Pedro de Heredia: kim był awanturniczy konkwistador?
Pedro de Heredia odcisnął piętno na historii Cartageny – miasta portowego, które zapożyczyło nazwę od ośrodka leżącego na terenie Hiszpanii. Założony w 1533 roku przez około 200 kolonistów port, rozwinął się do poziomu jednego z ważniejszych miast na południowoamerykańskim nabrzeżu. Obecnie miasto jest ważnym punktem infrastrukturalnym Kolumbii poprzez zawrotną liczbę 12 portów (3 miejskie i 9 prywatnych) oraz skonstruowane tu kanały rzeczne. Jaki wpływ na prężny rozwój wspomnianego ośrodka miała postać Pedro de Heredii? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, należy cofnąć się do 1505 roku.
Pedro de Heredia i Królestwo Hiszpanii w początkach XVI wieku
Jedną z dat wyznaczających granicę między średniowieczem, a nowożytnością jest rok 1492, kiedy to Krzysztof Kolumb dotarł do nieznanego wcześniej Europejczykom lądu. Nieco wcześniej unia Kastylii i Aragonii dała początek Królestwu Hiszpanii. Doszło również do końca wielowiekowej rekonkwisty, kiedy zdobyto ostatnią arabską twierdzę na Półwyspie Iberyjskim – Grenadę. Splot tych wydarzeń w zbliżonym czasie spowodował, iż Hiszpania w XVI wiek wkraczała jako nowa europejska potęga, z ambicjami na dalsze podboje w Afryce oraz nowoodkrytej Ameryce. Jako, że była krajem katolickim, kładziono również nacisk na chrystianizację terenów zdobytych na innowiercach. Te wszystkie czynniki wpłynęły na intensyfikację podróży do Nowego Świata, a opowieści o jego bogactwach tylko zachęcały kolejnych spragnionych złota eksploratorów. Jednym z nich był Pedro de Heredia.
Urodził się on prawdopodobnie około 1505 roku w hiszpańskiej rodzinie szlacheckiej zamieszkującej Madryt. Jego ojciec również nosił imię Pedro, z kolei matka nazywała się Ines Fernandez. Od najmłodszych lat Heredia wykazywał krewki, awanturniczy charakter, co zdają się potwierdzać również podania Juana de Castellanosa – hiszpańskiego poety i księdza katolickiego. Buńczuczny temperament Pedro juniora dał o sobie znać bardzo szybko, kiedy to pewnego dnia na jednej z madryckich ulic uczestniczył w bójce z aż sześcioma napastnikami! Ze starcia wyszedł z trwale uszkodzonym nosem, wymagającym oględzin lekarskich. Mściwy szlachcic nie pozostał dłużny swoim oprawcom, których po procesie rekonwalescencji odszukał i kolejno zamordował. Tak Pedro de Heredia rozpoczął drogę ku Nowemu Światu…
Pedro de Heredia: ucieczka z Hiszpanii
W celu uniknięcia odpowiedzialności za morderstwo, szlachcic postanowił obrać za kierunek nowoodkryte ziemie na zachodzie. Prawdopodobnie pozostawiając w Hiszpanii żonę z dziećmi, udał się na wyspę Santo Domingo, dokąd wyemigrował wraz z bratem Alonso. Przejął tam cukrownię na terenie dzisiejszej prowincji Azua (współczesna Dominikana). Kilka lat później, po śmierci Rodrigo de Bastidasa – słynnego konkwistadora i badacza północnych wybrzeży Ameryki Południowej, Pedro de Heredia przeniósł się tam jako porucznik nowego gubernatora – Pedro de Vadillo. Na miejscu doszło do pierwszych potyczek o władzę nad kolonią z byłym porucznikiem Bastidasa – Rodrigo Palomino. Szczęśliwie dla de Vadillo i jego protegowanego Heredii ich rywal wkrótce utonął w rzece, co pozwoliło pierwszemu z nich skupić całość władzy jako tymczasowy gubernator.
Kiedy po pewnym czasie de Vadillo był zmuszony do chwilowego powrotu na Santo Domingo, mianował on Pedro de Heredię do objęcia jego stanowiska. Wtedy to Heredia zdobył pierwsze doświadczenie w zarządzaniu kolonią oraz kontaktach z ludami tubylczymi, z którymi rozpoczął handel. Do Hiszpanii powrócił już jako majętny człowiek.
Wyprawa do Nowego Świata
Zachęcony sukcesami i perspektywą szybkiego wzbogacenia się, Pedro de Heredia rozpoczął starania o przyznanie mu miana adelantado, który był de facto tytułem wojskowym, nadawanym konkwistadorom przez hiszpańską koronę. Jego dążenia znalazły ujście 5 sierpnia 1532 roku, kiedy to z rąk królowej Joanny Kastylijskiej uzyskał nadanie większości ziem dzisiejszej Kolumbii i Ekwadoru. W Sewilli doszło do skompletowania załogi i sprzętu, a w listopadzie 1532 roku Pedro de Heredia wraz z załogą wypłynął z portu w Kadyksie. Kluczowe dla powodzenia operacji były przystanki na Portoryko i w Santo Domingo na czas Bożego Narodzenia. W Portoryko konkwistador zwerbował do załogi członków niedawnej ekspedycji doświadczonego podróżnika Sebastiana Capota, a podczas doglądania swych włości na Santo Domingo, uzupełnił załogę o niewolników i kobietę tubylczą – Indię Catalinę, która znała język zarówno rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej, jak i hiszpański. Podobnie jak niegdyś La Malinche w załodze Hernana Corteza, również Catalina była bardzo wartościową osobą w oddziałach Heredii. Zajmowała się tłumaczeniem, a z czasem prawdopodobnie została również konkubiną konkwistadora, który po pewnym czasie wydał ją za mąż za swojego siostrzeńca – Alonso Montaneza.
Polecamy e-book Kacpra Nowaka – „Konkwista. W imię Boga, złota i Hiszpanii”
Tak obsadzona załoga stanęła na kolumbijskim lądzie w 1533 roku, zakładając wspomniane wcześniej miasto – Cartagena de Indias. Do dziś wśród historyków panują spory o dokładną datę tego wydarzenia. Dotychczas proponowano datę 20 lub 21 stycznia, jednakże badacze z Kolumbijskiej Akademii Historii w swoich badaniach ustalili datę 1 czerwca 1533 roku. Nazwę Cartagena wybrano rzekomo dlatego, iż zatoka koło miasta była łudząco podobna do zatoki okalającej Cartagenę w Hiszpanii.
Po założeniu osady, Pedro de Heredia rozpoczął działania i pertraktacje z ludnością miejscową. Z częścią plemion dzięki pośrednictwu Cataliny zawiązał sojusze, jednakże z większością z nich walczył. Ziemie we władaniu konkwistadora powiększały się, a przybysze nie znajdowali szacunku dla lokalnej kultury. Wymowny jest fakt plądrowania grobów ludności rdzennej wzdłuż rzeki Sinu przez żołnierzy Pedro de Heredii. Mogiły te charakteryzowały się zawartością dużej ilości złota i innych cennych kruszców. Historiografia podaje, iż najcięższym przedmiotem zrabowanym przez żołnierzy, była złota figura jeżozwierza ważąca 132 funty (60 kg)! Skalę plądrowania ziem, na które przybył de Heredia dobrze oddaje fakt, że każdy z jego żołnierzy otrzymał wynagrodzenie w wysokości około 6000 dukatów, co było znacznie większą kwotą niż nagrody innych hiszpańskich żołnierzy. Sam konkwistador wedle źródeł mógł wzbogacić się o nawet półtora miliona dukatów w złocie.
Wskutek licznych nadużyć zwłaszcza wobec ludności rdzennej, a także nepotyzmu i powszechnego niewywiązywania się z płatności – rozpoczął się proces przeciwko Pedro de Heredii. Konkwistador został uwięziony, po czym wydano mu zgodę na powrót do Hiszpanii, by wziął udział w rozprawie sądowej. Ostatecznie sąd uniewinnił de Heredię, który powrócił do Cartageny w towarzystwie kilku osób z najbliższej rodziny. Tym razem oprócz dalszych wypraw łupieżczych w głąb ziem tubylców, konkwistadora zainteresowała historia o El Dorado.
Pedro de Heredia i poszukiwanie El Dorado
Europejscy podróżnicy dość szybko poznali historię o „złotym człowieku”, którą w ten sposób opisywał Juan Rodriguez Freyle:
Setki członków plemienia przybyło z odległych miejsc nad brzeg głębokiego, ciemnego jeziora, znajdującego się w kraterze wygasłego wulkanu, mniej więcej 3000 m. n.p.m. Gdy tylko zaczęła się podniosła uroczystość, tłum ucichł. Orszak powoli rozebrał władcę. Jego ciało zostało natarte gliną i obsypane złotym pyłem. Stał się El Dorado – Złotym Człowiekiem. Następnie władcę poprowadzono do tratwy wyładowanej darami ze złota i szmaragdów. Tratwę popchnięto na środek jeziora […] Dary wrzucono do jeziora, a władca plemienia pogrążył się w toni w ślad za nimi. Po chwili wypłynął na powierzchnię, woda oczyściła jego ciało ze złotej powłoki (za „Wielkie Zagadki Przeszłości”, Reader’s Digest)
Opowieści te pobudzały wyobraźnię i żądzę złota u wielu europejskich konkwistadorów. Zadziałały również na Pedro de Heredię, który wspomnianej krainy szukał w głębi kolumbijskiego lądu. Konkwistador nie odnalazł jednakże ucieleśnienia marzeń i podobnie jak wielu innych Europejczyków wskutek walk z Indianami, zmuszony był wycofać się do Cartageny. Tam został ponownie uwięziony i oddany pod sąd w prowincjonalnej Panamie, który kolejny raz go uniewinnił. Po powrocie do Cartageny stanął do obrony miasta przed wojskami francuskiego wojskowego Jean-Francisa Robervala. Z uwagi na słaby poziom fortyfikacji walki przeniosły się na ulice miasta i dopiero okup w wysokości 200000 złotych dukatów przekonał francuskiego hugenota do odwrotu.
Śmierć i spuścizna
Będąc nadal w Cartagenie wojskowy po raz kolejny został wezwany pod sąd i tym razem został uznany za winnego, mimo to wciąż piastował stanowisko administracyjne. Konkwistador chciał powrócić na Półwysep Iberyjski, aby odwołać się od tego wyroku. Wyruszył tam z wyprawą Cosme Farfana na statku La Capitana, na którym utonął u wybrzeży Zahara de los Atunes w 1554 roku.
W 2020 roku czyny hiszpańskiego awanturnika stały się inspiracją dla kolumbijskiego serialu znanego m.in. z platformy Netflix pt. „Królowa i Konkwistador” – opowiadającego o romansie Pedro i Cataliny oraz relacjach między Europejczykami, a rdzennymi mieszkańcami Ameryki Południowej. Niesamowicie bogaty życiorys Pedro de Heredii można uznać za dobry przykład, stereotypowego hiszpańskiego konkwistadora. Awanturniczy i krewki, nierzadko też okrutny szlachcic pomimo swojej chciwości zdołał zapisać się w historii, o czym świadczy m.in. jego pomnik czy portret w Cartagenie – mieście, któremu dał początek i, z którym był związany do końca życia.
Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!
Bibliografia:
Ceballos-Gomez Diana Luz, Pedro de Heredia, Bogota 1962.
de Gilchrist Lucia, La India Catalina, Bogota 1979.
Kalinowski Emil, Konkwistador i „Królowa Indii” albo dola i niedola don Pedra de Heredii, „Mówią Wieki” nr 2 (751), s. 34-37
Parry John, Keith Robert, New Iberian World. The conquerors and the conquered, New York 1984.
Wierzbicka Elżbieta (red.), Wielkie Zagadki Przeszłości, „Reader’s Digest”, Warszawa 1996.
redakcja: Jakub Jagodziński