Opozycyjny 11 listopada – obchody rocznicy odzyskania niepodległości w 1978 r.
W okresie PRL świętowanie odzyskania niepodległości zostało zepchnięte na margines – Józef Piłsudski, z którym od lat 30. jednoznacznie łączono obchody 11 listopada, był od początku rządów komunistów traktowany jako postać jednoznacznie negatywna, a atak w reprezentowaną przez tę postać tradycję miał na celu odcięcie się od dziedzictwa „czarnej” II RP, któremu przeciwstawiano „jasną” Polskę Ludową.
Po 1956 r., wraz z osłabnięciem ostrza prowadzonej przez PZPR polityki historycznej, nie można było jednak nie odnieść się do faktu odzyskania niepodległości przez Naród, którego tysiącletnią historię wieńczyło powstanie państwa socjalistycznego (takie ujęcie wypracowano w latach 60., przy okazji obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego). Przełom 1918 roku uczczono w listopadzie 1968 roku, a centralnym elementem uroczystości była akademia w Lublinie zorganizowana w rocznice powołania Rządu Ludowego. Potwierdzono wówczas obowiązującą wykładnię dziejów – doceniając starania właściwych sił (głównie lewicy i ludowców) i wolę narodu jako całości, podkreślono, że główne zasługi dla niepodległości ma rewolucja październikowa z 1917 r. i dekret Lenina unieważniający traktaty rozbiorowe. Niepodległość zawdzięczano więc komunistom ze Wschodu, co miało stanowić z jednej strony wplatanie dziejów Polski w opowieść o historii rewolucji, z drugiej zaś potwierdzać znaczącą (i pozytywną!) rolę, jaką w oficjalnej wizji zajmowało ZSRR. Wykładnia ta, mimo zmian politycznych 1970 r. i związanym z tym innym rozłożeniem akcentów, przetrwała do 1980 r., a w nieco zmodyfikowanej wersji do końca PRL.
Opozycja niepodległościowa
Rok 1976, przede wszystkim spór o nowelizację Konstytucji PRL oraz strajki w Radomiu, Ursusie i Płocku, stanowił moment narodzin zorganizowanej opozycji demokratycznej. 23 września powstał Komitet Obrony Robotników – organizacja stawiająca sobie za cel pomoc represjonowanym uczestnikom strajków czerwcowych. Aktywnymi działaczami komitetu byli m.in. Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Mirosław Chojecki, Ludwik Cohn, Grażyna i Jacek Kuroniowie, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Adam Michnik, Halina Mikołajska, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Zofia i Zbigniew Romaszewscy, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski czy ks. Jan Zieja. Korowcy działali jawnie, wydając w drugim obiegu „Komunikat KOR” i „Biuletyn Informacyjny”, a także niosąc konkretną pomoc represjonowanym robotnikom, m.in. poprzez wspomożenie materialne czy skontaktowanie z prawnikiem. Działacze Komitetu Obrony Robotników wywodzili się głównie z grona przedwojennych socjalistów z PPS bądź też środowiska „komandosów” z lat 60. i uczestników strajków studenckich w Marcu '68, stąd też w większości byli uznawani za przedstawicieli tzw. lewicy laickiej. We wrześniu 1977 r. Komitet przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR kontynuujący pierwotne zadania i rozszerzając działalność opozycyjną.
Równolegle dochodziło do konsolidacji środowisk opozycyjnych o odcieniu niepodległościowym (czy mówiąc w uproszczeniu „prawicowym”). Jeszcze przed strajkami czerwcowymi doszło do spotkania Krzysztofa Grzywaczewskiego, Andrzeja Czumy, Leszka Moczulskiego i Adama Wojciechowskiego, na którym omawiano konieczność powołania tajnej organizacji o nazwie Nurt Niepodległościowy. Omówiono wówczas tekst deklaracji U progu, będącej radykalną analizą podległości Polski wobec ZSRR i zawierającej żądania demokratyzacji i niepodległości Polski. Przez cały rok 1976 trwały dyskusje nad programem i działalnością organizacji – w drugim obiegu zaczęto wydawać pismo „U progu”, a Leszek Moczulski opracował dokumenty programowy zatytułowany Memoriał. Dopiero 12 marca 1977 r. w Warszawie doszło do powołania Nurtu Niepodległościowego, na czele którego stanął tzw. Romb, z Czumą, Grzywaczewskim, Moczulskim i Janem Dworakiem.
W myśl koncepcji „góry lodowej” organizacja konspiracyjna miała powołać też strukturę jawną, którą stał się Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Do jego utworzenia doszło 25 marca 1977 r. Tego dnia w mieszkaniu Antoniego Pajdaka w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem korespondentów zachodnich agencji prasowych oraz przedstawiciela „Biuletynu Informacyjnego KOR”. Nową strukturę reprezentował Moczulski, Wojciechowski, Emil Morgiewicz i Wojciech Ziembiński. Dziennikarzy poinformowano, ze ROPCiO jest ruchem społecznym, mającym za zadanie m.in. współdziałanie z władzami nad wprowadzeniem w życie praw obywatelskich, informowanie ONZ o przestrzeganiu praw człowieka w Polsce, wydawanie biuletynów informacyjnych oraz redagowanie apeli i petycji. Ruch odwoływał się do Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka uchwalonych przez ONZ w 1966 r. i ratyfikowanych przez Sejm PRL 3 marca 1977 r. Pod dokumentem założycielskim ROPCiO, Apelem do społeczeństwa polskiego, podpisało się 18 osób: gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, Andrzej Czuma, Karol Głogowski, Kazimierz Janusz, Stefan Kaczorowski, Leszek Moczulski, Marek Myszkiewicz-Niesiołowski, Antoni Pajdak, ks. Bohdan Papiernik, Zbigniew Sekulski, Zbigniew Siemiński, Bogumił Studziński, Piotr Typiak, o. Ludwik Wiśniewski OP, Adam Wojciechowski, Andrzej Woźnicki, ks. Jan Zieja, Wojciech Ziembiński.
Na czele Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela stało dwóch rzeczników: Andrzej Czuma i Leszek Moczulski. Pierwszy z nich był u schyłku lat 60. działaczem konspiracyjnego Ruchu, rozbitego w 1970 r. w czasie przygotowań do próby zniszczenia Muzeum Lenina w Poroninie. Drugi z rzeczników, historyk i dziennikarz (przede wszystkim pisma „Stolica”) blisko związany ze środowiskami kombatanckimi sławę zyskał dzięki wydanej na początku lat 70. książce Wojna Polska 1939, w której przedstawił pozytywną ocenę działań politycznych piłsudczyków oraz Wojska Polskiego w 1939 r. Książka, uznana za antyradziecką, została szybko wycofana z dystrybucji, a cały nakład zniszczono. Obydwie postacie odcisnęły znaczący wpływ na dalszą działalność ruchu, a konflikt personalny między rzecznikami doprowadził do rozłamu w 1978 r. (zwolennicy Moczulskiego skupili się wokół czasopisma „Droga”).
ROPCiO działało w formule otwartej i niesformalizowanej – przynależność do niego zależała od własnej deklaracji. Miało to ułatwiać prowadzenie działalności i pozwalało unikać większych represji, dawało też jednak możliwość większej inwigilacji organizacji przez Służbę Bezpieczeństwa. Ruch w dużych miastach organizował Punkty Konsultacyjno-Informacyjne mieszczące się w prywatnych mieszkaniach, których adresy podawano w drugoobiegowej prasie. Celem ich działania było zbieranie informacji o łamaniu praw człowieka i udzielanie pomocy (w tym prawnej) osobom represjonowanym i gnębionym przez władze. Organem ROPCiO było pismo „Opinia”, którego motorem był Moczulski, rozkręcano też niezależną działalność wydawniczą (od września 1978 r. Wydawnictwo im. Konstytucji 3 Maja). Członkowie ruchu, jako polska grupa Amnesty International, w październiku 1977 r. zorganizowali akcję zbierania na ulicach podpisów pod apelem o uwolnienie więźniów politycznych na całym świecie. Zimą 1977/1978 ropciowcy zaangażowali się w zakłócanie rytualnej kampanii wyborczej do rad narodowych, m.in. poprzez zadawanie niewygodnych pytań na spotkaniach przedwyborczych. Starano się dotrzeć do ludności wiejskiej, a jeden z działaczy ROPCiO na Śląsku, Kazimierz Świtoń, był założycielem pierwszego komitetu Wolnych Związków Zawodowych.
Niepodległość i potrzeba historii prawdziwej
O ile w codziennej pracy na rzecz praw człowieka ROPCiO był podobny do KOR-u, o tyle w swoim programie zdecydowanie bardziej kładł nacisk na kwestie niepodległości, zdobywając tym samym poparcie zdecydowanych przeciwników systemu komunistycznego, jednocześnie zaś zniechęcając osoby bardziej umiarkowane. W marcu 1978 r. w artykule Probierz demokracji stwierdzano:
Po jednej stronie są ci, którzy zmierzają do utrzymania obecnego, totalitarnego systemu monopartyjnej dyktatury, co najwyżej domagając się jakichś działań naprawiackich i maskującej, pseudodemokratycznej kosmetyki. Po drugiej stronie jest demokratyczna opozycja. Dzielącą barykadę stanowi jednoznaczna odpowiedź na pytania:
- Czy jesteś za eliminacją systemu dyktatury monopartyjnej („kierowniczej roli PZPR”) i zastąpienia go systemem pluralistycznym?
- Czy jesteś za zerwaniem więzów zależności Polski od obcego mocarstwa („kierowniczej roli ZSRR w obozie socjalistycznym”)?
Ci, którzy odpowiadają na oba pytania twierdząco, należą do demokratycznej opozycji. Ci, którzy choć na jedno z pytań odpowiedzą przecząco – są przeciwko demokratycznej opozycji.
Stanowisko pośrednie już nie istnieje.
Postawa niepodległościowa łączyła się z dużym naciskiem na oddolne, wolne od cenzury poznawanie historii Polski. Oparciem ruchu były środowiska kombatanckie, z którymi bliskie kontakty utrzymywał zarówno Moczulski, jak i inny ważny działacz tego środowiska Wojciech Ziembiński – w czasie wojny uczestnik konspiracji, więzień obozu pracy, żołnierz PSZ na Zachodzie, działacz katolicki, w 1971 r. skazany za wykład dla harcerzy poświęcony wschodnim granicom Polski. To właśnie Ziembiński opracowywał drukowany w „Opinii” Kalendarz Polaka. Warto dodać, że pierwszy apel ROPCiO podpisał gen. bryg. Mieczysław Boruta-Spiechowicz – legionista, bohater walk o Lwów, wojny polsko-bolszewickiej i Września, oficer Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nieformalny przywódca niepodległościowego środowiska kombatanckiego w PRL. Członkowie ROPCiO Adam Macedoński i Stanisław Tor tworzyli krakowski Instytut Katyński, powołany do życia w 1978 r. i ujawniony w roku następnym.
Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela był ważnym elementem charakterystycznego dla opozycji przedsierpniowej procesu odzyskiwania przez Polaków historii zawłaszczonej przez komunistów. Działania te oczywiście miały skalę zbyt małą, by objąć nimi całe społeczeństwo, tworzyły jednak inteligenckie jądro, które kiełkowało w latach kolejnych (zwłaszcza po powstaniu „Solidarności”). Zasługą ruchu jest natomiast organizacja pierwszych niezależnych obchodów rocznic historycznych, mających charakter manifestacji patriotycznych.
Niepodległość niepodległych
Próbę wyprowadzenia ludzi na ulicę w ramach uroczystości patriotycznych podjęto przy wyjątkowej okazji: w związku z 60. rocznicą odzyskania niepodległości, obchodzoną 11 listopada 1978 r. Już przed tą datą podjęto akcję ulotkową, w której informowano o uroczystych mszach świętych w dniu rocznicy (msze takie zorganizowano z inicjatywy Konferencji Episkopatu w całym kraju) oraz planowanym pochodzie do ważnych miejsc pamięci. Na ulotkach pisano m.in.:
11 listopada mija 60 rocznica odzyskania niepodległości i odrodzenia Rzeczypospolitej Polskiej. Dwudziestoletni, niezawisły byt państwowy stał się dla narodu polskiego wydarzeniem o nieprzemijających skutkach. Chociaż Rzeczpospolita upadła w 1939 roku pod ciosami hitlerowskiej Rzeszy i stalinowskiego Związku Radzieckiego, a dyktat jałtański usankcjonował satelicką zależność naszej Ojczyzny od ZSRR – Polska nie umarła. Żyje ona w nas i żyć będzie wiecznie. Wspólnym wysiłkiem całego społeczeństwa przekreślimy zaborcze wysiłki.
Dlatego obchody 60-lecia odrodzenia Rzeczpospolitej powinny stać się wielką manifestacją woli całego społeczeństwa odzyskania WOLNOŚCI i NIEPODLEGŁOŚCI.
W Warszawie główne uroczystości rozpoczęły się już wieczorem 10 listopada – w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży odbyła się uroczysta msza św., w czasie której kazanie wygłosił ks. Stefan Niedzielak (w późniejszym okresie kapelan rodzin katyńskich). Poświęcono wówczas wmurowaną w tym kościele tablicę ku czci Józefa Piłsudskiego. Następnego dnia w kościele dominikańskim na ul. Freta poświęcono umieszczone tam tablice ku czci gen. Stefana Roweckiego „Grota” oraz gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”.
Najważniejsze wydarzenia miały jednak miejsce wieczorem 11 listopada. Zainicjowałam je msza św. w katedrze św. Jana na Starym Mieście, celebrowana przez bp. Jerzego Modzelewskiego. W jej trakcie odśpiewano m.in. uroczyste „Te Deum”, całość zaś zakończył Apel Poległych i pieśń „O Boże skrusz ten miecz, co siecze kraj, do Wolnej Polski nam powrócić daj...”. W nabożeństwie, zarówno wewnątrz świątyni, jak i na otaczających ją uliczkach (całość została dobrze nagłośniona), wzięło udział od 12 (szacunki SB) do 20 (informacje organizatorów) tysięcy osób.
Po zakończeniu mszy około 2 tys. osób sformowało pochód, który przeszedł ul. Świętojańską, Placem Zamkowym, Krakowskim Przedmieściem i ul. Królewską w kierunku Grobu Nieznanego Żołnierza. Manifestację prowadzili Andrzej Czuma i Wojciech Ziembiński. Służby porządkowe w zasadzie nie ingerowały (SB podjęła próbę niedopuszczenia do uformowania się pochodu), a milicjanci wstrzymali ruch kołowy na Krakowskim Przedmieściu. Jedyną interwencją była udana próba rozczłonkowania pochodu na wysokości ul. Miodowej po zaintonowaniu przez manifestantów hymnu narodowego – na pustej ulicy pojawiła się wówczas kolumna samochodów, która jechała za wciąż maszerującą częścią manifestacji. Demonstranci dotarli jednak spokojnie do Grobu Nieznanego Żołnierza.
Według szacunków pisma „Droga” na Placu Zwyciestwa zgromadziło się ok. 10 tys. osób. Na Grobie Nieznanego Żołnierza złożono trzy wieńce: „Żołnierzowi Niepodległej – Harcerze Rzeczypospolitej”, „Bojownikom Niepodległej” (od studentów Wydziału Matematyki UW) oraz „Tym, którzy czynem zbrojnym budzili Polskę do Zmartwychwstania – Żołnierze Armii Krajowej”. Całość przebiegała w spokojnej, choć podniosłej atmosferze. Przebieg manifestacji tak opisywał Wojciech Ziembiński w „Opinii”:
Przy migoczących zniczach (reflektory oraz pobliskie latarnie zostały przez władze celowo wygaszone) i pochylonej przed Grobem fladze – w ciągu dwóch godzin wielokrotnie śpiewano Hymn Narodowy, Rotę, Boże coś Polskę, Pierwszą Brygadę, Warszawiankę, Czerwone maki; modlono się za poległych, szczególnie za pomordowanych żołnierzy Polski Podziemnej i zaginionych na Wschodzie; wznoszono okrzyki na część Ojca Św. i Prymasa Polski; domagano się niepodległości, poszanowania praw człowieka i swobód obywatelskich, wolności słowa, nauki; budowy pomnika katyńskiego i pomnika gen. Grota. Wiwatowano na cześć Armii Krajowej, Polaków w Rosji, Wolnych Harcerzy, młodzieży, SKS-ów, KSS „KOR”, Ruchu Obrony oraz Wojska Polskiego – chociaż warta honorowa otrzymała rozkaz nie prezentowania broni podczas ceremonii składania wieńców.
W Krakowie rano odbyła się tradycyjna msza w Katedrze Wawelskiej z udziałem Legionistów i AK-owców. Po jej zakończeniu uczestnicy zeszli do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, gdzie kombatanci, opozycjoniści i młodzież szkolna złożyli kwiaty na grobie Józefa Piłsudskiego. O godz. 12:00 zabił dzwon „Zygmunt”. W czasie swojego przemówienia gen. Boruta-Spiechowicz powiedział m.in.:
Chwile, jakie przeżywamy w Polsce obecnie, wymagają od nas Polaków największego wysiłku ducha, w obliczu szybko pędzących wypadków. Tylko jeden Bóg wie dokąd idziemy. Czyste sumienie, poczucie spełnionego obowiązku żołnierskiego, wiara w moralne ideały ludzkości i pełna wiara i zaufanie w prawdziwą demokrację, są naszą moralną siłą. Tym żyliśmy, tym zwyciężaliśmy i z tym w zaświaty odejdziemy. Ale jeśli miłość nie sprosta sile nienawiści, albo spóźniona nie uratuje człowieka? Wtedy pójdziemy w bezlitosny bój, każdym krokiem powtarzając słowa Marszałka: „Idźcie swoja drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, którzy służą obcym”.
Wieczorem odbyła się msza św. w Kościele Mariackim z udziałem kombatantów, po której ok. 400-500 demonstrantów przeszło w pokojowym pochodzie do Grobu Nieznanego Żołnierza i Pomnika Grunwaldzkiego na placu Matejki. Milicjanci wstrzymali ruch uliczny, pozwalając maszerującym spokojnie dojść do celu. Podobne uroczystości odbyły się też w Gdańsku – po mszy w Bazylice Mariackiej pochód przeszedł do lwowskiego pomnika króla Jana III Sobieskiego, gdzie przemówienie wygłosił Aleksander Hall. Kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza złożono też w Łodzi.
Spojrzenie lewicy laickiej
Do rocznicy odzyskania niepodległości ustosunkował się również KOR, choć sprawa ta wzbudziła duże dyskusje. Projekt oświadczenia przygotowany przez Jerzego Ficowskiego, Jana Józefa Lipskiego i Adama Michnika, przypominający nie tylko jasne, ale i ciemne strony II RP, został skrytykowany przez działaczy komitetu wywodzących się jeszcze z przedwojennej lewicy (tzw. „Starszych Państwa”), którzy w przeciwieństwie do młodych uważali projekt odezwy za zbyt krytyczny wobec Polski międzywojennej. Ostatecznie przyjęto tekst kompromisowy, w którym wspomniano „grzechy” i problemy odrodzonego państwa (m.in. zabójstwo Gabriela Narutowicza, rządy przemocy po 1926 r. czy konflikty z mniejszościami narodowymi), jednocześnie zaś przypominano o sukcesach państwa, takich jak wygrana wojna 1920 r., modernizacja gospodarki czy wychowanie pokolenia świadomych obywateli. Zauważono też, że to właśnie II RP uratowała substancję narodu polskiego, a działalność sił patriotycznych w czasie wojny podtrzymała to dziedzictwo. Na końcu stwierdzano, że rocznica odzyskania niepodległości jest:
świętem nadziei tych, którzy – podtrzymując tradycje narodowe, nawiązując przerwaną ciągłość, broniąc pokrzywdzonych i prześladowanych, walcząc o przyrodzone prawa osoby ludzkiej, budując niezależną kulturę i naukę, tworząc niezależne instytucje samorządu społecznego – dążą w ten sposób do niepodległej, demokratycznej, sprawiedliwej Polski.
Korowcy wzięli udział w zgromadzeniu wokół katedry św. Jana, pochodzie Krakowskim Przedmieściem oraz manifestacji na Placu Zwycięstwa. Ich udział miał jednak charakter indywidualny, gdyż komitet odnosił się sceptycznie do pomysłu organizowania demonstracji ulicznych. Mimo to obecność KOR była wyraźna – jego członkowie (w tym seniorzy pamiętający rok 1918: Ludwik Cohn, Edward Lipiński, Antoni Pajdak, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski) rozdawali przed katedrą oświadczenie komitetu (warto dodać, że nie udało się to ROPCiO – z powodu „wsypy” utracono całość pierwszego nakładu odezwy), a Służba Bezpieczeństwa odnotowała udział w nabożeństwie m.in. Seweryna Blumsztajna, Mirosława Chojeckiego, Ludwika Dorna, Anki Kowalskiej, Jacka i Macieja Kuroniów, Jana Józefa Lipskiego, Jana Lityńskiego, Antoniego Macierewicza, Adama Michnika, Piotra Naimskiego, Zbigniewa Romaszewskiego, Barbary Toruńczyk czy Henryka Wujca.
Komitet Obrony Robotników, mimo charakterystycznego dla lewicy laickiej „patriotyzmu krytycznego”, chciał wyraźnie zaakcentować swój pozytywny stosunek do polskiej historii i tradycji a także kwestii suwerenności. Jan Józef Lipski pisał o listopadowej demonstracji jako o „pięknej i podniosłej manifestacji”, a Jacek Kuroń nazwał ją „wydarzeniem historycznym”, które zmieni klimat społeczny.
Sukces opozycji
Demonstracje patriotyczne z 11 listopada 1978 r. były pierwszymi od wielu lat manifestacjami zakończonymi bez przemocy i aresztowań. Były sukcesem opozycji, zwłaszcza ROPCiO, które (mimo wpadki z drukiem odezwy) pokazało sprawność organizacyjną i przywiązanie do tradycji niepodległościowej. Można przypuszczać, że stanowiły one szczytowy punkt osiągnięć ruchu, który już wtedy znajdował się o krok od rozłamu na grupę Czumy i Moczulskiego – wkrótce podział stał się faktem, a aktywność organizacji spadła.
Manifestacje miały ogromne znaczenie psychologiczne – pozwalały dać upust uczuciom narodowym i emocjom a także wykrzyczeć hasła i nazwy nieobecne w życiu oficjalnym (na czele z Katyniem). Wielkie znaczenie miało bycie razem, wspólna modlitwa i śpiewy patriotyczne. Dawały one uczestnikom uroczystości poczucie istnienia opozycyjnej wspólnoty i siły – w dużo większej skali zjawisko to pojawi się już w następnym roku, przy okazji pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Opozycjonistom z ROPCiO udało się przełamać kolejną barierę strachu, która zamykała działalność patriotyczną wewnątrz kościołów lub mieszkań. Manifestacja była też okazją do budowania więzi międzypokoleniowej: w uroczystościach brali udział nie tylko AK-owcy i żołnierze Września, ale także żyjący jeszcze Legioniści, pamiętający moment odzyskania niepodległości. Obok nich byli harcerze i uczniowie, którzy przyglądając się legendarnym świadkom historii budowali własne poczucie patriotyzmu. Warto też zwrócić uwagę, że 11 listopada stał się okazją do wspólnego manifestowania wbrew podziałom ideowym – w manifestacji udział wzięli zarówno niepodległościowcy i zdeklarowani antykomuniści Czuma i Ziembiński, jak również byli „komandosi”: Kuroń, Blumsztajn czy Michnik.
Sukces demonstracji listopadowej pokazał, że warto kontynuować tę formę działalności opozycyjnej. Już 18 grudnia 1978 r. gdańskie ROPCiO zorganizowało przed bramą nr 2 Stoczni obchody 8. rocznicy masakry grudniowej. Tym razem SB zorganizowało prewencyjne aresztowania, mimo to wiec doszedł do skutku – wzięło w nim udział (według organizatorów) ok. 4-5 tys. osób, wznoszono okrzyki, śpiewano hymn, „Rotę” i „Boże coś Polskę”. Podobną uroczystość zorganizowano w następnym roku – to właśnie wtedy Lech Wałęsa jako działacz WZZ obiecał ustawienie za rok pomnika ku czci poległych stoczniowców, choćby w postaci symbolicznego stosu kamieni. 1 września 1979 r. w czasie manifestacji przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 40. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej Nina Milewska ogłosiła (w zastępstwie aresztowanego Moczulskiego) utworzenie Konfederacji Polski Niepodległej. 11 listopada 1979 r. grupa Andrzeja Czumy (do której dołączyło środowisko Antoniego Macierewicza z KOR oraz KPN) ponownie zorganizowała uroczystości w rocznicę niepodległości, tym razem jednak Czuma, Ziembiński, Jan Janowski oraz Bronisław Komorowski zostali skazani za organizację manifestacji na karę aresztu (wyrok zasądził sędzia Andrzej Kryże). Rozwój patriotycznych manifestacji w rocznice wydarzeń historycznych nastąpił w latach 80. wraz z utworzeniem „Solidarności”.
Wydarzenia z 11 listopada 1978 r. pozwoliły odwrócić forsowaną przez propagandę PRL wizję niepodległości oraz II RP. To dzięki takim wydarzeniom powstała, rozwinięta w latach 1980-1981, wizja „jasnej” Polski międzywojennej i „ciemnej” Polski Ludowej, która z wizji opozycyjnej stała się po 1989 r. fundamentem pamięci odrodzonej Rzeczpospolitej.
Bibliografia:
- Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce, 1977-1981, wstęp i oprac. Grzegorz Waligóra, Księgarnia Akademicka, Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, Kraków 2005;
- Friszke Andrzej, Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Aneks, Londyn 1994;
- Kryptonim „Gracze”. Służba Bezpieczeństwa wobec Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” 1976-1981, oprac. Łukasz Kamiński i Grzegorz Waligóra, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010;
- Lipski Jan Józef, KOR, wstęp Andrzej Friszke, oprac. przypisów Grzegorz Waligóra, Jan Tomasz Lipski, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006;
- Lewandowski Mirosław, Gawlikowski Maciej, Prześladowani, wyszydzani, zapomniani... Niepokonani, t. 1, ROPCiO i KPN w Krakowie 1977-1981, Dar-Point Leszek Jaranowski, Kraków 2009;
- Skórzyński Jan, Siła bezsilnych. Historia Komitetu Obrony Robotników, Świat Książki, Warszawa 2012;
- Waligóra Grzegorz, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela 1977-1981, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006.
Zobacz też:
- NZS - Młodzi gniewni
- Ojciec Honoriusz Stanisław Kowalczyk – duszpasterz studentów i opozycji
- „Opozycja demokratyczna w PRL w latach 1976-1981” – relacja z konferencji
- Dyskusja o Konfederacji Polski Niepodległej:
- Konfederacja Polski Niepodległej - geneza i działalność do wprowadzenia stanu wojennego
- Widmo Reniaka krąży po IPN-ie
- W odpowiedzi
- Naukowy czy naukawy? O tekście Grzegorza Wołka raz jeszcze
- „Jak opisywać historię KPN” - dyskusja po publikacjach w Histmag.org