O znaczeniu Antyku w XXI wieku
Ostatnio znów ktoś mnie zapytał: „Po cóż nam dziś wiedza o starożytności? Mnie to w ogóle nie interesuje.” Ta jakże szczera opinia mogłaby urazić niejednego specjalistę czy miłośnika studiów nad tą epoką. Wszak bez zrozumienia przeszłości nie da się zrozumieć teraźniejszości. Mimo znajomości tej maksymy i ja od początku moich studiów na filologii klasycznej stawiam sobie to pytanie. I nie tylko ja. Donald Kagan (do którego myśli jeszcze tu wrócę), jeden z najwybitniejszych obecnie znawców Antyku, na wykładzie inaugurującym cykl o historii starożytnej Grecji na Uniwersytecie Yale zapytał: „why should we want to study these ancient Greeks?” Nie jest to więc jedynie pytanie ignoranta, lecz zasadniczy problem z jakim musi się zmierzyć każdy podejmujący jakiekolwiek studia. Jan Assmann w swojej książce „Pamięć kulturowa…” za Mauricem Halbwachsem twierdzi, że zapomnieniu ulega to, co nie ma odniesienia do teraźniejszości. A więc, aby rozwiązać tę kwestię, należy również przyjrzeć się czasom współczesnym. Co tworzy świat, w którym żyjemy? Gdzie możemy odnaleźć ślady dawnych epok?
Zapominanie języka
Poświęcając bardzo wiele czasu na poznawanie języków antycznych coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak często mała była moja dotychczasowa wiedza na temat podstawowych słów, których używa się na co dzień, a także jak bardzo znajomość ich etymologii, genezy powstania danego pojęcia, kontekstu w jakim to się stało pogłębia refleksję na temat ewolucji jego znaczenia. Spróbuję to przedstawić na kilku przykładach.
Kultura. Jedno z podstawowych słów, używanych bardzo często zarówno w języku potocznym, jak i w dyskusjach akademickich, w których z czasem doczekał się bardzo wielu definicji. Słowo należy do rodziny wyrazów, do której należy czasownik „colo”, którego pierwsze znaczenia to „pielęgnować, uprawiać, hodować”, lecz także „mieć staranie, dbać” oraz „czcić, wielbić, uważać za święte”. Wyrazem pochodnym od tego czasownika jest „cultus” – „uprawa, pielęgnowanie, hodowla”, „hołd, cześć, uwielbienie”. Już to nam pokazuje, że terminy wysoce abstrakcyjne wywodzą się od słów oznaczających codzienne zajęcia – Rzymianie to wszakże lud rolników. Daje nam to również wskazówkę, że w pojęcie kultury wpisane jest przekształcanie natury do własnych potrzeb, jest w tym obecny pewien stały trud, troska. Jako pierwszy, bardziej abstrakcyjnego znaczenia nadał temu słowu Cyceron, który mówił o „cultura animae” – czyli dosłownie – „uprawie ducha”. Stąd słowo „cultus” – nabrało później szerszych znaczeń jak np. „wykształcenie, wychowanie, ogłada, uszlachetnienie”.
Religia. Słowo „religio” oznaczało pierwotnie: „wzgląd, obawa, niepokój, skrupuły, wątpliwość”, a także „zabobonny lęk, zabobon, wypaczona pobożność” (prawdopodobna, pierwotna etymologia to „religo” – wiązać, przywiązywać, przymocowywać”). Rzymianie mieli bowiem jeszcze inne słowo oznaczające pobożność – „pietas” – które było uznawane za wielką cnotę obywatelską – służbę ojczyźnie oraz troskę o rodzinę. Dziś raczej nie spotkamy w definicji religii żadnych odniesień do lęku czy zabobonności; to wszakże ogół praktyk kultowych, a także instytucja społeczna zrzeszająca ludzi wyznających tę samą wiarę. Uważam jednak, że znajomość dawnego znaczenia tego słowa może znacznie poszerzyć nasze spojrzenie na tą, jakże istotną i obecną w każdej cywilizacji część kultury.
Rewolucja. Rewolucję rozumie się potocznie jako gwałtowną i radykalną zmianę. Często oznacza zastąpienie starego, skostniałego porządku nowym (nie zawsze lepszym). Tymczasem zajrzenie do słownika łacińskiego może wywołać niemałe zdziwienie. Oto czasownik „revolvo” znaczy (m.in.): „toczyć z powrotem, odwijać wstecz zwój, wracać (do czegoś), iść wstecz (do początków czegoś)”. Jan Assmann pisze, że wszelkie rewolucje, restauracje, renesanse to ruchy dążące do odnowienia dawnego dziedzictwa. Jest to cecha tego, co ten wybitny uczony nazywa pamięcią kulturową: coś, co zostało wyparte z powszechnej świadomości, ale istnieje gdzieś bardzo głęboko, np. w świadomości jakiejś grupy społecznej. Jeśli dalej byśmy szli tym tropem, można by zapytać: jak daleko wstecz sięgała np. rewolucja francuska czy rewolucja październikowa?
Ktoś jednak powie – co z tego? Dziś te słowa mają zupełnie inne znaczenie. Oczywiście. Język ewoluuje i często słowa są odrywane od swoich pierwotnych znaczeń. Jednak samo to zjawisko uważam za wystarczająco interesujące, by poświęcić etymologii więcej uwagi. Nie zawsze zresztą tę wiedzę można sprowadzić jedynie do zwykłych ciekawostek. Często bowiem jesteśmy dzisiaj świadkami świadomej (jak sądzę) manipulacji językiem. Przykładem może być chociażby słowo „tolerancja” (od łac. „tolero” – „znosić ciężar, ścierpieć, znosić coś”). Kontekst w jakim używają tego pojęcia przedstawiciele środowisk gejowskich wskazuje na zdecydowaną przemianę znaczenia. Jeszcze bardziej niepokojącym przykładem może być bezmyślne dzisiaj nadużywanie słowa demokracja. Owszem, w tym przypadku nawet uczeń szkoły podstawowej prawdopodobnie zna etymologię, jednak czasem jestem skłonny twierdzić, że uczestnikom debaty publicznej nieraz brakuje właściwej refleksji na temat genezy tego ustroju, tego co ten termin oznaczał tak naprawdę dla Greków. Czy rzeczywiście możemy tak bez zastanowienia nazywać wszystkie państwa Zachodu, różniące się wszakże między sobą – demokracjami? Wspomniany już wyżej Donald Kagan mówił, że nie da się tworzyć instytucji wolnościowych bez zrozumienia genezy ich powstania. Kultura to w końcu pielęgnowanie, a więc i nieustająca refleksja nad własnymi korzeniami.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Dziedzictwo kulturowe
Można powiedzieć, że worek kulturowego dziedzictwa jest bardzo pojemny, a ludzie mogą z niego wyciągnąć bardzo różne rzeczy. Nawet w obrębie narodu, który przecież ma wspólną historię, poszczególne grupy czy nawet jednostki mogą odwoływać się do różnych tradycji, a przez to inaczej rozumieć swoją tożsamość. Jedni odwołują się do czasów średniowiecza, inni do epoki romantyzmu, jeszcze dla innych niezwykle istotne są wartości „Solidarności”. Wymieniać można by długo, a rozłożenie akcentów na to co ważne i mniej ważne na pewno byłoby różne u niemal każdego Polaka. Modne staje się dziś zainteresowanie naszą przedchrześcijańską tradycją piastowską, które można interpretować jako próbę szukania swych prawdziwych korzeni (neonazizm jest, jak sądzę, jedynie zwulgaryzowaną i skrajną formą tego zainteresowania). Mnie osobiście trudno odnaleźć związki np. z religią Słowian, za to dużo bardziej istotne i zakorzenione we mnie jest to, co do nas przyszło i w realny sposób wpłynęło na kształt naszej państwowości.
A wpływ Antyku na kulturę polską jest ogromny. Łatwo można to zaobserwować ponownie zwracając uwagę na to, jak wiele z naszego nawet codziennego języka pochodzi z łaciny i greki. Większość terminów naukowych i prawnych pochodzi z języków starożytnych. Zręby naszej państwowości mają swoje korzenie w łacinie. Jak podkreślał w swojej książce „Łacina w kulturze polskiej” Aleksander Mikołajczak, gdy tworzyło się państwo polskie w naszym języku nie istniały żadne terminy prawne czy urzędowe, trzeba więc je było przejąć z łaciny. To samo dotyczy również zagadnień literackich. Długo zarówno historiografowie, jak i poeci tworzyli w języku Rzymian, a motywy i toposy pozostały w zasadzie do dzisiaj. Nawet w potocznym języku wciąż często występują sentencje i frazeologizmy łacińskie. Jednak coraz bardziej spada znajomość ich znaczenia. Warto zauważyć jak w XX w. kultura antyczna była w Polsce stopniowo deprecjonowana. Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym nauczano języków starożytnych (także greki) w większości szkół, już na poziomie gimnazjum. W czasach PRL-u te dyscypliny wciąż trzymały się dzielnie, lecz powoli ich znaczenie spadało. Dziś w bardzo nielicznych liceach naucza się jeszcze łaciny. A problem jest poważny: gdy ludzie przestają rozumieć znaczenia słów, przestają również rozumieć cały ich kontekst kulturowy, źródło ich powstania, zaczyna się pewnych terminów używać w niewłaściwy sposób (o czym była już mowa powyżej). Jest to kolejny przykład niszczenia polskiej humanistyki.
Jednak tradycja antyczna ma ogromne znaczenie nie tylko dla europejskich narodów, ale i dla całego świata. Jest to widoczne w dwóch obszarach. Pierwszym z nich jest polityka. To w Grecji zrodziła się idea wolności jednostki, to tam zwykły człowiek mógł partycypować w sprawowaniu władzy. Nigdzie indziej ustroje demokratyczne czy republikańskie nie powstały, na całym świecie mieliśmy raczej do czynienia z jakimiś formami monarchii. Dziś w wielu zakątkach świata te wartości są podejmowane, wciąż jeszcze z dużymi oporami, ale rodzi się demokracja w Indiach, krajach afrykańskich czy Ameryce Południowej. Kilka lat temu byliśmy świadkami arabskiej wiosny; od tego czasu również i tam pojawiają się próby wprowadzania demokracji, zdawałoby się tak obcej dla tamtejszej kultury. Wspomniana już uwaga profesora Kagana, że nie da się wprowadzać i kształtować instytucji politycznych bez wcześniejszego poznania genezy ich powstania odnosi się zarówno do krajów, które pewne idee chcą adaptować na swój grunt kulturowy, jak i do tych w których istnieją one już od dawna, by wciąż poddawać refleksji ich sens.
Drugim obszarem jest filozofia i nauka. Chociaż należy docenić wpływ tych dziedzin na współczesność płynącą również z innych kultur (sami Grecy podkreślali niejednokrotnie obecne w ich cywilizacji wpływy egipskie), a takie spojrzenie może wydawać się krzywdzącym europocentryzmem, jednak to myśl grecka ma największy wpływ na współczesną naukę. Przykładem może być obecność platonizmu we współczesnej matematyce czy językoznawstwie, zaś same metody nauk empirycznych mają swe korzenie w pismach Arystotelesa.
Polecamy e-book Antoniego Olbrychskiego – „Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”:
Książka dostępna również jako audiobook!
O analogiach w historii
To co przedstawiłem powyżej jest jedynie skrótowym omówieniem bardzo szerokiego zagadnienia. Jeszcze inną korzyścią jaką dają nam studia nad Antykiem to lepsze zrozumienie współczesnych wydarzeń politycznych poprzez zauważenie, że pewne problemy już się na przestrzeni dziejów pojawiały i były także i wtedy poddawane refleksji.
Przeprowadzanie analogii pomiędzy wydarzeniami, procesami czy postaciami w dziejach zaczęło się już w starożytności. Warto wspomnieć chociażby „Żywoty równoległe” Plutarcha z Cheronei – wybitnego greckiego intelektualisty żyjącego na przełomie I i II w. n.e. Jakkolwiek jego dzieło ma charakter moralizatorski – miało przede wszystkim ukazywać sylwetki bohaterów, ich zalety oraz wady, a ważne fakty historyczne były często pomijane, to jednak idea, można powiedzieć – proto-historiozoficzna – robi wrażenie. Autor dokonał ogromnej pracy: zebrał 23 pary biografii, a każda z nich zawierała odpowiednio jeden biogram grecki, drugi rzymski. Uczony przeprowadzał więc swego rodzaju paralelę między dziejami obu cywilizacji – widział, że tworzyły je postacie o podobnych osobowościach, a problemy polityczne, jak chociażby kryzysy społeczne czy podboje militarne, wykazują podobieństwo.
Analogie, które przeprowadzał nie zawsze jednak były zbyt dokładne. Nawet tak rzucająca się w oczy para jak Aleksander Wielki i Juliusz Cezar budzi spore wątpliwości. Obaj na pewno byli wybitnymi wodzami o ogromnej charyzmie, lecz przecież przebieg ich kariery był zupełnie inny. Aleksander odziedziczył po ojcu władzę królewską, a jego sukcesy militarne był tak olbrzymie jak błyskawiczne – w ciągu 12 lat podbił Azję Mniejszą, Egipt, Palestynę, Mezopotamię oraz część Indii. Natomiast Cezarowi samo ujarzmienie Gallów zajęło przeszło 7 lat, przez całe życie piął się mozolnie po szczeblach cursus honorum, stopniowo dzięki politycznym sojuszom i grom zdobywał władzę, którą, gdy już ją uzyskał, stracił po roku – zamordowany w spisku senatorów. Oswald Spengler na początku swojej słynnej książki „Zmierzch Zachodu” zwraca uwagę na powierzchowność tego rodzaju porównań między Napoleonem a powyżej wymienionymi wodzami. Na pewno wszyscy trzej władcy wywierali ogromny wpływ swoją charyzmą na współczesnych, a przez to i potomnych. Do dziś, nawet w popkulturze, są najbardziej wyrazistymi symbolami militarnego geniuszu. Podobieństwo charakterów nie zmienia faktu, że ich losy się różniły, a sytuacje polityczno-kulturowe były zupełnie inne.
Większość historyków, jak sądzę, zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko co się przewija przez arenę dziejów jest niepowtarzalne. Na dane wydarzenie wpływa tak wiele różnych czynników, że powtórzenie się tak skomplikowanego modelu jest po prostu niemożliwe. Mimo to zadaniem badaczy dziejów, jest nie tylko czyste opisywanie, ale i wyjaśnianie. Nie da się przy tym nie dostrzegać poszukiwania pewnych analogii, bądź też dostrzegania powtarzających się cykli, jeśli nawet nie dotyczących konkretnych faktów, to głębokich i powolnych procesów. Niedawno w jednym z tygodników przeczytałem wywiad z rosyjskim historykiem Jurijem Felsztinskim, który twierdził, że upadek Rosji jest dziś bardzo prawdopodobny, a jego głównym argumentem było to, że przecież wszystkie imperia upadają. Dotykamy w tym momencie zagadnienia praw, które rządzą historią. Tak, owszem, nic nie jest wieczne. Olbrzymi organizm państwowy, który przez wieki się rozrastał do ogromnych rozmiarów, musi pod własnym ciężarem w końcu się rozpaść. Czynienie prognoz nie jest jednak aż tak proste. To właśnie wszechstronna wiedza historyczna pozwala czynić praktyczny użytek z nauk społecznych – przewidywać przyszłość.
Na koniec chciałbym jeszcze powrócić do tezy zaznaczonej w nagłówku. Zdaję sobie sprawę, że wciąż toczy się dyskusja czy rzeczywiście mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną, jednak być może są to jedynie spory nad nazwą tego zjawiska. Faktem jest, że ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy ostatnio we Francji postawiły przywódców tych państw przed poważnym dylematem: okazało się bowiem, że warunkiem zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom jest naruszenie ich prywatności. Jest to cios w jeden z fundamentów demokracji. Już Perykles ok. 430 r. p.n.e. mówił o ustroju ateńskim: „w naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. W życiu prywatnym nie wglądamy z podejrzliwą ciekawością w zachowanie się naszych współobywateli, nie odnosimy się niechęcią do sąsiada, jeśli zajmuje się tym co mu sprawia przyjemność i nie rzucamy w jego stronę owych pogardliwych spojrzeń, które wprawdzie nie wyrządzają szkody, ale ranią. Kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym, szanujemy prawa w życiu publicznym”. To mające tak głębokie korzenie w naszej kulturze prawo jest obecnie coraz bardziej zachwiane – inwigilacja pod różnymi postaciami wkroczyła w naszą codzienność. To tylko jeden przykład. Niniejszy tekst otwiera cykl esejów poświęconych właśnie analogiom między Starożytnością a współczesnością. Na wybranych przykładach będę zastanawiał się nad takimi wartościami jak patriotyzm, nad tym czym jest demokracja, jaki jest zakres wolności słowa. Będę zastanawiał się nad jakością współczesnej debaty publicznej, a także nad problemem relatywizmu czy służalczości artystów względem władzy. Mam nadzieję, że moje teksty pobudzą do myślenia nad naszą kulturową tożsamością. Gorąco zapraszam do dyskusji.
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Bibliografia:
- Assmann Jan, Pamięć kulturowa. Pismo, zapamiętywanie i polityczna tożsamość w cywilizacjach starożytnych, WUW, Warszawa 2008.
- Mikołajczak Aleksander Wojciech, Łacina w kulturze polskiej, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1998.
- Mały słownik łacińsko-polski, praca zbiorowa pod red. Józefa Korpantego, Wydawnictwo Szkolne PWN, Warszawa 2001.
- Kagan Donald, Introduction to Ancient Greek History [w:] YouTube.com [dostęp: 6 kwietnia 2015 r.] <[https://www.youtube.com/watch?v=9FrHGAd_yto&list=PL023BCE5134243987]>
- Kumaniecki Kazimierz, Słownik łacińsko-polski, PWN, Warszawa 1964.
- Spengler Oswald, Zmierzch Zachodu, zarys morfologii historii uniwersalnej, Wydawnictwo KR, Warszawa 2001.
- Tukidydes Wojna Peloponeska, przeł. Kazimierz Kumaniecki, Czytelnik, Warszawa 1988.
- Włoczyk Piotr, „Rosja może się rozpaść”. Wywiad z Jurijem Felsztinskim, „Do rzeczy”, nr 9/108, Warszawa 2015.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz