Listy z Francji (6): Barcelona ’82: „Solidarność” na mundialu
Zobacz też: Piłka nożna - historia mistrzostw, sukcesy Polaków i futbol a polityka
W podparyskim archiwum stowarzyszenia Solidarité France Pologne znajdują się króciutkie wspomnienia dotyczące lipcowego meczu i przygotowań związanych z próbą zwrócenia uwagi światowej opinii publicznej na Polskę. Nie jest znane pochodzenie dokumentu ani cel w jakim on powstał. Pewne przesłanki każą przypuszczać, że miał on posłużyć jako świadectwo działalności hiszpańskiej sekcji „Solidarności”. To jednak wydaje się być kwestią drugorzędną wobec 90 minut, których świadkiem była publiczność na całym świecie.
Flaga z wieży Eiffla
Nieznani autorzy relacji z wydarzeń w Barcelonie przybyli do tego miasta pod koniec czerwca 1982 roku. Nie wyjaśniają powodów przyjazdu. Główny wątek ich wspomnień to mecz między Polską a ZSRR i przygotowania do rozpropagowania przy tej okazji sprawy polskiej. Głównym aktorem tych wydarzeń okazuje się człowiek o zagadkowym pseudonimie:
Mamuśka przyjechał do Barcelony w środę 28 VI 1982 roku. Wieczorem na tutejszym deptaku – Las Ramblas sprzedawał znaczki i plakaty „Solidarności”. Wzbudzał duże zainteresowanie i Hiszpanów, i ludzi innych narodowości, którzy przyjechali tutaj na Mundial. […] Poprosił nas, żebyśmy pomogli mu tego wieczoru i następnego dnia przed południem. Do trzeciej w nocy chodziliśmy razem po Las Ramblas sprzedając to co miał ze sobą Mamuśka i rozmawiając bardzo dużo z ludźmi na temat „Solidarności” i Polski. Mamuśka nie mówi „Solidarność” tylko „La Solidarność” co oznacza i Polskę i ludzi w niej mieszkających, sam związek i Kościół Polski, a także Polaków mieszkających za granicą.
Tożsamość Mamuśki nie zostaje wyjawiona. Następne fragmenty wyjaśniają natomiast, z jakim zamiarem Mamuśka przyjechał do Barcelony:
Mamuśka wyjaśnił nam co trzeba zrobić przed meczem Polska: ZSRR. Do […] dni meczu robiliśmy transparenty, a także wydaliśmy pierwszy numer Noticias Polacas w nakładzie 10 000 egzemplarzy oczywiście po hiszpańsku. […] Na mecz […] przygotowaliśmy dwa transparenty z materiału długości 15 m i szerokości 3 m każdy, a także cztery z brystolu długości 7,5 m i szerokości 1,5 m każdy. Te z materiału były biało-czerwone a te z papieru białe. Oczywiście wszystkie były z napisem „Solidarność”.
Aby jak najlepiej przygotować akcję, potrzebne było rozeznanie w kwestii rozmieszczenia kamer, tak aby jak najlepiej mogły one zarejestrować i pokazać światu transparenty. Okazało się, że najlepszym miejscem dla wykonanych z materiału był obszar za bramkami na tle reklam Canona i Gilette, papierowe zaś powinny być umieszczone na bandzie pierwszego balkonu, np. naprzeciw trybuny honorowej.
Następnym etapem było psychiczne przygotowanie ludzi obecnych wtedy w Barcelonie do meczu Polski ze Związkiem Radzieckim. Mamuśka wraz z autorami wspomnień chodził po Las Ramblas i przy okazji sprzedaży nalepek, plakatów i znaczków (z których dochód miał być przeznaczony na zakup materiałów do sporządzenia transparentów) rozmawiał z ludźmi. Jedno z takich spotkań zaowocowało nawet znajomością z operatorem zachodnioniemieckiej telewizji, dzięki któremu upewniono się co do słuszności wyboru miejsca na transparenty.
