Przemówienie Mojżesza Schorra wygłoszone podczas nabożeństwa żałobnego w Wielkiej Synagodze po śmierci Józefa Piłsudskiego
Ten tekst jest fragmentem książki "Jolanty Żyndul „Żydzi i Piłsudski”. Książka będzie możliwa do zamówienia po premierze (druga połowa grudnia 2021 r.) na stronach wydawnictwa.
Odwracajcie się ode mnie, chcę gorzko zapłakać, nie kwapcie się, by mnie pocieszyć z powodu ciosu mego narodu. [Jez 22,4]
To Polska płacze, Matka Ojczyzna, bo straciła Syna swego najdroższego, a wraz z nią płaczą miliony jej dzieci i szloch wielki idzie przez wszystkie rubieże, i „opłakują go, jak jedynaka się opłakuje” (Zach 12,10) – bośmy osieroceni wszyscy, osierocone są wszystkie warstwy.
„Któż wierzyć mógł tej strasznej wieści naszej?” (Jez 52,1).
Któż chciał wierzyć tej hiobowej wieści, która, jako grom z jasnego nieba, spadła na kraj cały i lotem błyskawicy rozeszła się po wszystkich krańcach Rzeczypospolitej, że rozstał się z życiem Józef Piłsudski?
Któż mógł wierzyć, że uleci tak nagle, tak okrutnie nieoczekiwanie ten Duch wielki, ten „największy na przestrzeni całej naszej historii człowiek, co z głębi dziejów minionych moc swego ducha czerpał, a nadludzkim wytężeniem myśli drogi przyszłe odgadywał”?
Któż mógł wierzyć, że tak nagle bić przestało Serce, które jednym tylko tętniło uczuciem od najwcześniejszej młodości, aż do tchu ostatniego, bezgranicznym ukochaniem Ojczyzny i narodu swego, Serce – które żarem swego zapału i poświęcenia dla Ojczyzny rozpłomieniło serca milionów i roznieciło ich iskrę patriotyzmu do najwyższych wysiłków wyzwolenia?
Któż chciał wierzyć, że ta ręka mocarna, która niezłomną wolą ster nawy państwowej dzierżyła, nagle zdrętwieje i wypuści buławę rządcy dusz i serc, i woli milionów?
Nikt dziś nie zdoła ogarnąć ogromu nieszczęścia, jakie nawiedziło państwo i naród – nikt tragedii objąć, którą Polska przeżywa – i upłyną miesiące i lata może, zanim uświadomią sobie współcześni, czym był Józef Piłsudski i co kraj i naród w nim utraciły.
Dziś tylko próżnia groźna i tajemnicza przed nami – dziś to jedno tylko wiemy, że runął najmocniejszy filar potęgi i chwały państwa, że zagasł duch, w którym zestrzeliły się jakoby myśli i pragnienia, tęsknoty i marzenia pokoleń całych, duch, który moc swoją wetchnął w naród cały; że bić przestało serce, w którego rytm biły serca milionów, o którego żar miłości Ojczyzny zapaliły się serca wszystkich, że odszedł mąż, który był ostoją i opoką, i siłą twórczą życia narodu.
Dziś to jedno tylko wiemy, że odszedł jeden z tych, których Bóg jako narzędzie Swej Opatrzności dziejowej wyznacza, by Jego rylcem losy narodów kreślił, by drogi wytyczali historii i twórczą swą wolą naród prowadzili ku szczytom przeznaczenia.
I dlatego wieść o Jego zgonie zaparła dech w milionach piersi, kiedy zrozumieliśmy, że ten, który przeznaczenie Polski w rękach swych trzymał, odszedł na zawsze.
I dlatego świat cały, stawiając sobie przed oczy tę tytaniczną postać, dzieli z narodem ten wielki smutek, chyląc czoła przed tym olbrzymem ducha, bohaterem serca, tytanem woli, przed tym symbolem Polski odrodzonej.
Ale nie zamknęło się wieko nad trumną Józefa Piłsudskiego. Tylko szczątki śmiertelne mieści w sobie ta trumna – ale duch Jego żyje i żyć będzie w pamięci współczesnych i w sercach przyszłych pokoleń jako najdroższy klejnot w skarbnicy narodowej.
„Są ludzie – są to Jego własne słowa wypowiedziane na Wawelu przed trumną Słowackiego – i są prace ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują między nami”.
I te słowa – o, jak godnie je przymierzyć możemy do świetlanej postaci Józefa Piłsudskiego.
Odszedł w nieśmiertelność geniusz narodu, wskrzesiciel i twórca państwa, który życiem swoim dokonał największego dzieła: bo odzyskania niepodległości swego narodu, utrwalania bytu państwa wskrzeszonego i zespolenia wszystkich warstw pod znakiem silnej władzy na wewnątrz, podniesienia autorytetu do wielkości mocarstwowej na arenie narodów, w zespole wielkich mocarstw.
Opatrzność dobrotliwa dała Go Polsce w godzinie najcięższej życia narodu. Pamięć Jego nie zaniknie, będzie coraz bogatsza, coraz świetniejsza, jako najdroższe dobro przekazane potomności, by czerpało z tego źródła coraz nowe soki żywota i drogowskaz na przyszłość.
Ludność żydowska staje w największym bólu u otwartej trumny, w skupionej żałobie i w hołdzie dla najszlachetniejszej postaci Marszałka Józefa Piłsudskiego, Wskrzesiciela i Budowniczego Polski.
Pod Jej podwaliny kładł prawo i sprawiedliwość, jako Jej filar mocny równość wszystkich obywateli przed prawem wzniósł, a jako kopułę szczytną kreślił przez życie swe zgodę i miłość wszystkich obywateli w solidarnej, twórczej pracy dla szczęścia Ojczyzny.
„W szacie, którą przyodziany człowiek schodzi do grobu, dusza też jego staje przed tronem Majestatu Bożego” – mówią nasi Mędrcy.
Józef Piłsudski – dusza Jego staje w purpurowym płaszczu królewskim przed tronem Najwyższego, wytkanym i lśniącym najdroższymi klejnotami cnót ludzkich i ducha, i serca, i woli, na najwyższą miarę mierzonych.
Tam, w regionach wieczności, ona zbawienia i łaski dostąpi. Nam zaś tutaj, w chwili kiedy jeszcze nad nami skrzydła Jego ducha trzepocą, rzewna modlitwa z głębi serca do Boga się wznosi:
Ojcze Miłosierny! Racz przygarnąć pod skrzydła Opiekuńcze Majestatu Twego duszę najdroższego Syna Polski, Jej Wskrzesiciela i Budowniczego. Użycz Jej nagrody wszystkim cnotliwym przyrzeczonej, pozwól Jej napawać się widokiem Polski, potężnej i kwitnącej, wspinającej się coraz wyżej po szczeblach prawa i sprawiedliwości na wewnątrz, a pokoju i zgody na zewnątrz ku szczytom tych ideałów, które Ty, o Boże, narodom w Mądrości Twej zakreśliłeś.
Pokój – duszy świetlanej Józefa Piłsudskiego!
Jej blask lśnić będzie na horyzoncie życia narodu poprzez najdalsze pokolenia.
„Któż wierzyć mógł tej strasznej wieści naszej” (Jez 25,1)69. Przemówienie rabina prof. Mojżesza Schorra wygłoszone podczas nabożeństwa żałobnego ku czci pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w Wielkiej Synagodze na Tłomackiem w Warszawie dnia 16 maja 1935 r., „Nasz Przegląd” 18 V 1935, nr 139, s. 5; jęz. Polski.