chciały w ciągu kilku dni wyczerpać etap rządzenia swojego miejscowego Gomułki i sięgnąć po wolność i niepodległość. Zostały przez Moskwę zmiażdżone na oczach całego świata i przy całkowitej bezczynności mocarstw zachodnich. Morał, jaki stąd płynie, jest oczywisty. […] Walka o wolność musi trwać nadal wszędzie, gdzie sięga przemoc Sowietów, ale prawdziwe zwycięstwo w tej walce nastąpi dopiero wtedy, gdy ta przemoc będzie złamana w jej kwaterze głównej – która mieści się w Moskwie.
Londyn, 2 grudnia 1956
[„Wiadomości” nr 49/1956]
Stefan Mękarski (publicysta, działacz emigracyjny)
Czego innego pragnie i do czego innego chce dążyć społeczeństwo polskie, czego innego zaś chce kierownictwo partii i do czego innego musi dążyć, zgodnie ze swą doktryną i wolą Moskwy. Społeczeństwo chce niepodległości, partia chce i musi „budować socjalizm”, czyli – komunizować Polskę. […] Wszyscy są rozczarowani. Społeczeństwo, bo nie widzi konsekwencji politycznych, gospodarczych i kulturalnych „polskiego października”, partia, bo „październik” nie ułatwił, a utrudnił jej komunizowanie Polski, pogłębiając nadto przedpaździernikowy kryzys w PZPR.
Londyn, 23 listopada 1957
[„Orzeł Biały” nr 47/1957]
Marek Hłasko (pisarz i scenarzysta filmowy) w liście do Jerzego Giedroycia, redaktora „Kultury”
Wysyłam ten list z innego kraju od tego, z którego wysyłałem do Pana poprzednie listy; moje nowe książki i moje filmy utknęły w cenzurze; jestem w tej chwili na czarnej liście; codziennie spotykają mnie dziesiątki szykan i przykrości […]. Oczywiście – wszyscy liczą na to, iż jest to stan przejściowy – cóż jednak z tego? Ostatni stan przejściowy trwał równe lat dwanaście.
Warszawa 29 listopada 1957
[Marek Hłasko, Listy, Warszawa 2014]