Reformy wojskowe Władysława IV (cz. 3)
Przeczytaj pierwszą i drugą część artykułu.
Podczas przygotowań do wojny ze Szwecją w 1635 roku nad morzem wybudowano dwie nowe twierdze, czyli Władysławowo i Kazimierzowo. W założeniu miały to być małe miasta z nowoczesnymi bastionami, których zadanie byłaby ochrona polskiego wybrzeża przed szwedzką flotą. Oprócz tego nowymi bastionami otoczono również stanowiący port dla polskiej marynarki Puck, a także Oksywie oraz Hel. Miasta pruskie same zadbały o nowoczesne umocnienia. Ich budowa trwała wiele lat i zaczęła się jeszcze za panowania Zygmunta III. Gdańsk, Elbląg i Toruń należały do najpotężniejszych miast-twierdz w całej Rzeczypospolitej – Warto pamiętać, że podczas potopu Gdańsk nie uległ armii szwedzkiej, co z pewnością zawdzięczał swoim obwarowaniom.
Na kresach kosztem 100 tysięcy zł wybudowano nad Dnieprem Kudak – pierwszą i ostatnią twierdzę ufundowaną z pieniędzy publicznych. Miała ona za zadanie pilnować Kozaków, aby ci nie wyprawiali się na Morze Czarne i nie psuli stosunków z Imperium Osmańskim. Zamek ten ginął jednak pośród ukrainnych stepów, a żeby osiągnąć wspomniany cel należało wybudować kilka takich budowli, do czego nie doszło. Niestety, do dnia dzisiejszego zachowały się tylko niewielkie fragmenty Kudaku, znajdujące się nieopodal dzisiejszego Dniepropietrowska.
Bastionami otoczono także Brody należące do Koniecpolskich, Słuck Radziwiłów oraz Jasną Górę. Nowoczesne fortyfikacje posiadały też Zamość, Łańcut, Tykocin i Bar. W Rzeczypospolitej istniały również, tak zwane palazzo in fortezza, czyli pałace, które miały spełniać również funkcje obronne. Należały do nich będące własnością hetmana Koniecpolskiego Podhorce i Jazłowiec, a także Zbaraż Zasławskich, Żółkiew Żółkiewskich (później Sobieskich), Złoczów Sobieskich, Raszów Sieniawskich, Lachowicze Chodkiewiczów, Nieśwież Radziwiłłów, Połonne Lubomirskich, Wiśniowiec Wiśniowieckich oraz Rzeszów, Wiśnicz i Łańcut. Największą rezydencją pałacową w Europie do czasów wybudowania Wersalu był natomiast potężny Krzyżtopór, własność Krzysztofa Ossolińskiego. W Rzeczpospolitej nowoczesne fortyfikacje posiadały głównie siedziby magnackie, które miały nie tylko zapewniać ochronę w razie wojny, ale też pełnić funkcje reprezentacyjne.
Podałem powyżej najważniejsze przykłady nowoczesnych fortyfikacji istniejących na terytorium ówczesnej Rzeczypospolitej. Szczególne zagęszczenie różnego rodzaju punktów obronnych znajdowało się w południowo-wschodniej oraz północnej części kraju, szczególnie zaś w Prusach, natomiast w centrum liczba umocnień znacznie spadała. Jak uważa historyk Bogusław Dybaś, chociaż w Rzeczypospolitej było dość dużo miast i twierdz z nowoczesnymi fortyfikacjami, „nie rozwinęły się w XVII wieku twierdze w potocznym rozumieniu tego terminu w ówczesnej Europie, czyli wielkie, silnie ufortyfikowane bastionowymi obwarowaniami miasta”, a prawdziwe systemy twierdz istniały jedynie w mikroskali. Taki stan rzeczy wynikał z dwóch powodów. Po pierwsze, w Rzeczypospolitej nie istniała silna władza królewska, która zbierałaby stałe, wysokie podatki, dzięki czemu mogłaby finansować budowę fortyfikacji, po drugie zaś, terytorium polsko-litewskie było ogromne i słabo zaludnione, podczas gdy system twierdz mógł być skuteczny przede wszystkim widzimy na terytorium gęsto zaludnionym i zurbanizowanym, jak na przykład w Niderlandach.
W Europie Środkowo-Wschodniej stosowano odmienne niż na Zachodzie metody wojowania, a działań zbrojnych nie opierano na systemie twierdz. Z tego powodu duże miasta leżące w centrum Polski nie posiadały nowoczesnych fortyfikacji. Warszawa, Poznań czy Kraków nie rozwinęły zabudowy na wzór miast zachodnioeuropejskich i pozostały w strukturach z początku XVI wieku. Wynikało to również z braku zagrożenie tych terenów – z punktu widzenie na przykład Wielkopolski wojny toczyły się przez większość czasu na peryferiach państwa.
Impulsem do budowy nowych umocnień wokół Warszawy było zagrożenie Tureckie, z powodu którego Zygmunt III nakazał wzniesienie fortyfikacji powstałych w latach 1621–1624 – te ziemno-kamienne konstrukcje znamy dzisiaj pod nazwą Wałów Zygmuntowskich. Miały one około dziesięciu metrów szerokości i były zaopatrzone w tak zwaną ławę strzelecką. Co kilkadziesiąt metrów znajdował się wysunięty do przodu bastion, których razem było jedenaście. Umocnienia te zaplanowano według wzorów holenderskich, niestety, po zniknięciu zagrożenia wały te zostały zaniedbane. Nie prezentowały one zresztą wysokich walorów obronnych a duża długość utrudniała należyte obsadzenie ich wojskiem.
Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!
Warto w tym miejscu porównać widok Poznania z 1618 roku oraz Elbląga z 1626 roku. Widać, że rozwój bogatszych i mających szersze kontakty z Zachodem miast pruskich poszedł w innym kierunku. Tak naprawdę jedynym większym miastem, które posiadało nowoczesne fortyfikacje i znajdowało się w centrum Rzeczypospolitej, był Zamość wybudowany przez magnata, Jana Zamoyskiego.
Flota
Tymczasowe ożywienie w zakresie budowy polskiej marynarki wojennej wiązało się ściśle z możliwością wybuchu wojny ze Szwecją w 1635 roku. Reorganizacja floty za Władysława IV była ograniczona do przebudowania 11 okrętów kupieckich na wojenne i sprowadzenia dwunastego z Holandii. Wszystkie te poczynania finansował król, a mała wielkość sił morskich wiązała się z jego ograniczonymi zasobami oraz ze stratami poniesionymi w Wismarze. Stacjonująca tam w 1630 roku flota 10 najlepszych okrętów ze 158 działami trafiła w ręce Szwedów.
Król reaktywował utworzoną przez Zygmunta III Komisję Okrętów Królewskich. Nakazał także wzmocnić wybrzeże nowymi fortyfikacjami. Warto podać w tym miejscu tonaż oraz wielkość największych okrętów ówczesnej polskiej floty:
- Wielkie Słońce – galeon, 270 łasztów, 28 m długości, 32 armaty, 60 marynarzy i 45 żołnierzy, koszt budowy 60 tys. zł.
- Czarny Orzeł – galeon, 260 łasztów, 25 m długości, 24 armaty, 50 marynarzy i 45 żołnierzy, koszt 66 tys. zł, zatonął między 1635 a 1641 rokiem.
- Prorok Samuel – galeon, 200 łasztów, 25 m długości, 24 armaty, 45 marynarzy i 40 żołnierzy, koszt 48 tys. zł.
Kiedy niebezpieczeństwo szwedzkie minęło, wszystkie okręty zostały sprzedane w latach 1642–1643. Szlachta nie widziała potrzeby utrzymywania floty, zaś król sam nie dysponował potrzebnymi kwotami.
Piśmiennictwo wojskowe i kartografia
W czasach Władysława rozwijało się również piśmiennictwo wojskowe. Pierwszą ciekawą postacią, o której warto wspomnieć w tym kontekście jest Andrzej dell’Aqua: szlachcic wenecki, inżynier wojskowy i artylerzysta. Pracował jako inżynier na dworach, między innymi W.K. Ostrogskiego i T. Zamoyskiego, a także królewskim. Zaprojektował i nadzorował budowę warowni w Raszkowie i zamku w Brodach. Prawdopodobnie był również budowniczym pałacu w Podhorcach oraz pałacu Koniecpolskich w Warszawie (obecny Pałac Prezydencki). Dokończył budowę Zamościa. Został kierownikiem szkoły puszkarskiej założonej w 1622 roku przez króla Zygmunta III, opracował w językach włoskim i polskim statut szkoły i bractwa puszkarzy pod wezwaniem św. Barbary: Della congregazione et scola di bombardieri regii oraz O zgromadzeniu i szkole puszkarzów Króla Jego Mości. W 1630 roku napisał również dzieło Praxis ręczna o działach, będące pierwszym polskim podręcznikiem z tej dziedziny. W 1635 roku otrzymał decyzją sejmu szlachectwo.
W 1643 roku przetłumaczono na polski pracę Diego Ufano Archelia, pod tytułem Nauka i informacja o strzelbie i o rzeczach do niej należących, która stała się podstawowym materiałem służącym do nauczania polskich artylerzystów.
Możemy się również pochwalić rodzimymi autorami opisującymi tego rodzaju zagadnienia. Niezwykle interesująca postacią był Kazimierz Siemienowicz, inżynier króla Władysława IV biorący udział w wojnie smoleńskiej. Po jej zakończeniu opuścił kraj i udał się do Europy Zachodniej, gdzie służył w Niderlandach. Po powrocie pełnił od 1646 roku funkcję inżyniera artylerii. W 1648 roku, po śmierci Mikołaja Arciszewskiego, awansował ze stopnia oberster-lejtnanta na zastępcę generała artylerii koronnej. Najważniejszym jego dziełem była Wielkiej sztuki artylerii część pierwsza, wydana 1650 roku w Amsterdamie jako Artis Magnae Artilleriae pars prima. Ta wybitna praca przez 150 lat stanowiła podstawowy podręcznik wiedzy artyleryjskiej w Europie. Dzięki swojej rzetelności, wzbogacona ponad 200 własnoręcznie wykonanymi rysunkami, cieszyła się wielkim uznaniem. Dodatkowo Siemienowicz przedstawił w swoim dziele rewolucyjne projekty rakiet, również kilkustopniowych ze statecznikami typu delta. Wydaje się, że wyprzedził swoją epokę o wiele lat.
Polecamy e-book „Czy Zygmunt III Waza zasłużył na niesławę?”
Również w zakresie piśmiennictwa fortyfikacyjnego doczekaliśmy się wybitnej pozycji, której autorem był Józef Naronowicz-Naroński, szlachcic litewski i wybitny inżynier. Kształcił się w Rakowie oraz Kiejdanach, będąc pod protekcją Radziwiłłów. W 1635 roku naszkicował oraz spisał jednostki armii koronnej biorącej udział w paradzie wojskowej pod Sztumem, wykonywał również prace inżynieryjno-kartograficzne dla Janusza Radziwiłła. Posiadał duże doświadczenie. W latach 1655–1659 napisał trzytomowe dzieło: Księgi Nauk Matematycznych. Pierwszy tom dotyczył arytmetyki, drugi geometrii, trzeci zaś szeroko pojętego budownictwa wojennego. Tym samym Naronowicz-Naroński stał się autorem pierwszego podręcznika budowy umocnień napisanego w języku polskim. W dziele tym zawarte są informacje na temat fortyfikacji, konstrukcji mostów fortecznych, a także cech dobrego inżyniera. Poważne znaczenie miały również prace kartograficzne tego inżyniera, których efektem były mapy starostw Prus Książęcych.
W tej samej dziedzinie zasłużył się Fryderyk Getkant, autor map Zatoki Puckiej i Ukrainy oraz planów Królewca, Malborka, Piławy i Pucka. W 1638 roku wszystkie swoje rysunki wydał jako Topographia practica – dzieło to możemy uznawać za pierwszy polski atlas wojskowy. To właśnie te rysunki pomogły zaplanować działania armii polskiej w Prusach przeciwko Szwedom w niedoszłej wojnie 1635 roku. Armia koronna po raz pierwszy dysponowała tak dobrymi mapami, na których Getkant zaznaczył nawet sposób skutecznego rozstawienia artylerii. Był on również uczestnikiem bitwy pod Beresteczkiem, gdzie kierował budową umocnień obozowych oraz rozmieszczeniem artylerii.
Kolejną wybitnym kartografem i inżynierem był Francuz Wilhelm Beauplan. Jego pomiary umożliwiły korektę błędu Ptolemeusza polegającą na wydłużeniu osi Morza Śródziemnego wobec lądów, które do niego przylegały. Beauplan wydał mapę południowo-wschodnich ziem Rzeczypospolitej oraz części Chanatu Krymskiego, a przy jej opracowywaniu korzystał z informacji uzyskiwanych od polskich szpiegów – Korona posiadała na terenach Chanatu oraz państw naddunajskich rozbudowaną siatkę wywiadowczą.
Beauplan to postać szczególna w historii polskiej kartografii. W tworzenie swoich dzieł włożył wiele pracy, korzystając przy tym z nowoczesnych urządzeń pomiarowych takich jak busola. Nie ulega wątpliwości, że narażał przy tym swoje życie i mienie, podróżując po pełnych Kozaków i Tatarów Dzikich Polach.
Powyższy opis piśmiennictwa wojskowego nie wyczerpuje, oczywiście tematu. Warto pamiętać, że zarówno za panowania Zygmunta III, jak i jego syna, pojawiło się wiele dyskursów wojennych wygłaszanych na sejmach lub naradach wojennych. Autorami tego rodzaju interesujących tekstów byli przykładowo: Krzysztof Zbaraski, który wielokrotnie przedstawiał projekty reform armii w latach 20 XVII wieku, Krzysztof Radziwiłł, autor Dyskursu o podniesieniu wojny inflanckiej, Stanisław Koniecpolski, który napisał Dyskurs o zniesieniu Szwedów w Prusieh oraz Podanie J.M.P krakowskiego na sejmie 1640 22 Maja jak wiele wojska potrzebnego na wojnę tureckę . W późniejszym okresie takie projekty kreślił też między innymi Stanisław Rewera Potocki, w 1654 roku proponując w liście do króla reformę armii.
Dyskursy te stanowią ciekawy materiał historyczny – tym bardziej, że kilka z nich zostało wykorzystanych w praktyce, jak chociażby plan wojny w Inflantach Radziwiłła, który zrealizował go częściowo w 1635 roku. Również przeprowadzając reformę wojska w 1652 roku czerpano z tego rodzaju propozycji.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Pieniądze
Dochody skarbu królewskiego w czasach Władysława wynosiły ponad 1 mln zł. Gros wydatków pochłaniał dwór oraz gwardia, której utrzymanie kosztowało króla 200 tys. zł rocznie. Władysław IV jest opisywany przez historyków jako osoba rozrzutna oraz niegospodarna. Na weselu znacznej pary magnackiej potrafił dać weksel na 20 tys zł. Ponadto wiele wydatków przynosiły ciągłe plany, które rodziły się w głowie króla. W 1643 roku sejm spłacił długi królewskie, które wynosiły bagatela 2,5 mln zł. Roczne dochody skarbu kwarcianego (przeznaczonego na utrzymanie kilku tysięcy żołnierzy) wynosiły zazwyczaj 250 tys. zł, co najlepiej obrazuje o jaką sumę chodziło.
W Rzeczypospolitej prowadzenie wojny wiązało się ze swoistym wyścigiem z czasem: chodziło o to, by jak najszybciej rozbić przeciwnika i nie martwić się o długi wobec żołnierzy. Wojna ze Szwecją z lat 1626–1635 pokazała, jak duże dochody może przynieść pobieranie ceł z miast pruskich. Pieniądze to stanowiły w latach 1626–1635 jedną trzecią budżetu całej Szwecji. W związku z tym w latach 30. zrodził się pomysł, że cła te mogą, a nawet powinny być pobierane przez Rzeczpospolitą. Pozwoliłoby to znaleźć pieniądze na wojsko, podreperować skarb królewski oraz przeznaczyć większe kwoty na dyplomację, bowiem Rzeczpospolita nie posiadała stałych rezydentów w poszczególnych stolicach europejskich. Władysław IV rozbudował nieco siatkę szpiegowską (w księstwach naddunajskich oraz na Bałkanach utrzymywano stałych agentów), co wiązało się z projektem wojny z Turcją, ale na więcej nie pozwalały mu jego środki finansowe.
Władysław IV próbował wprowadzić ten stały podatek, mając na uwadze, że zapewniałby mu on większą niezależność od uchwał sejmowych. Wiązało się to z konkretnymi planami politycznymi i wojennymi: z jednej strony wzmocnienia pozycji tronu, z drugiej zaś budowy floty i odzyskania tronu w Szwecji.
Pierwszą próbę podjęto z 1637 roku, kiedy to zamierzano nałożyć na Gdańsk stałe cła mające przynieść rocznie kilkaset tysięcy złotych. Początkowo realizacja tych zamiarów szła opornie – magistrat Gdańska nie chciał słyszeć o podatku, powołując się na swoje stare przywileje. Król nakazał więc, aby polskie okręty zablokowały port i zaczęły pobór. Miasto było w zasadzie bliskie ugięcia się przed majestatem króla, ale interwencja obcej floty zaprzepaściła wszystkie plany. Duńczycy, którzy sami pobierali opłaty w Sundzie, nie życzyli sobie pobierania ich w porcie Gdańskim i rozpędzili polskie okręty. Był to policzek wymierzony polskiemu królowi przez Chrystiana IV, jednakże Władysław IV nie miał sposobu, aby zemścić się za tę zniewagę. Ustalono zatem, że Gdańsk wypłaci monarsze jednorazową sumę 400 tys. zł.
Na kolejnych sejmach powracał jeszcze do tych planów podkanclerzy Jerzy Ossoliński, który był wielkim zwolennikiem nałożenia na szlachtę podatku na wszystkie importowane i eksportowane przez nią towary. Jak sam pisał: „kto w bławatach chodzi, ten od nich płaci, kto wino pije, z korzeniami jada, ten więcej dać musi, aniżeli chłopek, którego to są lekarstwa, nie pokarmy”[34]. Wszystkie jednak próby zakończyły się niepowodzeniem, a jedynym sukcesem pozostało stałe finansowanie artylerii koronnej, której koszty zostały zdjęte z barków króla. Można jedynie żałować, że planów tych nie udało się zrealizować, ponieważ mogły one znacznie przyczynić się ku dobru Rzeczypospolitej.
Podsumowanie
Czasy władysławowskie to ciekawy okres rozwoju polskiej myśli wojskowej, stojącej wówczas na wysokim poziomie i jeszcze nie odbiegającej od zachodnioeuropejskiej. Zachęcam zatem to bliższego zapoznania się z czasami panowania króla Władysława IV, w których Rzeczpospolita jawiła się jeszcze jako mocarstwo w skali europejskiej. Po śmierci drugiego z Wazów nadszedł okres wyczerpujących i długotrwałych wojen, które walnie przyczyniły się do upadku państwa polsko-litewskiego. Nie ulega wątpliwości, że inwestycje wojskowe poczynione w czasach panowania Władysława pozwoliły stworzyć zaplecze zbrojeniowe, dzięki któremu armia polska miała czym walczyć z armią kozacko-tatarską. Sądzę, że bez tego nie byłoby zwycięstwa pod Beresteczkiem.
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Zobacz też:
- Podróż Władysława IV do krajów habsburskich;
- Próba naprawy państwa. Projekty reform parlamentu i elekcji vivente rege w latach 1658–1660;
- Rok 1635 – dobra okazja do pobicia Szwedów.
Redakcja: Roman Sidorski