Nigdy więcej Września! 25. rocznica wybuchu II wojny światowej na łamach „Trybuny Ludu” (cz. 2)

opublikowano: 2009-09-09, 21:50
wolna licencja
Zagrożenie i mit – te dwa czynniki stanowiły fundament widzenia historii drugiej wojny światowej w czasach PRL. A co konkretnie chcieli przekazać społeczeństwu propagandyści z „Trybuny Ludu”?
reklama

Pierwsza część artykułu

Historia według ówczesnej władzy

Na pierwszej stronie „Trybuny Ludu” z 1 września, pod zdjęciem Pomnika Warszawskiej Nike znajduje się treść apelu poległych odczytanego dzień wcześniej podczas uroczystości przy Grobie Nieznanego Żołnierza przez gen. Dziadura. Rozpoczyna się on formułą: Rodacy, którzyście wierni umiłowanej ojczyźnie i hasłu ojców naszych „Za Wolność Waszą i naszą” krwią swoją w walce z faszyzmem zrosili pola Polski i Rosji, Francji i Białorusi, Anglii i Ukrainy, Libii i Norwegii, Belgii i Włoch, Holandii i Jugosławii. Wśród wezwań poległych na pierwszym miejscu znajdują się uczestnicy wojny domowej w Hiszpanii, dopiero potem polegli w czasie kampanii wrześniowej. Wśród wymienionych bitew stoczonych przez siły na Zachodzie znajdują się: Narvik, Tobruk, walki we Francji w 1940 r. a w dalszej części żołnierze – tułacze, coście przez Apeniny czy La Manche szukali drogi do wolności, walczący w bitwach pod Monte Cassino, Anconą, Bolonią, Falaise, Chambois, Bredą i Arhnem (żołnierze walczący w tej ostatniej bitwie nazwani są tragicznymi bohaterami). Wymieniono także służących na Atlantyku i Morzu Śródziemnym marynarzy oraz obrońców przestworzy Anglii i uczestników wypraw bombowych na Niemcy.

Niemieckie bombowce nurkujące Ju87 Stuka nad Polską we wrześniu 1939 r. Symbol Luftwaffe bombardującej polskie miasta (fot. Heinrich Hoffmann źródło: Deutsches Bundesarchiv, Bild 183-1987-1210-502, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Germany)

Następnie wywoływani są przedstawiciele ruchu oporu: wzywam was, którzyście tu w kraju odważnie podnieśli sztandar bezkompromisowej walki z najeźdźcą hitlerowskim i walki o Polskę nową, ludową, o Polskę sprawiedliwości społecznej. Jako pierwsi pojawiają się członkowie PPR i GL, dopiero później bojownicy ruchu oporu w kraju, ofiarni żołnierze armii podziemnej i antyfaszystowskiej dywersji, łączniczki i kolporterki z AL, AK, BCh, OB RPPS, Żydowskiej Organizacji Bojowej, Związku Walki Młodych i harcerstwa. Następnie wezwani zostają powstańcy warszawscy – żołnierze Armii Krajowej, Armii Ludowej, Polskiej Armii Ludowej, obrońcy straconych barykad, żołnierze „Zośki” i „Parasola”, „Czwartacy” oraz młodzież i inni, którzy polegli wówczas w Warszawie. Wzywam was – głosi dalej apel - którzyście odnaleźli prostą drogę do ludowej ojczyzny, stanęli u boku bratniej Armii Radzieckiej i zadzierzgnęli z nią w boju niezłomne braterstwo broni – tutaj najpierw wymienia się żołnierzy Dywizji Kościuszkowskiej, następnie zaś poległych z I i II Armii WP oraz zdobywców Berlina. Apel kończy wezwanie: wzywam was – żołnierze polscy, żołnierze drugiej wojny światowej, żołnierze wielkiej wojny ludów z faszyzmem [...] Los wojenny rozproszył braci naszych po lądach i morzach świata. Mogiły najlepszych synów ojczyzny znaczą szlaki polskich wędrówek, walk i czynów bohaterskich w krajach Zachodu i Wschodu, Północy i Południa. Ale serca ich na zawsze pozostały w ojczyźnie.

reklama

W tym samym numerze zwraca uwagę artykuł Wrzesień podpisany inicjałami B.W. Jest on próbą syntetycznego przedstawienia historii drugiej wojny światowej. Odrodzenie militaryzmu i imperializmu niemieckiego łączyło się z antyradziecką obsesją mocarstw zachodnich. Układ monachijski miał skierować uwagę Niemiec na Wschód (Wiadomo jak się ta gra skończyła dla Francji, Belgii, Holandii – i W. Brytanii. Hitler miał swój własny rozkład jazdy). Zawiódł też rząd sanacyjny, który najpierw współpracował z Niemcami, a potem odrzucił możliwość pomocy z ZSRR (jedynej, jaka mogła Polskę uratować). Polska – kontynuuje B.W. - stawiła jednak hitlerowskiemu najeźdźcy zbrojny opór ogromny – w stosunku do bezhołowia w sanacyjnym rządzie i najwyższym dowództwie. Na przekór miażdżącej przewadze wroga w uzbrojeniu i liczebności; na przekór beznadziejnej od pierwszej chwili sytuacji strategicznej – żołnierz i oficer polski bił się mężnie i z niezwykłą zaciętością. Zbrojny opór Polaków utrudnił dalsze matactwa monachijczyków. Zapoczątkował – wbrew nim – polityczno-moralną mobilizację narodów przeciwko agresji faszystowskich Niemiec.

Walka z bestialstwem trwała, a przełomem było powstanie PPR i AL. Partyzantka komunistyczna nie „stała z bronią u nogi” jak zalecał rząd londyński głoszący teorię dwóch wrogów, ale walczył z Niemcami, zmuszając też do zaangażowania się AK i BCh. Utworzenie ludowego Wojska Polskiego i jego udział w pokonaniu Niemiec pozwolił Polsce zabierać głos w sprawach zapewnienie trwałego pokoju i bezpieczeństwa w Europie. 1 września 1939 roku był początkiem największej klęski w naszych dziejach. Ale zakończył się – na berlińskich gruzach tysiącletniej III Rzeszy – największym w historii Polski zwycięstwem. Przejęcie rządu przez klasę robotniczą i jej partię oraz sojusz z krajem Rewolucji Socjalistycznej pozwoliło odbić się od podwójnie głębokiego dna, na którym kraj znalazł się w wyniku wojny. Polska dokonała wiele w ciągu 20 powojennych lat.

Polscy żołnierze stawiają słupy graniczne nad Odrą. Prastare polskie ziemie wracają do macierzy!

Jednak 25 lat po wojnie nadal nie zawarto traktatu pokojowego z Niemcami (Po dziś dzień w sercu Europy tli się ognisko napięcia i potencjalnych konfliktów). Polityka kół rządzących w Niemieckiej Republice Federalnej – pisze autor - uparcie zdąża, jak dotychczas, do przekreślenia terytorialnych i politycznych skutków II wojny światowej rozpętanej – i przegranej – przez III Rzeszę; do wchłonięcia Niemieckiej Republiki Demokratycznej, pierwszego w dziejach Niemiec państwa szczerze pokojowego, bo uwolnionego od władzy kapitalistycznych monopoli; do wydarcia Polsce jej ziem zachodnich i północnych, dźwigniętych z ruin naszym trudem, zagospodarowanych i zamieszkałych przez 8 milionów Polaków, z czego prawie połowa już na tych ziemiach urodzonych [...] Jakże znamienne jest, że właśnie w przededniu 25 rocznicy napaści Hitlera na Polskę przywódcy trzech głównych partii zachodnioniemieckich uznali za niezbędne raz jeszcze przypomnieć swe bezczelne roszczenia terytorialne! [...] Nawet dziecko rozumie, że jakakolwiek próba zmiany granicy – czy to nad Łabą, czy nad Odrą czy w Sudetach – oznaczałaby wojnę. Bonn posiada już najsilniejszą armię konwencjonalną w Europie, teraz stara się o dostęp do broni jądrowej. Polska przez swe inicjatywy w sprawie utworzenia strefy bezatomowej w Europie środkowej, a ostatnio – zamrożenia w tym rejonie broni nuklearnych wskazuje inną zgoła drogę, w interesie bezpieczeństwa i pokoju całej Europy, z Niemcami włącznie. Artykuł kończy się hasłem Nigdy więcej Września!

reklama

W numerze z 1 września znajduje się też artykuł I. Golika pt. Ręce warszawiaków, opowiadający o zniszczeniach stolicy i jej odbudowie. Wiele miejsca poświęcono pomocy napływającej do Warszawy z całego kraju, szczególnie ze Śląska – podkreślona jest tu rola ówczesnego wojewody śląsko-dąbrowskiego gen. Aleksandra Zawadzkiego, zmarłego w sierpniu 1964 r. Przewodniczącego Rady Państwa. Właśnie w odbudowie stolicy szukać należy korzeni tradycji warszawskich czynów społecznych, takich jak naprawa infrastruktury czy jak w tym roku – iluminacji pomników. Wrzesień 1939 roku – kończy autor artykułu - zapoczątkował barbarzyńskie dzieło hitlerowskich ludobójców – niszczenie Warszawy. Nieugięte i niepokonane miasto Warszawa, na przekór hitlerowskim ideom niszczenia, właśnie wrzesień ustanowiło miesiącem swej odbudowy. I dziś już – rozbudowy.

Korespondencja zza zachodniej granicy

Kanclerz RFN Ludwig Erhard. Kontynuator twardej polityki Adenauera? (fot. Engelbert Reineke, źródło: Deutsches Bundesarchiv, B 145 Bild-F041449-0007, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Germany)

Wśród informacji z zagranicy z 1 września zwraca uwagę niewielki objętościowo artykuł pt. Dzień jak każdy inny. Rozpoczyna się w sposób następujący: Dniem jak każdy inny powszedni dzień w tygodniu, miesiącu czy roku, będzie w Bonn dzień 1 września Anno Domini 1964. To nie my to mówimy. Nie „Trybuna Ludu”. To można wyczytać w specjalnej korespondencji ze stolicy Niemieckiej Republiki Federalnej zamieszczonej w hamburskiej „Die Welt”. Dalej przytoczony zostaje wspomniany artykuł z gazety niemieckiej. Słowa dzień jak każdy inny oznaczać mają, że rocznica wybuchu wojny światowej ograniczy się do kilku słów w radiu i artykułu kanclerza Ludwiga Erharda. Autor przytacza fragment artykułu z „Die Welt”: Cóż bowiem należało jeszcze więcej planować? Pytanie to postawił mi wczoraj pewien poseł Bundestagu zdumiony, że w ogóle poruszono ten temat. W tym jego zdumieniu znalazło wyraz to tak szerokie rozpowszechnione niemiłe uczucie, gdy się wciąż musi wspominać katastrofy i klęski, nieudane zamachy i powstania, fałszywą i nawet zbrodniczą politykę. Komentarz redakcyjny ogranicza się do stwierdzenia: „Dzień jak każdy inny” i „szeroko rozpowszechnione niemiłe uczucie” – jakże wiele treści zawrzeć można w kilku zwykłych, prostych słowach... Obok znajduje się równie krótka notatka PAP pod tytułem Imprezy rewizjonistów : W Kirchheim (Badenia-Wirtembergia) i Schirding (Bawaria) odbyły się zloty członków odwetowych organizacji przesiedleńców tzw. ziomkostw [...] Na zlocie Niemców sudeckich w Schirding przemawiał przewodniczący frakcji wolnej partii demokratycznej (FDP) w Bundestagu Zoglmann. Oświadczył on wprost, że układ monachijski z 1938 r. w wyniku którego część Sudetów czeskich włączona została do Rzeszy „pozostaje w mocy”.

reklama

Również z Polskiej Agencji Prasowej pochodzi notka z tego samego dnia pt. Apele VVN i VK w 25 rocznicę Września. Rozpoczyna się słowami: Wśród bezbarwnych, pozbawionych rzeczowej analizy faktów związanych z wybuchem i skutkami drugiej wojny światowej w NRF zwraca uwagę głos dwóch organizacji: ciągle zagrożonego delegalizacją Związku Ofiar Hitleryzmu (VVN) i Związku Przeciwników Służby Wojskowej. VVN żąda przypomnieniach o siłach w Niemczech odpowiedzialnych za wojnę i popełnione w jej trakcie zbrodnie oraz zwraca uwagę, że ważne stanowiska w państwie obsadzone są przez wiernych sługusów państwa bezprawia Hitlera. Wspomina też o wypowiedziach ministra Seebohma o tym, że układ monachijski nadal obowiązuje. To wszystko - stwierdza VVN – oznacza politykę dążącą do anulowania wyników drugiej wojny światowej. Polityka taka – w powiązaniu z domaganiem się broni atomowej – musi pogłębić brak zaufania u wszystkich narodów. Natomiast VK żąda od władz NRF orędzia dobrej woli, w którym okaże wstyd i głębokie współczucie polskim milionowym ofiarom wojny, podejmie kroki do nawiązania normalnych stosunków dyplomatycznych oraz powstrzyma się od roszczeń terytorialnych. W numerze tym znajduje się także sporo informacji o procesach hitlerowskich zbrodniarzy wojennych i zeznaniach polskich świadków.

W numerze z 2 września przytoczona zostaje informacja o radiowym przemówieniu kanclerza NRF Erharda związanym z rocznicą wybuchu wojny. Oświadczył on, że NRF dąży do pokoju a trzecia wojna światowa byłaby katastrofą dla całej ludzkości. Jednym z niemieckich wysiłków Niemiec zmierzających do utrzymania pokoju miał być ścisły związek Niemiec zachodnich z NATO. W tym kontekście Erhard twierdził, że przypomnienie o odwetowej polityce Niemiec zachodnich jest „złośliwą agitacją”. Autorzy artykułu zwracają uwagę, że kanclerz rządu bońskiego pominął milczeniem fakt stałego wysuwania przez jego rząd roszczeń terytorialnych. Ich przykładem miały być zapoczątkowane kilka dni wcześniej w Berlinie zachodnim obchody „dni ojczyzny” z udziałem wicekanclerza Mendego. Była to najlepsza ilustracja tych właśnie, pominiętych milczeniem przez Erharda, choć coraz bardziej żywotnych rewizjonistycznych tendencji.

reklama

W tym samym numerze znajduje się informacja o manewrach Bundesmarine na Bałtyku. Bońskie ministerstwo obrony miało zapowiedzieć rozpoczęcie wielkich manewrów morskich na Bałtyku z udziałem floty duńskiej, a według informacji „Die Welt” w nadmorskim okręgu Szlezwik Holsztyn miałaby stacjonować dodatkowa dywizja grenadierów pancernych oraz jednostki rakietowe. Przy tej okazji hamburski dziennik wysuwa żądania uzbrojenia Bundesmarine w broń rakietową oraz proponuje, by na Bałtyku stosować „strategię wysuniętych pozycji” przewidującą skoncentrowanie sił uderzeniowych NATO jak najbliżej granic krajów obozu socjalistycznego. Polski komentarz brzmi następująco: za tym żądaniem dziennika kryje się dążenie strategów bońskich, by rozciągnąć jeszcze ściślejszą kontrolę nad zachodnią częścią Bałtyku, a zwłaszcza nad strefą cieśnin duńskich.

Walter Ulbricht – „pierwszy” partii w NRD (fot. Erwin Schneider, źródło: Deutsches Bundesarchiv, Bild 183-A1227-0009-001, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Germany)

Oprócz informacji z Niemiec zachodnich, w obydwu numerach organu prasowego KC PZPR znajdują się artykuły dotyczące wydarzeń w NRD. 1 września w czasie uroczystego posiedzenia związanego z 25 rocznicą wybuchu drugiej i 50 rocznicą pierwszej wojny światowej Izba Ludowa NRD uchwaliła apel do państw i narodów, uczestników b. antyhitlerowskiej koalicji. Ażeby zbudować trwałą barierę przeciwko możliwości wybuchu trzeciej wojny światowej – głosi apel – winien zostać zawarty traktat pokojowy z dwoma państwami niemieckimi, a Berlin zachodni winien zostać przekształcony w wolne pokojowe miasto. Według wschodnioniemieckich parlamentarzystów rząd NRF podobnie jak Hitler w 1933 r. domaga się równouprawnienia w sprawach zbrojeń, jednak jak podkreśla ich apel, naród niemiecki nie potrzebuje tego równouprawnienia, natomiast domaga się równouprawnienia w walce o prawo do pokojowej współpracy ze wszystkimi narodami, domaga się równouprawnienia w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rada Ludowa NRD zapowiada gotowość do wspólnej z NRF rezygnacji ze zbrojeń atomowych, ograniczenia wydatków zbrojeniowych i występowania na rzecz zawarcia traktatu o nieagresji między państwami NATO a sygnatariuszami Układu Warszawskiego. Apel wzywa USA, Wielką Brytanię i Francję do powstrzymania militaryzmu w Niemczech zachodnich, przypominając poparcie jakie rząd boński udziela wojskowym awanturom w Wietnamie, Kongo i na Cyprze i wzywając do poddania zachodnioniemieckiego przemysłu zbrojeniowego ścisłej kontroli.

reklama

W czasie tej sesji przemówienie wygłosił Przewodniczący Rady Państwa NRD Walter Ulbricht. Podkreślał on konieczność zawarcia traktatu pokojowego z Niemcami – musi [on] zostać zawarty, aby w ten sposób zbudować silną barierę przeciwko wybuchowi trzeciej wojny światowej. Ulbricht zwracał też uwagę na konieczność przeszkodzenia atomowemu uzbrojeniu Niemiec zachodnich, potrzebę rozbrojenia na terytorium Niemiec, stworzenie zapory wobec niemieckiego militaryzmu oraz uznanie stanu rzeczy w Europie środkowej. Przewodniczący Rady Państwa NRD zaproponował, by obydwa państwa niemieckie wydały oświadczenia w których wyrzekają się broni atomowej oraz w których wzywają cztery mocarstwa poczdamskie do uznania terytorium obu państw niemieckich za strefę bezatomową i wycofania stamtąd broni atomowej. Ulbricht wzywał także do rezygnacji ze stosowania siły w regulowaniu spornych problemów oraz do zawarcia traktatu o nieagresji między NATO a Układem Warszawskim. Poparł jednocześnie propozycję Polski w sprawie zamrożenia zbrojeń nuklearnych w Europie środkowej oraz do utworzenia międzynarodowego organu kontrolnego złożonego z przedstawicieli obydwu bloków militarnych, który zajmowałby się kwestiami rozbrojeniowymi w Europie. Lider wschodnioniemieckich komunistów nawiązał też do przemówienia kanclerza Erharda: całkowita polityczna i wojskowa integracja zachodnioniemieckiej Republiki Federalnej w NATO określana i fetowana jest w Bonn jako ostateczna. Jeśli powiązać z tym roszczenia rządzącej partii w Niemczech zachodnich, CDU/CSU do przywrócenia granic z roku 1937 i przyłączenia NRD do NATO, to naprawdę nie można dostrzec dążenia do niemieckiej polityki pokojowego porozumienia.

Ernst Thaelmann – komunista prześladowany przez Hitlera, patron Niemieckiej Republiki Demokratycznej (źródło: Deutsches Bundesarchiv, Bild 102-12940, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Germany)

31 sierpnia na Unter der Linde w Berlinie otwarta została wystawa Niemcy 1933-1945. Otwiera ją wielkie zdjęcie przywódcy niemieckich komunistów Thaelmanna z jego słowami Hitler to wojna. Na wystawie znajdują się liczne elementy polskie: mundur, ślady terroru hitlerowskiego i opór narodu, a w części dotyczącej niemieckich antyfaszystów pokazano odznaczenia partyzanckie dla dwóch Niemców walczących w polskiej partyzantce na Górnym Śląsku. 1 września w Frankfurcie nad Odrą, Goerlitz/Zgorzelcu i Kołbaskowie odbyły się wspólne polsko-niemieckie wiece antywojenne, w których brali udział m.in. przedstawiciele Francuskiej Ligi Obrony Praw Człowieka, w której skład wchodzili byli więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych.

reklama

Oprócz informacji z obydwu państw niemieckich do obchodów rocznicy wybuchu wojny nawiązują inne artykuły z 1 września. W artykule z okazji 50 rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej i 25 rocznicy wybuchu drugiej brytyjski dziennik „Daily Express” pisze: Dwukrotnie Niemcy dysponowały potęgą wystarczającą, aby w imię swych egoistycznych planów wciągnąć świat do wojny i dwukrotnie to zrobiły. Dzisiaj Niemcy zachodnie mają takie same plany, lecz na szczęście nie dysponują środkami dla ich realizacji. Wszelkie propozycje udostępniania im choćby w najmniejszym stopniu kontroli nad bronią masowej zagłady są szaleństwem i powinny być kategorycznie odrzucone. Natomiast w Genewie rozpoczęły się obrady międzynarodowej konferencji poświęconej wykorzystaniu energii atomowej „Atom w służbie pokoju”.

Co partia chciała przekazać społeczeństwu?

Jak już wspomniano, druga wojna światowa leżała u podstaw „mitu założycielskiego” PRL. Trudno więc się dziwić, że obchody rocznicy jej wybuchu były tak celebrowane przez władzę ludową. Pamiętać trzeba, że większość społeczeństwa polskiego widziało wojnę na własne oczy. Trud wojenny, walka i zbrodnie niemieckie tworzyły więc część narracji uniwersalnej, nie tylko tej „komunistycznej”.

Jak już zaznaczono na wstępie, kluczowym tematem jest sprawa niemiecka. NRF krytykowany jest za „militaryzm” i „rewizjonizm”, podkreśla się rolę wielkich monopoli, przypomina się o wzmacnianiu armii niemieckiej – nieprzypadkowa jest zapewne informacja o manewrach marynarki wojennej i planach dotyczących landu Schleswig-Holstein. Jak można było się spodziewać, wielką rolę w budowaniu strachu przed Niemcami gra kwestia ich dostępu do broni masowego rażenia i zaznaczanie, że to Niemcy są zagrożeniem dla światowego pokoju. Do pewnego stopnia problem niemiecki rzeczywiście istniał, a polityka tego państwa nie była przyjazna Polsce – zarówno Adenauer jak i Erhard nie podjęli kroków w kierunku nawiązania normalnych stosunków dyplomatycznych z PRL (w myśl doktryny Hallsteina NRF nawiązało stosunki wyłącznie z ZSRR), przede wszystkim w związku z kwestią Ziem Zachodnich.

Pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwujący polskie pozycje we wrześniu 1939 r. Czy Bundesmarine też przygotowywała się do takiego ataku?

Co istotne, nakręcany przez propagandę strach przed Niemcami musiał mieć pokrycie w poglądach społeczeństwa. Zagrożenie niemieckie dawało więc szansę znalezienia przez rządzących płaszczyzny porozumienia z rządzonymi. Zdecydowanie w kwestii niemieckiej i mit zwycięzcy hitlerowskiego okupanta legitymizowały na swój sposób działania władzy ludowej. Jednocześnie, od zakończenia wojny podział Polacy-Niemcy mógł w prosty sposób łączyć Polaków, odsuwając inną linię podziałów: na zwolenników i przeciwników systemu.

reklama

Obraz Niemca nie jest jednak aż taki jednoznaczny. Po pierwsze, wychwytywane są wszystkie informacje z NRF stanowiące alternatywę dla stanowiska rządu i głównych sił politycznych (trzeba pamiętać, że ostrej krytyce poddawano także socjaldemokratów zachodnioniemieckich). Stąd też zwrócenie uwagi na głos tamtejszych pacyfistów. Zupełnie inne jest podejście do NRD – kraju „dobrych Niemców”. Granica tego państwa na Odrze w myśl relacji prasowych nie oddziela nieprzyjaciół a dobrych sąsiadów, świętujących wspólnie rocznicę wybuchu tragicznej wojny. Paradoksalnie, codzienne stosunki między obydwoma krajami było napięte, o czym świadczy praktyczny brak ruchu turystycznego pomiędzy nimi. Wśród Polaków uznanie znajdował też pogląd, że sowietyzacja Niemiec wschodnich po wojnie jest zasłużoną karą za wywołanie wojny światowej.

Jak wygląda historia drugiej wojny światowej według rządzących Polską po 1944 r.? Konflikt ten kiełkował już w Hiszpanii, gdzie w obronie Republiki walczyli też Polacy z Brygad Międzynarodowych. Po za tym zwraca się uwagę na związek Hitlera z tradycją niemieckiego imperializmu i militaryzmu oraz kładzie się nacisk na jego antykomunizm, który łączył go z przywódcami Zachodu. Ten ostatni zarzut jest wyraźnym śladem ogólnej niechęci do świata kapitalistycznego. Równocześnie podkreśla się błędną politykę ekipy sanacyjnej, szczególnie w sprawie sojuszu z ZSRR.

Opisując wojnę, kładzie się nacisk na heroizm szarego żołnierza i oficera w czasie kampanii wrześniowej oraz walki z okupantem. Komuniści oczywiście podkreślają zasługi swoich bojowników: ochotników z robotniczych batalionów Warszawy, żołnierzy GL i AL oraz Ludowego Wojska Polskiego. Wbrew powszechnemu dziś mniemaniu, PRL w tym okresie pamiętał także (w charakterystyczny sposób) o żołnierzach formacji niepodległościowych w kraju i na Zachodzie. Najlepiej ujął to w swoim przemówieniu Ignacy Loga-Sowiński, mówiąc o patriotycznych jednostkach BCh i AK, które wyszły po za rozkaz „stania z bronią u nogi”. Mówiąc krótko: cześć należy się zwykłym bohaterom (np. powstańcom Warszawy), niekoniecznie zaś ich dowódcom. Wiele miejsca poświęcano też koalicji antyhitlerowskiej, kładąc nacisk na jej międzynarodowy charakter i współpracę w walce z faszyzmem. Z oczywistych powodów szczególnie podkreślano zasługi Armii Czerwonej w pokonaniu Hitlera, w swoim przemówieniu Cyrankiewicz jednak dziękuje także aliantom zachodnim. Szczególną czcią cieszył się w Polsce Ludowej szturm Berlina, w którym uczestniczyli polscy żołnierze. Konstrukcja tego mitu jest prosta: to Polacy pierwsi podjęli walkę z hitleryzmem, oni też uczestniczyli w ostatecznym pokonaniu go. Biało-czerwone flagi w miejscu swastyk – ten widok miał być najlepszym symbolem ostatecznego zwycięstwa.

reklama
Obrońcy Warszawy z września 1939 r. Wśród nich znajdowali się także ochotnicy z batalionów robotniczych.

Najciekawsze są jednak wnioski i efekty płynące z wojny. Jak zauważył Edward Dmitrów, komuniści wystylizowali datę zakończenia wojny na moment historycznego zgonu starej i narodziny nowej Polski. To komuniści wyciągnęli najlepsze wnioski z wrześniowej klęski, to oni potrafili przedstawić dobre rozwiązanie tych problemów po pokonaniu nieprzyjaciela. Klasa robotnicza (a na jej czele reprezentująca ją partia) uchwyciła ster władzy, podejmując walkę o odbudowę i rozbudowę nowej Polski. Ten optymistyczny wizerunek jest tylko miejscami zatarty wzmianką o oporze wobec ludowej władzy. Pamięć wojny leży u podstaw działania Polaków wewnątrz kraju (budowa socjalizmu) oraz na zewnątrz (walka o pokój).

Warto zwrócić jeszcze uwagę na samą organizację obchodów, szczególnie na personalia osób w nich uczestniczących. Pierwsze role grają autorzy głównych przemówień na wiecach w Gdańsku i Warszawie: Ignacy Loga-Sowiński oraz Józef Cyrankiewicz. Obydwaj są członkami Biura Politycznego KC PZPR i pełnią ważne funkcje państwowe. Brakuje natomiast wzmianek o innych członkach partyjnego establishmentu tego czasu: ministrze obrony narodowej, marszałku Polski Marianie Spychalskim, prawej ręce Gomułki Zenonie Kliszce czy też Przewodniczącym Rady Państwa Edwardzie Ochabie. Widać jednak też postacie ważne w niedalekiej przyszłości: w Bytomiu przemówienie wygłasza tamtejszy „pierwszy” Edward Gierek, a na trybunie honorowej w Warszawie, co prawda jeszcze jako dawny dowódca partyzancki, znajduje się gen. dyw. Mieczysław Moczar, który kilka miesięcy później zostanie ministrem spraw wewnętrznych, a w drugiej połowie lat 60-tych jako lider frakcji „partyzantów” rozpocznie walkę o kierowniczą rolę w PZPR. Ciekawą funkcję pełnił sam Władysław Gomułka. Mimo, że „pierwszy” nie zabiera głosu jest celebrowany – mieszkańcy Sieradza dziękują mu za ucieczkę z więzienia w 1939 r., a Warszawiacy pozdrawiają go na początku wiecu. Kolejną ciekawą postacią jest gen. Juliusz Rómmel. Po opuszczeniu niewoli niemieckiej powrócił on do kraju, wstąpił do LWP po czym przeszedł na emeryturę. Jak widać, współpraca z komunistami zapewniła mu należytą cześć, gdyż został nawet uznany dowódcą obrony Warszawy (w rzeczywistości sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, gdyż funkcję tę pełnił gen. Walerian Czuma, przebywający na emigracji).

reklama

Wygasanie legitymizacji?

W następnych latach stosunki polsko-niemieckie, ciągle oparte o spór w sprawie skutków drugiej wojny światowej, nie pogarszały się. Oczywiście, zdarzały się otwarte ataki na Niemcy, takie jak Obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego czy też okres nagonki antysemickiej, kiedy propagandyści mówili o sojuszu Tel Awiwu i Bonn. Przełomem z drugiej strony było natomiast wystosowane przez biskupów polskich do biskupów niemieckich słynnego orędzia w listopadzie 1965 r., poprzedzone pojednawczymi gestami ze strony niemieckich ewangelików. Orędzie biskupów, zainicjowane przez abp. wrocławskiego Bolesława Kamionka za zgodą kard. Stefana Wyszyńskiego, przypominało zarówno historię Polski i Kościoła polskiego jak i zwracało uwagę na cierpienia Niemców (szczególnie wiernych chrześcijan) pod rządami Hitlera oraz w wyniku wojny i zmiany granic. Biskupi wzywali Niemców do pojednania oraz zapraszali ich na uroczystości tysiąclecia chrztu Polski. Orędzie kończył słynny zwrot udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. List biskupów wywołał oburzenie władzy komunistycznej przede wszystkim z powodu odejścia od schematu Niemca-wroga oraz złamania monopolu władzy na kreowanie stosunków z NRF.

Kanclerz RFN Willy Brandt – ten, który zrewolucjonizował niemiecką politykę zagraniczną (fot. Engelbert Reineke, źródło: Deutsches Bundesarchiv, B 145 Bild-F057884-000, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0 Germany)

W obliczu fiaska uzbrojenia Niemiec Zachodnich w broń jądrową kanclerz Erhard wystąpił 25 marca 1966 r. do wszystkich państw świata z „notą pokojową”. Erhard deklarował nawiązanie dobrych stosunków z państwami Układu Warszawskiego przy zastrzeżeniu, że rząd RFN nie uzna powojennej zmiany granic. Państwa bloku socjalistycznego odrzuciły „notę pokojową” ze względu na występujące w niej akcenty rewizjonistyczne. Klęska prawicy niemieckiej w wyborach 1966 r. i utworzenie rządu „wielkiej koalicji” z SPD pod przewodnictwem Kurta Georga Kiesingera zainicjowało lekkie rozluźnienie w „doktrynie Hallsteina”. Zaowocowało ono nawiązaniem stosunków z Rumunią i rozpoczęciem rozmów z Węgrami i Bułgarią. W 1967 r. konferencja partii komunistycznych w Karlovych Varach podjęła decyzję o nie nawiązywaniu stosunków z NRF do momentu uznania przez nią istnienia NRD i istniejących granic. Dopiero jednak polityka kolejnego, socjaldemokratycznego kanclerza Willego Brandta zadecydowała o spełnieniu tych warunków. W grudniu 1970 r. podpisano w Warszawie układ o normalizacji stosunków pomiędzy PRL a RFN, natomiast dwa lata później podobną umowę zawarło NRD i RFN.

Jak bardzo zmieniało to polską sytuację świadczyć może wypowiedź Jana Szydlaka na kilka miesięcy przed zawarciem układu z Niemcami, zanotowana przez Mieczysława F. Rakowskiego: Przez dwadzieścia lat integrowaliśmy naród strachem przed Niemcami. Starszym wyiskaliśmy łzy z oczu, część młodszych też mieliśmy po swojej stronie, a co teraz? Teraz karta niemiecka jest zgrana, nie można jej używać. Czym teraz będziemy integrować naród?

Formuła legitymizacyjna przez odwołania narodowe powoli wyczerpywała się. Marian Spychalski stwierdził w 1965 r. w wywiadzie dla „Trybuny Ludu”, że w społeczeństwie nadal panowała raczej pamięć „martyrologiczna” (czytaj: AK-owska) o okupacyjnych cierpieniach, niż o zakończonym sukcesem wysiłku komunistów i ZSRR. W 1968 r. „młody” sekretarz KC Józef Tejchma zauważył: Mówimy często o np. II wojnie, o problemie niemieckim itp. – ale boję się, że coraz większy odsetek naszego społeczeństwa coraz mniej będzie rozumieć, o co chodzi głównie z powodu braku świadomości historycznej. Brak tej świadomości utrudnia zrozumienie głównej prawdy, że istnieć może i rozwijać się bezpiecznie tylko Polska socjalistyczna.

Bibliografia:

Źródła:

  1. „Trybuna Ludu”, wrzesień 1964

Opracowania:

  1. Dmitrów Edmund, Spuścizna II wojny światowej i okupacji niemieckiej w „polityce wobec przeszłości” PRL. Zarys problematyki, „Rocznik Polsko-Niemiecki”, t. 8, 1999, 55-78.
  2. Holzer Jerzy, Uraz, nacjonalizm, manipulacja. Kwestia niemiecka w komunistycznej Polsce, „Rocznik Polsko-Niemiecki”, t. 1, 1992, s. 7-17.
  3. Kiwerska Jadwiga, W atmosferze wrogości (1954-1970) [w:] Polacy wobec Niemców. Z dziejów kultury politycznej Polski 1945-1989, pod red. Anny-Wolff-Powęskiej, Poznań 1993, s. 45-93.
  4. Kukułka Józef, Historia współczesna stosunków międzynarodowych 1945-2000, Warszawa 2001.
  5. Kostro Robert, Niemiecka Republika Federalna w propagandzie PRL 1956-1970, „Rocznik Polsko-Niemiecki”, t. 5, 1996, s. 99-134.
  6. Zaremba Marcin, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2005.

Zobacz też:

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone