Robert Gawłowski – „Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego” – recenzja i ocena
Robert Gawłowski – „Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego” – recenzja i ocena
Ten brak publikacji poświęconych Rejewskiemu tak doskwierał Robertowi Gawłowskiemu, że w końcu sam postanowił taką napisać. Istniało jeszcze inne źródło motywacji: lokalny patriotyzm. Marian Rejewski pochodził bowiem, tak jak Robert Gawłowski, z Bydgoszczy. „Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego” to publikacja wykraczająca poza dotychczasowe zainteresowania autora, który jest specjalistą od samorządu terytorialnego i zarządzania publicznego. Już konstrukcja tytułu jest ciekawa. W kontekście braku dotychczas literatury poświęconej Rejewskiemu, jego historia faktycznie może wydawać się nieznana. O genezie pierwszego członu tytułu jeszcze opowiem.
Omawiana książka nie jest, co sam autor zaznacza, opracowaniem naukowym, ale rodzajem reportażu historycznego, a więc pozycją popularnonaukową. Mimo to reprezentuje ona najwyższy standard warsztatowy – co nie powinno dziwić u autora będącego pracownikiem naukowym związanym z naukami społecznymi. Gawłowski bardzo solidnie zbadał bogaty i różnorodny materiał źródłowy, do którego zaliczają się m.in. artykuły prasowe, różnego rodzaju dokumenty związane z rejestrem, a w końcu znajdujące się w archiwach IPN akta dotyczące rozpracowywania bohatera książki przez bezpiekę po wojnie. Pod względem doboru źródeł i umiejętności ich wykorzystania książka Roberta Gawłowskiego może się równać z pracami zawodowych historyków.
Autor rozpoczyna tok narracji od zaprezentowania Bydgoszczy na początku XX w., oraz środowiska, z którego wywodzili się rodzice urodzonego w 1905 r. Mariana Rejewskiego. Niewątpliwie atmosfera toczonej wówczas w zaborze pruskim „najdłuższej wojny nowoczesnej Europy” wpłynęła na rodzinny „background” przyszłego kryptologa. W pierwszej części książki splatają się jakby trzy perspektywy – wypadków związanych z odzyskaniem przez Polskę niepodległości, Bydgoszczy jako miasta poddanego licznym i zmianom związanym z wypadkami dziejowymi oraz rodziny Rejewskich, o której można powiedzieć, że była zwykła mieszczańską rodziną. Zaś Marian od młodości wyróżniał się uzdolnieniami matematycznymi.
Dzięki zachowanej dokumentacji Gawłowskiemu udało się dość szczegółowo zrekonstruować przebieg studiów Rejewskiego w Poznaniu. Odmalowuje przy tym atmosferę społeczną i polityczną tego ośrodka akademickiego. Mimo świetnego potencjału oraz dobrych relacją z kadrą naukową, uczelnia nie była w stanie z powodów finansowych zapewnić Rejewskiemu etatu. Ten zdecydował się na kontynuację studiów w Getyndze, a następnie przyjął ofertę pracy w Biurze Szyfrów Sztabu Głównego Wojska Polskiego, znajdując się w jednym zespole z Jerzym Różyckim i Henrykiem Zygalskim. Równolegle opisywana jest sfera życia prywatnego, a Rejewski założył wtedy rodzinę, jak i szerszy kontekst wydarzeń, np. napięte stosunki sanacyjnej władzy ze środowiskiem naukowym.
Robert Gawłowski opisuje prace nad złamaniem szyfru Enigmy, a także tłumaczy, jak funkcjonowała niemiecka maszyna kodująca. Autor przygotował nawet dla czytelnika zagadki kryptologiczne. Opisana została współpraca z wywiadami brytyjskim i francuskim. Paradoksalnie, wojenne losy Rejewskiego i jego kolegów wypadają w książce najmniej emocjonujące, choć do spokojnych i monotonnych nie należały. Gawłowski, podkreśla, że bez podstaw opracowanych przez Polaków, na nic zdałyby się wysiłki zespołu Turinga.
Lata powojenne po powrocie do Polski z pewnością nie były najszczęśliwszym okresem w życiu Mariana Rejewskiego. Warunki materialne w kraju miały przełożenie na egzystencję kryptologa: żył on w biedzie, o ile wręcz nie w nędzy. Dodatkowo los nie oszczędzał mu dramatycznych przeżyć, w tym tragedii rodzinnych czy motywowanego politycznie zwolnienia z pracy. Mimo, że starał się żyć spokojnie, niejako na uboczu, pracował jako księgowy, nie angażował się ani nawet nie wypowiadał politycznie, stał się, jak było już wspomniane, obiektem rozpracowywania przez bezpiekę. O jego roli w rozpracowywaniu szyfru Enigmy nikt wtedy (może na szczęście dla Rejewskiego) nie wiedział. Nawet on sam – matematyk zupełnie nie zdawał sobie roli ze znaczenia i doniosłości swojej pracy. Temat Enigmy pozostawał wówczas nieznany tak w Polsce, jak i na Zachodzie. Z czasem kryptolog zaczął jednak łączyć pewne fakty. Napisał nawet dla Wojskowego Instytutu Historycznego wspomnienia, w których bardzo szczegółowo opisał swoją pracę, ale wypadki marca 1968 r. sprawiły, że uwaga była wtedy skierowana gdzie indziej (kto wie, czy znów nie na szczęście dla Rejewskiego).
Przełomem w popularyzacji wiedzy o Enigmie okazała się publikacja we Francji wspomnień gen. Bertranda, w których opisał on w zasadzie wszystko, co było najważniejsze w sprawie Enigmy. Rejewski nawiązał zresztą ponowny kontakt z Bertrandem. Kluczowe, z racji roli języka angielskiego, było wydanie w 1974 r. książki F.H Winterbothama „The Ultra Secret”. Niestety, ta pozycja pomijała wkład polskich kryptologów w prace nad Enigmą. Nie wynikało to jednak ze złej woli, ale bardziej z ignorancji i mitomaństwa autora, który nie znając języka francuskiego, nie czytał nawet wspomnień Bertranda. Wielu z tych, którzy mogli zaprezentować prawdziwy przebieg zdarzeń już nie żyło (choćby Turing, który zaszczuty za utrzymywanie penalizowanych wówczas w Wielkiej Brytanii stosunków homoseksualnych popełnił samobójstwo), większość z innych zobowiązana była, nawet dożywotnio do zachowania tajemnicy. Rejewski poczuł się w obowiązku zaprezentować światu pełną i prawdziwą historię złamania szyfrów Enigmy. Pierwsze zdanie tytułu to cytat z listu Rejewskiego do „Życia Warszawy”, które poszukiwało osób zaangażowanych przed wojną w prace nad złamaniem Enigmy.
Z roli kustosza pamięci o dokonaniach własnych i swoich kolegów Marian Rejewski wywiązywał się trzeba powiedzieć że skutecznie, do śmierci na początku 1980 r. M.in. przy konsultacjach z nim powstał w 1979 r. film „Sekret Enigmy” (rozbudowany potem do postaci serialu „Tajemnica Enigmy”), który, choć nie jest wolny od pewnych koncesji na rzecz obowiązującej w PRL wersji historii najnowszej, stosunkowo wiernie przedstawia pracę polskich kryptologów.
Kiedy czytałem omawianą pozycję, nie mogłem pozbyć się jednej refleksji – jak zwykłe w gruncie rzeczy było życie Mariana Rejewskiego. Nie nudne, ani nie pozbawione dramatów i tragedii, ale zwykłe. Owszem, Rejewski wyróżniał się wieloma przymiotami, jak ponadprzeciętne wiedza czy umiejętności, ale nie sprawiało to, żeby jego życie było jakoś spektakularne. Jak widać potwierdza się, że nawet zwyczajny człowiek (ale czy jakikolwiek człowiek jest „zwykły” może dokonać rzeczy niezwykłych i wpłynąć na bieg historii.
Robert Gawłowski ma nadzieje, że jego książka zachęci zawodowych historyków do zajęcia się postacią Mariana Rejewskiego, a co za tym idzie, do powstania kolejnych publikacji naukowych opracowań na jego temat i utrwaleniu pamięci o jego zasługach. Musze powiedzieć, że choćby wykorzystaniem bazy źródłowej Gawłowski wysoko zawiesił poprzeczkę potencjalnym kontynuatorom. Książka jest, jak wspomniałem reportażem historycznym i czyta się ją dobrze. Została też wydana w sposób zasługujący na pochwałę. Zawiera liczne czarno-białe ilustracje, w tym fotokopie omawianych dokumentów. Może nie należy oceniać książki po okładce, ale w tym przypadku jest ona bardzo atrakcyjna. Publikację polecam wszystkim zainteresowanym udziałem Polaków w II wojnie światowej – zatem potencjalny krąg odbiorców jest szeroki.