Marzec 1968 roku w Legnicy
Informacje o wydarzeniach marcowych w stolicy docierały do Legnicy różnymi kanałami. Te oficjalne, jak prasa codzienna, radio i telewizja, regularnie podawały wieści z kraju. Propagandowa machina władz komunistycznych pracowała na pełnych obrotach, a efekty jej pracy trafiały na łamy dolnośląskiej prasy, gdzie jednoznacznie potępiano wszelkie wystąpienia studenckie, przekazywano wieści o solidaryzowaniu się społeczeństwa polskiego z PZPR i Władysławem Gomułką oraz wskazywano winnych całego zamieszania.
Podobne informacje przekazywano na zebraniach lokalnych komórek partyjnych. W czasie jednej z konferencji sprawozdawczych, odbywającej się w podlegnickich Krotoszycach, jeden z uczestników mówił:
Prasa codzienna, radio, telewizja informowały nas w ostatnich dniach o zajściach na Uniwersytecie Warszawskim, wydarzeniach na ulicach Warszawy. Sprawy te wywołały głębokie poruszenie w całym społeczeństwie i zmuszają do poważnych refleksji. Co kryję się za ulicznymi awanturami, jaki był przebieg, charakter i przyczyny wydarzeń, z którymi mieliśmy do czynienia (…)?
W legnickich strukturach PZPR dyskutowano też o powodach zdjęcia z desek Teatru Narodowego w Warszawie mickiewiczowskich „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka, manifestacjach we Wrocławiu i przyłączeniu się do protestu Związku Literatów Polskich. Zachowany protokół z posiedzenia egzekutywy miłkowickiego węzła kolejowego pokazuje, że wszystkie te wydarzenia relacjonowano bardzo skrupulatnie i szczegółowo.
Równocześnie, w mediach zaczęły pojawiać się głosy o wrogiej działalności ludności żydowskiej (syjonistów) oraz rewizjonistów z Zachodu. Był to zwiastun mającej nadejść niebawem kampanii antysyjonistycznej, wymierzonej w mniejszość żydowską w Polsce. Należy ją traktować jako kolejny etap kampanii antyizraelskiej, trwającej od czasu wybuchu wojny sześciodniowej – polskie władze, podobnie jak Związek Radziecki, uznały działania Izraela za jawną agresje i 12 czerwca 1967 roku zerwały stosunki dyplomatyczne z tym państwem. Jednocześnie rozpoczęto kampanie, mającą na celu usprawiedliwienie tej decyzji oraz odpowiednie „nastawienie” polskiego społeczeństwa. 17 czerwca 1967 roku, w czasie VI Kongresu Związków Zawodowych, z ust Władysława Gomułki padły pamiętne słowa o „piątej kolumnie”. Efekty tych działań były widoczne również Legnicy, gdzie już od połowy 1967 roku odnotowywano wypowiedzi antyżydowskie oraz szykany wobec tutejszych Żydów. Podobnie sytuacja w mieście wyglądała w marcu 1968 roku, w przededniu manifestacji.
Jak mało przekonująca musiała być ta propaganda świadczą informację z dziennika Tadeusza Gumińskiego, wówczas dyrektora tutejszego Muzeum Miedzi, który w swoim wpisie z 12 marca, odnotował:
Oryginalne chwyty urzędowej propagandy są tak przejrzyste, że poznają się na nich nawet ludzie prości. Wynika to z wypowiedzi także pracownic fizycznych w Muzeum, które ani rusz nie mogą się dopatrzeć syjonistów, agentów NRF wśród sprawców rozruchów na wyższych uczelniach.
Istniała też inna, nieoficjalna droga. Byli nią tzw. emisariusze, czyli studenci, najczęściej absolwenci legnickich szkół średnich, którzy przyjeżdżając do miasta przekazywali informacje i materiały tutejszej młodzieży. Czasem w rolę „emisariuszy” wcielali się ludzie przybywający z Wrocławia, którzy na miejscu dzielili się posiadanymi przez siebie informacjami, a niekiedy po prostu krążącymi tu i ówdzie plotkami.
Lokalne władze z niepokojem obserwowały rozwój wydarzeń w kraju. W zakładach pracy zarządzono specjalne dyżury. Wprowadzony został także tymczasowy zakaz sprzedaży mocniejszych alkoholi, takich jak wino i wódka. Wiele uwagi przywiązywano do sytuacji w szkołach. Legniccy nauczyciele, kierowani poleceniami z góry, starali się wyjaśnić swoim podopiecznym „o co studentom właściwie chodzi”. Przeprowadzano rozmowy z uczniami, których przestrzegano przed jakimikolwiek udziałem w ewentualnych protestach. Jak wspomina Zbigniew Fudali, wówczas uczeń klasy maturalnej Technikum Samochodowego w Legnicy, on i jego koledzy zostali ostrzeżeni przez swoich pedagogów, iż może się to dla nich skończyć nawet niedopuszczeniem do matury. 14 marca 1968 roku we wszystkich szkołach w Legnicy odbyły się zebrania, w czasie których potępiono wydarzenia mające miejsce w Warszawie. Jednocześnie wydano zarządzenie, które zakazywało niepełnoletnim przebywania na ulicach miasta bez opieki osoby dorosłej po godzinie ósmej wieczorem.
Dzień pierwszy
Plakaty i transparenty, informujące o planowanej manifestacji, miały pojawić się już 14 marca. Wiec miał się odbyć kolejnego dnia na Placu Wilsona (godz. 17:00). 15 marca wieści o planowanym na popołudnie wiecu krążyły już po całym mieście. Pojawiały się kolejne plakaty i afisze – jeden z nich brzmiał „Precz z kliką Gomułka Cyrankiewicz”. Z kolei na budynku Technikum Samochodowego nieznany sprawca namalował napis: „Warszawa walczy, a ty?”.
Około godziny 17:00 na placu Wilsona zaczęli gromadzić się ludzie, głównie młodzież. Nie brakowało również gapiów. Gdzieś około godziny 18:00 uformował się pochód, który ulicą Witelona ruszył w stronę Placu Słowiańskiego. Na jego czele niesiono transparent z napisem „popieramy studentów warszawskich”. Odnotowano też hasło „solidaryzujemy się ze studentami Warszawy”. Wszystkiemu miały towarzyszyć gwizdy i „okrzyki wrogiej treści”. Obserwujące całą tą sytuacje oddziały milicji na razie nie interweniowały. Zabezpieczony został jednak Pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej na Placu Słowiańskim. Znajdujący się przy tym samym placu Ratusz był już o tej godzinie nieczynny, postanowiono więc udać się pod Zamek Piastowski, wówczas siedzibę Studium Nauczycielskiego.
Maszerujący tam ludzie mieli nadzieje, że słuchacze z tamtejszego internatu dołączą do protestu. Zawiedli się jednak, bo ci nie mieli najmniejszego zamiaru przyłączyć się do protestujących. W międzyczasie funkcjonariusze MO zagrodzili protestującym drogę na dziedziniec zamkowy. Tam wielokrotnie wezwano zgromadzonych do rozejścia się. Równocześnie pojawiły się oddziały Milicji Robotniczej, składającej się głównie z członków załogi Huty Miedzi w Legnicy (podobno na miejsce przyjechali autokarami z napisem „wycieczka”). Hutnikom przewodził Marian Kot, Pierwszy Sekretarz Komitetu Zakładowego PZPR, który za pomocą tuby wzywał zgromadzonych ludzi do rozejścia. Wobec tego, że na wezwanie odpowiedziano kamieniami, rozpoczęto akcję pacyfikacji. Kiedy nastąpił odpowiedni moment, hutnicy wraz z MO i ORMO przystąpili do rozpędzania zgromadzenia. W stronę interweniujących służb poleciały kamienie i cegły. Doszło do regularnej bitwy. Manifestujący zostali rozproszeni.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Grupki manifestantów ruszyły spod Zamku w stronę Rynku i Placu Wilsona. Tam zaś też cały czas było niespokojnie. Krzysztof Kosierb wspomina, że idąc w godzinach popołudniowych przez legnicki Rynek był świadkiem walk, toczonych między protestującymi a brutalnie interweniującą milicją. Z kolei na Placu Wilsona doszło niebawem do zawiązania się kolejnej demonstracji. Do akcji wkroczyły jednak oddziały MO i ORMO. Po raz kolejny doszło do pałowania ludzi. Interweniujące służby szybko rozpędziły to zgromadzenie i opanowały sytuację. Jak podawano, już o godzinie 20:00 w mieście miał panować spokój. Nie odnotowano już żadnych nowych prób zwołania demonstracji. Prewencyjnie postanowiono jednak podjąć specjalne środki ochrony w okolicach sektorów miasta zamieszkanych przez obywateli radzieckich. W czasie pierwszego dnia zamieszek aresztowano około dwudziestu osób.
Dzień drugi
Rankiem 16 marca do Legnicy skierowano posiłki ze Słupska – pięćdziesięciu funkcjonariuszy z tamtejszej Szkoły Podoficerskiej Milicji Obywatelskiej. Jednocześnie do miasta wróciło dwudziestu milicjantów wysłanych wcześniej do Wrocławia. Starano się za wszelką cenę nie dopuścić do sytuacji, w której na ulicę miasta wyszliby ponownie uczniowie legnickich szkół. Próbowano interweniować wśród rodziców i nauczycieli. 16 marca 1968 roku, w czasie spotkania pracowników Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Legnicy, poświęconego omówieniu zajść z dnia poprzedniego, sekretarz zaapelował do obecnych na zebraniu rodziców „ażeby otoczyli należytą opieką swoje dzieci”. Podobne polecenia wydawano nauczycielom, którym zalecano „wzmożenie dyscypliny pracy”.
Na takie działania było już chyba jednak za późno. Informacje o kolejnej manifestacji obiegły już całe miasto. Odnotowane zostały liczne ulotki nawołujące do udziału w wiecu. Jego początek zaplanowano na godzinę 17:00. Nastroje wśród tutejszych uczniów były zaś niekiedy wręcz bojowe – w restauracji „Polonia” spore zamieszanie wywołała grupa kilkunastu uczniów Zespołu Szkół Spożywczych, którzy najpierw przy stole, a następnie już na ulicy wzywali do manifestacji. W stronę milicjantów rzucali wyzwiskami: „hitlerowcy, mordercy, sprzedawczyki”.
Pierwsi manifestanci pojawili się na Placu Wilsona około godziny 16:00. Większość z nich stanowiła młodzież w wieku od 12 do 18 lat. Wśród nich był Krzysztof Kosierb, wówczas uczeń ósmej klasy szkoły podstawowej, który jak wspomina przybył na plac niesiony zwykłą ciekawością. Jak dodaje, takich „gapiów” było o wiele więcej:
Towarzyszyli mi dwaj koledzy. Nie byliśmy jedyni. Mało kto z mojej szkoły tam nie poszedł. No zwykła ludzka ciekawość. Kto by nie poszedł? Coś się dzieje, to się idzie. Nawet jeżeli chciało się tylko popatrzeć.
Na znajdującym się wówczas w centralnej części placu drogowskazie zawieszony został duży transparent z napisem „Prasa kłamie”. Z okolicznych balkonów rozrzucone zostały ulotki o treści „Precz z komunizmem”, „Wolność studentom”, „Precz z socjalizmem”, „Precz z Gomułką”, „Chcemy Wolnej Polski” i „Żądamy zmiany Rządu”. Pojawiły się też biało-czerwone flagi. Jednocześnie doszło do aktów wandalizmu – zniszczona została sygnalizacja świetlna. Gdzieś około godziny 18:00 na placu zebrało się już około trzech lub nawet czterech tysiące osób. Wznoszono „wrogie okrzyki”. Milicja wzywała zgromadzonych ludzi do rozejścia się. Bezskutecznie.
Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. W pewnym momencie miało dojść do incydentu, który zainicjował interwencję milicji – starsza kobieta zerwała wiszący na drogowskazie afisz, czym sprowokowała część manifestantów. Zaatakowanej kobiecie mieli przyjść z pomocą funkcjonariusze. Nie wiadomo, na ile jest to wiarygodna wersja, jednak pojawia się zarówno w materiałach partyjnych, jak i w dokumentacji milicji. Nie można wykluczyć, że to jeszcze jedno „wybielanie” brutalności milicji.
Drugi dzień z rzędu doszło na ulicach Legnicy do walk. Przeciwko manifestującym został wysłany 120-osobowy oddział MO. W ruch poszły pałki. Broniący się ludzie odpowiedzieli kamieniami, butelkami, słoikami czy nawet żelaznymi prętami. Z okien pobliskich domów rzucano czym popadnie, np. cegłami czy doniczkami. W niektórych miejscach doszło do budowy barykad z kubłów na śmieci. Jednakże demonstrujący dosyć szybko zostali rozproszeni – największa grupa, licząca około 500 osób, przeszła w rejon ulicy Rosenbergów (obecnie ul. Najświętszej Marii Panny). Mniejsze grupki ludzi szukały schronienia w bramach kamienic. Dalszy opór był jednak daremny. O godzinie 20:20 komenda MO w Legnicy poinformowała o opanowaniu sytuacji w mieście. W celu utrzymania porządku po mieście krążyły wzmożone patrole MO i ORMO. Do milicyjnego aresztu trafiły trzy osoby.
Dzień trzeci
Noc z 16 na 17 marca 1968 roku nie należała do najspokojniejszych. Miasto znajdowało się pod ścisłą kontrolą funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa. Pojawiły się jednak kolejne ulotki wzywające do manifestacji. Już tradycyjnie miała się ona odbyć na placu Wilsona o godzinie 10:00. Jak odnotowano, rozrzucane druki charakteryzowały „rażące błędy ortograficzne”. Pomimo tego lokalne władze nie przypuszczały, że dojdzie do kolejnych protestów. Po konsultacjach w gronie legnickiego aktywu KP PZPR postanowiono ograniczyć działania do wysłania w miasto nieumundurowanych patroli MO. Kierowano się głównie krążącymi po mieście opiniami, że to milicja odpowiada za sprowokowanie zamieszek i nieuzasadnione użycie pałek wobec obywateli.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Jednocześnie, lokalne komórki PZPR pracowały nad uspokojeniem nastrojów wśród swoich członków, starając się przywołać ich do porządku – jak się bowiem okazało, niejednokrotnie dochodziło do sytuacji, w których dzieci osób należących do PZPR miały brać udział w manifestacjach. Do jednego z takich zebrań doszło w Technikum Samochodowych, gdzie tamtejsza Podstawowa Organizacja Partyjna spotkała się z rodzicami należącymi do partii. Wystosowano apel o zwracanie szczególnej uwagi na „wszelkie przejawy wichrzycielstwa i rozrabiactwa”. Stefan Gołąbek, ówczesny dyrektor placówki, w trakcie tego spotkania mówił, iż „zadaniem nauczycieli i rodziców jest niedopuszczenie młodzieży szkolnej do zajść i ekscesów ulicznych, bezwzględne utrzymanie dyscypliny w szkole i w domu”. Działały też władze kuratorium – dyrektorzy szkół otrzymali pełnomocnictwa, pozwalające im na powzięcie specjalnych działań względem uczniów biorących udział w manifestacjach. Niebawem miano z nich skorzystać.
Do zapowiadanego na godzinę 10:00 zgromadzenia na Placu Wilsona faktycznie doszło, jednakże jego skala była niewielka. Na placu zebrało się kilka małych grup młodzieży, które wznosiły „wrogie” okrzyki oraz rozdawały przechodniom ulotki. Jednym z haseł na nich umieszczonych było „precz z Moczarem i Gomułką”. Do akcji wkroczyli milicyjni tajniacy, którzy rozpoczęli legitymowanie zgromadzonych tam ludzi. Przewodniczyć im miał niespełna osiemnastoletni Zdzisław Łuczkiewicz, który jak odnotowano w jednym z milicyjnych szyfrogramów, w czasie legitymowania miał uderzyć funkcjonariusza MO. Trafił do aresztu, a później do więzienia, gdzie otrzymał prokuratorskie zarzuty. Po zatrzymaniu „prowodyra”, zgromadzeni ludzie opuścili plac.
Brak czujności ze strony lokalnych władz pozwolił na powstanie następnego zgromadzenia, które około godziny 19:00 zablokowało ruch samochodowy na Placu Wilsona. Większość przybyłych stanowili gapie – aktywny udział w manifestacjach miało brać około czterystu osób. Doszło do kolejnych aktów wandalizmu: wybito szybę wystawową w sklepie tekstylnym „Adaś i Ewunia” i zdemolowano drogowskaz na środku placu. Na jezdnię wyrzucono dużą ilość kamieni, a w wyniesionych z podwórek śmietnikach wzniecono ogień. Obrzucano przejeżdżające samochody – autobus PKS-u, samochód należący do wojsk radzieckich oraz samochód sekretarza KP PZPR w Legnicy. Do akcji skierowano 120-osobowy oddział milicji. Manifestantów dosyć szybko rozpędzono. Około godziny 21:00 w mieście miał zapanować spokój.
W wyniku działań służb zatrzymano ponad sto osób. Rejestracja zatrzymanych trwała do późnych godzin nocnych. Aresztowanych było tak dużo, że część z nich została przewieziona do aresztów w sąsiednich powiatach – w Bolesławcu, Jaworze i Środzie Śląskiej. Łącznie przekazano tam kilkadziesiąt osób. Osoby niepełnoletnie zostały oddane w ręce rodziców, z którymi odbyto rozmowy ostrzegawcze. Tylko w jednym przypadku odnotowano emocjonalną reakcję rodzica, który miał mieć pretensje, iż pobito jego dziecko.
Tak zdecydowane działania wobec protestujących miały zapobiec kolejnym próbom organizacji manifestacji. Zamierzony efekt osiągnięto, bo do kolejnych protestów na ulicach miasta już nie doszło.
Bilans
Brak jednolitych danych, ile osób zostało łącznie zatrzymanych w związku z manifestacjami marcowymi w Legnicy. Wedle danych komendanta powiatowego MO w Legnicy z 18 marca 1968 roku, było ich 133 w tym cztery kobiety, 84 małoletnich oraz 45 osób powyżej 21 roku życia. Inne dane podają wysłannicy Komendy Głównej MO w Warszawie, którzy w notatce z 21 marca 1968 roku odnotowali, że zatrzymano 168 osób, w tym 107 osadzono w areszcie.
Kwestią priorytetową było dla władz miasta jak najszybsze pociągnięcie do odpowiedzialności aresztowanych manifestantów. Miał zostać zastosowany wobec nich tzw. tryb przyśpieszony. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Legnicy przesłało do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu wniosek o wprowadzenie w stosunku do „sprawców zbiorowych awantur ulicznych (…) jakie miały miejsce (…) na terenie miasta Legnicy” przyśpieszonego trybu postępowania karno-administracyjnego. Jednakże większość zatrzymanych dosyć szybko opuściła areszt. W sumie zarzuty prokuratorskie usłyszało jedenaście osób.
Bibliografia:
Archiwalia:
- Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie:
- sygn. 1585/4469.
- Archiwum Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu:
- sygn. 053/562, 053/565 t. 1-2, 053/566, 052/1634 t. 1-2, 565/626 t. 3.
- Archiwum Państwowe we Wrocławiu:
- Komitet Powiatowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Legnicy z lat 1948-1975.
- Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej we Wrocławiu z lat 1948-1990.
- Archiwum Państwowe we Wrocławiu. Oddział w Legnicy:
- I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Legnicy (1945-1984).
- Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Legnicy z lat [1948] 1950-1971.
- Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Legnicy z lat 1950-1971.
- Studium Nauczycielskie w Legnicy [1962-1963] 1964-1977 [1978-1981].
Prasa:
- „Słowo Polskie” 1968.
- „Gazeta Robotnicza” 1968 .
- „Wieczór Wrocławia” 1968.
Wspomnienia, dzienniki i relacje:
- Legnica w czasach PRL (7) Złote zęby i kiszona kapusta. Z Mieczysławem Murdzkiem rozmawia Włodzimierz Kalski, „Konkrety” 2001, nr 18 [3 marca], s. 17.
- Dzienniki Tadeusza Gumińskiego, t. 42 (zbiory Legnickiej Biblioteki Publicznej).
- Relacja Krzysztofa Kosierba (w zbiorach autora).
- Relacja Macieja Juniszewskiego (w zbiorach autora).
- Relacja Phyllis Fogelman-Zindell (w zbiorach autora).
- Relacja Zbigniewa Fudalego (w zbiorach autora).
Opracowania:
- Eisler Jerzy, Polski rok 1968, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006.
- Kamiński Łukasz, Marzec prowincjonalny, „Tygodnik Powszechny” 2003, nr 11 [16 marca], s. 4.
- Kondusza Wojciech, Mała Moskwa. Rzecz o radzieckiej Legnicy, wyd. II, Wydawnictwo Edytor, Legnica 2011.
- Kowalak Czesław, Marzec ’68 w Legnicy, „Szkice Legnickie” 2002 [t. 23], s. 137-150.
- Oblicza Marca 1968, pod red. Konrada Rokickiego i Sławomira Stępnia, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2004.
- Suleja Włodzimierz, Dolnośląski Marzec ’68. Anatomia protestu, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2006.
- Suleja Włodzimierz, Marzec ’68 na Dolnym Śląsku – wprowadzenie, [w:] Wokół Marca ’68 na Dolnym Śląsku, pod red. Joanny Hytrek-Hryciuk i Wojciecha Trębacza, Instytut Pamięci Narodowej, Wrocław 2008.
- Zaremba Marcin, Gomułka i piąta kolumna. U źródeł antysemickiej kampanii, [w:] Yesterday. Studia z historii najnowszej. Księga dedykowana prof. Jerzemu Eislerowi w 65. rocznicę urodzin, pod red. Jana Olaszka, Antoniego Dudka i in., Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2017, s. 549-561.