Dzień przed meczem – w sobotę 3 lipca – odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli lokalnych mediów i reprezentantów „Solidarności” z Józefem Przybylskim i Bogdanem Michną na czele. 4 lipca na Las Ramblas rozłożono 50-metrową flagę Polski, którą Mamuśka wcześniej zaprezentował także Francuzom – wieszając ją na wieży Eiffla. Flaga wzbudziła zainteresowanie dziennikarzy BBC1 i TV Española a polscy związkowcy mieli kolejną sposobność do udzielenia wywiadów.
Podczas meczu nie obyło się bez emocji zarówno wśród Polaków, którzy stali z transparentami, jak i graczy na boisku… W pierwszej połowie meczu jeden z Polaków przybyłych na mundial z wycieczką z Orbisu połamał kije podtrzymujące transparent, który następnie (zresztą na jego wniosek) został zabrany przez hiszpańską policję. Po drugiej stronie boiska znajdował się Mamuśka, którego również miały spotkać problemy…
Kosmopolak
Po jego stronie przez pierwszą połowę nic się nie działo, poza momentami, w których zawodnik drużyny radzieckiej wykonywał rzut rożny, a Mamuśka krzyczał: „Wrona skona!”.
. Po 20 minutach drugiej połowy przyszła […] policja […] i kazała zwinąć transparent. Rozpoczęła się 5 minutowa dyskusja między Mamuśką a policją. […] Zerkając na Duży zegar odliczał minuty i po 5 minutach uznał, że można skończyć dyskusję. W między czasie krzyczał: El pueblo de Barcelona y El pueblo de Catalunya help! Pod koniec rozpłakał się. Podeszli do nas kibice z Brazylii i Włoch, którzy również usiłowali wytłumaczyć policji, że tej flagi zabierać nie wolno. […] W tym czasie na stadionie wrzało. Wszyscy krzyczeli POLONIA i SOLIDARIDAD. Po 5 minutach transparent został położony na ziemi.
Podobno (tak mówią ci, którzy oglądali mecz) w tym czasie gra na stadionie zamarła.
p. Według autorów wspomnień wydarzenia na trybunie za bramką przyciągnęły także wzrok obecnych tam fotoreporterów, którzy zainteresowali się nimi bardziej niż walką na boisku. Po meczu policjanci stwierdzili, że ich akcja była spowodowana rozkazem, jaki dostali po interwencji ambasadora ZSRR w Madrycie.
Z następnych dokumentów złożonych w archiwum Solidarité France Pologne dowiadujemy się, że oprócz Józefa Przybylskiego, członkiem Sekcji Informacyjnej Solidarności w Barcelonie był także Pascal Grześkowiak. W Paryżu przebywał wówczas Jacek Kaczmarski, którego zastał tam stan wojenny. Bard zaangażował się w działalność paryskiego Komitetu Koordynacyjnego NSZZ „Solidarność”, co dało mu możliwość spotkania osób, które chciały się włączyć w działania na rzecz Polski. W takim kontekście należy interpretować tekst jego piosenki „Kosmopolak (Paryż II)”, który jest kluczem do stwierdzenia, że Pascal Grześkowiak i Mamuśka to ta sama osoba.
Po francusku ich co dzień przerażają i straszą
Doniesienia znad Wisły, echa cierpień i walk.
Myśl się myśli - jak bić się, to za Naszą i Waszą!
Pole bitwy jest wszędzie! To jest wojna, nie bal!
Do patrioty milutka zgłasza się starowinka,
Z przedwojennych snadź jeszcze wywodząca się dam:
– Ja niewiele już mogę, lecz oddaję wam synka,
Zrobi, co mu każecie. Myślę - przyda się wam!
Synek – dwa metry wzrostu, węzły mięśni i buźka
Łagodnego jagnięcia, co wpatruje się w dal,
Swą gotowość potwierdza cichym – dobrze, mamuśka –
Więc już został Mamuśką, chociaż zwał się Pascal.
Miał Mamuśka pomysły spełniające się w czynie,
Wrzącą krew anarchisty i energii miał pud.
Już na wiec komunistów wpuścił raz żywą świnię
W generalskie insygnia przystroiwszy ją wprzód.
Dumną nazwę paryskiej stacji metra „Stalingrad”
Bladym świtem zakleił najważniejszą z nazw – „Gdańsk”.
Sztandar „Solidarności” Londyn, Madryt i Rzym znał,
Bo chorąży Mamuśka wieszał go w każdym z państw.
To Mamuśka Patriocie rzekł, by jechał do Stanów,
Bo tam więcej dla Sprawy można zrobić niż tu.
Tu, we Francji – powiedział – nie nauczysz baranów
By użyły swych rogów rozmiękczonych od snu.
Lecz Patriota, w obawie, że utraci Coletkę,
Co mu w sprawach ojczyzny pomagała co sił –
Myśl tę wpoił w Cwaniaczka, co na Stany miał chętkę
Zwłaszcza, że o zamiarach wielkich na przyszłość śnił.
Kosmopolak zaś ruszył na swój podbój Europy
Przekonany, że źródła wszelkich szczęść drzemią w niej
Tak, za sprawą Mamuśki, rozdzieliły się tropy,
Przez co z trzech emigrantów – ludzie stali się trzej.
Do paryskiej siedziby „Solidarności” przyprowadziła Pascala matka. Pomyślała, że syn na pewno się przyda i, jak się później okazało, miała rację. Pascal nie tylko przynosił Polakom jedzenie i papierosy, ale dał się poznać jako organizator głośnych akcji. Po tragedii w kopalni Wujek zrobił pięćdziesięciometrową flagę, którą zawiesił na wieży Eiffla. Kilka dni przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego swój wernisaż miał w stolicy Francji Grzegorz Wróblewski – polski artysta mieszkający na stale w Paryżu. Tam Pascal poznał Jacka Kaczmarskiego, z którym późnej się zaprzyjaźnił. A Jacek opisał w piosence jego akcję w paryskim metrze, kiedy to zakleił nazwę jednej ze stacji – „Stalingrad” – słowem „Gdańsk”. Flagę zaś faktycznie prezentował nie tylko w Paryżu ale i w Londynie czy Barcelonie. Głośno protestował również w 1985 roku podczas wizyty generała Jaruzelskiego w Paryżu. Dzisiaj co jakiś czas przyjeżdża do Polski, jednak na co dzień mieszka we Francji.
Przegląd prasy
Mecz Polski z ZSRR transmitowały stacje na całym świecie, pokazując również biało-czerwony transparent. Piłkarskimi rozgrywkami emocjonowała się także prasa. Francuski tygodnik „L’Equipe” wydawał codziennie specjalny numer poświęcony meczom z poprzedniego dnia. 5 lipca 1982 roku ukazała się cała strona artykułów poświęconych zmaganiom polskiej i radzieckiej ekipy. Jeden z nich dotyczył w całości „Solidarności”, która swoja obecnością nadała meczowi inny wymiar.
Były tam transparenty i wspomnienia, dzięki którym sens tego spotkania nie opierał się na jednym tylko przekazie, jakim jest wynik, prosty cel tej rywalizacji.
„L’Equipe” doniosła również o ponad czterystu Polakach, którzy przybyli do Barcelony. Taki wyjazd kosztował ich równowartość dwuletniej pensji. Około dwunastu poprosiło o azyl polityczny.
Pozostałe artykuły zwracały uwagę na napięcie panujące na boisku i statyczną oraz zachowawczą grę Rosjan. Tej ostatniej nie należy się chyba dziwić, biorąc pod uwagę, że Polacy obecni na trybunach przypominali o tym, co działo się w owym czasie w Polsce, dając jednocześnie znać, że to ich ekipa jest uprzywilejowana przez kibiców.
„Libération” poświęciła meczowi jeden artykuł, wspominając za to drugą polską ekipę – członków związku zawodowego, który jest zawsze tam, gdzie Polska odgrywa ważną rolę. „Solidarność” ze swoimi transparentami nadawała rytm całemu widowisku, które skończyło się remisem dającym jednak Polakom awans do dalszego etapu walki o puchar świata. Na boisku dało się odczuć wyraźną sympatię kibiców dla polskiej ekipy:
ponad 30 000 widzów czekało na tę okazję, aby wziąć stronę Polski, tak małej, tak katolickiej i leżącej tak blisko ZSRR.
