Michał Głowiński, Grzegorz Wołowiec– „Czas nieprzewidziany” – recenzja i ocena
Michał Głowiński, Grzegorz Wołowiec – „Czas nieprzewidziany. Rozmowa–rzeka. Długa rozmowa bez pana, wójta i plebana” – recenzja i ocena
Kilka miesięcy temu przeczytałem „Złą mowę” Michała Głowińskiego, której lektura zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdy swoistej nowomowy nadużywają politycy i różne środowiska polityczne. Jako lekturę uzupełniającą, a raczej równorzędną do niej można uznać „LTI” Victora Klemperera, która robi równie ciekawe wrażenie. Gdy sięgnąłem po tak od wielu lat popularną ostatnio formę wywiadu–rzeki Grzegorza Wołowca właśnie z Michałem Głowińskim wiedziałem, że lektura nie okaże się rozczarowaniem.
Mistrz jest przepytywany przez kierownika Zespołu Literatura i Konteksty oraz Ośrodka Studiów Kulturowych i Literackich nad Komunizmem Instytutu Badań Literackich PAN, autora książki „Nowocześni w PRL. Przyboś i Sandauer”. Obaj dokonują przed Czytelnikiem rozkładu życia kulturalnego, literackiego, naukowego, naukowego, językowego, jak również życia codziennego w PRL. Główną cechą samej opowieści Głowackiego to fakt, że mamy do czynienia ze skarbnicą wiedzy o Polsce, jej życiu kulturalnym, pisarskim, szerzej mówiąc twórczym ostatnich kilku dekad. Czytelnik dostaje do rąk opowiedziany z wielką erudycją katalog kluczowych dla polskiej literatury i w ogóle humanistyki nazwisk. Wszystko zostało okraszone zbiorem anegdot i mapą intelektualnych kamieni milowych polskiej nauki, a trochę ich było. Do rzeczy więc.
Dużo o charakterze samej rozmowy mówią słowa Michała Głowińskiego podsumowującego swoją drogę życiową:
Dopóki się jeszcze zachowało pewną świeżość umysłu, dopóty starość, zwłaszcza jeśli się żyje na pewnym poziomie, jest do zniesienia. Mnie jest bliższe pierwsze stanowisko – optymistyczne. Wynika to w jakiejś mierze z mojej biografii, uważam bowiem, że mam życie darowane; po latach Zagłady, pobycie za murami getta, ukrywaniu się, ceni się życie.
Echa tej wypowiedzi, motta życiowego, widać bardzo wyraźnie w trakcie rozmowy i przywoływania ważnych, czasem trudnych wspomnień, zwłaszcza w okresie stalinizmu. Jednak z ust Głowińskiego przebija optymizm. Nie zrozumcie moich słów opacznie, w okresie stalinowskim trudno się doszukiwać pozytywnych momentów. Jednak dla głównego bohatera mroczny czas stalinizmu nie mógł się równać z tym, co przeżył w czasie okupacji niemieckiej.
Obaj rozmówcy są fachowcami w swych dziedzinach, erudytami i sprawnymi gawędziarzami. Często miałem wrażenie, mam nadzieję, że słuszne, że to czego nie powiedział jeden, dopowiedział drugi. Poza tym już długo nie czytałem „wywiadu rzeki” z tak kompetentnie, ciekawie i przygotowanymi pytaniami. Książka, a raczej sama rozmowa, narracja która się z niej wyłania ma przynajmniej trzy bardzo ciekawe płaszczyzny: życie prywatne Michała Głowińskiego, wysoka – niska polityka, okres życia i pracy w PRL, wreszcie – obraz życia kulturalnego (w tym muzycznego) oraz literackiego kraju. Analizuje różne zjawiska językowe i kulturowe, opisuje działanie propagandy oraz pokazuje czytelnikowi paradoksy i sprzeczności PRL-u. Najbardziej wymowny był oczywiście zakaz używania imion i nazwisk autorów, myślicieli, naukowców etc., wrogich Polsce Ludowej, jak np. Czesława Miłosza. Z drugiej strony nikt nigdy – według słów autora – nie robił mu problemów jeśli napisał „Autor Zniewolonego umysłu ”, lub w ogóle gdy podawał tytuł książki bez wymienienia nazwiska autora. Najwyraźniej wszyscy wychodzili z założenia „mądrej głowie dość po słowie”.
W mojej ocenie jedną z najważniejszych części książki była opowieść o studiach w okresie stalinizmu, wszędobylskiej partii, ideologii komunistycznej, o tych inteligentnych studentach i działaczach oraz o pewnej działaczce, której doktrynerstwo poszło tak daleko, że nawet większość jej towarzyszek uznała, że przesadza. Apelowanie do kobiet, aby „w walce burżuazyjną moralnością, przestały dbać o swą urodę” nie może się udać w żadnym systemie politycznym i społecznym.
Życie zawodowe Michała Głowackiego skupiało się w Instytucie Badań Literackich, jednej z najbardziej zasłużonych instytucji badających język polski, choć o „dość paskudnym rodowodzie” (powstała w 1948 roku), jak to określił jego wieloletni pracownik. W czasie rozmowy Głowiński i po części i Wołowiec dokonują rozbioru instytucji, jej historii, teraźniejszości, najważniejszych dokonań a w końcu i ludzi z IBL-em związanych. Przyglądają się również osiągnieciom instytucji oraz jej pracowników. Są osoby znane i mniej znane, przyjaźnie i antypatie, łącznie z anegdotami o nich, np. o konflikcie Stefana Ziółkowskiego z Janem Zygmuntem Jakubowskim (polecam!).
„Czas nieprzewidziany” to obowiązkowa lektura dla historyków, historyków literatury, kulturoznawców, w ogóle dla każdego kogo interesują najnowsze dzieje Polski. Na pewno każdy w większym lub mniejszym stopniu znajdzie coś ciekawego dla siebie. Ta intelektualna uczta nie kończy się na szczęście na upadku PRL, trwa niemal po dzień dzisiejszy i skupia się na wielu ważnych sprawach, które zajmowały i zajmują nas w prasie, radiu, telewizji oraz… na stronicach dobrych książek.