„Ptaki” Alfreda Hitchcocka: arcydzieło suspensu
Alfred Hitchcock zrealizował „Ptaki” na podstawie opowiadania Daphne du Maurier z 1952 roku. Co charakterystyczne dla twórczości reżysera, jego adaptacja znacznie odbiega od literackiego pierwowzoru, zachowując jedynie główną ideę utworu brytyjskiej pisarki, czyli wątek niespotykanych zachowań ptaków atakujących ludzi. To nie pierwszy raz, kiedy mistrz suspensu wziął na warsztat pisarski dorobek du Maurier. W 1939 roku zaadaptował „Oberżę Jamajkę” (która doczekała się zresztą niechlubnego miana najgorszego filmu w jego karierze), a w 1940 roku najsłynniejszą powieść autorki, „Rebekę” (nagrodzoną Oscarem w kategorii najlepszego filmu).
„Ptaki”: co zainspirowało Hitchcocka?
Opowiadanie du Maurier nie stanowiło jednakże głównej inspiracji Hitchcocka do rozpoczęcia pracy nad filmem „Ptaki”. Reżyser nabył bowiem prawa do adaptacji prozy już w połowie lat 50. ubiegłego stulecia, odłożył jednak projekt na blisko dekadę. Latem 1961 roku jego uwagę przykuły nagłówki gazet informujące o „inwazji ptaków na nadmorskie domy” oraz „tysiącach ptaków rozbijających się po ulicach” w pewnym kalifornijskim mieście.
Mające miejsce w Santa Cruz tajemnicze ataki ptaków i będąca ich następstwem społeczna panika natchnęły mistrza suspensu do realizacji nowego dreszczowca. Hitchcockowi pozostała do rozstrzygnięcia kwestia obsady aktorskiej. Główna rola męska mogła przypaść w udziale legendarnemu Cary’emu Grantowi, który w poprzednich latach współpracował z Hitchcockiem na planie jego czterech dzieł, aspirując do tytułu ulubionego aktora twórcy. Mistrz suspensu zdecydował się jednak na mniej gwiazdorską obsadę „Ptaków” (prawdziwymi gwiazdami mieli być przecież tytułowi bohaterowie), obsadzając w roli Mitcha Brennera mniej znanego w Hollywood Roda Taylora. Pierwszoplanowa rola kobieca przypadła zaś prawdziwej debiutantce, znanej dotychczas z reklam i pracy w modelingu – Tippi Hedren, z której Hitchcock postanowił uczynić gwiazdę.
„Śnieg, na którym widać krwawe ślady stóp”
Pewnego jesiennego wieczoru, podczas oglądania telewizji, Alfred Hitchcock zwrócił uwagę na atrakcyjną, filigranową blondynkę, pojawiającą się w reklamie napoju dietetycznego. I choć Tippi Hedren była obecna na ekranie zaledwie przez kilka sekund, reżyser zrozumiał, że właśnie znalazł swoją nową muzę. Hitchcock słynął z fascynacji jasnowłosymi, niemal posągowymi aktorkami i to właśnie chłodne blond piękności obsadzał przeważnie na pierwszym planie swych filmów (choć czasami grywały u niego również brunetki jak przy okazji filmów „Cień wątpliwości” czy „Topaz”).
Urodzony w Londynie twórca mawiał: „Blondynki najlepiej nadają się na ofiary. Są jak śnieg, na którym widać krwawe ślady stóp”. Już w „angielskim” okresie twórczości Hitchcock słynął z nietypowego umiłowania do jasnowłosych protagonistek, odgrywanych przez takie gwiazdy kina lat 20. i 30. jak Anny Ondra („Człowiek z wyspy”, „Szantaż”) czy Madeleine Carroll („39 kroków”, „Bałkany”). Po przeprowadzce reżysera do Ameryki ich miejsce zastąpiły kolejne blondwłose artystki – Joan Fontaine („Rebeka”, „Podejrzenie”), Ingrid Bergman („Urzeczona”, „Osławiona”, „Pod znakiem Koziorożca”), Vera Miles („Niewłaściwy człowiek”, „Psychoza”) i nazywana największą muzą mistrza suspensu, przyszła księżna Monako Grace Kelly („M jak morderstwo”, „Okno na podwórze”, „Złodziej w hotelu”). Tippi Hedren nie tylko zagrała rolę w nowej hitchcockowskiej produkcji, ale obudziła w reżyserze niezdrową fascynację, która wkrótce przerodziła się w swego rodzaju obsesję.
Na planie „Ptaków” Tippi Hedren uczyła się procesu tworzenia filmu od podstaw. Była uprzywilejowanym członkiem obsady, co nie umknęło uwadze pozostałych aktorów. Hitchcock nie tylko formował z Tippi „własną” gwiazdę, dając jej przyspieszone lekcje sztuki aktorskiej oraz instruując jej mimikę, ale też zapraszał do obserwowania pracy ekipy w montażowni czy nad scenariuszem.
Prywatną relację dwójki artystów owiewa aura skandalu i niesława. Hitchcock chciał bowiem zdominować Tippi Hedren również poza planem filmowym, manipulując nią w życiu osobistym. Z jednej strony reżyser odgrywał rolę troskliwego opiekuna (tudzież nieszczęśliwie zakochanego desperata) doradzając Tippi w doborze prywatnej garderoby, perfum, menu i towarzystwa, a z drugiej słyszało się, że nakazał ją śledzić i wysłał próbkę jej pisma do grafologa... Sama aktorka wyznała: „Miał prawie obsesję na moim punkcie. (...) To bardzo trudne, żywić do kogoś tak silne, nieodwzajemnione uczucie”.
Polecamy e-book Michała Rogalskiego – „Bohaterowie popkultury: od Robin Hooda do Rambo”
„Ptaki” były jednym z dwóch owoców ich kontrowersyjnej współpracy. Aktorka wystąpiła jeszcze w psychologicznym melodramacie „Marnie”, po którym zerwała kontrakt z powodu – jak stwierdziła po latach – molestowania. Jeszcze w czasie realizacji „Ptaków” Tippi musiała sprostać wyzwaniu pracy z wymagającym reżyserem. Szczególnie trudną i wyczerpującą okazała się jedna z końcowych scen ataku ptaków, kiedy bohaterka Hedren zostaje ranna na poddaszu. Przy realizacji kolejnych ujęć naprawdę doszło do wypadku. Nie skorzystano z mechanicznych atrap – atakujące w tej sekwencji ptaki były żywe. Rozjuszone stworzenia przywiązano do aktorki, a jeden z ptaków zranił ją w twarz. Obecny na planie lekarz nakazał Tippi kilkudniowy wypoczynek. Aktorka podsumowała zdarzenie tymi słowami:
To był absolutnie straszliwy tydzień, naprawdę najgorszy tydzień w moim życiu.
Ptasia mozaika
„Ptaki” to niekwestionowane, kultowe dzieło amerykańskiej kinematografii i jeden z przykładów wzorcowo poprowadzonego suspensu. Przypomnieć warto choćby słynną scenę z Melanie Daniels. Za nieświadomą, palącą spokojnie papierosa bohaterką, gromadziły się ptaki, gotowe w każdej chwili zaatakować. Film był wyjątkowy także ze względu na to, że nie posiadał aranżacji muzycznej – w jej miejsce wykorzystano wyłącznie dźwięki ptaków, zarówno naturalne, jak i elektroniczne.
W roku premiery film Hitchcocka otrzymał jednak mieszane recenzje. Obraz wyświetlano na Festiwalu Filmowym w Cannes, gdzie otrzymał owacje na stojąco. Chłodniej przyjęli go jednak amerykańscy widzowie i krytycy, odczuwający wyraźny niedosyt, i niekryjący swego rozczarowania otwartym zakończeniem historii. Choć symboliczny finał „Ptaków” roztacza przed odbiorcą szereg interpretacji, dopełniając artystycznego wymiaru produkcji, to początkowo nie zdobył on sympatii publiczności. Evan Hunter pisał, że widzowie „przyjęli film, by tak rzec, z taktowną grzecznością. Głucha cisza była odpowiedzią na końcową ptasią mozaikę”.
Do celów reklamowych Hitchcock udzielił wielu żartobliwych wywiadów. Na pytanie czy to jego najbardziej przerażający film, odpowiedział: „O tak, bez wątpienia, sam go sfinansowałem i teraz jestem przerażony, czy nie stracę wszystkich swoich pieniędzy”. Nie stracił pieniędzy, jednak pod względem komercyjnym „Ptaki” nie powtórzyły, ani tym bardziej nie przebiły, spektakularnego sukcesu poprzedzającej ich premierę „Psychozy”.
Przez lata „Ptaki” nie tylko doczekały się uznania, ale także różnorodnych interpretacji – od freudowskiej symboliki tłumionych popędów i odwetu natury za nikczemną działalność człowieka do apokaliptycznej wizji świata, a nawet odczytania filmu w kontekście zimnej wojny i swoistej przestrogi przed zagrożeniem płynącym z komunizmu. Czym był ten obraz dla samego Hitchcocka?
Jeśli ktoś chce, może uznać, że chodzi w tym filmie o zbyt wiele samozadowolenia w świecie, w którym ludzie są zupełnie nieświadomi otaczającej nas ze wszystkich stron katastrofy.
Bibliografia:
- Ackroyd Peter, Alfred Hitchcock, tłum. J. Łaziński, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2017.
- Loska Krzysztof, Hitchcock – autor wśród gatunków, Rabid, Kraków 2002.
- McGilligan Patrick, Alfred Hitchcock: życie w ciemności i pełnym świetle, tłum. J. Matys, Twój Styl, Warszawa 2005.
- Scott Helen, Truffaut Francois, Hitchcock Alfred, Hitchcock/Truffaut, tłum. T. Lubelski, Świat Literacki, Izabelin 2005.
redakcja: Jakub Jagodziński