Nim wstanie dzień… „Prawo i pięść”
„Prawo i pięść” – zobacz też: Jak zekranizowano „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza?
Scenariusz do dzieła Prawo i pięść napisał Józef Hen na podstawie własnej powieści pt. Toast, która drukowana była w „Sztandarze Młodych”. Autor zmodyfikował jednak swoją opowieść na potrzeby ekranizacji – w filmie zniknęła chociażby postać Cukiermana. Realizacją zajął się duet świetnych polskich dokumentalistów: znanego dziś wszystkim Jerzego Hoffmana i mniej znanego, ale również niezwykle utalentowanego, Edwarda Skórzewskiego. Panowie nakręcili wspólnie dwadzieścia siedem dokumentów oraz trzy filmy fabularne; ich debiutem na tym drugim polu był bardzo dobrze przyjęty przez recenzentów obraz pt. Gangsterzy i filantropi z 1963 roku. Dwa lata później duet Hoffman i Skórzewski zrealizował swój ostatni film, Trzy kroki po ziemi, nakręcony na podstawie reportaży i ankiety z czasopisma „Polityka”. Podczas zdjęć do Prawa i pięści reżyserzy nie ukrywali, że ich celem jest nakręcenie obrazu w konwencji westernu; pierwotnie tytuł filmu miał brzmieć: Sześć pistoletów. Podczas wywiadu – udzielonego już po premierze – powiedzieli:
Dla nas fabuła była pretekstem, a nie pamiętnikarskim i historycznie wiernym opisem pierwszych dni po wyzwoleniu na Ziemiach Zachodnich. Zainteresowała nas przede wszystkim aktualność tego scenariusza. Mówi się tutaj o uczciwości człowieka wobec siebie samego, niezależności od presji opinii i środowiska.
Natomiast sam Hen wypowiedział się o realizacji: „Myślę, że Hoffman ocalił dramaturgię, ale nie wymowę mojej książki”.
Dobry, zły i…
Jak w klasycznym westernie, w Prawie i pięści musiał pojawić się ten dobry – stróż prawa, ostatni sprawiedliwy, polski Will Kane – „człowiek, który był zbyt dumny, by uciekać” (jak reklamowano w 1952 roku bohatera [W samo południe]). Rola „szeryfa” przypadła Gustawowi Holoubkowi, wybitnemu aktorowi teatralnemu, który zagrał również w Gangsterach i filantropach. Artysta wcielił się w postać Andrzej Keniga, który przybywa do miasteczka w celu zorganizowania na nowo życia w miejscowości i uruchomienia sanatorium. Choć Hoffman i Skórzewski chcieli określać swój film mianem westernu, zgodnie twierdzili, że niekoniecznie należy utożsamiać postać graną przez Holoubka z typowym westernowym szeryfem. Dlaczego? Reżyserzy tłumaczyli to w ten sposób:
W klasycznych westernach – bohater z chwilą, gdy wkłada gwiazdę szeryfa, jest niejako z góry rozgrzeszony i wiadomo, że każdy możliwy jego strzał będzie sprawiedliwy. Konwencja klasycznego westernu zakłada ponadto, że ilość celnych strzałów i trupów się nie liczy […]. Ale nie można mechanicznie powielać w polskim kinie amerykańskich wzorców. Byłoby niezgodne z polską psychiką, gdyby ktoś – poza bandytami oczywiście – decydował się bez oporów na zabijanie przeciwników […]. Owa metaforyczna gwiazda szeryfa nie usprawiedliwiałaby chyba naszego bohatera w oczach polskiego widza.
Sam Hen przyznał, iż nie był pewny angażu Holoubka – wprawdzie aktor był świetny w poprzednim filmie, ale pisarzowi trudno było wyobrazić go sobie jako bohatera w stylu Gary’ego Coopera. Inaczej było z debiutującą Zofią Mrozowską i Wiesławem Gołasem – tych Hen zaakceptował od razu w rolach Anny oraz Antoniego Smołki. W Prawie i pięści zagrała także Ewa Wiśniewska, która do dziś przyjaźni się z Jerzym Hoffmanem. Aktorka pojawiła się na planie zdjęciowym tydzień po urodzeniu córeczki. Po latach opowiadała:
. Dziewczyna z obozu w „Prawie i pięści” jest najzupełniej współczesna, podobnie się zachowuje i reaguje na różne sytuacje; tyle tylko, że jest inaczej ubrana.
Do dziś pamiętam, że byłam sparaliżowana obecnością tuzów. Z jednej strony ja – jakaś smarkula, z drugiej – Gustaw Holoubek, Ryszard Pietruski, Zofia Mrozowska, Hanna Skarżanka. Trzęsłam się jak galareta.
p. A komu przypadła rola tych złych? W filmie nie byli to co prawda bandyci rewolwerowcy w kowbojskich kapeluszach, ale ludzie, którzy przyjechali na szaber pod pozorem organizowania życia w opustoszałym miasteczku. Wszyscy są pokiereszowani przez los, niektórzy szukają usprawiedliwienia moralnego swoich czynów. W recenzjach podkreślano świetną grę Ryszarda Pietruskiego, Zdzisława Maklakiewicza, Wiesława Gołasa, Zbigniewa Dobrzyńskiego, a szczególnie Jerzego Przybylskiego, który wcielił się w postać „lekarza” Mieleckiego. Jak mówili o tej postaci Skórzewski i Hoffman, podkreślając w ten sposób uniwersalną wymowę filmu: „Dzisiaj również nie brak nam takich Mieleckich, tyle, że bardziej zamaskowanych, a więc i trudniejszych do rozszyfrowania i przez to groźniejszych”.
Co ciekawe – Józef Hen przyznał, że film ten został skrytykowany przez Mieczysława Moczara, ponieważ obraz ukazywał szabrowników, a to „obrażało niektóre kręgi decydentów”.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Saloon „Pod Modrym Fartuchem”
Polskim „Dzikim Zachodem” okazały się tzw. Ziemie Odzyskane, które Andrzej Werner wdzięcznie określił jako „Eldorado polskich cwaniaków”. To tam przybywają pierwsi osadnicy, a wśród nich bohater grany przez Holoubka. W wielu recenzjach porównywano ich do kolonizatorów amerykańskiego Zachodu. Akcja powieści Hena rozgrywała się w okolicach Wrocławia, natomiast zdjęcia do filmu realizowano w Toruniu. Rynek Nowomiejski wystąpił w roli Graustadtu – Siwowa, a na potrzeby filmu na budynkach pojawiły się nawet tabliczki z nazwami ulic: „Herman Goering Strasse” oraz „Adolf Hitler Platz”. W 2008 roku na rynku stanął żeliwny wózek z dobytkiem osadników – rzeźba autorstwa Karola Furyka i Małgorzaty Więcławskiej z Autorskiej Pracowni Form Przestrzennych w Poznaniu – w ten sposób upamiętniono realizację „polskiego westernu”. Dodatkowo, w wózku zainstalowana była pozytywka, która wygrywała filmową balladę.
Instalacja ta stanęła przy toruńskiej kawiarni „Pod Modrym Fartuchem” – tej samej, w której w 1964 roku aktorzy grający w filmie występowali spontanicznie w kabarecie tworzonym w przerwach między kręceniem scen. Co ciekawe, Elżbieta Smoleń-Wasilewska, która pisała reportaż z realizacji obrazu dla czasopisma „Film”, podała w swoim artykule, że w kabarecie tym występowali: Mrozowska, Skarżanka, Holoubek, Pietruski, Maklakiewicz, Przybylski, Kwaśniewska, Dobrzyński oraz jeszcze jeden aktor, którego nazwiska dziennikarka wymienić nie mogła, został on bowiem wypożyczony z macierzystego teatru do pracy w filmie „incognito”. Autorka musiała złożyć przyrzeczenie kierownikowi produkcji Wilhemowi Hollendrowi, że nie poda nazwiska tego artysty do publicznej wiadomości. O kogo mogło chodzić? Być może o Gołasa, który był wówczas aktorem Teatru Dramatycznego w Warszawie.
Premiera filmu odbyła się 14 września 1964 roku. Prawo i pięść pokazywano także za granicą – reprezentował Polskę na Festiwalu w Karlovych Varach. Obraz zachwycił widzów również w ZSSR – nie znano tam klasycznego westernu, więc konwencja „Prawa i pięści” była dla widzów czymś nowym. Józef Hen wspominał, iż poznał kiedyś rosyjskiego filmowca, który opowiadał, że potrafi zanalizować ten film kadr po kadrze. W Polsce dzieło Hoffmana i Skórzewskiego zebrało całkiem dobre recenzje – przede wszystkim doceniano przeniesienie westernu na grunt polski. Jeden z recenzentów pisał w czasopiśmie „Ekran”:
Jako western jest to film wzorowy, od początku do końca trzymający w napięciu […] Realistycznie przedstawiony świat i zrodzony w nim konflikt zostaje z góry rozstrzygnięty przez całkowite podporządkowanie, poddanie go prawom westernu.
Równie dobrze ocenił Prawo i pięść Wiktor Woroszylski, recenzent czasopisma „Film”:
Polski western, zrealizowany przez Hoffmana i Skórzewskiego, nie dlatego trzyma w napięciu, że Holoubek strzela i skacze po dachach (robi to zresztą równie świetnie, jak wszystko inne), lecz dlatego, że obchodzą nas przyczyny owych strzałów, skoków. Formuła westernu nie sprawdzała się w naszej kinematografii, jak długo pozostawała wewnętrznie pustym odwzorowaniem obcych schematów fabularnych: sprawdziła się, skoro zdołano ją wykorzystać jako dogodny kształt dla określonych treści – historycznych, moralnych, psychologicznych.
Kwiatem zabliźni się wojny ślad…
Niestety, po „Prawie i pięści” zaczęła się psuć współpraca między Hoffmanem i Skórzewskim. Zrealizowali jeszcze co prawda Trzy kroki po ziemi, ale był to ich ostatni wspólny projekt. Po 1965 roku „bracia syjamscy polskiego filmu” – jak ich nazywano – już nigdy razem nie stanęli za kamerą. Jak opowiadał o tamtych wydarzeniach Hoffman:
Mieliśmy dopracować scenariusz na kanwie Manon Lescault. Edek umawiał się i nie zjawiał. Szukałem go ja, jego żona, matka… Dramat. Nie chcę do tego powracać. Koniec końców nasz duet rozpadł się. Oczywiście, zastanawiałem się, czy potrafię samodzielnie reżyserować, ale nie miałem wyjścia – musiałem. Edek zrobił jeszcze bardzo fajny zresztą film o lotnikach-oblatywaczach, a ja Jarmark cudów. I ja pracowałem dalej, a on coraz więcej pił, niestety…
Natomiast w 1999 roku inny duet, Jacek Szczerba i Grzegorz Jankowski, zrealizował film dokumentalny pt. Strzał z biodra. O filmie Prawo i pięść Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego.
Dziś wspomnienie o Prawie i pięści to przede wszystkim piękna ballada Nim wstanie dzień ze słowami Agnieszki Osieckiej i muzyką Krzysztofa Komedy. Śpiewał ją Edmund Fetting – jego głos możemy usłyszeć także w znanej serialowej piosence Balladzie o pancernych znanej również jako Deszcze niespokojne.
Choć Andrzej Kenig – tak samo jak Will Kane w „W samo południe” – na końcu filmu opuszcza miasteczko, reżyserzy zaznaczali, że „Prawo i pięść” ma optymistyczny wydźwięk. Ostatni kadr całego filmu, w którym widać pierwszy transport repatriantów, jest jedynym słonecznym ujęciem całego filmu. Ponadto, jak powiedzieli twórcy: „Optymistyczny epilog filmu dopisała historia tych ziem. Zostały zagospodarowane, mieszka tam i pracuje parę milionów Polaków”.
Bibliografia
- Drygalski Łukasz, Western po toruńsku, „Gazeta Pomorska”, 29 sierpnia 2008 [dostęp: 10 września 2014], <[http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080829/TORUN04/96531757]>.
- Historia filmu polskiego, t. V, 1962–1967, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1985.
- Maciejewski Łukasz, Aktorki, wyd. Świat Książki, Warszawa 2012.
- Oleksiewicz Maria, Polska „Gwiazda szeryfa”, „Film”, r. 1964, nr 40, s. 6–7.
- Ostrowska Katarzyna, Ewa, czyli o tej Wiśniewskiej, wyd. TRIO, Warszawa 2010.
- Zawiśliński Stanisław, Hoffman. Chuligana żywot własny, wyd. Skorpion, Warszawa 1999.
- Smoleń-Wasilewska Elżbieta, Na Ziemiach Zachodnich – tuż po wojnie, „Film”, r. 1963, nr 41, s. 10–11.
- Woroszylski Wiktor, Polski Western, „Film”, r. 1964, nr 39, s. 5.
Redakcja: Roman Sidorski