Patrick Tyler – „Twierdza Izrael” – recenzja i ocena
Kolejna książka Tylera to monumentalna opowieść o Izraelu, skierowana nie tylko do historyków, ale do wszystkich, którym bliskowschodnia historia ostatnich lat nie jest obojętna. To opowieść o izolacji i straconych szansach na pokój – pokój oddziałujący nie tylko na sąsiednie kraje, ale warunkujący równowagę na całym kontynencie i daleko poza jego granicami.
Tyler jest specjalistą od Bliskiego Wschodu, ale z sukcesem pisał również o Chinach i amerykańskim programie budowy atomowych okrętów podwodnych. Podczas swojej dziennikarskiej kariery pracował dla „The Washington Post” (m.in. w Kairze, jako korespondent bliskowschodni) i „The New York Times” (był szefem pekińskiego i moskiewskiego biura tej agencji), stąd jego rozległa wiedza na temat napięć w arabskiej części globu. Jego książki są cenione za wschodni sznyt, wyczucie lokalnych emocji i dokładność przeprowadzonych badań. Jednak, czytając „Twierdzę Izrael”, czasem trudno nie dostrzec, że pisał ją Amerykanin, któremu bliżej do świata Zachodu, być może inaczej odczuwający symbolikę i mistykę drugiego końca świata.
Książka, wydana przez niezawodny Rebis, specjalizujący się w wielu świetnych historycznych tytułach, przyciąga wzrok samą okładką. Dzieło jest dosyć monumentalne, niemal pięćset pięćdziesiąt stron zapełniono drobiazgową analizą dokumentów, książek i zdjęć, z których wiele do tej pory nie miało szansy ujrzeć światła dziennego. Podzielona na ułożone chronologicznie rozdziały, sprawia, że łatwo możemy odnaleźć interesujący wątek – a jego lektura zwykle zachęca do dalszego przedzierania się przez szereg dat, nazwisk i zdarzeń, z których wiele nie przestało mieć znaczenia dla historii współczesnego Izraela. Historia ta obejmuje okres prawie siedemdziesięciu lat, czyli czas, w którym kształtowała się państwowość Izraela, od początku wystawiona na ciężką próbę lojalności. To świetne kompendium wiedzy nie tylko dla historyków, ale i pasjonatów, a także pomoc szkolna, ułatwiająca poukładanie dość trudnej siatki zależności panujących na Bliskim Wschodzie. Dodatkowym plusem książki jest bogata i imponująca bibliografia oraz indeks nazwisk, o którym wielu autorom zdarza się zapominać – choć to rzecz, wydawałoby się, podstawowa w pracach naukowych, do których z pewnością należy ta pozycja.
Teza autora jest bardzo wyrazista. Według niego za wszystkie dotychczasowe klęski i stracone szanse winę ponosi wojsko, a dokładniej elita wojskowa, która jest bohaterem podtytułu książki: Zakulisowa historia elit wojskowych, które uparcie bronią się przed pokojem. Już czytając sam podtytuł, wiemy, że kolejne strony będą bogate w sensacyjne zwroty akcji, spiski, niespełnione ambicje i zakulisowe rozgrywki. A wojsko pełni w Izraelu rolę szczególną – powszechny obowiązek wojskowy, który nie dotyczy tylko mieszkańców pochodzenia arabskiego, sprawia, że armia przywiązuje do siebie młodych ludzi, otwiera przed nimi perspektywy i – w przypadku niektórych – staje się religią na całe życie. Ale wojsko też bywa podzielone. Historia wielu dowódców pokazuje, że nie wszyscy uznają siłę swych rąk i sprzętu wojskowego i wyżej cenią dyplomatyczne zabiegi bez przelewu krwi.
Dla Tylera jednak równie znacząca jest w Izraelu rola premierów, którzy z wojskiem mogą się zgadzać lub za jego plecami prowadzić rokowania pokojowe i iść na kompromisy. To rzecz niezwykle trudna prowadzić negocjacje, gdy lud chce wojny; iść na kompromisy, gdy giną obywatele, i ściskać ręce, gdy po ulicach przechodzą marsze niezgody. Tyler udowadnia, że wspólna polityka premierów polegała na stworzeniu wokół Izraela muru wrogości wobec wszystkiego, co poza jego granicami; współczesnej twierdzy: niezdobytej, ale i wiecznie skonfliktowanej; nie mogącej zaznać pokoju, ale i go niepragnącej. Czy twierdzenie to jest słuszne, trudno ocenić. Współczesny układ polityczny daje szansę przebicia się prawicowym ambicjom dyplomatycznym, ale to prawica wciąż skonfliktowana i słaba w stosunku do panujących powszechnie nastrojów.
Książkę czyta się dość sprawnie, w czym na pewno duża zasługa narracji. Coraz częściej spotykam się z formami nieco zbeletryzowanej monografii historycznej, który to styl jest na pewno dużym ułatwieniem dla osób na co dzień niesięgających po specjalistyczne pozycje. Polecam ją zwłaszcza tym, którzy chcą poznać i choć trochę może zrozumieć Bliski Wschód; tak bliski, a jednak tak odległy od naszego zachodniego, gdzie wszystko przeprowadza się w białych rękawiczkach.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz