Pierre Servent – „Hess. Fanatyczny wyznawca” – recenzja i ocena
Pierre Servent – „Hess. Fanatyczny wyznawca” – recenzja i ocena
Lecz jego bóg nazywał się Hitler, a on należał do grona jego pierwszych uczniów. Był po trosze świętym Piotrem, po trosze świętym Pawłem Fűhrera. Jego katechizm to Mein Kampf. Szatan, którego pragnął zniszczyć, to judeobolszewizm.
Biografia autorstwa Pierre’a Serventa, francuskiego dziennikarza i eksperta w dziedzinie wojskowości, została wydana przez wydawnictwo Prószyński i Spółka w popularnej serii „Oblicza zła”. Czytelnicy pragnący poszerzyć swoją wiedzę na temat prominentnych dygnitarzy totalitarnych reżimów ponownie nie powinni czuć się zawiedzeni. Choć nie jest to pierwsza na polskim rynku publikacja poświęcona Hessowi, z pewnością jest to książka najpełniejsza, jednocześnie napisana bardzo przystępnym językiem, oparta na niedawno odtajnionych brytyjskich dokumentach i nie poszukująca na siłę sensacyjnych tez związanych z tajemniczą misją pokojową.
Jaka więź łączyła go z Hitlerem? Był jego cieniem, jednym z pierwszych towarzyszy walki. Nazywał go po prostu „człowiekiem” lub „uosobieniem czystego rozumu”. Hess i Hitler byli w latach 20. XX wieku więzieni w twierdzy Landsberg, gdzie zacieśniły się ich relacje i została napisana osławiona Mein Kampf. Być może to bohater biografii, jako sekretarz i wierny wyznawca nazizmu, był jej współautorem. Francuski pisarz twierdzi, że Fűhrer był dla swojego zastępcy „jedyną prawdziwą miłością życia”.
Hess był pełen sprzeczności: romantyk i fanatyk, twardziel i hipochondryk, humanista i antysemita. Autor z jednej strony podkreśla, że nigdy nie zbaczał z raz obranej drogi i uważał sam siebie za „człowieka wykutego z aryjskiej stali bez skazy”. Z drugiej strony, przedstawia go jako osobę lubiącą góry i kochającą przyrodę. Być może to zamiłowanie do wędrówek tak długo trzymało go przy życiu w miejscach odosobnienia, w których przebywał blisko pół wieku. Znane są fotografie przedstawiające ponad osiemdziesięcioletniego Hessa spacerującego po „ogrodach” więzienia w Spandau w Berlinie.
Czy był szaleńcem? Na to pytanie będzie mógł sobie odpowiedzieć każdy Czytelnik po lekturze tekstu. Zresztą źródłem tezy o braku kontroli nad własnymi czynami był właśnie on sam. Servent szczegółowo opisuje życie nazisty po przełomowym dlań maju 1941 roku, w tym korespondencję dotyczącą potrzeby posiadania podgrzewanej poduszki oraz kilka prób samobójczych (ostatnia zakończyła się powodzeniem). Przytacza opinie osób, które miały styczność z uwięzionym Niemcem, analizuje dokumenty i próbuje rozgryźć psychikę dygnitarza, którego decyzję o locie do Wielkiej Brytanii nazywa „zarazem przemyślaną i bezmyślną”.
Francuski badacz stawia w książce kilka ważnych pytań. Nie na wszystkie odpowiada. Zastanawia się m.in. nad wyrokiem dożywocia dla Hessa w kontekście znacznie krótszej kary więzienia zasądzonej choćby Albertowi Speerowi. Pyta również, czy przetrzymywanie dziewięćdziesięcioletniego starca w więzieniu powinno mieć miejsce kilkadziesiąt lat po wojnie. Wreszcie krytykuje brytyjską politykę dotyczącą odtajniania wojennych dokumentów. Jego zdaniem wszystkie archiwa powinny zostać otwarte dla historyków. Nawet za cenę wiedzy na temat domniemanego spotkania Hess-Churchill (być może nigdy do niego nie doszło) oraz odpowiedzi na pytanie: jak liczne było w Wielkiej Brytanii stronnictwo opowiadające się za zawarciem w 1941 roku pokoju z Trzecią Rzeszą?
Recenzowana pozycja poświęcona jest człowiekowi, który budował nazizm w Niemczech i przez wiele lat był w samym centrum systemu władzy. Choć autor nie jest historykiem, należy docenić i wysoko ocenić jego dzieło. Z pewnością jest to jedna z lepszych i zarazem najbardziej atrakcyjni napisanych pozycji poświęconych ludziom, którzy kształtowali zbrodniczy reżim w samym sercu Europy.