Maria Iwaszkiewicz – „Portrety” – recenzja i ocena
Maria Iwaszkiewicz – „Portrety” – recenzja i ocena
Historię polskich elit artystycznych XX wieku można przedstawić na różne sposoby. Na przykład w formie zbiorowej jako zjawisko, które zamyka się w różnych cezurach, można koncentrować się na poszczególnych grupach artystów albo przedstawić biografię tylko jednej osoby. Maria Iwaszkiewicz postanowiła jednak całkowicie wymknąć się wszelkim konwenansom i w bardzo osobistych wspomnieniach przedstawiła sylwetki wyjątkowych osób, które miała okazję poznać. Od wspaniałych muzyków takich jak Roman Totenberg czy Artur Rubinstein, przez literatów jak Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert czy Zofia Nałkowska, po legendarnych aktorów pokroju Gustawa Holoubka, czy Jana Himilsbacha. Tłem tych wspomnień jest historia Polski i to w niezwykłych czasach, na jakie przypadało życie autorki. Część wydarzeń miała miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym, jeszcze więcej w czasach komunizmu, a anegdotycznie pojawiają się także historie po 1989 roku.
Maria Iwaszkiewicz (1924–2019) była felietonistką i pisarką. Przez ponad 30 lat pełniła funkcję redaktora wydawnictwa Czytelnik, przy którym otworzyła kawiarnię. Prywatnie córka Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, choć przedstawianie jej wyłącznie jako córki wybitnego pisarza byłoby dalece niesprawiedliwe. Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o drugiej „autorce” książki, Agnieszce Papieskiej, bez której publikacja ta z pewnością by się nie ukazała. Z uwagi na podeszły wiek Maria Iwaszkiewicz nie była w stanie spisywać swoich wspomnień. Dzięki temu przybrały formę gawęd z Agnieszką Papieską, która podjęła się także trudu zarejestrowania rozmów, opracowania i przygotowania ich do druku. Gdyby nie pełne przygód i wspaniałych znajomości życie Marii Iwaszkiewicz, czytelnik nie miałby możliwości spojrzenia z tak ciekawej perspektywy na życie osób związanych z polską kulturą. Z drugiej strony dopiero ciekawość, konsekwencja, zainteresowanie i niemal sześcioletnia praca Agnieszki Papieskiej nad tą książka pozwoliły wydobyć pełnię z opowiadanych tu historii. Jestem przekonany, że na okładce widnieje tylko jedno nazwisko, wyłącznie z uwagi na skromność Agnieszki Papieskiej, bo jej wkład w powstanie tej książki zdecydowanie wykraczał poza klasycznie rozumiany zakres pracy redaktora.
„Portrety” to książka, którą można czytać wiele razy. Zarówno jako całe dzieło pokazujące niezwykły świat polskich ludzi kultury, ale też jako pojedyncze historie. Czytelnik otrzymuje bardzo osobiste urywki wspomnień, które połączyły Marię Iwaszkiewicz z bohaterami jej publikacji. To niezwykle ciepła, mająca wręcz intymny wymiar książka. Bohaterów poznajemy przez różnego rodzaju anegdoty, dokładnie tak jak zapisali się w pamięci autorki. Dzięki temu w książce poznajemy ludzi z krwi i kości, na szczęście bardzo daleko im do pozbawionych charakteru i temperamentu notek encyklopedycznych. Przedstawione tu historie są błyskotliwe, zabawne, wzruszające, lecz nie są to peany. Maria Iwaszkiewicz miała niezwykłą cechę, która pozwalała jej łączyć bezpośredniość, niekiedy wręcz brutalną, z niesłychaną subtelnością. To niezwykłe, lecz niekiedy dwie strony zapisanych tu wspomnień potrafią dać równie dobry obraz danej osoby, co pełne wnikliwej analizy książki biograficzne. Pochwalić należy także piękną polszczyznę jaką posługuje się autorka oraz, charakterystyczną dla publikowanych gawęd, lekkość w odbiorze. Dodatkowym atutem publikacji jest atrakcyjne wydanie, w którym pomyślano zarówno o twardej oprawie, jak i uwzględnieniu ciekawych, archiwalnych zdjęć. Jestem pewien, że gdyby Maria Iwaszkiewicz doczekała premiery książki, byłaby z niej bardzo dumna.
Naprawdę trudno jest mi wskazać jakieś mankamenty „Portretów”. Być może dobrze byłoby uwzględnić w pracy trochę więcej fotografii, a także uzupełnić ją o archiwalne dokumenty np. listy i całość wydrukować na śliskim papierze, ale jest to raczej życzenie w przypadku drugiego wydania, niż uwaga.
Lekka, przyjemna i wciągająca. Polecam wszystkim miłośnikom świata literatury, teatru, muzyki i kina.