Pius XII i Jan XXIII a watykańska Ostpolitik

opublikowano: 2019-07-17, 15:59
wszelkie prawa zastrzeżone
Jak kształtowała się polityka wschodnia Watykanu za pontyfikatów Piusa XII i Jana XXIII? Czy postawa „uśmiechniętego papieża” wobec komunizmu miała wpływ na kształt Soboru Watykańskiego II?
reklama

Spór o watykańską Ostpolitik

Jednym z czołowych zadań wywiadu MSW na polu problematyki watykańskiej było detaliczne rozpracowanie wszelkich aspektów polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej, nazywanej też watykańską Ostpolitik. Ustalenie, w jakim stopniu owo zadanie zostało wykonane, jest jednak poważnie utrudnione za sprawą utrzymujących się w literaturze przedmiotu poważnych nieporozumień i błędnych interpretacji odnośnie do sensu i celów samej doktryny. Wobec tego uznałem za konieczne uzupełnienie pracy o niniejszą próbę przedstawienia moich poglądów, przemyśleń i ustaleń na ten temat.

Bazylika św. Piotra (aut. Karelj , domena publiczna)

W tych rozważaniach bardzo cenne i pouczające okazały się odpowiednie analizy i meldunki BND z lat sześćdziesiątych XX w. dostępne dziś w kolekcjach Archiv für Christlich-Demokratische Politik w St. Augustin koło Bonn, a także nie mniej wartościowa osobista spuścizna kard. Agostina Casarolego przechowywana dziś w watykańskim Archiwum Historycznym Sekcji Sekretariatu Stanu ds. Relacji z Państwami (Segreteria di Stato, Sezione per i Rapporti con gli Stati, Archivio Storico, Fondo Spogli, Card. Agostino Casaroli – SS. S.RR.SS. AS. FS. CAC), wreszcie najnowsze publikacje Gilesa Scotta-Smitha i Adriana Hänniego.

Wyobrażenie watykańskiej polityki wschodniej lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. zostało ukształtowane w dużej części na podstawie tez niemieckiego dziennikarza i watykanisty Hansjakoba Stehlego, zawartych w jego klasycznej już dziś pracy Tajna dyplomacja Watykanu. Wielką zasługą tego autora jest całościowe potraktowanie tematu. Źródeł interesującej nas tutaj linii politycznej, powszechnie określanej jako watykańska Ostpolitik, poszukiwał on we wcześniejszych relacjach Stolicy Apostolskiej i komunistycznej Moskwy, z ich okresami ostrej konfrontacji, poszukiwania modus vivendi czy zgoła prób wykorzystania przeciwnika do swoich dalekosiężnych celów. Warto też docenić, że Stehle zauważył i uwypuklił wiele ważnych wątków wpływających na charakter i dynamikę tego jedynego w swoim rodzaju „zderzenia cywilizacji”, takich jak np. równoległa ewolucja stosunków polsko-niemieckich czy polsko-ukraińskich. Zbyt mało może jedynie skupił się na sprawach natury czysto religijnej i ideologicznej, co można złożyć na karb jego warsztatowych ograniczeń wynikających z doświadczeń jako dziennikarza politycznego i publicysty.

reklama

Dyskusyjna, jednak wciąż w wielu aspektach aktualna, wizja Stehlego zaczyna być jednak wypierana także w polskiej historiografii i publicystyce przez uproszczony, negatywny obraz doktryny. Rzadko zdarzają się próby wyważonego jej opisu, jak choćby politologiczne ujęcie Macieja Mroza. Źródeł dominacji pewnych interpretacji należy szukać w poglądach zachowawczych kręgów katolickich, niechętnych idei Vaticanum II i w ogóle posoborowym zmianom w Kościele. Ta niechęć jest dość bezrefleksyjnie rozciągana na całość polityki, także zagranicznej, Stolicy Apostolskiej, poczynając od pontyfikatu Jana XXIII (1958–1963). Patronem tego typu podejścia jest Józef Mackiewicz, autor głośnego pamfletu Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy, którego niesłabnącą popularność, także wśród współczesnych można uznać za znakomity przykład sytuacji, w której „percepcja staje się rzeczywistością” ([perception becomes reality]). Dlatego też nie powinno dziwić, że coraz częściej opisuje się watykańską Ostpolitik, czy szerzej politykę Kościoła wobec problemu komunizmu (przekształcającego się w sowiecki ekspansjonizm), jako wręcz kapitulację wobec Moskwy. Tymczasem, przynajmniej w moim mniemaniu, zgodnie z założeniem kard. Achilla Silvestriniego, jednego z jej współtwórców, była ona głęboko przemyślaną i wypracowywaną przez lata odpowiedzią sterników Kościoła na „dręczący dylemat”: czy lepiej będzie „stawiać czoło komunizmowi w oporze do ostatka”, czy też w „dynamicznie zmieniającej się sytuacji na świecie szukać bardziej skutecznej drogi, prowadzącej do ostatecznego zwycięstwa”. Ową alternatywę ujmowano też jako wybór między konsekwentnym „walczącym antykomunizmem”, zmierzającym wprost do jego pokonania i „likwidacji”, a uznaniem go za nieusuwalną część rzeczywistości i podjęciem pracy nad jego „humanizacją i liberalizacją”. Tę drugą postawę czasem definiuje się jako „pozytywny antykomunizm”.

reklama

Można tutaj jeszcze zwrócić uwagę na to, że i analitycy peerelowskiego Urzędu ds. Wyznań wyraźnie widzieli (i to już w 1967 r.) w „Nowej Polityce Watykanu” przewrotną formę ofensywy antykomunistycznej. Stwierdzali oni m.in., że „na przestrzeni ostatnich lat mamy do czynienia z wyraźną aktywizacją polityki Watykanu. Wbrew pewnym pozorom, nie jest to polityka pojednania z kimkolwiek z przeciwników Kościoła. Jest to polityka ofensywna w swojej istocie, choć realizowana nowymi, pozornie bardziej umiarkowanymi metodami. Jej celem jest tylko i wyłącznie umocnienie Kościoła w nowym układzie społecznym, politycznym i cywilizacyjnym na świecie”.

„Krucjata bez wojny” Piusa XII i geneza polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej

Apogeum cywilizacyjnego, ideowego i politycznego starcia między Kościołem katolickim i komunizmem nastąpiło w wyniku jałtańskiego podziału kontynentu, a ściślej w latach 1947–1953, gdy zimna wojna weszła w najbardziej konfrontacyjny okres. Wówczas to odpowiedzią na potęgujące się szykany antykościelne,

Pius XII (fot. Michael Pitcarin, domena publiczna)

prześladowania czy zgoła nieludzkie okrucieństwa ze strony rządów krajów bloku wschodniego na czele ze Związkiem Radzieckim stała się ostra retoryka antykomunistyczna i praktyka działania Stolicy Apostolskiej, łącznie z uruchomieniem ostatecznej broni „dawnego porządku” – ekskomuniki nałożonej na samych komunistów i ich agentów w łonie Kościoła. Włoski badacz Andrea Riccardi całkiem trafnie nazwał ten okres w historii Stolicy Apostolskiej i papiestwa „krucjatą bez wojny”.

reklama

Warto też przypomnieć wątpliwości i chłód, z którymi niektórzy przedstawiciele Stolicy Apostolskiej w latach najtrudniejszych dla polskiego Kościoła przyjmowali rozważne i elastyczne postępowanie prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego. Od tych krytyk dystansowali się jednak m.in. mons. Giovanni Montini, przyszły papież Paweł VI, czy mons. Angelo Dell’Acqua. Podobne pretensje spotka się i dziś, choćby w pracy Roberta de Mattei, przy czym można tylko wzruszyć ramionami nad irytującą „świętą naiwnością” zwolenników męczeństwa – nie własnego, lecz innych ludzi i narodów.

Jednocześnie za nieporozumienie można uznać próby (czynione np. przez Petera Kenta) sprowadzenia polityki wyrafinowanego dyplomaty, Piusa XII, do doktrynerskiej „samotnej zimnej wojny” pod sztandarami anachronicznego integryzmu, prowadzonej niejako „obok” świata Zachodu. Jak wskazują bowiem m.in. Charles R. Gallagher i Dianne Kirby, już latach czterdziestych XX w. w całkowitej dyskrecji Stolica Apostolska oddała do dyspozycji „wolnego świata” swój najważniejszy „zasób”, a mianowicie możliwość pozyskiwania informacji, w tym określanych jako wywiadowcze, zza żelaznej kurtyny.

Ten tekst jest fragmentem książki Władysława Bułhaka „Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”:

Władysław Bułhak
„Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2019
Okładka:
twarda
Liczba stron:
840
ISBN:
978-83-8098-596-4
EAN:
9788380985964

Dodam tutaj na marginesie, że podjęta przez Petera Müllera i Michaela Muellera próba opisu współpracy zakonu jezuitów i Collegium Russicum z zachodnioniemieckimi służbami specjalnymi w latach pięćdziesiątych XX w. na podstawie różnych szczątkowych danych niestety zupełnie nie przekonuje. Zbyt wiele w niej prostych błędów faktograficznych i bezkrytycznego podejścia do ubogich i trudnych w interpretacji źródeł.

reklama
Pius XII w dniu koronacji (aut. Joachim Specht, domena publiczna)

Dość wskazać, że autorzy czynią tutaj (zapewne po dokonaniu „kwerendy” w Internecie) „szefem watykańskich służb specjalnych” znanego włoskiego historyka i lingwistę prof. Piera Fiorellego. Tymczasem w cytowanym przez nich raporcie jednego z agentów zachodnioniemieckich (o trudnej do określenia wiarygodności) pada prawdopodobnie nazwisko zupełnie innej osoby, a mianowicie mons. Leone Fiorellego, jednego z pracowników Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich.

W ślad za Andreą Riccardim, Giovannim Barberinim, Andrzejem Grajewskim i Janem Żarynem należy też podkreślić, że Pius XII opowiedział się najpierw za planem Marshalla, a następnie za zapoczątkowaniem procesu integracji europejskiej i Paktem Północnoatlantyckim (NATO) jako panaceum na zagrożenie Europy ze strony Moskwy i szerzonej przez nią ideologii. Widział on przy tym swój Kościół nie tylko w szeregach antykomunistycznej „krucjaty wolności”, na której czele stały Stany Zjednoczone, mocarstwo co prawda chrześcijańskie, ale nie katolickie, lecz także przechodził do porządku dziennego nad obecnością silnych już wówczas nurtów laickich (tradycyjnie antyklerykalnych) w ruchu paneuropejskim. Jako ciekawostkę można dodać, że liczącym się zakulisowym negocjatorem był tutaj polski polityk Józef Hieronim Retinger, w tym przypadku reprezentujący ruch paneuropejski i jego brytyjskich promotorów, na czele z Winstonem Churchillem, a po części i brytyjskie służby specjalne. W tych sprawach spotykał się on w Rzymie, poczynając od 1949 r., z bliskimi współpracownikami papieża Piusa XII, prof. Luigim Geddą i mons. Giovannim Montinim (czyli przyszłym Pawłem VI). Retinger złożył przy tej okazji dobitne, pisemne wyznanie swojej katolickiej ortodoksji.

reklama

Wypada także zwrócić uwagę i na to, że w samej Stolicy Apostolskiej pierwsze bardzo ostrożne sygnały otwarcia na poszukiwanie jakiejś formy modus vivendi z krajami komunistycznymi, na czele z samą Moskwą, zaczęły się pojawiać jeszcze na długo przed przełomem 1956 r. Szczegółowo udokumentowany jest przykładowo sondaż przeprowadzony za pośrednictwem prof. Ambrogia Doniniego, włoskiego religioznawcy, a zarazem „twardogłowego” wicedyrektora teoretycznego pisma komunistów włoskich „Rinascita”, który – rzecz jasna w ścisłej tajemnicy – spotkał się z upełnomocnionym przedstawicielem Piusa XII,

Kard. Giovanni Battista Montini, późniejszy papież Paweł VI (domena publiczna)

jezuitą o. Giacomo Morteganim SJ. Strony zasadniczo zgodziły się co do tego, że w warunkach zimnej wojny powinny dążyć do stopniowego „przywrócenia zaufania i współpracy między ludźmi i narodami”, przyjmując za punkt wyjścia „doktrynę współistnienia” ([dottrina della convivenza]), do czego przydatne miało być nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i Związkiem Sowieckim. W nawiązywaniu odpowiednich kontaktów pośredniczyli m.in. kard. Giuseppe Siri, arcybiskup Genui (notabene uchodzący za kościelnego konserwatystę), a także przedstawiciele włoskiej arystokracji.

reklama

Dyskusja na temat ewolucji stanowiska Piusa XII wobec komunizmu pod koniec jego pontyfikatu w kierunku „koegzystencji” toczy się też w literaturze przedmiotu. Krótko omówił ją ostatnio Adrian Hänni, wskazując na odrębne głosy wybitnych badaczy papiestwa – Franka J. Coppy i Johna Pollarda. Rozmaite sondaże i gesty z tego samego okresu (także ze strony Moskwy) przywołują też Andrea Riccardi i Giovanni Barberini, znani włoscy badacze stosunków watykańsko-sowieckich. Szwajcarski pisarz i działacz katolicki Hanno Helbling, powołując się na wypowiedź bliskiego doradcy Piusa XII ks. prof. Gustava Gundlacha SJ z przełomowej jesieni 1956 r., jako cel podobnych starań widzi uzyskanie minimum „opieki duszpasterskiej”, to jest dostępu do nauczania i sakramentów na obszarach, gdzie wierni zostali ich pozbawieni, bez zmiany stosunku do komunizmu jako takiego. Węgierski badacz András Fejérdy również wskazuje na rozpięcie między sprzecznymi skłonnościami „politycznej duszy Piusa XII” – zasadniczym antykomunizmem i dyplomatycznym realizmem, wynikającymi z jego osobistych doświadczeń. W rezultacie, mniej więcej od połowy lat pięćdziesiątych polityka wschodnia papieża wahała się między pełną negacją a postawą wyczekującą ([wait and see]), zakładającą pewną otwartość na zmianę dotychczasowego stanowiska.

Podobne reakcje papieża i Watykanu na – zaznaczającą się również od połowy lat pięćdziesiątych XX w. – relatywną „odwilż” w polityce światowej i zmiany w systemie komunistycznym śledził uważnie zachodnioniemiecki wywiad BND. Zwracał przy tym uwagę na rolę odegraną w tej kwestii przez abp. Antonia Samorègo, ówczesnego sekretarza Świętej Kongregacji Nadzwyczajnych Spraw Kościelnych (czyli ds. stosunków z państwami), a także na kontakty watykańsko-jugosłowiańskie z lat 1956–1958. Notabene abp Samorè był krajanem mons. Agostina Casarolego i promotorem wczesnej fazy jego kariery. Zauważano też opory ze strony bardziej konserwatywnych kurialistów, takich jak abp Domenico Tardini, ówczesny podsekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.

reklama
Jan XXIII na sedia gestatoria (domena publiczna)

Potwierdzają to wszystko dane pozyskane przez wywiad Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego od byłego księdza Carla Falconiego „Literata” (o którym piszę obszerniej w innym miejscu). Już latem 1956 r. informował on, powołując się na swoje rozmowy z dwoma prałatami z watykańskiego Sekretariatu Stanu (mons. Giovannim Paupinim i mons. Giovannim Barem), że „odprężenie ma być wykorzystane do penetracji z uśmiechem świata komunistycznego, aby go od wewnątrz rozsadzić”. Rozmówcy cytowali wypowiedź kard. Valeria Valeriego, doświadczonego dyplomaty watykańskiego, który precyzował, że „Kościół zrzuci z siebie starą niepopularną szatę, ale w dzień dla świata, w nocy natomiast przywdzieje ją z powrotem”. Trudno chyba krócej i lepiej wyrazić ideę przyświecającą później „polityce wschodniej” czasów Jana XXIII i Pawła VI, z jej dwoma planami – jawnym i ukrytym.

reklama

Równie interesujące w tym kontekście są notatki z poufnych spotkań ks. Roberta Leibera SJ, zaufanego sekretarza i zausznika papieża Piusa XII, z różnymi przedstawicielami komunistycznej Polski. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ów niemiecki jezuita był w swoim czasie jednym z najważniejszych wrogów nazizmu w otoczeniu papieskim. Ksiądz Leiber spotkał się w październiku 1957 r. w swoim rzymskim mieszkaniu z Juliuszem Stroynowskim, polskim publicystą i zarazem tzw. kontaktem poufnym kontrwywiadu MSW. Niemiecki jezuita miał powiedzieć polskiemu dziennikarzowi, że jakkolwiek „w Watykanie przeważa opinia, że współpraca Kościoła z rządem w Polsce jest »niebezpiecznym eksperymentem«”, to on osobiście uważa ten pogląd za błędny, co więcej, jest zdania, że „Wyszyński postępuje słusznie w interesie Kościoła i narodu polskiego, natomiast polityka papieża nie odpowiada obecnemu układowi sił na świecie”. Wedle relacji Stroynowskiego, ks. Leiber osobiście miał przekonywać Piusa XII do zaakceptowania „polskiego eksperymentu”, czyli swoistej kohabitacji między Kościołem a państwem komunistycznym. Papież miał mu dać do zrozumienia, że jest „zdecydowany zachować postawę wyczekującą przynajmniej jeszcze przez 1–2 lata”.

reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Władysława Bułhaka „Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”:

Władysław Bułhak
„Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2019
Okładka:
twarda
Liczba stron:
840
ISBN:
978-83-8098-596-4
EAN:
9788380985964

Bardziej konkretny charakter miała rozmowa ks. Leibera ze znanym pisarzem Tadeuszem Brezą, radcą kulturalnym Ambasady PRL w Rzymie, przeprowadzona 3 października 1958 r., a więc w ostatnich dniach pontyfikatu Piusa XII. Ksiądz Leiber zarysował szczegółowy obraz kierunku, w jakim należy dążyć we wzajemnych stosunkach. Miały być one zbudowane na przesłankach „praktycystycznych i realistycznych”, łącznie z uznaniem PRL za „trwały twór państwowy”. Została wprost złożona propozycja normalizacji stosunków dyplomatycznych, z uwzględnieniem okresu przejściowego koniecznego do zlikwidowania ambasady rządu RP na uchodźstwie przy Stolicy Apostolskiej.

Jan XXIII (domena publiczna)

W tym okresie PRL miał reprezentować „nieoficjalny mąż zaufania przy Watykanie”. Wypracowane rozwiązania miały też w założeniu stanowić wzór dla stosunków z innymi krajami bloku sowieckiego. Breza uznawał za wykluczone, aby podobne sondaże odbywały się „bez wiedzy i zgody Piusa XII” oraz grupy jego „najbliższych doradców i współpracowników”. W rzeczywistości, jak można sądzić, ks. Leiber wypowiadał się nie tylko w imieniu odchodzącego już papieża, lecz również jako przedstawiciel wpływowych kręgów watykańskich, które już w połowie lat pięćdziesiątych myślały o zmianach w polityce wschodniej Stolicy Apostolskiej w kierunku „pozytywnego antykomunizmu”.

Odwilż, czyli proces powolnych zrazu zmian we wschodniej części kontynentu, które nastąpiły po śmierci Stalina, a następnie wybuch w roku 1956 „jesieni ludów”, z jej dramatycznymi odsłonami polską i węgierską, wyraźnie bowiem wymagały zmiany dotychczasowej polityki Watykanu. W tym samym kierunku należało w ogóle przebudować jawne i ukryte antykomunistyczne działania Zachodu. Wypada tutaj przywołać cenną monografię Gilesa Scotta-Smitha poświęconą INTERDOC, czyli swoistej międzynarodówce antykomunistycznej wspieranej przez wywiady wielu krajów. Zdaniem tego autora w amerykańskich i europejskich kręgach decydentów i analityków zajmujących się wojną psychologiczną ze Związkiem Sowieckim i jego satelitami zaczęły, właśnie w połowie lat pięćdziesiątych, powstawać idee użycia „konstruktywnej dyplomacji”, a przede wszystkim zmiany „przekazu” serwowanego przez Zachód „od negatywnego antykomunizmu” do „pozytywnego etapu edukacji demokratycznej”. Zdawano sobie przy tym świetnie sprawę z tego, że „pokojowa koegzystencja” może mieć niebezpieczne „podwójne ostrze”. Wychodzono z prostego założenia, że zachodni system demokratyczny, łącznie z ideą integracji europejskiej, przy wszystkich swoich słabościach, jest po prostu pod każdym względem lepszą ofertą dla krajów i mieszkańców Europy (nie tylko Środkowej i Wschodniej) od komunizmu połączonego z dominacją moskiewską. Innymi słowy, z perspektywy polityków i służb specjalnych Zachodu polityka w duchu „odprężenia” ([détente]) miała swoje ukryte antykomunistyczne i antysowieckie ostrze nakierowane na wzmocnienie ruchów odśrodkowych w ramach bloku, za pomocą różnych „miękkich” narzędzi, m.in. organizacji pozarządowych, środowisk akademickich itd., a także haseł praw człowieka. Pisał o tym również ten sam Scott-Smith na przykładzie holenderskiego Instytutu Johna F. Kennedy’ego i jego szefa prof. Fransa Altinga von Geusau, głęboko zaangażowanego katolika i młodszego brata ks. Leo Altinga von Geusau.

W ideowej deklaracji INTERDOC opublikowanej w 1964 r. jej dyrektor Cees van den Heuvel, były wysoki oficer holenderskiego wywiadu BVD (Binnenlandse Veiligheidsdienst), ujmował to w sposób następujący: „Negatywny antykomunizm ma skłonność do przedstawiania spraw związanych z komunizmem w kategoriach czerni i bieli. Skupia się na krytyce komunizmu, na sposób czysto negatywny i emocjonalny. Zwykle nie dostrzega poprawy w relacjach [Zachodu] ze światem komunistycznym i w samej jego orbicie. Pozytywny antykomunizm chce badać komunizm tak obiektywnie, jak to tylko jest możliwe, opierając swoją krytykę na naukowych podstawach [scientific research]. Jest otwarty [maintains an open mind] na możliwość pozytywnych zmian w jego obrębie i w stosunkach Wschód–Zachód. W konfrontacji z komunizmem stawia na podstawowe wartości Zachodu”. W moim przekonaniu, analizując genezę i realizację polityki watykańskiej, trzeba mieć cały czas w pamięci owe konstatacje co do zasadniczej zmiany w obrębie głównego nurtu zachodniego antykomunizmu na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Co wiązało się też z podobną reorientacją kierunków działań służb specjalnych USA, Holandii, RFN, Francji i Włoch, m.in. na obszarze tzw. wojny psychologicznej. Jak potwierdzają przytoczone poniżej wyniki szczegółowych badań Adriana Hänniego, były to bowiem zjawiska i działania powiązane.

Angelo Giuseppe Roncalli, patriarcha Wenecji, późniejszy papież Jan XXIII (domena publiczna)

W ujęciu bardziej generalnym można zwrócić uwagę na to, że Stolica Apostolska, niejako z zasady, miała i ma do dyspozycji raczej „miękkie” niż „twarde” narzędzia dyplomatyczne i polityczne. Wykorzystanie owych narzędzi na obszarze polityki wschodniej stało się możliwe dzięki włączeniu się w proces odprężenia w perspektywie długoterminowej. Jednocześnie w skali globalnej Stolica Apostolska poważnie wzmacniała siłę oddziaływania własnej dyplomacji i swój autorytet. Umyka to zwykle uwagi badaczy skupionych na różnych wąskich wycinkach opisywanego tutaj zjawiska.

Jan XXIII i początki nowej polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej

Bardzo ważną cezurą w wypracowywaniu nowej polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej był wybór Jana XXIII. Papież ten zdecydował się otwarcie poprowadzić Kościół drogą bardziej odpowiadającą nowym czasom, a także charakterowi nowych wyzwań, szans i zagrożeń. Nie tylko zwołał przełomowy pod wieloma względami Sobór Watykański II, ale też zainicjował otwarte pojednawcze gesty wobec Związku Sowieckiego i jego ówczesnego przywódcy Nikity Chruszczowa, a także wobec prawosławnego patriarchatu moskiewskiego, tradycyjnie realizującego politykę władz swojego kraju. Poszły za tym dyplomatyczne sondaże. Współtwórca owej polityki, kard. Agostino Casaroli, wskazywał po latach, że impulsem do rozpoczęcia przez Watykan starań o wytyczenie nowej linii polityki wschodniej, w założeniach par excellence pokojowej i dyktowanej rzeczywistym niepokojem papieża o los ludzkości, był kryzys kubański, w trakcie którego świat znalazł się o krok od wybuchu wielkiego konfliktu mocarstw i stanął wobec groźby użycia broni nuklearnej. Do tego należy jeszcze dodać nieco wcześniejszy i tylko trochę mniej groźny kryzys berliński.

Ten tekst jest fragmentem książki Władysława Bułhaka „Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”:

Władysław Bułhak
„Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2019
Okładka:
twarda
Liczba stron:
840
ISBN:
978-83-8098-596-4
EAN:
9788380985964

Obraz pokojowych motywów głowy Kościoła katolickiego, a także dość zasadniczej zmiany taktyki Stolicy Apostolskiej w stosunku do linii Piusa XII uzupełnia przebieg audiencji udzielonej przez Jana XXIII 1 maja 1963 r. Johnowi McCone’owi, szefowi CIA, z czasów prezydentury Johna F. Kennedy’ego (skądinąd uważanemu za jednego z wybitniejszych dyrektorów tej służby). Papież, po podkreśleniu swojej odpowiedzialności „za dusze” mieszkańców całej ziemi, a nie tylko krajów Zachodu, tłumaczył wtedy, że „wedle wiarygodnych źródeł” udało mu się przekonać Moskwę (Nikitę Chruszczowa) co do tego, iż Stolica Apostolska szczerze wspiera ideę pokoju i odprężenia na świecie. Oczywiście zakładał, że i on sam, i prezydent Kennedy, podejmując podobną politykę,

Jan XXIII (domena publiczna)

muszą się liczyć z możliwością „oszustwa i rozczarowania” ([possibilità di inganno o delusione]). Zachowanie pokoju usprawiedliwiało jednak podobne starania, oczywiście przy założeniu, że przedmiotem kompromisów mogą być tylko sprawy polityczne, a nigdy „doktryna wiary”. Amerykański gość miał na to odpowiedzieć, bez przekonania, że wszystkie możliwości kompromisu winny być wykorzystane, choć Sowiety są partnerem o wątpliwej lojalności, którą do tego trudno zweryfikować z powodu znanej skrytości ich systemu. Nieco wcześniej wybitny kurialista, mons. Angelo Dell’Acqua, zastępca (substytut) watykańskiego Sekretarza Stanu, podsumował cały problem następująco w swojej rozmowie z 23 grudnia 1961 r. z Kazimierzem Papéem, ambasadorem władz RP na uchodźstwie: „po pierwsze, nie może być oczywiście mowy o porozumieniu między katolicyzmem a komunizmem, a po drugie chodzi o to, aby uniknąć wojny. Pierwszy problem ma charakter zasadniczy, drugi jest problemem taktycznym”.

Wracając jednak do genezy i założeń watykańskiej Ostpolitik, wypada jeszcze przypomnieć opinię Hansjakoba Stehlego, że dość chaotyczne wydarzenia na arenie międzynarodowej, a także działania stron z lat 1953–1963 (od śmierci Stalina po odejście Jana XXIII) niejako przygotowały grunt pod opracowanie dojrzałej koncepcji watykańskiej polityki wobec państw bloku komunistycznego i Jugosławii. Peter Hermes, były ambasador RFN przy Stolicy Apostolskiej, zauważał nawet (popadając w ewidentną przesadę), że sam Jan XXIII zapewne nie byłby w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o cele i założenia watykańskiej Ostpolitik, której był powszechnie uznanym inicjatorem i patronem. Niemiecki badacz Karl-Joseph Hummel powątpiewał nawet, czy wobec braku dostępu do źródeł watykańskich w ogóle można ustalić tak podstawowe sprawy, jak to, czy w Stolicy Apostolskiej kiedykolwiek zdefiniowano spójną koncepcję watykańskiej Ostpolitik i jednolity generalny plan jej realizacji ([einen Gesamtplan]), czy też składało się na nią kilka podobnych, niejako uzupełniających się planów czy wymiarów ([mehrere Gesamtpläne]). Niejasne pozostawało dla niego też to, kto był właściwym architektem polityki wschodniej Watykanu. Niektórzy badacze, np. Hans Maier, nie bez racji, widzieli w nowej watykańskiej polityce wschodniej nawiązanie do ogólnoświatowych i typowych dla tamtego czasu starań na rzecz odprężenia ([détente]), analogicznych z tymi podejmowanymi przez polityków, takich jak John F. Kennedy, Charles de Gaulle, Willy Brandt, Adam Rapacki, Amintore Fanfani czy Aldo Moro.

