Próba naprawy państwa: elekcja vivente rege i parlament. Projekty reform w latach 1658–1660
Elekcja vivente rege – zobacz też: Staropolski parlamentaryzm – jak funkcjonował ustrój I RP?
Do naczelnych zasad ustrojowych Rzeczypospolitej należała jednomyślność na sejmikach, w sejmie i przy elekcjach króla. Wynikała ona z formalnej równości całej szlachty oraz równości powiatów, ziem, województw, prowincji i w końcu państw tworzących Rzeczpospolitą. Żaden z podmiotów indywidualnych, ani tym bardziej zbiorowych, nie mógł zatem narzucać swej woli innemu. Przez długi czas, bez wątpienia dzięki wysokiej kulturze politycznej szlachty, konieczność uzyskania pełnej jednomyślności nie paraliżowała państwa, jednak w połowie XVII wieku okazała się zabójcza dla funkcjonowania sejmu. Źle funkcjonujący system podejmowania decyzji powodował, że sejm – główny organ regnum commixtum decydujący o najważniejszych sprawach politycznych, ustrojowych i gospodarczych – działał ociężale. W latach sześćdziesiątych XVII wieku spowodowało to, że organ ten nie nadążał za szybko po sobie następującymi wypadkami politycznymi wymagającymi sprawnych i zdecydowanych uchwał. Należało więc przede wszystkim wprowadzić zasadę głosowania większościowego – dopiero to stwarzało szansę przyjęcia różnych kontrowersyjnych projektów.
W stronę koniecznej reformy i umocnienia państwa od wewnątrz skierowała się przede wszystkim uwaga dworu królewskiego i jego stronników. Pierwsze plany zmian ustrojowych zrodziły się jeszcze na przełomie lat 1655–1656, w czasie gdy król przebywał na emigracji. Dwór wystąpił wówczas z propozycją wzmocnienia i centralizacji władzy.
Warunkiem wzmocnienia władzy, przede wszystkim królewskiej, było wyrwanie szlachty spod wpływów magnackich i związanie jej z tronem, bowiem niemożność oparcia się przez panującego na średniej szlachcie, która była głównym czynnikiem procesów gospodarczych, społecznych i politycznych, skutkował osłabieniem władzy centralnej i degradacją ustroju państwa, w którym prywatne interesy czy też antypatie w stosunku do osoby monarchy brały górę nad dobrem publicznym.
Jaskrawym przejawem i zarazem początkiem rozejścia się dróg monarchy i średniej szlachty, był rok 1655, a apogeum tego procesu stanowił w XVII wieku rokosz Lubomirskiego. Król posiadał jeszcze władzę, ale w wielu kwestiach niedostateczną. Reforma sejmu miała więc prowadzić z jednej strony pozycji panującego, a z drugiej do uszczuplenia przywilejów stanu szlacheckiego. Dalszą konsekwencją reform miała być zmiana tronu elekcyjnego na dziedziczny.
Na emigracji nie tylko zastanawiano się nad kształtem koniecznych reform, ale też rozważano równocześnie sposoby ich przeprowadzenia. Zrodzona wówczas myśl o wybraniu następcy Jana Kazimierza jeszcze za jego życia dość szybko zyskała uznanie w kołach senatorskich. Historyk Władysław Czapliński uważał, że pozytywne ustosunkowanie się do rozwiązania takiego jak elekcja vivente rege było spowodowane dramatyczną sytuacją roku 1655. Gdy w połowie następnego roku pierwsze niebezpieczeństwo minęło i okazało się, że Polacy mogą zwyciężać Szwedów, jak na przykład w bitwie pod Warką, sprawę wyboru następcy króla odsunięto na plan dalszy. Dopiero w drugiej połowie 1657 roku powrócono do planów reformy ustroju. Pochodzący z tego okresu obszerny projekt zmian został poddany szczegółowej analizie, w związku z tym przytoczę jedynie płynące z niej wnioski. Dokument zawierał dziewięć punktów, z czego cztery ostatnie dotyczyły reformy. Zawarte w nich propozycje naprawy państwa były umiarkowane, ponieważ tylko takie miały szansę realizacji. Uwzględniały braki ustrojowe i starały się iść śladem wcześniej zgłaszanych projektów, a dotyczyły one: sejmu, senatu i systemu podatkowego.
W sprawie reformy sejmu projekt proponował, aby: „punkta sejmowej konsultacji zachowane były aż do sejmowej propozycji i przez instrukcje sejmikowe nie publikowane”. Sejmiki miał być informowane o przedmiocie obrad dopiero w legacji, co ułatwiałoby królowi realizację własnych koncepcji politycznych. Jednocześnie sejmiki miały udzielać swym posłom pełnomocnictw do głosowania po stronie większości. Zgodnie z projektem sprawy prywatne miały nie hamować już obrad nad sprawami publicznymi, uchwały miały być przyjmowane większością głosów, a liberum veto mogło być użyte jedynie w bardzo ważnych sprawach. Wł. Czapliński uważał, że zniesienie jednomyślności otwierałoby przed królem dość szerokie możliwości przeprowadzania swoich zamierzeń, a więc również zmian ustrojowych. Uważam przy tym, iż pozwoliłoby to również na szybsze podejmowanie decyzji.
Wróćmy jeszcze do liberum veto, którego poseł mógłby użyć w ważnej sprawie: „Kiedyby jednak co oczywiście przeciwko wyraźnemu prawu et e diametro contra fundamentales ojczyzny leges a na koniec jawnie przeciwko postanowieniu Rzeczypospolitej chciano inducere, natenczas contradicio ma być vialida każdego, przy wyraźnemu prawie stojącego, byle kto choć praetextu swoich prywat nie chciał dopominać”. Stwierdzenie to stwarzało konieczność uzasadnienia sprzeciwu i udowodnienia, że dotyczy on zasad ustrojowych.
Polecamy e-book „Czy Zygmunt III Waza zasłużył na niesławę?”
W sprawie podatków projekt przewidywał wprowadzenie stałego podatku czopowego i akcyzy z przeznaczeniem na utrzymanie armii. W punkcie dotyczącym władzy wykonawczej umieszczono propozycje idące w kierunku rozszerzenia istniejącej dotąd przy królu rady senatorów poprzez dokooptowanie do niej deputatów z izby poselskiej. Rada w zmienionym składzie miała spełniać ważkie zadania:
abyśmy [król i rada – M.P.] nagle przypadające sprawy uchwalił, nie wdając się jednak w materyje, które do sejmu odłożone być mogą, stanowienie praw sejmowi całe zostawić ani stanowić, co by miało moc prawną nieustającą, ale tylko trafiające się nagle sprawy, których zwłoki wielkie by niebezpieczeństwa Rzplitej groziło, zawczasu ordynując i pod warunkiem ratyfikacji sejmu stanowiąc.
W historiografii można się spotkać z różną interpretacją tego punktu projektu. Wł. Czapliński stwierdza, że „kompetencje rady ograniczono jedynie do spraw nie wchodzących w zakres działania sejmu”, natomiast J. Bąkowa wyciąga wniosek, iż „w swych kompetencjach rada ta nie mogła wykraczać poza uprawnienia sejmu”.
Zgadzam się tu z Wł. Czaplińskim, dodając jednocześnie, że tylko takie umiarkowane rozszerzenie kompetencji rady dawało możliwość jego akceptacji. Ponadto dokooptowanie deputatów z izby poselskiej nie było jedynie, jak stwierdza Wł. Czapliński „rozładowaniem […] występujących wśród szlachty niechęci do tej dotąd wyłącznie magnackiej instytucji”, bowiem tylko mającej taki skład radzie mógł sejm powierzyć decydowanie bez wcześniejszego zasięgania jego zgody.
Podsumowując, trzeba powiedzieć, że przytoczony projekt nie zrywał z istniejącym ustrojem, ale proponował jego pozytywne przemiany.
Ostatnie miesiące roku 1659 oraz początek 1660 były w znacznej mierze wypełnione walką o zupełne wyparcie Szwedów z granic Korony oraz przygotowaniami do zawarcia traktatów pokojowych. W tym czasie komisja wyznaczona przez sejm 1659 roku do zatwierdzenia paktów ze Szwecją miała wypracować odpowiedni projekt zmian ustrojowych. Dokument będący efektem jej prac, znany dzisiaj jako Punkta na sejm podane , proponował nie tylko reformę sejmu, ale również rady rezydentów. Parlament miał zbierać się corocznie w stałym terminie, liberum veto miało być całkowicie zniesione, decyzje zaś miały być podejmowane większością głosów (w sprawach szczególnie ważnych za przyjęciem konstytucji musiałoby opowiedzieć się 2/3 posłów):
Praecvoalentia pluralitatis, iż siła na tym zależy, żeby się na suffragium Reipublicae na sądziło, taką pluralitatem postanowimy, żeby dwie trzecie suffragiami przewyższały, a jeśliby w którym punkcie taka nie mogła stanąć pluralista – mają iterare suffragia. Jeśli i za drugim razem nie stanie – pójdzie ten punkt na drugi sejm w reces.
Król i senat mieli zatrzymać prawo weta wstrzymującego. Gdyby zaszła „in toto niezgoda” co do projektu, izba miała go na tym sejmie w całości zaniechać, natomiast w razie odrzucenia jedynie części propozycji, blokujący „odeślą go do poselskiej izby cum rationibus non acceptate rogatae legis in toto vel in parte”. W wyjątkowych wypadkach, gdyby weto króla dotyczyło sprawy wielkiej wagi „wolno będzie (nie każdemu z osobna, jako po te czasu złym zwyczajem per abusum bywało) senatowi iunctis animis z połsami ziemskiemi, konkludawszy to między sobą luralitate per occulta, suffragia, do żadnych spraw sejmowych nie przystępować, aż się zgodnej senatu z poselską izbą intercyjej zgadzającym się zwyczajnym dosyć prawem stanie”.
Autor tego projektu proponował bardzo ciekawy sposób rozstrzygania spraw dotyczących jednej prowincji, problemów wyznaniowych oraz zagadnień spornych między stanami poprzez wydzielenie specjalnych deputacji w obu izbach osobno i głosowanie zwykłą większością głosów. Zakładano też wprowadzenie zmian w składzie rady rezydentów, która miała liczyć dziewięciu senatorów i dwudziestu jeden posłów. Do jej kompetencji według miało należeć czuwanie nad egzekwowaniem uchwał sejmowych i sprawowanie władzy sądowniczej. Decyzje miały być podejmowane większością głosów, po czym zatwierdzane na następnym sejmie.
Ze znanych projektów reform właśnie ten proponował rozwiązania najbardziej radykalne, zrywające z dawnymi zwyczajami prawnymi.
Historycy zwracają uwagę na istotny problem autorstwa omawianego powyżej dokumentu. Władysław Konopoczyński i Wł. Czapliński przypuszczają, że jego twórcą mógł być kanclerz koronny Michał Prażmowski lub referendarz koronny Andrzej Morsztyn, gdyż obaj byli zwolennikami radykalnych reform.
Ewolucję przechodziły także ściśle związane z reformą sejmu projekty elekcji vivente rege. W latach 1655–1657 dwór polski wysuwał propozycje sukcesji pod adresem Habsburgów, nie spotkały się one jednak z pozytywnym przyjęciem. Spowodowane to było tym, iż Austria nie chciała angażować się w walkę ze Szwedami. Dopiero w 1657 roku, po zawarciu traktatu z Polską i udzielaniu jej pomocy militarnej, Wiedeń powrócił do sprawy elekcji. Na tamtejszym dworze liczono prawdopodobnie na to, że silniejsze związanie Rzeczypospolitej polityką z cesarską pozwoli w przyszłości pokierować sprawą elekcji zgodnie z interesami Habsburgów.
O wpływy w Rzeczypospolitej zabiegała tez Francja, która miała nadzieję, że Polska pomoże osaczyć jej habsburskiego rywala razem, łącząc swoje siły ze Szwecją, Brandenburgią, i Turcją. We września 1657 roku usilne starania o zapewnienie tronu francuskiemu kandydatowi podjęła Ludwika Maria. Podjęte przez królową kroki spowodowały liczne komplikacje, gdyż „stworzyły nowe orientacje: profrancuską i proaustriacką, stały się jeszcze jednym źródłem swarów, zbiegów i dyskusji, a przede wszystkim odwróciły uwagę od zasadniczego problemu reform” Najbliższe otoczenie dworu zdawało sobie sprawę, że zapewnienie polskiego tronu kandydatowi francuskiemu nie będzie łatwe. Przewidywano wielkie trudności ze strony szlachty i części magnaterii, bowiem myśl o elekcji vivente rege była bardzo niepopularna. Stąd też rzecz całą trzymano w tajemnicy, usiłując różnymi drogami i sposobami pozyskać zwolenników.
Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
W skierowanym do senatorów dokumencie Consens na obieranie nowego Pana Jan Kazimierz uczulał na niebezpieczeństwo grożące Rzeczypospolitej w czasie bezkrólewia i wzywał do poparcia projektu wyboru nowego monarchy jeszcze za swojego życia oraz prosił o pomoc w pozyskaniu szlachty. Ze swej strony król zobowiązał się do uznania kandydata wybranego przez senatorów i szlachtę.
Jesienią 1659 roku rozpoczęto zbierać podpisy magnatów, którzy wyrazili zgodę na elekcję vivente rege, a senatorowie przygotowali skrypt, który jak twierdzi St. Ochmann, był poniekąd odpowiedzią na postulaty wyrażone przez króla. Zawierał on zgodę na wcześniejszy wybór jego następcy, o ile będzie on spełniać trzy podstawowe warunki: powinien być katolikiem (1) znacznie młodszym od króla (2) oraz poślubić siostrzenicę królowej, palatynównę reńską Annę Marię (3). Senatorowie przysięgli dotrzymać swych zobowiązań i obiecywali nakłaniać innych do zgody na realizację tego planu. Skrypt podpisali jako pierwsi najbardziej oddani królowej ludzie: kanclerz wielki koronny Mikołaj Prażmowski, chorąży koronny Jan Sobieski, biskup chełmiński Adam Koss, wojewoda poznański Jan Leszczyński oraz wojewoda ruski Stefan Czarniecki.
Konsekwencją dalszych narad było powstanie związku senatorów opowiadających się za elekcją vivente rege. W odpowiednim akcie określono cel związku, którym było dążenie do zabezpieczenia Rzeczypospolitej przed zagrożeniami związanymi z bezkrólewiem. Tronu nie mógł objąć niekatolik, władca innego państwa oraz „Piast”. Podkreślano, że kandydat musi mieć odpowiedni wiek i być stanu wolnego, gdyż miał poślubić wspomnianą Annę Marię. Na koniec przystępujący do związku złożyli przysięgę na wierność i posłuszeństwo oraz zobowiązali się do zachowania ścisłej tajemnicy. Najbliżsi współpracownicy Ludwiki Marii podpisali też trzeci z kolei tajny skrypt, w którym zobowiązali się wyraźnie poprzeć innego kandydata, jakim był Henri Conde d’Enghien.
Projekt elekcji Francuza doprowadził do podziałów wśród magnaterii. Przeciwko stronnictwu francuskiemu popierającemu politykę reform wystąpiła opozycja, która gwałtownie zwalczała projekty zmian ustrojowych, a wspierana była przez obcą dyplomację. Poseł austriacki Lisola rozpoczął gorliwe starania nad powiększeniem stronnictwa austriackiego. Celem Habsburgów było paraliżowanie działań Francji i walka o polski tron. Wiedeń sprzeciwiał się przy tym jakimkolwiek reformom. Nad pozyskaniem zwolenników pracowała też Ludwika Maria. Nie szczędziła łask, obietnic i pieniędzy, wykorzystując swój wpływ na rozdawanie dobór i urzędów. Dla ściślejszego uzależnienia od siebie nowo mianowanych dostojników brała od nich oświadczenia, że na każde jej żądanie zrezygnują z otrzymanego urzędu.
Oprócz pozyskiwania senatorów, królowa zwracała uwagę na konieczność przekonania do swoich planów armii i Kozaków. Zdobycie poparcia ze strony wojska było niezmiernie ważne, ale też bardzo trudne, gdyż wśród żołnierzy panowało wrogie nastawienie do jej zamiarów. Dużą rolę w podsycaniu tych nastrojów odegrała opozycja szlachecka i stronnicy habsburscy.
18 czerwca 1660 roku król wzywał w uniwersale senat i deputatów szlacheckich na konwokację wyznaczoną na 14 czerwca. Tematami obrad miały być: ratyfikacja pokoju oliwskiego i sprawa reformy sejmowania. Wszystko wskazywało na to, że plany królowej powinny się powieść, gdyż na konwokacji zdecydowaną przewagę mieli stanowić stronnicy Ludwiki Marii. Sprzyjające miało być też stanowisko szlachty, która znajdowała się pod silnym wrażeniem zawartego ze Szwedami pokoju.
Warunki jednak tylko pozornie sprzyjały reformom. Jak twierdzi Wł. Czapliński, w chwili gdy król wydał uniwersał, nastawienie szlachty i magnaterii zmian ustrojowych nie było już tak przychylne, jak dwa lata temu. Podkanclerzy koronny Jan Leszczyński już w poprzednim roku miał pewne wątpliwości, które teraz stawały się coraz większe, między innymi wypowiadał się stanowczo przeciwko elekcji vivente rege i reformie sejmowania: „jak poczniemy stare łaty naprawiać obawiam się, byśmy całego budynku nie obalili” – stwierdził. Planom dworu skrytykowali też otwarcie kasztelanowie: wojnicki Jan Wielkopolski i gnieźnieński Aleksander Sielski, którzy byli inspirowani przez austriackich stronników: biskupa krakowskiego Andrzeja Trzebickiego i Łukasza Opalińskiego.
Obok austriackiej, przeciwko planom reform wystąpiła zdecydowanie również dyplomacja brandenburska. W instrukcji dla posła wysłanego na konwokację warszawską elektor polecił przeszkadzać wprowadzaniu „szkodliwych nowości”. Fryderyk Wilhelm zdawał sobie sprawę, że w jego własnym interesie jest zachowanie dotychczasowego sposobu głosowania na sejmach i sejmikach.
Na rozpoczętej 15 czerwca konwokacji zajęto się najpierw sprawami polityki zagranicznej, a następnie przystąpiono do rozpatrzenia kwestii naprawy ustroju. O reformie sejmowej rozprawiano w czasie obrad publicznych, natomiast wszystkie debaty dotyczące elekcji toczyły się na zamkniętych posiedzeniach. Na podstawie bardzo skąpych źródeł trudno rozstrzygnąć, który z przygotowanych projektów zmian w sposobie podejmowania decyzji został poddany pod dyskusję. „W każdym razie według doniesień Lisoli i Hovenrocka reforma sejmu miała iść w kierunku wprowadzenia większości głosów, będącej warunkiem powodzenia planów dworu tak w sprawie sukcesji, jak i przymierza ze Szwedami”.
Polecamy e-book Marka Groszkowskiego „Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”
Przeciwko wprowadzeniu głosowania większością głosów opowiedzieli się obok senatorów duchownych Litwini, którzy obawiali się zdominowania przez posłów koronnych. Mimo iż znaczna część obecnych opowiedziała się za zmianami, nie udało się zdobyć dla nich pełnego poparcia.
Co do elekcji, senatorowie uznali konieczność przeprowadzenia jej vivente rege, jednak różnili się w sądach co do sposobu, w jaki miała się ona dokonać. Stronnictwu francuskiemu udało się odnieść pewne sukcesy, gdyż jeszcze przed konwokacją odpowiedni skrypt podpisali: wojewoda lubelski Jan Tarło oraz kasztelanowie: sandomierski Stanisław Witkowski i czernihowski Zdzisław Jan Zamoyski. W czasie konwokacji podpis złożył też chorąży wielki koronny Andrzej Potocki.
Po konwokacji dwór nie zamierzał rezygnować z forsowania reformy sejmu, a tym bardziej elekcji vivente rege. Obawiając się jednak, że zwłoka wpłynie niekorzystnie na zamierzone plany, dwór zaczął myśleć o szybkim zwołaniu sejmu w 1661 roku.
Sejm z roku 1661 nie stanowi przedmiotu moich rozważań w tym artykule, jednak warto wspomnieć o kilku kwestiach. W deputacji skierowanej na sejmiki przedsejmowe Jan Kazimierz informował szlachtę o swoich zamiarach dotyczących reform. Według wielu historyków, popełnił w tym miejscu zasadniczy błąd, gdyż położył główny nacisk na elekcję za życia króla, wspominając jedynie pokrótce o reformie dotyczącej głosowania większościowego. Spowodowało to oburzenie i wzmogło brak zaufania do panującego, przez co przeciwnicy polityczni dworu mogli łatwiej torpedować zamiary pary królewskiej.
Jak się wydaje, Jan Kazimierz i Ludwika Maria nie zrozumieli przede wszystkim, że droga do elekcji vivente rege nie prowadzi przez przekupstwo czy zamach stanu, lecz powinna odbyć się legalnie w ramach prawa. Należało zatem położyć główny nacisk na reformę głosowania, po przeprowadzeniu której byłoby znacznie łatwiej uzyskać zgodę sejmu na upragniony wybór następcy panującego monarchy jeszcze za jego życia. Tak się jednak nie stało, co jak sądzę wynikało z braku zrozumienia specyfiki ustrojowej Rzeczypospolitej oraz złym rozpoznaniu nastrojów wśród szlachty, która do elekcji vivente rege odnosiła się bardzo nieprzychylnie. Metody pozyskiwania głosów stosowane przez królową, to jest oświadczenia, przekupstwo, i obietnice nadania urzędów tylko pogłębiały upadek kultury politycznej wśród elity rządzącej, co w konsekwencji znacznie przyczyniło się do dekompozycji ustrojowej państwa.
Niewątpliwie królowi oraz królowej zależało na naprawie Rzeczypospolitej, jednak sprawa ta została przez nich źle poprowadzona. Para królewska zaprzepaściła najlepszy czas na przeprowadzenie reform, czyli lata 1658–1659. W następnym okresie szlachta nie popierała już tak chętnie projektów dworu. Do zmiany postawy szlachty przyczyniły się w znacznym stopniu nie tylko zabiegi zmierzające do elekcji vivente rege, ale również zwycięstwa nad wojskami moskiewskimi w roku 1660 w bitwach pod Połonką, pod Tołoczynem nad rzeką Druć, pod Cudnowem czy Słobodyszczami, a także zawarcie traktatu oliwskiego ze Szwecją, który przywracał status quo ante bellum. Szlachta zaczęła sądzić, że reformy nie są aż tak potrzebne. Skoro Rzeczpospolita odpiera wszystkich wrogów, zatem problem nie leży w ustroju – myślano. Pisał o tym Wiktor Czermak w swoim znanym artykule „Szczęśliwy rok 1660”. Brak reform jest jednak również skutkiem działalności obcych dworów i opozycji wewnętrznej. Kolejne lata przyniosły konfederacje wojskowe i rokosz Lubomirskiego, które to wydarzenia ostatecznie zaprzepaściły szansę na reformę państwa.
Zobacz też: Wokół konfederacji wojskowych w Rzeczypospolitej w latach 1661–1663.
Redakcja: Roman Sidorski