W końcu „football jest kontynuacją polityki za pomocą innych środków”.
„Le Monde” w swoim dodatku z niedzieli 4 lipca porównywał spotkanie, które miało się dopiero odbyć, do olimpijskiego finału waterpolo między ZSRR a Węgrami z 1956 roku, który miał miejsce po stłumieniu powstania węgierskiego. Podkreślano również, że będzie to rewanż na neutralnym terenie. Dwa dni po meczu dziennikarz tej samej gazety zastanawiał się, czy możliwość pokonania Rosjan była dla niektórych piłkarzy – jak np. często popierającego „Solidarność” Zbigniewa Bońka – dodatkową motywacją w czasie spotkania. W relacji „Le Monde” większą wagę przywiązano nie do solidarnościowych transparentów, lecz napięcia panującego na boisku. Jego wyrazem miał być choćby incydent, jaki wydarzył się podczas wchodzenia obu drużyn na boisko, kiedy to idący na przedzie radzieckiej reprezentacji Oleg Błochin nie podał ręki swoim przeciwnikom.
O ile polityczne nastroje udzielały się dziennikarzom francuskim, o tyle „The Times” bardzo ostrożnie wspomniał „o pełnym wrogości meczu o głębokim politycznym podłożu”, pod koniec którego Boniek został wykluczony z dalszych rozgrywek. Dziennikarze gazety nie zwrócili jednak uwagi na to, co działo się na trybunach.
***
Józef Przybylski wystosował po meczu pismo z podziękowaniem „dla ludności Katalonii, wolnych związków zawodowych „USO” […] a także kibicom z Brazylii i Włoch za pomoc i sympatię okazaną w czasie meczu Polska : Rosja”. Ponieważ nie ma ono adresata, podobnie jak wszystkie inne znajdujące się w zbiorze dokumentów Barcelońskiej Sekcji Solidarności, trudno powiedzieć, na czyje ręce zostało złożone.
Pascal Grześkowiak informował w sierpniu 1982 roku, że w Barcelonie powstała Sekcja Informacyjna związku, której zadaniem miało być rozprowadzanie wiadomości o Polsce w Hiszpanii, Portugalii i Włoszech oraz w krajach Ameryki Łacińskiej. Sekcja wydawała biuletyn „Noticias de Polonia” i miała swoją audycję o Polsce w radiu Miramar. Jak podawał Grześkowiak, była ona niezależna do związków zawodowych i organizacji politycznych, ale borykała się z wieloma kłopotami.
Inny dokument jest pewnego rodzaju sprawozdaniem z działalności sekcji, które zawierało sugestię na temat przyjazdu oficjalnych reprezentantów „Solidarności” w celu przeprowadzenia rozmowy z członkami hiszpańskich związków na temat założenia i pozyskania sekcji. Polski związek i jego centrala w Brukseli oraz Komitet w Paryżu miały w Hiszpanii duże poparcie, czego według autora dokumentu nie należało zaprzepaścić. Trudno określić do kogo zostały skierowane te słowa. Być może do decydentów związku w Polsce (czyli do Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej) dla uzyskania od nich przede wszystkim uznania faktu istnienia sekcji. Jeżeli tak, relacja z meczu mogła być dodatkowym argumentem – opisem zasług i działań barcelońskiej placówki związku…
Zobacz też:
- Sukces piłkarzy sukcesem I sekretarza... Powrót „Orłów Górskiego” z mundialu;
- Subtelni propagandyści. „Dziennik Bałtycki” o mundialu w Argentynie;
- Pojedynek na trzech płaszczyznach. 3-5 maja 1975 roku w Gdańsku;
- Panna „S” w sportowym dresie;
- Bieg ku zwycięstwu wszystkich. Maraton „Solidarności”.
Redakcja: Roman Sidorski