Jeden ze zwolenników podobnej polityki, burmistrz Florencji Giorgio La Pira, zbliżony do intelektualnego skrzydła włoskiej chadecji (professorini, dosłownie „profesorkowie”) utożsamianego z partyjną lewicą, odwołując się do przemyśleń samego Jana XXIII, wyraźnie podkreślał, że właściwym punktem wyjścia owej polityki była następująca papieska konstatacja: „Komunizm to ustrój skostniały, należący do przeszłości, miotany coraz większymi sprzecznościami wewnętrznymi w oparciu o fiasko gospodarcze i w zasadzie chylący się do upadku”. A co za tym idzie: „Watykan musi przejść do dynamicznej polityki, akceptującej status quo, co jest najlepszą formą zwalczania komunizmu, który jako ustrój ortodoksyjny jest z natury rzeczy zamknięty, nie wytrzyma takiej polityki i zmuszony raz do kompromisu będzie musiał iść na dalsze”. Relacjonujący wywody La Piry abp Bolesław Kominek był przekonany, że „sam Jan XXIII jest twórcą tej polityki i jej siłą dynamiczną”. Także ambasador Papée, w swoich raportach, odnoszących się do kilku kolejnych prywatnych audiencji w Castel Gandolfo, udzielonych mu przez Jana XXIII, dość niedwuznacznie rysował papieża jako chłodnego gracza i realistę starej włoskiej szkoły, jedynie skrytego za maską ojcowskiej łagodności i wystylizowanej „ludowej” prostoty. Polski ambasador sądził, że nie ma on żadnych złudzeń odnośnie do komunizmu i komunistów, także polskich z ekipy Gomułki.

Schody w Muzeum Watykańskim (aut. Andreas Tille , CC BY-SA 4.0)

W tym kontekście warto także przypomnieć stosunkowo wczesną analizę polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej dokonaną przez red. Ignacego Krasic­kiego, reżimowego dziennikarza, a zarazem współpracownika wywiadu MSW o pseudonimie „Witold”, w której pojawiała się większość przywołanych wyżej interpretacji. Jego zdaniem istotną przyczyną zwrotu w polityce Watykanu była ocena, w myśl której system komunistyczny wchodzi w etap kryzysu, zarówno jako projekt ideologiczny, jak i geopolityczny, co w ostatecznym rozrachunku może doprowadzić do jego upadku, a w planie taktycznym stwarza warunki do poprawy losu wiernych w krajach bloku sowieckiego. Krasicki widział w owej polityce nawiązania do rodzącej się doktryny detente . Znany włoski watykanista, były ksiądz Carlo Falconi, także wskazywał, że na watykańskich szczytach uważa się, iż w relacjach Stolicy Apostolskiej z „krajami socjalistycznymi” czas zasadniczo „gra na korzyść Watykanu”.

Ten tekst jest fragmentem książki Władysława Bułhaka „Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”:

Władysław Bułhak
„Wywiad PRL a Watykan 1962–1978”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2019
Okładka:
twarda
Liczba stron:
840
ISBN:
978-83-8098-596-4
EAN:
9788380985964
reklama
Komentarze
o autorze
Władysław Bułhak
Historyk, absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalista w zakresie historii polskiego wywiadu, pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone