Pompeje. O czym rozmawiało się na Forum miasta?

opublikowano: 2017-06-19, 14:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Forum czyli centrum każdego rzymskiego miasta. O czym rozmawiano na Forum w Pompejach na chwilę przed wybuchem Wezuwiusza?
reklama

Zobacz też: Jak wyglądały starożytne Pompeje? [video]

To miejsce we wszystkich rzymskich miastach jest podstawowym źródłem informacji o mieszkańcach (zaraz po nim są popinae, czyli „bary”). Pójście na plac jest równoznaczne z wejściem na stronę internetową dziennika. Podczas ranka, w zależności od osób, które spotykacie, to jak przewracanie różnych stron. Kupiec ledwo postawiwszy nogę na lądzie powie wam o tym, co wydarzyło się na innym kontynencie (wiadomości ze świata) lub o dziwnych obyczajach w dalekich krajach (kultura); marynarz opowie o niedawnym zatonięciu statku (wiadomości lokalne); handlarz skomentuje nadchodzące nowe podatki (finanse); właściciel ziemski doda coś na temat własnej produkcji rolnej w tym roku (ekonomia); młodzieniec wyjawi wam, co słyszał o najbliższym starciu gladiatorów lub o wyczynach jakiegoś woźnicy ([auriga]) w Rzymie (sport); wyzwoleniec napomknie o zdradzie doznanej przez ważną osobistość w mieście (plotki)…

Forum w Pompejach, 1890-1905 (domena publiczna)

A o czym rozmawia sie na Forum w Pompejach w czwartek 23 października 79 r. n.e.?

Ponieważ to miasto o charakterze rolniczym i handlowym, prawdopodobnie prowadzone są dyskusje dotyczące niedawno zakończonego winobrania; o jakości wina oraz o zyskach, które przyniesie, porównując je do zeszłych lat; o wzlotach i upadkach w produkcji garum ; o przygotowaniach ziemi na kolejną zimę; o spadających cenach domów z powodu wyjazdu osób (które już wyjechały lub przynajmniej mają taki zamiar); o brakującej wodzie i postępach w naprawie sieci hydraulicznej; o niecodziennych zjawiskach, jak osuwiska, umierające ryby…

Rozmawia się również o coraz częstszych wstrząsach i wątpliwościach, czy warto przeprowadzać naprawy, biorąc pod uwagę, że jeśli nastąpią kolejne zniszczenia, to wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa. Wielu narzeka na wygórowane ceny za odrestaurowanie fresku ze zwykłym pęknięciem. Niektórzy, przejęci sytuacją, słuchając rozmów współobywateli zastanawiają się, czy nie lepiej byłoby opuścić miasto.

reklama

To prawdopodobne dyskusje przeprowadzane ostatniego dnia życia na Forum w Pompejach.

Jednak są również inne tematy poruszane przez wszystkich tego ranka. Wespazjan zmarł mniej niż rok temu, Tytus przejął władzę i już dostarcza intrygujących powodów do rozmów: ledwo co kazał zabić Aulusa Cecynę Alienusa, zaraz po bankiecie mającym miejsce w pałacu cesarskim. Jako oficjalny powód podaje się, że konspirował przeciwko Wespazjanowi… może jednak stoi za tym prostsza przyczyna, czyli kobiety: człowiek ten mógł być osądzony za próbę flirtu z kochanką cesarza.

Świątynia Jowisza widziana z Forum (fot. Kim Traynor; Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0.)

Mówi się też o Koloseum, prawdziwym cudzie i jego nadchodzącej inauguracji (zostanie otwarte w 80 r. n.e.) oraz o posuwaniu się legionów pod wodzą Juliusza Agrykoli na północ Brytanii.

Elegancka lektyka przecina Forum po przekątnej i lekko faluje wraz z ruchem niewolników, którzy ją niosą. Wydaje się jakby płynęła na głowach ludzi. Na niej widać wygodnie usadowioną kobietę o zamyślonych oczach. Wiele osób jest oczarowanych jej elegancją, a także jej biżuterią. To musi być nowa żona jakiegoś bogatego właściciela domus w mieście. Troje potężnie zbudowanych niewolników-ochroniarzy robi przejście i czuwa, żeby nikt za bardzo się nie zbliżył. Zasłonki lektyki falują w odpowiedzi na każdy powiew wiatru, niczym ożaglowanie okrętu. Następnie, zupełnie jakbyśmy mówili o łodzi, lektyka przybija do brzegu kolumnady. Kobieta schodzi przy asyście niewolnika i rusza prowokującym i zmysłowym krokiem. Eskortowana jest przez trzech rosłych niewolników.

Pod arkadami widać licznych sprzedawców, ilustrują to niektóre freski, niczym zdjęcia z epoki, odnalezione w jednym z domów w Pompejach. To rzemieślnicy, którzy nie mają własnego zakładu i tutaj oferują swoje towary. Blacharz sprzedaje przeróżne garnki i kociołki z miedzi, kowal – narzędzia do pracy na polu, jest też ktoś, kto wśród drobiazgów wystawia obrazy z martwą naturą.

Pompeje ok. 1850. Litografia Friedricha Federera (domena publiczna)

Naszą uwagę zwraca szewc w podeszłym wieku. Właśnie drzemie na swoim taborecie opartym o jedną z kolumn przy akompaniamencie śmiechów kolegów i klientów: sprzedaje sandały i buty na zbliżającą się coraz szybciej zimę, a my nie możemy pominąć najprawdziwszej „sztuczki” chroniącej przed chłodem. Mowa o typowym chwycie stosowanym w zimowych butach, stanowiących część wyposażenia legionistów. Można było go odkryć odnajdując ładunek pewnego rzymskiego statku osiadłego na mieliźnie ponad dwa tysiące lat temu u wybrzeży blisko Comacchio. Zamiast nosić lniane onuce w sandałach, które źle i niewystarczająco chronią, moknąc podczas deszczu, legioniści zakładali na każdą ze stóp rodzaj mokasyna przypominający miękką skórzaną pończochę ([soccus]), a na nich nosili sandały z podbitymi podeszwami ([caligae]). Obydwa rodzaje obuwia zostały odnalezione jeszcze włożone jedne w drugie w ładowni statku i dzisiaj można je zobaczyć w muzeum wystawiającym wszystkie przedmioty odkryte w Comacchio.

reklama

Najprawdopodobniej zwykli mieszkańcy również stosowali tę sztuczkę. Rzeczywiście, przed podstarzałym szewcem wystawiającym swoje wyroby na bruku pod arkadami Forum pewien mężczyzna ogląda jedne z tych butów, nie mogąc zdecydować, czy je kupić czy też nie. W zamyśleniu gryzie jeszcze ciepły „podpłomyk”. Gdzie go kupił? Niedaleko stąd. Wewnątrz macellum, ale także poza nim, pod arkadami Forum oraz w innych punktach w mieście działają pistores clibanari, przypominające dzisiejsze budki, w których przygotowuje się podpłomyki, kanapki i pizze. Używają przenośnych metalowych pieców z podwójnym dnem. Pomimo że to nie dzień targowy, na terenie macellum odnaleziono zwęglone resztki placków ([placentae]) sprzedawanych tam i stanowiących podobnie jak nasze kanapki obiad mieszkańców Pompejów.

Bogata rzymska matrona idzie dalej, kompletnie ignorując zabawną scenę z szewcem w roli głównej, którego głowa opada coraz niżej.

Tekst jest fragmentem ksiażki Alberto Angeli „Pompeje. Trzy ostatnie dni”:

Alberto Angela
Pompeje. Trzy ostatnie dni
cena:
54,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Esteri
Tłumaczenie:
A. Karpuk
Liczba stron:
503
Format:
141 × 201, opr. broszurowa
ISBN:
978-83-65625-59-5

Zmierza w kierunku jednego z lokali znajdującego się wraz z innymi od strony wejścia na plac targowy w Pompejach. Jak zwykle będzie działać pojutrze, w sobotę. Znajdują się tutaj rozmieszczone w rzędzie „biura” różnych bankierów w mieście, argentarii.

reklama
Pompeje: tanczacy faun (fot. Radomil)

Kobieta dobrze wie, gdzie musi wejść i skinieniem daje do zrozumienia niewolnikom, aby poczekali na zewnątrz. Przekracza próg.

Najbogatszy bankier w Pompejach

Wewnątrz, przy wielkim biurku-sejfie siedzi Lucius Caecilius Iucundus, najsławniejszy bankier Pompejów. Właśnie dyktuje treść listu swojemu sekretarzowi. Podnosi wzrok i jego błękitne oczy zwracają się ku kobiecie na progu: jej prowokująca sylwetka jest doskonale widoczna pod światło, a ubiór nie pozostawia wiele dla wyobraźni. Bankier to wysoki mężczyzna o zaokrąglonej twarzy i krótkich siwych włosach. Ze swoimi lekko odstającymi uszami przypomina nieco Picassa. Takiego nam go ukazała rzeźba z brązu (herma) odnaleziona przez archeologów w jego przepięknym domu.Kobieta wchodzi zdecydowanym krokiem, ostentacyjnie kołysząc biodrami. Bankier przymyka oczy. Nie wpadnie w pułapkę jej urody. Spotkanie będzie miało charakter całkowicie formalny i profesjonalny. Swoją drogą, to właśnie z takiej postawy jest powszechnie znany w Pompejach.

Lucius Caecilius Iucundus jest jedną z najbogatszych osób w mieście. Spotkaliśmy go na bankiecie u Rectiny. Ożenił się z kobietą należącą do tej samej gens co sławna Cecylia Metella (osobistość Rzymu za czasów Cycerona, którą, ze względu na ubogi życiorys, możemy pamiętać tylko z nielicznych przygód miłosnych), z którą miał dwoje synów o imionach Quinto i Sesto. Jest bardzo przywiązany do swojego psa – jego podobizna widoczna jest na posadzce przy wejściu do domu.

Pompeje: żarna w piekarni (fot. Radomil)

To człowiek w bardzo zaawansowanym wieku, jak na tę epokę, ponieważ ma około sześćdziesięciu lat. Mimo to zachował niezwykłą jasność umysłu. Zresztą nie mogłoby być inaczej. To syn bankierów, który sam jest bankierem, a dokładniej tzw. coactor: czyli poza udzielaniem pożyczek bierze również pieniądze w depozyt, zupełnie jak bank. To wyjątkowo delikatne zadanie pokazujące, jakim zaufaniem darzą go klienci. Słynie z niesamowitego nosa do interesów, a ponadto nigdy nie podjął żadnej złej decyzji.

reklama

Skąd tak wiele o nim wiemy? Ponieważ w jego zachwycającym domu przy via del Vesuvio, odnaleziono sejf, w którym znajdowało się ponad sto pięćdziesiąt tabliczek woskowych zawierających wszystkie pożyczki oraz wszystkie umowy podpisane przez bankiera z prywatnymi przedsiębiorcami i zwykłymi obywatelami. To jednak tylko cześć jego bezmiernego archiwum, ponieważ obejmuje ono okres od 37 do 62 r. n.e., czyli do roku słynnego trzęsienia ziemi. Brakuje zatem dokumentacji z ostatnich siedemnastu lat pracy. Nie wiadomo, co się z nią stało. Być może zabrał ją w momencie erupcji albo znajdowała się w jego biurze, tu przy Forum, i została zniszczona lub wydobyto ją po wybuchu wulkanu, w trakcie przywłaszczania sobie marmurów przez władze. Może on sam zażądał jej zwrotu, co oznaczałoby, że się uratował…

W każdym razie te sto pięćdziesiąt odzyskanych tabliczek, stanowiących tylko część archiwum, zawiera ponad czterysta imion mieszkańców Pompejów! Co więcej, oferują nam niezwykły zarys życia ekonomicznego i finansowego w Pompejach oraz interakcji pomiędzy różnymi mieszkańcami.

Lucius Caecilius Iucundus utrzymuje stosunki z największymi pompejańskimi rodzinami, jest wspólnikiem interesów dla najbogatszych osobistości w mieście. Przypomina współczesnych bankierów czy tych z niedalekiej przeszłości.

Pompeje: świątynia Apollina. (fot. Rdomil)

Kobieta siada na wygodnym taborecie z poduszką, po gabinecie rozchodzi się silny zapach jej perfum. To młoda żona byłego partnera biznesowego bankiera, Erennuleio Commune. Imię tego mężczyzny pojawia się na tabliczkach odnalezionych przez archeologów: to biegły sprzedawca win (mercator vinarius), a powiązania jego rodziny sięgają aż do Ostii i Salerno. Jest właścicielem wspaniałej posiadłości w zamożnej dzielnicy Pompejów, Casa di Apollo (Domu Apollina), gdzie pośród wielu dzieł sztuki znajduje się mozaika z trzema Gracjami (wystawiona obecnie w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Neapolu). Bankier rozpoznaje w siedzącej naprzeciw kobiecie modelkę pozującą jako jedna z nich…

reklama

Na znak żony Erennuleia Commune jeden z niewolników nie bez trudu przynosi duży i ciężki kuferek, który zostaje otworzony na stole Luciusa Caeciliusa Iucundusa; jest wypełniony złotymi monetami. Kobieta prosi o zdeponowanie tej ogromnej sumy w kasie bankiera, przewidując pewną inwestycję spekulatywną, jakiej ma zamiar dokonać w mieście. Mężczyzna zgadza się bez mrugnięcia okiem, ale jednocześnie ciągle obraca pokaźny złoty pierścień, wpatrując się w kobietę. Następnie prosi swojego sekretarza o przeliczenie monet i spisanie potwierdzenia przyjęcia kwoty na tabliczkach z wosku: jak w przypadku innych umów, zostaną sporządzone trzy kopie, jedna dla niej (jako pokwitowanie) i dwie dla niego do złożenia w archiwum.

Nawet tak doświadczonemu człowiekowi w sferze finansów, jakim jest Lucius Caecilius Iucundus, niełatwo jest przywyknąć do ilości pieniędzy, jaką dysponuje wschodząca nowa klasa w Pompejach, a co więcej do swobody, z jaką wydają złote monety lub wykorzystują do ryzykownych spekulacji finansowych. Pamięta jeszcze dawną ostrożność właścicieli majątków w Pompejach, którzy dobrze znali wartość pieniądza. Jednak, jak mawiają, business is business, a ten bankier z pewnością nie należy do tych mających skrupuły, zresztą nierzadko można go zobaczyć, co niebawem nam się uda, zaangażowanego w „pirackie” operacje.

Pompeje: Teatr Wielki (fot. Berthold Werner)

Kobieta wyszła dokładnie tak jak przybyła. Nigdy nie uda jej się zrealizować wspomnianej inwestycji. Podczas erupcji po długiej desperackiej ucieczce zginie przy portyku w koszarach gladiatorów, obwieszona cenną biżuterią, do niczego już niepotrzebną…

Teraz jednak jeszcze o tym nie wie i podnosząc się przed Luciusem Caeciliusem Iucundusem, rzuca uwodzicielskie spojrzenie na obecnych w gabinecie, a następnie kieruje się do wyjścia w towarzystwie niewolników. Falujące ruchy jej bioder działają hipnotyzująco na młodego sekretarza. Do rzeczywistości przywraca go lekkie klepnięcie w kark.

Tekst jest fragmentem ksiażki Alberto Angeli „Pompeje. Trzy ostatnie dni”:

Alberto Angela
Pompeje. Trzy ostatnie dni
cena:
54,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Esteri
Tłumaczenie:
A. Karpuk
Liczba stron:
503
Format:
141 × 201, opr. broszurowa
ISBN:
978-83-65625-59-5
reklama
Komentarze
o autorze
Alberto Angela
Włoski popularyzator nauki i dziennikarz, z wykształcenia paleontolog. Autor licznych programów popularnonaukowych i książek. Po polsku ukazały się jego książki „Jeden dzień w starożytnym Rzymie” oraz „Pompeje. Trzy ostatnie dni”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone