Milan Kundera — „Spotkanie” – recenzja i ocena
Milan Kundera (1 kwietnia obchodził swoje 81. urodziny) długo kazał nam czekać na swoją kolejną książkę. Doczekaliśmy się „Spotkania” - zbioru esejów, minirecenzji, wywiadów. Wszystko ukazywało się w czasopismach na całym świecie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Czy Kundera może być interesujący dla historyka? Jak najbardziej. To człowiek instytucja. Po wojnie – tak jak całe jego pokolenie w Czechach – rozkochany w komunizmie. Należał do establishmentu partii komunistycznej, był jednym z kluczowych postaci Praskiej Wiosny. W 1975 roku wyemigrował z Czechosłowacji. W roku 1983 we francuskim piśmie „Le Debat” (następnie w „The New York Review of Books”) Kundera publikuje fenomenalny esej „Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej”, w którym przekonywał, że przynależność takich państw jak Polska, Czechosłowacja i Węgry do obszaru wpływów radzieckich do wybryk historii, a Europa Środkowa jest niepodzielną częścią, która przynależy od zawsze do świata Zachodu. W swojej najnowszej książce poruszą - poza literacką - bliską sobie tematykę: Praskiej Wiosny, czeskiej emigracji oraz historii Czech i czeskiego narodu. „Spotkanie” jest pierwszą książką, która ukazała po artykule „Donos Kundery”, który rozpętał burzę nie tylko w samych Czechach.
Sprawa „donosu Kundery”
W październiku 2008 roku popularny czeski tygodnik „Respekt” opublikował tekst „Donos Kundery” zarzucający czeskiemu pisarzowi, że ten w roku 1950 zadenuncjował znajomego, który w wyniku tego czynu został na długo uwięziony. Kundera po latach milczenia zabrał głos w mediach, przekonując, że nic takiego nie miało miejsca. W jego obronie stanęła większość czeskich pisarzy i intelektualistów na czele z Václavem Havlem, którego nie można posądzać o wyjątkowo przyjacielskie stosunki z Kunderą - polemizował z nim w zasadzie od 1968 r. Znany czeski konserwatywny publicysta i wydawca Alexander Tomský przekonywał zaś, że argumenty kwestionujące „donos Kundery” są bezzasadne. „Historia zapisała tylko jeden dowód i jest to dowód empiryczny. Mało ważny milicjant zapisał zeznanie mało ważnego studenta, który nazywał się Milan Kundera”, przekonywał. Dlaczego czescy intelektualiści, z Havlem na czele, bronią Kundery? Tomský uważa, że broniąc Kundery, bronią politycznego status quo, powstałego po upadku komunizmu.
Młoda dziewczyna po przesłuchaniu przez SB
Kundera w „Spotkaniu” wspomina pewne spotkanie na początku lat 70., kiedy jeszcze mieszkał w Czechosłowacji, z młodą dziewczyną tuż po jej przesłuchaniu przez Służbę Bezpieczeństwa. W swoich wspomnieniach próbuje tłumaczyć strach i zachowanie osób, który znalazły się w kręgu zainteresowania tajnej milicji. „Znałem ją od dawna. Była inteligentna, dowcipna, znakomicie panowała nad emocjami i ubierała się zawsze z taką starannością, że jej sukienka, podobnie jak zachowanie, nie pozwalała dojrzeć najmniejszej odrobiny nagości. I oto nagle strach otworzył ją niczym wielkie ostrze. Znajdowała się przede mną, ziejąca, niczym rozpołowiony korpus jałówki zawieszony na rzeźnickim haku” - pisze Kundera. Gdzie indziej dodaje, być może próbując tłumaczyć zaangażowanie swojego pokolenia w gorliwe budowanie komunizmu: „dodajmy do tego nasze doświadczenie historyczne, które uzmysławia nam, że ludzie w swych postępkach naśladują się wzajemnie, że ich postawy są statystycznie przewidywalne, ich opinie łatwo ulegają manipulacji i że człowiek jest zatem w mniejszym stopniu jednostką (podmiotem) niż cząstką masy”.
Cenzura a Hrabal
Autor „Nieznośnej lekkości bytu” opisuje dyskusję, którą po Praskiej Wiośnie odbył z pewnym czeskim dziennikarzem, którego imienia w książce nie podaje. Po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację nastał czas normalizacji, a mnóstwo Czechów i Słowaków straciło pracę i znalazło się na indeksie. Podobnie było ze wspominanym dziennikarzem i Kunderą, który przed 1968 rokiem – by użyć sformułowania Philipa Rotha z „Praskiej orgii” - był pieszczochem systemu. Dziennikarz nie mógł pogodzić się z postawą Bohumila Hrabala, który wyrażał zgodę, by za cenę cenzury jego książki pojawiały się w obiegu oficjalnym. Kundera zupełnie nie zgadzał się z poglądami rozmówcy: „Świat, w którym można czytać Hrabala, różni się ogromnie od świata, w którym jego głos nie byłby słyszalny. Jedna książka Hrabala daje ludziom, ich wolności ducha, więcej niż my wszyscy naszymi gestami protestu i oświadczeniami! Dyskusja w samochodzie szybko przerodziła się w pełni nienawiści kłótnię”.
Zresztą próba oceny Praskiej Wiosny znajduje się w ciekawym eseju „O dwóch Wielkich Wiosnach i o Škvoreckých ”. Kundera zasadniczo w ocenie Praskiej Wiosny zgadza się ze swoimi wcześniejszymi poglądami, które wyraził na przykład w ramach popularnej dyskusji z Václavem Havlem o „Czeski los”. „Maj '68 w Paryżu wybuchł nieoczekiwanie. Wiosna Praska była zwieńczeniem długiego procesu, którego korzenie tkwiły we wstrząsie, jaki przyniósł stalinowski Terror w pierwszych latach po 1948 roku”.
Co pisarz winny jest swemu narodowi?
Jednak cytowany esej przede wszystkim jest tekstem o emigracji - Kundera wyjechał do Paryża, Škvoreccý (popularne małżeństwo czeskich inteligentów) do Toronto – i mierzy się z zarzutami, dlaczego emigranci nie powrócili po 1989 roku. „Nigdy tego nie zapomnę. Mieszkałem w Paryżu i serce mojego rodzinnego kraju biło dla mnie w Toronto. Po zakończeniu rosyjskiej okupacji nie było już powodu, by wydawać czeskie książki za granicą. Od tego czasu Zdena i Josef odwiedzają niekiedy Pragę, lecz wciąż wracają do swojej ojczyzny. Ojczyzny ich starego wygnania” - czytamy. Z esejem o Škvoreckých koresponduje tekst „Wyzwalające uchodźstwo według Věry Linhartovej”. Kundera cytuje w nim słowa popularnej czeskiej pisarki: „pisarz jest przede wszystkim człowiekiem wolnym i obowiązek zachowania własnej niezależności wobec wszelkiego przymusu przeważa nad każdą argumentacją. I nie mówię teraz o bezsensownych przymusach, które chce narzucić samowola władzy, lecz ograniczeniach – tym trudniejszych do odrzucenia, że powstałych w dobrej wierze – związanych z poczuciem obowiązku wobec kraju”.
Inni o książce
Wyczekiwane dzieło Kundery nie zebrało dobrych recenzji. Bohemista i znawca twórczości Milana Kundery Aleksander Kaczorowski swoje omówienie książki, które ukazało się w „Przeglądzie Politycznym” (nr 99/2010) zatytułował „Brudnopis Kundery”. „Wierzyć się nie chce, że Milan Kundera wydał tę książkę” - pisze zdegustowany Kaczorowski. Pisarz Krzysztof Varga w swym felietonie opublikowanym na łamach „Dużego Formatu” dodatku do „Gazety Wyborczej” (18 grudnia 2009) pisze: „czytam Spotkanie Milana Kundery i to bardzo trafiony tytuł. To prawdziwe spotkanie po latach, z kimś, kogo się dawno nie widziało, i trudno już wzbudzić w sobie z tego powodu emocje. Można się serdecznie przywitać, wymienić uprzejmości, ale trudno już rzucać się sobie w ramiona”. Dodam tylko, że tekst nosi wymowny tytuł „Wietrzenie szuflady”. Oczywiście, trudno się z Kaczorowskim i Vargą nie zgodzić – na „Spotkanie” składają się stare teksty, znane nam już tezy (choćby ze „Sztuki powieści” czy „Zdradzonych testamentów”), bliscy (jak choćby czeski kompozytor Janáček) i za sprawą Kundery zaprzyjaźnieni bohaterowie. Jednak czytanie Kundery to zawsze powiew świeżości, lekkość i przygoda osadzona w historii powieści. Kunderę bowiem warto czytać zawsze, nawet, gdy – być może – nie jest już w życiowej formie.