Polski bohater wojny secesyjnej czy zwykły mitoman? Ludwik Żychliński

opublikowano: 2020-11-12, 19:00
wolna licencja
Ludwik Żychliński to niezwykle barwna postać. Żołnierz Garibaldiego, weteran wojny secesyjnej powstaniec styczniowy i zabajkalski. Podczas swej podróży po Ameryce miał przeżywać liczne przygody jako oficer armii Unii, w tym poznać samego Abrahama Lincolna. A może jednak to nieprawda?
reklama
Ludwik Żychliński, 1863 r. (domena publiczna)

Ludwik Żychliński urodził się w 1837 roku w nieznanej miejscowości zaboru pruskiego, gdzieś w Wielkim Księstwie Poznańskim. Pochodził z miejscowej rodziny szlacheckiej – jego rodzicami byli Franciszek Żychliński i Ludwika z domu Budziszewska.

Młody chłopak z Wielkopolski w wielkim świecie

Prawdopodobnie objął go pobór do armii pruskiej, z której zdezerterował do Włoch, gdzie dołączył do słynnego rewolucjonisty i bojownika Giuseppe Garibaldiego. U jego boku włączył się do dążeń na rzecz zjednoczenia Italii. Gdy wybuchł konflikt secesyjny młody awanturnik postanowił tam wyruszyć i przystąpić do armii Unii. Spisał on swoje wspomnienia z tej wyprawy, które pod tytułem Pamiętniki z wojny amerykańskiej 1862 r. Ludwika Żychlińskiego ukazały się drukiem zaledwie rok później w polskiej gazecie w Poznaniu. W pamiętnikach Autor opisał swe przeżycia z kampanii półwyspowej, ocenę unionistycznej armii i służby pod McClellanem i jego ocenę politycznego sporu. Z perspektywy czasu wiadomo, że Autor pomylił wiele nazwisk, często podawał także zawyżone dane. Niemniej pierwszą część publikacji ocenia się jako wiarygodną relację.

Giuseppe Garibaldi (domena publiczna)

Sympatyk Konfederacji w szeregach Unii

Polak był wtedy bardzo krytyczny wobec armii Unii i rozczarowany brakiem uzyskania stopnia oficerskiego, który, jak uważał, należał mu się za jego karierę w armii Garibaldiego. Jak sam twierdził:

Każdy może zostać majorem lub kapitanem, a nawet i pułkownikiem, jeżeli ma pieniądze na pierwsze rekrutowanie i znajomość miejsca, gdzie rekrutuje; i tak często tu się zdarza – że szewczyk, kupczyk i krawczyk jest oficerem wykształconego młodego człowieka, a zwłaszcza cudzoziemca co tu przybył z wiadomościami wojskowemi z Niemczech lub z Francyi w nadziei zostania oficerem.

Ludwik Żychliński napisał, że uzyskał stopień podoficerski chorążego. W rzeczywistości nie było jednak takiej rangi w armii Unii. Źródła archiwalne potwierdzają jego rangę jako piątego sierżanta. Żychliński służył w armii Potomaku, w regimencie zwanym Les Enfants Perdues (fr. stracone dzieci). Oddział ten nazywany był również niemieckim Legionem. Żychliński zauważał zresztą wielonarodowość wojska, w którym służył. Rzeczywiście, szacuje się, że w armii Unii było aż 43% imigrantów z pierwszego i drugiego pokolenia. Polak uważał to za przykład braku patriotyzmu Amerykanów:

reklama
W Europie, a zwłaszcza w Polsce nikt jasno tego szachrajstwa nierozumie i spodziewa się sądząc uczuciem serca polskiego, że to z patryotyzmu formują wolontaryuszów i że takowe pułki składają się z Amerykanów kochających swój kraj i broniących swych praw i wolności […] Czytając gazety i sądząc z opisu, myli się każdy, kto tak myśli lub tak się spodziewa. Armia składa się głównie z cudzoziemców, i tak głównie z Irlandczyków, Niemców i rozmaitych narodowości. W ten sposób Amerykanie chcą uchronić się, aby sami bić się niepotrzebowali za swą konstytucyą, i utrzymanie w całości Republiki.

Żychliński dość krytycznie wyrażał się o Amerykanach, twierdząc, że Rodowity Amerykanin z północy nienawidzi wojny i nie ma w sobie odwagi militarnej, gdyż całą odwagę zakłada na spekulacyach kupieckich i tylko dla pieniędzy zawsze bić się będzie.

Podczas swego pobytu w Ameryce, Polak wziął udział w kampanii półwyspowej. Celem Armii Unii dowodzonej przez generała George’a McClellana było zajęcie stolicy Konfederacji – Richmond. To właśnie podczas tamtych zmagań Żychliński nabawił się uciążliwej przepukliny, która uniemożliwiła mu dalszą służbę w armii. Podczas rekonwalescencji postanowił spisać swoją relację, którą skierował do swych rodaków w ojczyźnie. Była ona skrajnie negatywna w stosunku do Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, Żychliński, mimo walki po stronie Unii, był sympatykiem Konfederacji. Jak pisał w swych wspomnieniach:

W Ameryce południowej, tak nazwanych Stanów Konfederackich, tam nienawiść osobista przeciwko północy i obawa stracenia posiadłości, każdego pojedynczego obywatela powodują do chwycenia broni, tam walczą w szeregach synowie właścicieli i obywateli Ameryki południowej, tam każdy jest żołnierzem, żony wyganiają mężów, a matki synów, aby wypędzić najazd Ameryki północnej i bronić swojej własności. Tam Stany Południowe walczą o swoją niepodległość i niezależność od Stanów Południowych Ameryki.
reklama

Powątpiewał on w cele wojenne Unii, z sarkazmem pisząc o wysokich pensjach oficerskich:

Dla tej to płacy wojna się prowadzi, lecz bynajmniej nie dla patryotyzmu lub zniesienia niewolnictwa. W kontraście do niskiej opinii o oficerach amerykańskich, Żychliński twierdził, że Konfederaci mają lepszych i odważniejszych oficerów.

Żołnierze Unii, (fot. A. J. Russell, domena publiczna)

Pamiętniki pełne fikcji

Drugi pamiętnik o amerykańskiej wojnie został napisany już 20 lat później. Żychliński przez ten czas wziął już udział w powstaniu styczniowym, podczas którego dowodził oddziałem partyzanckim „Dzieci Warszawy”. Był również naczelnikiem powiatu warszawskiego i rawskiego. Zasłużył się chociażby zwycięstwami w bitwie pod Ossą i Żelazną. Został skazany na 20 lat katorgi. Razem z garstką zesłańców zbuntował się i wziął udział w tzw. powstaniu zabajkalskim. Po powrocie do kraju napisał swoje wspomnienia, w tym dalszą część przygód w Ameryce. Tytuł pamiętnika - Przygody Wielkopolanina w Azyi i Ameryce po powstaniu z r. 1863 i przed nim. Przygody Wielkopolanina w służbie Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki podczas wojny domowej tamże. – Miał być po części rozwinięciem wcześniejszych części jego pamiętników.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Żołnierze Unii, 1862 r. (domena publiczna)

Z tym, że pojawia się tam mnóstwo nieścisłości. Autor przypisał sobie rzekomy awans z chorążego na oficera (w rzeczywistości był sierżantem). Co ciekawe zmienił się też jego pogląd na samą wojnę secesyjną. Nawet opinia na wydarzenia, w których brał udział okazała się diametralnie inna. Z sympatyka Konfederacji, który raz po raz wytykał Stanom Zjednoczonym różne wady stał się… miłośnikiem Jankesów. W przeciwieństwie do wcześniejszych publikacji Autor nie narzekał już na tchórzliwych Amerykanów, którzy zasłaniają się imigrantami. Oficerowie nie byli już w jego wspomnieniach kupczykami bądź szewczykami. Jak pisał Żychliński:

W armii Stanów Zjednoczonych prawdziwa zasługa i zdolności z łatwością znajdowały uznanie [...] Pułki wolontaryjuszów się formowały, że gubernator stanu dawał pozwolenie zgłąszającemu się obywatelowi znanemu z uczciwości i z patryotyzmu republikańskiego na zbieranie i werbowaniu pułku.
reklama

W pamiętniku napisanym 20 lat później wyraźnie widać pozytywne nastawienie do żołnierzy amerykańskich:

W republice Stanów Zjednoczonych odróżnia żołnierzy i wolnych obywateli od rządów monarchicznych w Europie [...], że armija miliony ochotników do swych szeregów podczas owej. Tam nie było służby obowiązkowej, a jednakże postawiono w szeregi przeszło milion wojska z ochotnika złożonego.

Polak napisał także o przybyciu Lincolna na wizytację armii Potomaku. W tym kontekście wspominał wyjątkowy entuzjazm żołnierzy. Podkreślał także, że wojsko składało się z „narodu”. W pamiętniku pytał retorycznie: Jakże ten przegląd wojsk naczelnika tak możnego państwa i narodu różnił się od przeglądu wojsk Europy ucywilizowanej!? […] w Europie każdy żołnierz drżał z obawy przy paradzie.

Również jego pogląd na Konfederację i samą wojnę uległ zmianie. Sam Żychliński opisuje (prawdopodobnie wymyśloną) historię o pojmaniu kilku Polaków w konfederackich mundurach. Pisał wtedy:

Wyrzucałem im jak mogli służyć sprawie tak nieczystej i to w obronie niewoli.

Nie ma już żadnych słów pochwały odnośnie Południa. Żychliński komplementował jedynie Unię. W swoim pamiętniku pisał:

Duchy Kościuszki i Puławskiego nas jedynie sprowadziły w szeregi Stanów Zjednoczonych, aby walczyć na polu bitew za wzniosłe idee i bronić wolności i zagrożonej Republiki.

Sam Żychliński miał też podobno odwiedzić Abrahama Lincolna razem z delegacją Polaków. Miał on rzekomo zapewnić Prezydenta Stanów Zjednoczonych o poparciu Polaków wobec sprawy Unii. Lincoln miał mu ciepło odpowiedzieć i zakończyć swój wywód zapewnieniem, że:

Do widzenia z Panami i po wojnie, bo nie zapomnimy wynagrodzić tych, którzy nam dopomogli do zwalczenia nieprzyjaciela.

Jednak z racji skłonności Żychlińskiego do fantazjowania, historycy raczej uznają to za wydarzenie nieprawdziwe.

Obraz George'a Peter'a Alexandra Healy'ego, przedstawiający m.in. Abrahama Lincolna podczas ostatnich dni wojny secesyjnej (domena publiczna)

Co ciekawe powyższe słowa miały paść przy rosyjskim pułkowniku. Jest to nieprawdopodobne, ponieważ należy pamiętać, że zarówno USA jak i Rosja były wtedy w bardzo przyjaznych relacjach. Co więcej, państwo Carów wsparło Amerykanów podczas tzw. sprawy okrętu Trent. Gdy Amerykanie siłą wtargnęli na brytyjski okręt i zatrzymali znajdujących się tam konfederackich dyplomatów, wojna z Anglikami stanęła na włosku. To właśnie wtedy Rosjanie pośredniczyli w mediacjach pokojowych i wspierali Amerykanów. W późniejszym okresie, Cesarstwo wysłało nawet kilka okrętów w celu zamanifestowania swojego poparcia dla Unii. Zarówno Rosjanom jak i Amerykanom zależało na dobrych relacjach. Tak ostentacyjna manifestacja Lincolna byłaby politycznie nieuzasadniona.

reklama

W drugim pamiętniku Polak opisał wiele niewiarygodnych przygód. Do takich zaliczyć można m.in. spotkanie z indiańskim plemieniem podczas walk nad Missisipi. Jest to o tyle mało prawdopodobne, że był to front zachodni. Żychliński walczył zaś w kampanii półwyspowej pod Richmond, a także – według swych własnych słów z późniejszego pamiętnika – pod Fredericksburgiem.

Polski weteran pisał również o szczególnej estymie, jaką mieli darzyć Polaków Amerykanie. W armii Unii miało być aż trzech polskich generałów Unii – Szeinc, Rosenkranc i Krzyżanowski. Jedynie ostatni istniał w rzeczywistości i był z pewnością Polakiem. W Stanach Polacy mieli być uważani za bohaterów Stanów Zjednoczonych, a poczucie wdzięczności głęboko już zostało zakorzenionem w sercach wolnych obywateli republiki. Jak notuje Żychliński, w wielu amerykańskich patriotycznych domach miały się znajdować popiersia Kościuszki bądź Pułaskiego – bohaterów wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych.

Żychliński podał w swych wspomnieniach interesującą historię, która miała udowodnić, dlaczego nie ma żadnych dowodów na swój patent oficerski. Gdy dowiedział się o rozruchach w Polsce postanowił wziąć w nich udział. Miał rzekomo symulować chorobę i wymusić podróż zdrowotną. Nie mógł zabrać ze sobą żadnych dokumentów, ponieważ obciążyłoby to Amerykanów i obiecał, że nie będzie się powoływał na swój status. W rzeczywistości, oficerowie amerykańscy mieli prawo do odejścia z armii, kiedy tylko chcieli i nie obowiązywał ich przymus służby. W źródłach archiwalnych brak zresztą jakiejkolwiek poszlaki, że Żychliński mógłby być oficerem.

reklama

Ku pokrzepieniu serc?

Jak widać pamiętniki Żychlińskiego stawiają przed czytelnikiem dużo „pułapek”, jednak praca historyków rzuciła na nie nowe spojrzenie. Otwarte pozostaje pytanie o przyczyny tak licznych przekłamań. Być może była to chęć autopromocji i „dopisania” życiorysu. Z drugiej strony mogło być to pokłosie sporu Żychlińskiego z niektórymi dowódcami powstania styczniowego. Z pamiętnika dowiadujemy się, że był on w sporze ze stronnictwem patriotycznym „Białych”. Jak sam pisał:

Moje też surowe, energiczne i radykalne postępowanie nie spodobało się Białym i blagierom brukowym warszawskim, przeto zjednałem sobie bardzo wielu osobistych nieprzyjaciół czerniących postępowanie moje.

Być może był to element polemiki popowstaniowej. Żychliński chciał podeprzeć swoje działania z czasów powstania styczniowego, a także zetrzeć z siebie piętno awanturnika-najemnika walczącego w nieswojej sprawie. Nie da się także wykluczyć, że pamiętnik ten został napisany ku pokrzepieniu serc po powstaniu. Świadczyć może o tym bardzo patriotyczne nastawienie, wątek z Lincolncem czy liczne opisy szacunku, jaki okazywano w Ameryce Polakom. Taka wymowa mogła podnosić na duchu naród, który pogrążony był w żałobie po klęsce lat 1863-1864.

Interesującą kwestią jest radykalna zmiana poglądu Żychlińskiego na Stany Zjednoczone. W 1862 roku potępiał państwo i armię, w której służył. Jego pamiętnik z 1882 roku napisany był w zupełnie innym duchu. Być może powodem były dalsze losy wojny i dzieje powojenne. Żychliński służył w armii Unii, gdy formalnym celem wojennym Stanów Zjednoczonych była walka o jedność Republiki, a nie walka ze „szczególną instytucją”. Po stronie Unii stały zresztą również stany niewolnicze. Unia zniosła niewolnictwo na terenach zbuntowanych dokumentem - Deklaracją Emancypacji. Był to jednak dopiero 1863r, a więc już po napisaniu pamiętnika. Nawet wtedy musiały upłynąć jeszcze dwa lata do przyjęcia 13 poprawki, która likwidowała niewolnictwo na terenach nieobjętych tym aktem.

Żychliński zmienił nastawienie i, lata po wojnie, zaczął czerpać dumę z bycia w szeregach Unii. Pokazuje to też jak skomplikowany był to konflikt i jak zniesienie niewolnictwa zmieniło jego odbiór w świadomości społecznej. Warto również pamiętać, że w latach 80. XIX wieku coraz więcej Polaków emigrowało do Stanów Zjednoczonych. Być może Żychliński chciał ten kraj Polakom przybliżyć. Niezależnie od przyczyn, można stwierdzić, że polski weteran wojny secesyjnej był tajemniczą i barwną postacią, która dzięki pamiętnikom, po latach wykreowała własną legendę.

Bibliografia:

  • Łukasz Newiński (red.) Relacje polskich uczestników wojny secesyjnej, Wydawnictwo Napoleon V, Oświęcim 2016.
  • P. Derengowski, Polacy w wojnie secesyjnej 1861– 1865, Wydawnictwo Napoleon V, Oświęcim 2015.
  • J. M. McPherson, Battle Cry of Freedom: Historia Wojny Secesyjnej, Wydawnictwo Napoleon V, 2017.
  • H. Marczewska-Zagdańska, Stosunki amerykańsko-rosyjskie w okresie wojny secesyjnej (1861-1865), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej”, t. 48, 2013, s. 27-54.
  • E. R. Varon, Armies of Deliverance: A New History of the Civil War, Oxford University Press, New York 2019.

redakcja: Jakub Jagodziński

Polecamy e-book Mateusza Będkowskiego pt. „Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”:

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
138
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-17-4

W sprzedaży dostępna jest również druga część e-booka!

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Rastaszański
Doktorant Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW, interesuje się XVIII i XIX wiekiem, szczególnie wojskowością angloamerykańską. Hobbystycznie rekonstruktor i modelarz.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone