Najsłynniejszy „Dracula” w historii. Olśniewające wcielenie wampira

opublikowano: 2025-02-18, 11:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Aktorowi ta rola przyniosła sławę, ale i sporo problemów…
reklama
Bela Lugosi jako hrabia Dracula, 1931 r.

Dracula z 1931 roku i jego sequele

Nie ma chyba takiego fana klasycznego horroru i kina wampirycznego, który nie znałby słynnej adaptacji Draculi z 1931 roku z Bélą Lugosim w tytułowej roli. Jednym z pierwszych wyborów na odtwórcę hrabiego Draculi miał być Conrad Veidt – znany już Czytelnikowi z rozdziału o Nosferatu… i wzmiankach o Gabinecie doktora Caligari. Aktor nie przebywał już wówczas w Stanach Zjednoczonych, więc potrzebny był ktoś inny. Fani niemieckiego aktora uważają, że film bardzo by zyskał na jego obecności, z czym zapewne nie zgodziliby się wielbiciele ostatecznego odtwórcy roli z filmu Browninga. Nie ulega wątpliwości, że interpretacja Veidta byłaby zdecydowanie odmienna od wersji Lugosiego, choćby ze względu na inną fizjonomię obu mężczyzn.

Film ten w dużej mierze podzielił kinomanów i filmoznawców. Zdaje się mieć tyle samo fanów, co zagorzałych przeciwników (nie będę tu zdradzać swoich osobistych preferencji i postaram się być jak najbardziej obiektywna). Zdecydowanie najwięcej pochwał zebrał odtwórca głównej roli. Nie ulega wątpliwości, że dzięki temu obrazowi Lugosi zapisał się w historii kina jako wielka legenda. Dla wielu stanowi wręcz ucieleśnienie Draculi: jego intrygującej obcości, elegancji, zmysłowości i autorytetu w oczach ludzi. Zwrócono również uwagę na gotycką i senną atmosferę, piękne zdjęcia oraz dużą zmysłowość całego filmu (a to, jak wiemy, stanowi ważny element kina wampirycznego!). Nieco niedoceniona, choć niewątpliwie na swój sposób wybitna, jest też rola Dwighta Frye’a, grającego Renfielda. Jedna ze współczesnych recenzentek przyrównała jego grę do aktorów znanych z klasyków kina lat dwudziestych oraz ekspresjonizmu: Człowieka śmiechu (1928) i Gabinetu doktora Caligari. Z kolei Roger Ebert, słynny krytyk filmowy, umieścił Draculę na swojej liście wybitnych filmów. Nie ulega wątpliwości, że stanowił on istotny element ewolucji w postrzeganiu wampirów. Wielu twórców kreujących swoje postaci wzoruje je na charakteryzacji Lugosiego: gładko zaczesane włosy, długa peleryna, elegancki strój.

reklama

Niektórzy uważają jednak, że film bardzo kiepsko się zestarzał, zwłaszcza na tle takich ponadczasowych klasyków jak Nosferatu – symfonia grozy czy Frankenstein (1931). Dla wielu widzów Dracula Browninga jest zwyczajnie nudny, a Lugosi jest w swojej roli zbyt przerysowany, żeby straszyć. Nawet sir Christopher Lee pomimo wielkiego szacunku do Lugosiego jako aktora i człowieka uważał, że ten niespecjalnie nadawał się do roli wampira (przy czym całkowicie uznawał jego ogromne zasługi dla popularyzacji postaci Draculi). Zdaniem innych Lugosi stanowi jedyny pozytywny aspekt filmu, który popadłby w całkowite zapomnienie, gdyby główną rolę zagrał inny aktor. Jeden z krytyków zwrócił uwagę na to, że Browning zdecydowanie nadużywa zbliżeń twarzy wampira, by zbudować atmosferę grozy, przez co na widzu szybko przestaje to robić wrażenie. Zdarza się też, że razi nadmierna teatralność całości, ale – dla równowagi – zwolennicy filmu uważają to właśnie za jego wielką siłę. W recenzji na portalu „Movie Chambers” z 2014 roku można przeczytać następujące słowa: „Nie boimy się równie mocno jak widownia w latach 30. i 40., ale oglądanie tych filmów [z serii Universal Monsters – przyp. aut.] w telewizji nadaje potworom takiego samego uroku jak założenie starych jeansów. Sprawia, że czujemy się dobrze”.

