Mariusz Urbanek- „Tuwim. Wylękniony bluźnierca” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment tej książki
Urodzony pod koniec XIX wieku w Łodzi w rodzinie zasymilowanych Żydów, Tuwim od dziecka przeznaczony był do poezji. Inspirowany przez matkę oraz poetów rosyjskich, wyrósł na najzdolniejszego przedstawiciela poezji polskiej w okresie międzywojennym, genialnego członka pokolenia Skamandrytów. Uosabiał sobą romantyczne idee zapoczątkowane przez Mickiewicza, zdobył nieśmiertelność przed trzydziestymi urodzinami. Otoczony wielbicielami, oddanymi towarzyszami, troską i sympatią zwolenników Piłsudskiego, był jednocześnie znienawidzony przez antysemitów za bycie Żydem oraz przez Żydów za jednoznaczne deklaracje polskości.
Później – występował jako emigracyjna ostoja polskiej poezji, twórca „Kwiatów polskich”, bezkrytycznie ufający w jasną przyszłość swojego kraju. Pod koniec życia był na służbie PRL-owskich władz, w których cyniczne okowy dobrowolnie wszedł jak ćma w ogień. Poeta oddany władzy, poddany, opętany przez ideologię. Może był naiwny, może był wygodny, niezależnie od pobudek dokonał kontrowersyjnych wyborów. Był poetą bluźniącym w swoich wierszach i opiniach, spętany w tym samym czasie przez kolejne ustawienia na politycznej szachownicy. Przeżył Stalina, ale jego opinie o zbrodniarzu dla wielu znaczą więcej, niż cały liryczny dorobek.
Mariusz Urbanek w swojej biografii wybitnego poety nie omija żadnego z wymienionych wyżej aspektów jego życiorysu. Przedstawia pasjonata słowa oraz artystę, który przeczył wielokrotnie swoim słowom. Podąża śladami Tuwima spod kominów fabrycznych uprzemysłowionej Łodzi, poprzez modne warszawskie knajpy, emigrację i biuro Bieruta. Wychwytuje najdrobniejsze przytoczone mu przez Tuwimowi współczesnych opinie na temat poety, zręcznie przeplata anegdoty gorzkimi słowami, przyjacielskie gesty wrogością oraz niezrozumieniem.
Urbanek przede wszystkim nie stworzył hagiografii. Z całą świadomością miejsca Tuwima w polskiej literaturze punktuje słabości jego charakteru oraz popełniane wpadki. Jednocześnie sprawnie unika chaosu, w jaki wielu autorów wpada, dysponując zbyt dużą ilością materiału na temat opisywanego człowieka. Autor korzysta bardzo twórczo ze wspomnień pozostawionych przez znajomych Tuwima, wychwytuje co celniejsze anegdotki, ale nie pozwala, by ten tok wspomnieniowy zaciemnił postać samego poety. Czytelnik dowiaduje się więc, jakie zdanie mieli o Tuwimie jemu współcześni, ale głównie obcuje z pozbawionymi odautorskiego komentarza faktami z jego życia. Obrane przez Urbanka bardzo literackie podejście do biografii pozwala uniknąć wrażenia, że obcujemy z pracą naukową, sztywną wykładnią najważniejszych wydarzeń. Na kartkach książki Tuwim ożywa w wyobraźni, jest zarysowany tak plastycznie, że momentami odnosimy wrażenie, że jest bohaterem powieści, a nie niegdyś hołubionym literatem. Kontakt z czytelnikiem – będący wypadkową stylu Urbanka i barwnego życiorysu łódzkiego poety – sprawia, że bardzo głęboko angażujemy się w śledzenie losów Tuwima.
Urbankowi udaje się bardzo trudna sztuka ożywienia podręcznikowej postaci, problemów jednak nastręcza mu sam opisywany bohater. O ile pisanie o Tuwimie sprzed 1945 roku nie wymaga od autora i czytelnika ocen moralnych, o tyle ostatni etap życia poety jest bardzo niejednoznaczny. W trakcie pobytu na emigracji Tuwim wypracował w sobie bardzo silne przekonanie, że jedyne zbawienie dla zaatakowanej przez faszystów Polski leży w ZSRR. Nawiązanie pierwszych kontaktów z komunistami jeszcze w Stanach, następnie wiernopoddańcze zachowanie po powrocie do ojczyzny – dla wielu przekreśla to cały dorobek artystyczny Tuwima. Urbanek punktuje nieudany wybór, którego dokonał jego bohater, jednak nie potrafi przedstawić argumentów na jego obronę. Przytacza jedynie traumatyczne doświadczenia Tuwima związane z antysemityzmem, miłość do rosyjskiej literatury, wiarę w sprawiedliwość społeczną. Wszystko to jednak na nic, bo niezależnie od bardzo dobrych chęci autora nie da się wytłumaczyć ścisłej współpracy Tuwima z władzami PRL-u naiwnością lub przesadnym idealizmem. Mimo że z biegiem lat poeta coraz boleśniej przekonywał się, w jak karykaturalnym państwie przyszło mu żyć, to nigdy nie dzielił się z bliskimi swoimi przekonaniami na temat kierunku, w którym podążała jego ukochana ojczyzna. Data graniczna, która oddziela Tuwima-idealistę od Tuwima-agitatora jest też linią dzielącą pracę Urbanka. Przez większą część jego książki poeta nie jest w jakikolwiek sposób oceniany, później autor stara się może odrobinę wybielić zachowanie Tuwima.
Niezależnie od tego, czy za lekturę zabiera się miłośnik Tuwima, czy też po prostu sympatyk dobrze napisanej biografii, z pewnością zetknie się z kawałkiem solidnej biograficznej roboty. Wysoka jakość pracy Urbanka robi jeszcze większe wrażenie, gdy zobaczymy, jak wiele publikacji wydawanych jest pod jego nazwiskiem w ostatnim czasie. Mamy do czynienia z biografem bardzo płodnym, jednak po raz kolejny, w tym przypadku mierząc się z losami Tuwima, zachowuje bardzo wysoki poziom swojej pracy. Apetyczny styl jest idealnie dobrany do postaci zakochanego w języku polskim Tuwima. A zakończenie biografii pozostawia w czytelniku taki sam niedosyt, jak czytanie późnych prac poety.
Zobacz też:
- Tuwim wywrotowiec;
- Tuwim polski, Tuwim żydowski;
- Julian Tuwim – „Pegaz dęba czyli panopticum poetyckie”;
- Julian Tuwim – „Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i Czarna msza”
- Mariusz Urbanek – „Brzechwa nie dla dzieci”;
- Mariusz Urbanek – „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”;
- Mariusz Urbanek – „Waldorff. Ostatni baron Peerelu”;
- Mariusz Urbanek – „Zły Tyrmand”.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska