Leszek Mrozewicz, Janusz Ostoja-Zagórski – „Europejskie Cywilizacje Starożytne” – recenzja i ocena
Adepci sztuki historycznej nie cierpią na brak podręczników poświęconych epoce starożytnej. Najpopularniejsze z nich to tzw. „trojaczki” (Maria Jaczynowska, Danuta Musiał, Marek Stępień), publikacja Adama Ziółkowskiego, drugi i trzeci tom Wielkiej Historii Świata (pod redakcją odpowiednio Joachima Śliwy i Aleksandra Krawczuka), czy w reszcie kieszonkowy tomik autorstwa Leszka Mrozewicza. Wszystkie one wciąż są czytane i znajdują szerokie grono odbiorców,zarówno wśród studentów, jak i pasjonatów historii antycznej. Niedawno nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy ukazała się praca Leszka Mrozewicza i Janusza Ostoi-Zagórskiego, nosząca tytuł „Europejskie cywilizacje starożytne”. Próbuje ona aspirować do tego grona.
Praca liczy niewiele ponad dwieście stron, z czego aż czterdzieści siedem (numerowanych!) przeznaczono na ilustracje i ryciny zabytków. Autorzy postawili zatem bardzo trudne zadanie – opisać ważniejsze cywilizacje europejskiej starożytności na niecałych stu pięćdziesięciu stronach. Publikacja została podzielona na trzynaście (siłą rzeczy niezbyt rozbudowanych) rozdziałów, w których starano się skondensować wiedzę na temat niektórych zagadnień związanych z wybranymi cywilizacjami europejskimi.
Całość wykładu rozpoczynają rozważania na temat kształtowania się środowiska europejskiego. Jako, iż jeden z autorów z wykształcenia jest archeologiem, w książce znalazły się także rozdziały poświęcone głębokiej prehistorii, w tym nawet antropogenezie człowieka. Powoduje to, że tytuł książki jest nieco nieprecyzyjny – kilkadziesiąt jej stron zostało bowiem poświęconych okresowi przedhistorycznemu.
Chęć przedstawienia dziejów cywilizacji europejskich w sposób jak najbardziej ogólny powoduje, że wywód jest spłycony i miejscami nieprecyzyjny. Oto np. na stronie 114, pada stwierdzenie, że Tukidydes opisał dzieje wojny peloponeskiej w latach 431-404 p.n.e., kiedy to dzieło ateńskiego dziejopisa urywa się w roku 411, a jego trud kontynuuje Ksenofont (w tekście zupełnie niewspomniany). W tym samym akapicie autorzy stwierdzają, że dzieło Herodota obejmuje dzieje wojen grecko-perskich do bitwy pod Platejami, podczas gdy narracja „Ojca historii” sięga nieco dalej – do zdobycia przez Greków miasta Sestos. Zupełnie pominięto w omawianej publikacji historię Aleksandra Wielkiego, zastępując ją (oczywiście również potrzebnym!) rozbudowanym rozdziałem o znaczeniu kultury hellenistycznej, która narodziła się na skutek działań macedońskiego wodza. Takich luk w narracji jest znacznie więcej, jednak przytoczenie ich wszystkich przekroczyłoby ramy niniejszej recenzji.
Warto zaznaczyć, że autorzy zdecydowali się omówić w swojej pracy nie tylko cywilizacje śródziemnomorskie. Znajdzie się miejsce także dla ludów środkowoeuropejskiego Barbaricum – Celtów, Germanów, Traków – a także dla niektórych z plemion stepowych. Siłą rzeczy wprowadzanie kolejnych kręgów kulturowych na karty pozycji wpłynęło na stopień ogólności i powierzchowności ich omówienia. Jak tradycyjnie bywa w tego typu opracowaniach, najwięcej miejsca poświęcono Grekom i Rzymianom, co wprost wynika z ich wpływu na kształtowanie się kultury i tożsamości europejskiej.
Główny nacisk w toku wywodu został położony nie na dzieje polityczne starożytności (które zostały ograniczone do koniecznego minimum), a na osiągnięcia cywilizacyjne, oddziaływania kultur na siebie i ogólny obraz epoki. Założenie to sprawia, że w efekcie książka okazuje się raczej podręcznikiem do antropologii historycznej, aniżeli do historii.
Poważny niepokój budzą natomiast liczne zapożyczenia treści książki z pracy P. Kaczanowskiego i J. K. Kozłowskiego, wydanej w 1998 roku w serii Wielka Historia Polski – „Najdawniejsze dzieje ziem polskich”. Szczególnie widoczne jest to w rozdziale drugim, poświęconym antropogenezie, chociaż inspiracje tego typu widoczne są także dalej. By nie być gołosłownym, podam tutaj kilka przykładów takich zapożyczeń:
- L. Mrozewicz, J. Ostoja Zagórski, s. 21:
Najwcześniejszym znanym dziś australopitekiem jest Australopithecus ramidus, który pojawił się około 4,4 miliona lat temu. Na jego szczątki natrafiono w 1994 roku w pobliżu miejscowości Aramis (Etiopia). (...) Między czwartym a trzecim milionem lat temu w środkowo-wschodniej Afryce od wspólnego z australopitekami pnia ewolucyjnego oddzielił się rodzaj Homo. Pierwszym etapem jego rozwoju był Homo habilis (...).
P. Kaczanowski, J.K. Kozłowski, s. 47-49:
Najwcześniejszym dziś znanym australopitekiem jest Australopithecus ramidus, który pojawił się ok. 4,4 miliona lat temu; jego szczątki odkryto w 1994 r. w pobliżu miejscowości Aramis (Etiopia). (...) Pomiędzy czwartym a trzecim milionem lat temu, w środkowo-wschodniej Afryce od wspólnego z australopitekami pnia ewolucyjnego oddzielił się rodzaj Homo (...). Pierwszym etapem rozwoju Homo był gatunek Homo habilis (...).
- L. Mrozewicz, J. Ostoja Zagórski, s. 42-43:
W tej strefie Europy doszło mniej więcej w drugiej połowie V tys. p.n.e. do intensywnego rozwoju demograficznego, dzięki udoskonaleniu się ekstensywnego rolnictwa opartego na sprzężajnej uprawie roli oraz hodowli bydła i trzody chlewnej. Powstały wówczas wielkie centra osadnicze o protourbanistycznym charakterze, otoczone potężnymi fortyfikacjami drewniano-ziemnymi lub kamiennymi o zwartej, zaplanowanej strukturze zabudowy. W obrębie tych osiedli o protomiejskim już charakterze występowały ośrodki kultu w postaci wyróżniających się swoistą architekturą świątyń.
P. Kaczanowski, J.K. Kozłowski, s. 115-116:
Na wskazanych obszarach w drugiej połowie V tys. a.C. nastąpił intensywny rozwój demograficzny, możliwy dzięki udoskonaleniu ekstensywnego rolnictwa opartego na sprzężajnej prawie oraz hodowli bydła i trzody chlewnej. Powstały wówczas wielkie centra osadnicze, mające charakter protourbanistyczny, z zaplanowaną strukturą zabudowy, otoczone potężnymi fortyfikacjami drewniano-ziemnymi lub nawet, jak w Dobrudży, kamiennymi. W obrębie tych osiedli o charakterze protomiejskim występują ośrodki kultowe w postaci wyróżniających się swoistą architekturą świątyń (...).
Jednostronna inspiracja jest tutaj dobitnie widoczna. Okazuje się jednak szczególnie rażąca ze względu na brak umieszczenia w i tak krótkiej (liczącej tylko 17 pozycji) bibliografii pozycji autorstwa P. Kaczanowskiego i J. K. Kozłowskiego. Moralną ocenę takiego zachowania pozostawiam pod rozwagę Czytelnikowi recenzji.
„Europejskie cywilizacje starożytne” trudno jednoznacznie ocenić. To praca zbyt uboga w treść i zbyt ogólna, by móc pełnić rolę podręcznika akademickiego do nauki historii starożytnej. Stanowi jednak interesujące wprowadzenie w dzieje antyczne dla studentów innych nauk humanistycznych, w tym antropologii kulturowej i historycznej, a także dla zupełnych laików. Niestety, cieniem na jej treść kłaść się będą wątpliwości co do zapożyczeń dokonanych przez autorów.