Parę lat później powstały sequele: Córka Draculi (1936), Syn Draculi (1943), oraz Dom Draculi (1945). Wampir pojawił się też gościnnie w Domu Frankensteina (1944) i komedii Abbott i Costello spotykają Frankensteina (1948). Lugosi wystąpił tylko w ostatnim z powyższych.

Jak rozgłos wpłynął na dalszą karierę głównej gwiazdy? Częściowo dobrze, częściowo źle. Z jednej strony dzięki tej produkcji czterdziestodziewięcioletni wówczas Lugosi stał się prawdziwym celebrytą, znanym na całym świecie. Rola zapewniła mu nieśmiertelność. Mówi się też, że był najbardziej profesjonalnym, najbardziej skupionym członkiem całej ekipy filmowej. Jemu zawdzięczano również fakt, że niezłomna wdowa po Stokerze zgodziła się sprzedać prawa autorskie (i to po obniżonej cenie!). Z drugiej strony ta rola w pewnym sensie mu zaszkodziła i zabiła jego karierę. Od czasu premiery filmu Browninga był regularnie szufladkowany jako aktor filmu grozy, co niekoniecznie mu odpowiadało (ale chcę także podkreślić, że pierwsze lata po premierze Draculi były całkiem owocne, a Lugosi nadal cieszył się renomą w Universal Pictures). Jego wampirza rola i w ogóle cały film nie zostały też dobrze przyjęte w jego ojczyźnie, na Węgrzech. Pod koniec życia nie radził sobie dobrze finansowo. W 1951 roku Lugosi podjął desperacką próbę ratowania podupadającej kariery, wracając do swojej legendarnej roli, tym razem na deskach teatru. Niestety trasa po brytyjskich teatrach nie zyskała powszechnego aplauzu, okazała się również dość wycieńczająca dla starzejącego się aktora. Wydaje się też, że kult Draculi nie wpłynął pozytywnie na jego zdrowie psychiczne, a już wcześniej borykał się z problemami zdrowotnymi oraz uzależnieniem od morfiny i alkoholu. Krąży mit, jakoby ostatnią wolą Béli Lugosiego było pochowanie go w wampirzej pelerynie, którą zachował po zakończeniu zdjęć do filmu Browninga, ale tak naprawdę ta decyzja została podjęta przez jego żonę i syna.

Tekst jest fragmentem e-booka „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie” Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej. Kup e-booka TUTAJ

Polecamy e-book Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej pt. „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”:

Weronika Kulczewska-Rastaszańska
„Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
131
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-60-0
reklama

Niewątpliwą zasługą filmowego dzieła Toda Browninga był istny boom na horrory, który nastąpił w kolejnych dekadach (i który trwa do dziś). Podobnie jak w przypadku Nosferatu… Murnaua, spuścizna Draculi pozostaje żywa i wszechobecna w kulturze. Film Browninga doczekał się remake’u pod koniec lat siedemdziesiątych. Gary Oldman (o którym więcej za moment) mocno oparł swoją interpretację najsłynniejszego wampira w historii na wersji z 1931 roku – nazywał Bélę Lugosiego „swoim ulubionym Draculą”. Jednym z powodów, dla których w nowej adaptacji Draculi, produkcji BBC, w głównej roli obsadzono Duńczyka Claesa Banga, była jego wyjątkowa fizjonomia. „Wygląda jednocześnie jak Béla Lugosi i Christopher Lee” – twierdzili scenarzyści Mark Gatiss i Steven Moffat. Wydawca komiksów Legendary Comics w 2020 roku wypuścił natomiast Draculę Brama Stokera w formie powieści graficznej, a twarzą tytułowego bohatera został nie kto inny jak Lugosi. Jak zatem widać, wpływ Draculi Browninga trwa do dzisiaj i trwać będzie nadal, niezależnie od tego, czy sam film „dobrze się zestarzał”.

reklama

Hammer

Kolejny powrót mody na legendarnego krwiopijcę nastąpił w późnych latach pięćdziesiątych wraz z rozwojem brytyjskiej wytwórni Hammer. Spod ich ręki wyszło aż dziewięć filmów o Draculi. Co to były jednak za produkcje?

Hammer powstała w 1937 roku, ale lata jej świetności zaczęły się krótko po zakończeniu II wojny światowej. Wytwórnia nie od początku była nastawiona na kręcenie horrorów, co zmieniło się wraz z sukcesem Klątwy Frankensteina w 1957 roku. Rok później powstał ich pierwszy film z Draculą w roli głównej, zatytułowany po prostu Dracula. Potem sukcesywnie wypuszczano kolejne: Narzeczona Draculi (1960), Dracula: Książę ciemności (1966), Powrót Draculi (1968), Skosztuj krwi Draculi (1970), Ukąszenie Draculi (1970), Dracula A.D. 1972 (1972), Szatański plan Draculi (1974) oraz Legenda siedmiu złotych wampirów (1974). Nie poprzestano jednak tylko na adaptacjach Brama Stokera – były jeszcze inne filmy wampiryczne: The Kiss of the Vampire (1963), Vampire Circus (1972), Captain Kronos – Vampire Hunter (1974), a także niesławna trylogia Karnstein, w której skład weszły: The Vampire Lovers (1970), Lust for a Vampire (1971) i Twins of Evil (1971). Te ostatnie były w swoich czasach bardzo kontrowersyjne ze względu na silnie i otwarcie wyeksponowany wątek lesbijski. Krytycy nie zostawiali na nich suchej nitki – jeden z nich stwierdził, że The Vampire Lovers to kiepska produkcja, „nawet jak na standardy Hammera”. Mimo wszystko film stał się kultowy i obecnie jest oceniany o wiele bardziej pochlebnie.

Tekst jest fragmentem e-booka „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie” Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej. Kup e-booka TUTAJ

Polecamy e-book Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej pt. „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”:

Weronika Kulczewska-Rastaszańska
„Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
131
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-60-0
reklama

Wydaje się, że twórcy filmowi i publiczność postrzegali filmy Hammera w drastycznie rozbieżny sposób. Aktorzy Peter Cushing i Christopher Lee myśleli o nich w kategoriach bliższych fantastyce niż horrorowi, a reżyser Terence Fisher wolał termin „makabra” niż „horror”. Mimo to dla widzów wszystkie Klątwy Frankensteina i Dracule były wręcz ucieleśnieniem podręcznikowej definicji gatunku filmu grozy: przerażały i obrzydzały. I pewnie dlatego tak dobrze się sprzedawały przez blisko dwadzieścia lat. Krytycy, jak to często bywa, nie podzielali jednak entuzjazmu publiczności.

W tym miejscu Czytelnikowi należy się komentarz historyczno-filmowy. Analizując konkretny film lub serial, należy go zawsze skonfrontować z epoką, w której powstał. Nawet jeżeli mamy do czynienia z kinem kostiumowym i historycznym, takie dzieło zawsze nam więcej powie o czasach, w których powstało, niż o dziejach, które przedstawia. Dzieje się tak też z mniej oczywistymi gatunkami, takimi jak fantasy, science fiction czy właśnie horror. A filmy Hammera stanowią doskonałe i czytelne odbicie Wielkiej Brytanii z połowy XX wieku. Były to czasy skrajności: czasy nadziei, odnowienia, rock and rolla, kontrkultury z jednej strony i czasy zimnej wojny, społecznych niepokojów i lęków przed wojną nuklearną z drugiej.

Dracula Coppoli

Kolejną bardzo znaną i bez wątpienia wybitną adaptacją powieści Brama Stokera jest film Francisa Forda Coppoli z 1992 roku. Z punktu widzenia naszych rozważań to dzieło o tyle wyjątkowe, że wspaniale opowiada zarówno o Draculi, jak i o kinie w ogóle. Stanowi refleksję na temat wszechobecności i roli kina w kulturze, pełny jest wielopłaszczyznowych nawiązań do historii filmu.

reklama

Artystycznie nakręcony Dracula lubi przypominać widzowi, że ten ogląda dzieło filmowe. Niektóre sekwencje wyraźnie imitują styl raczkującego kina niemego – wszystkie sceny sprawiające wrażenie „starości” rzeczywiście zostały nakręcone blisko stuletnią kamerą, wytworzoną przez firmę Pathé. Pojawienie się Draculi w Londynie (nawiasem mówiąc, swobodnie przemieszcza się on za dnia, zgodnie z koncepcją Stokera) zbiega się też z premierą kinematografu braci Lumière, główny bohater wraz z Miną z zachwytem ogląda nowinkę technologiczną w postaci pierwszych filmów. Coppola sprytnie wplótł wybrane sceny z najważniejszych dzieł wczesnego kina niemego, które przewijają się w tle ekranu i służą zarazem jako rodzaj symbolicznego streszczenia fabuły samego Draculi. Warto nadmienić, że kostiumografowie stworzyli całkowicie nowy wizerunek słynnego hrabiego, dzięki czemu bohater ten mógł wreszcie zaistnieć niezależnie od stylizacji á la Lugosi. Kostiumy oraz ich kolorystyka zostały starannie dobrane do postaci, które je noszą, by dodać im symbolicznego charakteru. Z wielu różnych powodów późniejsze filmy o wampirach mniej lub bardziej bezpośrednio próbowały nawiązywać do estetyki stworzonej przez zespół Coppoli. Nieczęsto zdarza się też, że horrory zostają docenione przez jury prestiżowych nagród filmowych (a z pewnością było tak we wczesnych latach dziewięćdziesiątych), ale Draculi udało się przełamać i tę klątwę. Przełomowość i kultowość tego dzieła często porównywano do wpływu, jaki na kino gatunkowe wywarły Egzorcysta (1973) oraz Lśnienie (1980).

Wampir wpisuje się tu w archetyp romantyka-amanta. Pierwotnie odstręczający i pełen żądzy mordu, przechodzi wewnętrzną przemianę. Nie jest to postać czarno-biała, ale raczej niejednoznaczna. Jego historię naznaczyły osobiste tragedie, w tym śmierć ukochanej żony. W Minie dostrzega reinkarnację utraconej przed setkami lat miłości, więc naturalnie próbuje odzyskać szczęście. Sama Mina wydaje się znacznie silniejszą postacią niż w oryginalnej powieści. Uczucie między nią a Draculą okazuje się na tyle trwałe, że to ona pozbawia życia ukochanego, aby mógł pośmiertnie połączyć się z duszą pierwszej żony. Traci swoją wielką miłość, ale zarazem wybawia mężczyznę od setek lat udręki i zapewnia mu ostateczny spokój.

Nie wszyscy jednak pokochali film Coppoli tak mocno, jak większość krytyków i widzów. James Holte, autor książki Dracula in the Dark. The Dracula Film Adaptations, chociaż docenił warstwę wizualną i wyśmienitą grę aktorską, uznał hrabiego za zbyt „swojskiego”, aby wydał się widzowi groźny. Dzieło z 1992 roku to bardziej romans niż horror, a sam Dracula to wcielenie-hybryda wielu jego poprzednich wersji, a nie bohater, jakiego znamy z powieści Stokera. Jest fascynujący, ale nie przerażający. Sama historia równie dobrze mogłaby być określona jako „Piękna i Bestia opowiedziana na nowo”. Holte zauważył, że wiele współczesnych adaptacji kładzie nacisk nie na strach, lecz na wzbudzenie sympatii widza. Dracula, jego zdaniem, upodobnił się do nas, zwykłych ludzi. Albo to my upodobniliśmy się do Draculi.

Inni mocno krytykowali rolę Keanu Reevesa, który powszechnie uchodzi za najsłabsze ogniwo całego przedsięwzięcia. Dominowały jednak recenzje pozytywne, dla wielu film Coppoli stanowił także przyjemny kontrast w stosunku do wielu powstałych w XX wieku dzieł o charakterze kampowym (tj. ironicznym, wartościowym przez bycie w złym guście) i parodystycznym.

Tekst jest fragmentem e-booka „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie” Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej. Kup e-booka TUTAJ

Polecamy e-book Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej pt. „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”:

Weronika Kulczewska-Rastaszańska
„Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
131
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-60-0
reklama
Komentarze
o autorze
Weronika Kulczewska-Rastaszańska
Doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW w dyscyplinie historia. Interesuje się filmem, I wojną światową, badaniami nad pamięcią i metodologią historii.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone