Massimo Ciancimino, Francesco La Licata – „Don Vito. Prawdziwa historia życia głowy rodu Corleone” – recenzja i ocena
Wbrew pozorom nie jest to spowiedź tytułowego Vita Ciancimina, ale jego syna Massima, który od wczesnych lat dziecięcych był świadkiem podwójnego życia ojca. Vito był jednocześnie wpływowym sycylijskim politykiem i przyjmował w swoim domu znane mafijne osobistości. Bywali u niego Toto Riina i Bernardo Provenzano, czyli najważniejsze postacie Cosa Nostry. Razem z autorem Massimo stara się pokazać, jak wyglądają mafijny świat i mentalność gangsterów.
Opowieści Massima zostały gdzieniegdzie uzupełnione przez jego brata Giovanniego. Dzięki takiej formule czytelnik może poznać szczegóły, do których nie mógłby dotrzeć w żaden inny sposób. Jest to tym cenniejsze, że bohater nie stara się wybielić ani swojego ojca, ani samego siebie. Równie ciekawa jest też sama relacja między ojcem i synem, która była dosyć chłodna.
Paradoksalnie największy atut tej książki jest zarazem jej największą wadą. „Don Vito” jest bowiem pozycją przeznaczoną raczej dla odbiorcy obeznanego z historią Cosa Nostry. Brakuje tu – a przynajmniej jest go, moim zdaniem, za mało – szerszego kontekstu. Chociaż podejmuje się próbę przedstawienia historii rodziny Ciancimino w szerszym ujęciu, to i tak książka ukazuje jedynie jej fragment. Cały czas wiadomo, że Vito Ciancimino był tylko trybikiem w ogromnej przestępczej machinie.
Przeczytaj też:
- „Ojciec chrzestny”: gangsterska saga o Rodzinie
- Przed kim trzęsie się mafia w Los Angeles?
- Trzech królów przestępczości: Rothstein, Luciano, Lansky
Lektura „Don Vita” jest tym trudniejsza, że na kartach książki pojawia się ogromna liczba postaci, zarówno bardzo znanych, m.in. wspomniany Provenzano czy słynny sędzia Giovanni Falcone, jak i mniej znaczących. Wszystkie osoby są jednak bardzo ważne w opowieści Massima. Takie nagromadzenie nazwisk powoduje, że czasami ciężko jest się połapać, o co dokładnie chodzi i kim jest dana osoba. W uporządkowaniu informacji pomagają, ale tylko trochę, krótkie notki biograficzne umieszczone na początku publikacji. Dobrym pomysłem jest też zestawienie chronologiczne, umieszczone na końcu książki. Oba te elementy nie wystarczają jednak, żeby obcowanie z „Don Vitem” było tak samo owocne dla każdego czytelnika.
Skoro wspomniałem o dodatkach, warto powiedzieć także o fotokopiach przeróżnych dokumentów, zarówno tych oficjalnych, jak i napisanych przez samego Vita Ciancimina. Zazwyczaj zamieszczenie takich elementów w książce podnosi jej wartość, jednak w tym przypadku nie są one aż tak niezbędne i wartościowe. Wszystkie pisma są w języku włoskim i większość z nich została opatrzona jedynie lakonicznym opisem. Dokumenty te nie wzbudzają więc zainteresowania czytającego. Nie jest to jedyna wada tej publikacji, w tekście bowiem bardzo często można natrafić na literówki, a niekiedy brakuje nawet całych słów. W książce brakuje także bibliografii, a dziennikarz z pewnością nie opierał się wyłącznie na zeznaniach Massima Ciancimina.
Mimo wszystkich wymienionych wad „Don Vito” nie jest pozycją nieudaną. Czyta się ją dobrze, chociaż pozostawia pewien niedosyt. Dla czytelnika zainteresowanego historią mafii i obeznanego z literaturą omawiającą jej dzieje na Sycylii czy ogólnie we Włoszech, tekst La Licaty będzie doskonałym uzupełnieniem wiedzy. Pozostałych odbiorców być może zainspiruje do bliższego poznania spraw Cosa Nostry.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk