Książę Adam Jerzy Czartoryski jako pisarz polityczny
Ten tekst jest fragmentem książki Grzegorza Kucharczyka „Słownik twórców polskiej myśli politycznej”.
Urodził się w jednym z najznaczniejszych rodów w osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej. Przyszedł na świat 14 stycznia 1770 roku w Warszawie, w Pałacu Błękitnym należącym do rodziny Czartoryskich. Był najstarszym dzieckiem Adama Kazimierza Czartoryskiego (generała ziem podolskich, komendanta powołanej do życia w 1765 roku Szkoły Kadetów) oraz Izabeli z Flemingów. Wzorem potomków innych możnych rodów książę Adam odebrał najpierw staranną edukację domową. Wśród jego preceptorów były wybitne postaci polskiego oświecenia (m.in. ks. Grzegorz Piramowicz, Franciszek Karpiński, Franciszek Zabłocki). Stałym punktem edukacji pobieranej w tej warstwie społecznej była podróż kształceniowa po krajach zachodniej Europy. Cykl takich podróży Czartoryski odbył (z przerwami) w latach 1786–1794, odwiedzając kraje niemieckie, Francję oraz Wielką Brytanię. Wyjeżdżał zaopatrzony w dokładne instrukcje przygotowane przez rodziców. Obejmowały one wskazówki dotyczące kwestii ducha (np. wystrzegania się „ludzi wolnomyślnych” oraz „ich niebezpiecznych maksym”) i ciała (matka polecała mu noszenie we Francji i w drodze powrotnej do ojczyzny stroju polskiego, tak aby „nie posądzono cię, żeś przejął gusta i wady wszystkich Polaków, którzy tu Francuzami wracają”).
W 1788 roku ks. Adam zadebiutował jako pisarz polityczny, publikując na krótko przed początkiem obrad Sejmu Wielkiego (1788–1792) broszurę pt. Pismo do przygotowania wyborów na Sejm Czteroletni. Nawiązywał w niej do już wcześniej zgłaszanego przez polityczny obóz kierowany przez Czartoryskich (Familia) programu zreformowania ustroju politycznego Rzeczypospolitej.
W 1792 roku ks. Adam wziął udział w wojnie przeciw Rosji. W okresie rządów targowicy oraz insurekcji kościuszkowskiej ponownie udał się w podróż po zachodniej Europie. Po trzecim rozbiorze Polski (1795) wraz z bratem Konstantym udał się do Petersburga. Był to wynik „propozycji nie do odrzucenia” złożonej Czartoryskim przez carycę Katarzynę II, która tylko pod warunkiem obecności nad Newą tych dwóch potomków możnego rodu (de facto zakładników) zgodziła się na zdjęcie sekwestru nałożonego na ich dobra w zaborze rosyjskim. W stolicy imperium rosyjskiego ks. Adam nawiązał bliską znajomość z wielkim księciem Aleksandrem Pawłowiczem (a jeszcze bliższą z jego żoną Elżbietą), który od 1797 roku stał się następcą rosyjskiego tronu. Po zamordowaniu w 1801 roku cara Pawła I wielki książę wstąpił na tron jako car Aleksander I (1801–1825). W pierwszych latach panowania nowego cara ks. Adam należał do wąskiego grona jego najbliższych doradców (tzw. Nieoficjalny Komitet). Opracowywano w nim projekty reform w zakresie szkolnictwa, ustroju administracyjnego, kwestii żydowskiej.
W 1803 roku Aleksander I mianował swojego przyjaciela ks. Adama kuratorem wileńskiego okręgu naukowego, który obejmował wszystkie ziemie Rzeczypospolitej zagarnięte przez Rosję w trzech rozbiorach. Czartoryski pełnił ten urząd ponad dwie dekady (do 1824) i w tym czasie patronował utrzymaniu i rozwojowi polskiego szkolnictwa na tych ziemiach, czego najlepszym dowodem był rozwój tak ważnych placówek dla polskiego życia kulturalnego jak Uniwersytet Wileński oraz Liceum Krzemienieckie.
Jednak szczególne zainteresowanie ks. Adama budziły szeroko rozumiane kwestie polityki zagranicznej. Dał temu wyraz, publikując w 1803 roku w języku francuskim traktat polityczny O systemie politycznym, który winna stosować Rosja. W tym czasie Czartoryski osiągnął apogeum swoich wpływów politycznych u boku cara Aleksandra I, pełniąc obowiązki rosyjskiego ministra spraw zagranicznych od stycznia 1804 do czerwca 1806.
Przed i po powstaniu Księstwa Warszawskiego (1807–1815) ks. Adam był zdecydowanym zwolennikiem wiązania nadziei na odrodzenie państwa polskiego we współpracy z Rosją. Aż do 1806 roku fakty przemawiały za tym rozwiązaniem. Ze wszystkich trzech zaborów to w rosyjskim panował relatywnie łagodny kurs wobec Polaków (czego praktycznym wyrazem było postawienie ks. Adama na czele wileńskiego okręgu naukowego). Jednak po przyjściu Napoleona na nasze ziemie (1806/1807) i utworzeniu Księstwa Warszawskiego sytuacja się zmieniła. Czartoryski wyciągnął z tego wnioski. Pozostał sceptyczny wobec opcji napoleońskiej (podobnie jak np. Tadeusz Kościuszko), ale już jej tak głośno nie ujawniał. Symptomatyczne pod tym względem są słowa ks. Adama z jego listu do cara Aleksandra I z sierpnia 1812 roku. Gdy napoleońska Wielka Armia, a wraz z nią ok. sto tysięcy polskich żołnierzy, maszerowała na Moskwę, Czartoryski w następujący sposób tłumaczył swój brak zaangażowania po stronie Rosji, przy jednoczesnym niechętnym stanowisku do napoleońskiej Francji: „Nie do wytłumaczenia ani obrony byłby Polak poświęcający się dla rządu rosyjskiego, który był główną przyczyną nieszczęść i zniszczenia jego ojczyzny. […] Pierwszym obowiązkiem każdego jest ojczyzna i nie ma większego nieszczęścia, jak utracić szacunek współrodaków, jak nie móc się z oczami w górę wzniesionymi we własnym domu pokazać”.
Te słowa Romanow przyjął do wiadomości, ale ich nie zapomniał. W czasie kongresu wiedeńskiego (1814/1815), gdy ustalano ład polityczny w ponapoleońskiej Europie, Czartoryski należał do delegacji rosyjskiej. Był u boku Aleksandra I skutecznym rzecznikiem ratowania tego, co się dało uratować z Księstwa Warszawskiego. Efektem tych starań było konstytucyjne Królestwo Polskie (tym samym przekreślono porozumienie zaborców z 1797 roku, by nigdy w dokumentach dyplomatycznych nie powróciła nazwa „Królestwo Polskie”), z Rosją połączone osobą władcy (car został konstytucyjnym królem Polski), ale nie ustrojem (w Rosji panowało nadal samodzierżawie). Dodatkowo car obiecywał ks. Adamowi „wewnętrzne rozszerzenie” Królestwa o „ziemie zabrane” przez Rosję w latach 1772–1795.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Grzegorza Kucharczyka „Słownik twórców polskiej myśli politycznej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Jednak pamięć o bierności ks. Adama w 1812 roku u cara pozostała. Czartoryski po 1815 roku został demonstracyjnie odsunięty na bok. Jako akt niełaski odebrano niepowołanie ks. Adama na urząd namiestnika w Królestwie Polskim. W 1824 roku dodatkowo został odwołany z funkcji kuratora wileńskiego okręgu naukowego, co nieprzypadkowo zbiegło się z początkiem prześladowania polskich związków studenckich (filomatów i filaretów) przez nowego rosyjskiego kuratora (senatora N. Nowosilcowa).
W listach do cara Aleksandra I ks. Adam dał wyraz swojemu sprzeciwowi wobec notorycznemu łamaniu przez niego postanowień konstytucji Królestwa (nasilenie represji policyjnych, zaostrzanie cenzury). Aż do wybuchu powstania listopadowego gros czasu ks. Adam spędził na podróżach zagranicznych. Głównie do Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie odnowił lub nawiązał nowe znajomości w tamtejszych konserwatywno-liberalnych elitach politycznych. Z pewnością sprzyjała temu przynależność Czartoryskiego do wolnomularstwa.
W 1827 roku powrócił do kraju, by wejść jako senator Królestwa Polskiego w skład sądu sejmowego nad konspiracyjnym, antyrosyjskim Towarzystwem Patriotycznym. Postępowanie zakończyło się uniewinnieniem jego członków, a ks. Adam jako współautor raportu wysłanego przez sąd sejmowy do cara Mikołaja I (od 1825 roku panującego również jako konstytucyjny król Polski) wskazywał jako okoliczność usprawiedliwiającą konspiratorów, że dążyli oni do „zachowania narodowości polskiej”. W raporcie znalazło się również przypomnienie dawnych obietnic Aleksandra I o „wewnętrznym rozszerzeniu” Królestwa Polskiego. Mikołaj I, który od początku swojego panowania miał nieprzychylny stosunek do konstytucyjnych „eksperymentów” swojego brata i poprzednika na tronie, odebrał te tłumaczenia niemal jako akt wrogości ze strony ks. Adama. Ostatnie przedpowstaniowe lata (1827–1830) Czartoryski spędził na podróżach po krajach zachodniej Europy. Latem 1830 roku w Marsylii ukazało się w języku francuskim jego najważniejsze dzieło z zakresu myśli politycznej Esej o dyplomacji. Pracę nad tym tekstem zakończył w 1823 roku, a więc gdy już ostatecznie rozchodziły się jego polityczne związki z carem Aleksandrem I.
Noc listopadowa (29/30 listopada 1830 roku) zaskoczyła Czartoryskiego, który nie był zwolennikiem podjęcia w tym momencie walki zbrojnej z Rosją. Jednak 30 stycznia 1831 roku stanął na czele powstańczego Rządu Narodowego. Na tym stanowisku pozostał do 15 sierpnia 1831 roku. W tym czasie był rzecznikiem prowadzenia energicznej wojny przeciw Rosji i przeniesienia działań wojennych na „ziemie zabrane” (co skutecznie sabotował naczelny wódz gen. J. Skrzynecki). Widział również konieczność „polepszeń towarzyskich”, czyli reform społecznych (przede wszystkim na wsi, w kierunku uwłaszczenia chłopów), ale ich realizację odkładał do czasu po zwycięstwie nad Rosją. Nadzieję na zwycięstwo widział przede wszystkim „w orężu i męstwie, i zaciętej walce w zwycięskim odparciu wrogów”. Jednak uważał, że powstanie musi również prowadzić własną politykę zagraniczną, tak aby przekonać Europę, „że nasza rewolucja [powstanie] jest prawdziwie polską, tj. mającą za cel istność i niepodległość naszej ojczyzny, nie zaś przewrócenie wszystkich zasad towarzyskich [społecznych] i rozkrzewienie okropnych zarodów anarchii, od których się oswobodzić równie moralność, jak polityka i głos całej Europy nakazują” (przemówienie na posiedzeniu sejmu powstańczego 30 stycznia 1831 roku).
Po upadku powstania listopadowego ks. Adam skazany przez cara na karę śmierci i konfiskatę wszystkich majątków (do jego dyspozycji pozostał jedynie ułamek fortuny znajdujący się w zaborze austriackim) udał się na emigrację. W Paryżu stał się organizatorem i przywódcą obozu Hotelu Lambert – konserwatywnego odłamu polskiej Wielkiej Emigracji (nazwa pochodziła od paryskiej siedziby ks. Adama), który swoje polityczne credo streszczał w maksymie „Pierwej być, a potem jak być” (odłożenie kwestii reform społecznych do czasu odzyskania przez Polskę niepodległości). Punktem odniesienia dla zwolenników Hotelu Lambert (nie był on partią polityczną, raczej środowiskiem skupiającym ludzi polityki i pióra) była Konstytucja 3 maja, którą ceniono za łączenie tradycji (religia katolicka jako wyznanie panujące) z modernizacją (emancypacja polityczna mieszczaństwa, zniesienie liberum veto, wprowadzenie nowoczesnego rządu oraz powrót do dziedziczności tronu). Ideałem ustrojowym tego środowiska była monarchia konstytucyjna. W gronie zwolenników ks. Adama nazywano „królem de facto”, co Zygmunt Krasiński gorzko skwitował sformułowaniem o „królewszczadach niekrólewskich”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Grzegorza Kucharczyka „Słownik twórców polskiej myśli politycznej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zwolennicy Hotelu Lambert kładli nacisk na konieczność właściwego przygotowania się do kolejnego zrywu powstańczego. Powstanie – tak, ale „zrobione w porę”. Nie tylko chodziło o dogodną koniunkturę międzynarodową, ale przede wszystkim o „zorganizowanie sił krajowych”, czyli mówiąc współczesnym językiem, zgromadzenie rodzimego kapitału społecznego w postaci niezależnego od władz zaborczych polskiego życia społecznego, dysponującego własnymi instytucjami kulturalnymi i gospodarczymi. Z Hotelem Lambert związany był weteran powstania listopadowego Karol Marcinkowski, uważany za ojca pracy organicznej w Wielkopolsce. W 1834 roku został wyprawiony przez ks. Adama do Wielkiego Księstwa Poznańskiego i zaopatrzony w instrukcję, w której przywódca Hotelu Lambert podkreślał, że „celem powszechnym jest wszędzie się gotować i nigdzie nie kompromitować. Tworzyć prawdziwą siłę narodową, a ta tylko w jedności kierunku”.
Tę „jedność kierunku” miała zapewnić troska o polską kulturę. Były kurator wileńskiego okręgu naukowego miał świadomość znaczenia tej kwestii dla utrzymania wspólnoty narodowej. W ramach obozu Hotelu Lambert działało Towarzystwo Historyczno-Literackie, a ks. Adam nie szczędził środków i swoich wpływów, by wspierać wybitnych twórców polskiej kultury przebywających po 1831 roku na emigracji. Dość wspomnieć, że to dzięki zaangażowaniu Czartoryskiego Adam Mickiewicz objął katedrę literatur słowiańskich w College de France.
Na emigracji ks. Adam i cały jego obóz uprawiał „dyplomację bez listów uwierzytelniających” (H.H. Hahn). Wykorzystując swoje znajomości wśród francuskich i brytyjskich elit politycznych, Czartoryski podejmował przez trzydzieści lat (1831–1861) systematyczne starania, by sprawa polska nie zniknęła z agendy europejskiej polityki. Starał się to osiągnąć, inspirując debaty o Polsce we francuskim i brytyjskim parlamencie. Dbał również o informowanie zachodnioeuropejskiej opinii publicznej poprzez inspirowanie artykułów prasowych o rusyfikacyjnej polityce cara Mikołaja I.
Osobnym rozdziałem tej „dyplomacji” ks. Adama była aktywność jego emisariuszy („agentów”) na Bałkanach w latach czterdziestych XIX wieku, gdy coraz bardziej palącą sprawą w polityce między mocarstwami stała się tzw. kwestia wschodnia, czyli rozstrzygnięcie, czyje wpływy polityczne zwyciężą na ziemiach zajmowanych dotąd przez Imperium Otomańskie. Swoich intencji do ekspansji w kierunku Bosforu nie kryła Rosja, czemu przeciwstawiały się zgodnie Francja i Wielka Brytania. „Agenci” ks. Adama realizując prozachodnią opcję swojego mocodawcy, działali jednocześnie na rzecz pobudzenia świadomości narodowej Bułgarów, Chorwatów i Serbów, starając się jednocześnie podkreślać, że realna pomoc dla ich wolnościowych aspiracji popłynie z Zachodu, a nie z Rosji. Wojna krymska (1853–1856), chociaż zakończyła się porażką Rosji, nie spełniła nadziei ks. Adama, że u boku Francji i Anglii uda się ponownie postawić sprawę polską na arenie międzynarodowej.
Książę Adam umierał w sytuacji, gdy na ziemiach polskich na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku dokonywała się „rewolucja moralna”, czyli następowało ożywienie nastrojów patriotycznych. W tekście datowanym na 14 lipca 1861 roku i uznawanym za testament polityczny Czartoryski pisał: „Kraj teraz sam wziął na siebie ster spraw. Sam on kieruje swoimi usiłowaniami i na drodze do celu jemu dobrze wiadomego przyspiesza lub zwalnia kroku wedle zasobu sił wewnętrznych i potrzeby ich czasowego zastosowania. […] Z głębokim uczuciem pokory i rzewnego przejęcia dziękuję Bogu, że mi dozwolił doczekać chwili, w której przyszłość mego narodu już z wiekowej niepewności odsłaniać się poczyna”.
Książę Adam Jerzy Czartoryski zmarł dzień później, 15 lipca 1861 roku w Montfermeil, we Francji. Ostatecznie jego doczesne szczątki spoczęły w rodowej krypcie w Sieniawie.
Myśl polityczna konserwatysty, jakim był ks. Adam Jerzy Czartoryski, afirmowała kategorię realizmu. Przywódca Hotelu Lambert nie wierzył w tak drogą lewemu skrzydłu Wielkiej Emigracji maksymę głoszącą „braterstwo ludów” i „walkę za naszą i waszą wolność”. Odzyskanie niepodległości miało zaspokajać „nasz” (polski) i „wasz” (Zachodu) interes polityczny, a nie takie czy inne „wolnościowe” wizje ideologiczne. Jak tłumaczył w czasie wojny krymskiej:
„sprzymierzeni […] przez Polskę jedynie zdołają dać Europie pokój stały i prawdziwy. Bo póki kraj niepodległy nie rozdzieli Moskwy od państw niemieckich – to one pozostaną jej uległe jeszcze bardziej, jak były, a ona z nimi połączona pozostanie groźnym ciężarem, potęgą panującą nad Europą i zacznie znowu wszędzie swoje rozpościerania się, nawet na Wschodzie, gdzie niezawodnie wpływ swój utrzyma” (przemówienie na posiedzeniu Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu 29 listopada 1855 roku).
Jednak ten polityczny realizm był osadzony u Czartoryskiego na mocnych podstawach aksjologicznych. Jak mówił w czasie innej rocznicy nocy listopadowej: „Nie ma zaś takich bezwzględnych i wiecznych na świecie zasad, prócz tych, które Bóg od początku wlał w duszę ludzką, przywiązując do nich wartość i wyższość człowieka, a które potem Boski Zbawiciel nauką swą i przykładem odnowił i potwierdził” (Paryż, 29 listopada 1839 roku).
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Grzegorza Kucharczyka „Słownik twórców polskiej myśli politycznej” bezpośrednio pod tym linkiem!
Parę lat wcześniej w Eseju o dyplomacji ks. Adam podkreślał, że „idea sprawiedliwości i moralności jest uniwersalna, jest dla każdego oczywista, jest wspólna wszystkim”. Nie jest ona „skutkiem paktu społecznego, przeciwnie – to ona stworzyła społeczeństwo”, ponieważ „wywodzi się z boskiego tchnienia, od którego [człowiek] wziął swój byt”. To zaangażowanie na rzecz „obrony sprawiedliwości i naturalnej moralności stworzyło społeczność cywilną”, a „wspólne wszystkim ludziom prawo moralne jest zasadą i celem” wszystkich „cząstkowych instytucji” tworzonych przez ludzi; także tych instytucji, które odnoszą się do polityki zagranicznej.
Zasadzie „legitymizmu tronów”, która wzięła górę na kongresie wiedeńskim, sankcjonując m.in. rozbiory Polski, Czartoryski przeciwstawiał zasadę „legitymizmu narodów” (A. Nowak). „Praw narodu nigdy nie można zniszczyć, ponieważ żyje on bez względu na niepodległość polityczną, którą może utracić, ale do której prawa zachowuje dopóty, dopóki istnieje”, a „gwałt, który zniszczył niepodległość jakiegoś narodu, jest zawsze mniej dawny od prawowitości tegoż narodu”.
W duchu Pawła Włodkowica autor Eseju o dyplomacji podkreślał, że nieprzemijalność tej prawowitości (legitymizmu) jest wsparta na ładzie prawa naturalnego, który z kolei jest emanacją prawa Bożego. „Narody są naturalnymi cząstkami, prawowitymi członkami rodzaju ludzkiego” i dlatego pozbawienie jakiegoś narodu niepodległości jest równoznaczne z „popełnieniem morderstwa moralnego”. Jest „złośliwym wypaczeniem porządku moralnego naszego świata”. Uniwersalne, zawsze i wszędzie (także w polityce międzynarodowej) obowiązujące zasady sprawiedliwości i moralności mówią, że „żaden naród nie może bez naruszania praw boskich i naturalnych używać innego narodu jako narzędzia do spełnienia swych własnych celów, bez względu na byt narodowy drugiego i na cel, jaki powinien mieć”. Tak mocno afirmowany przez ks. Adama prymat ładu moralnego nad polityką sytuuje go w długiej tradycji polskiej myśli politycznej – od Pawła Włodkowica i mistrzów staropolskiej myśli politycznej zaczynając. Chociaż autor Eseju o dyplomacji pisał, że odnosi się do wojny Greków o niepodległość od tureckiej niewoli, to jednak nikt z czytelników nie mógł mieć wątpliwości, że jego uwagi o nieprzedawnionej „prawowitości narodów” odnoszą się również do innych dążących do wolności narodów, przede wszystkim do narodu najbliższego sercu autora Eseju.
Myśl polityczna ks. Adama od początku koncentrowała się wokół międzynarodowych uwarunkowań odzyskania przez Polskę niepodległości. Po 1830 roku jedyną nadzieję na zaistnienie dogodnej dla Polski koniunktury międzynarodowej widział on w konflikcie mocarstw zachodnich (Francji i Wielkiej Brytanii) z Rosją. Wcześniej swoje polityczne nadzieje wiązał ze współpracą z Rosją. Jednak nie opierał ich na jakiejś formie ideologii słowianofilskiej, ale na wyznaczeniu płaszczyzny wspólnych interesów Polski i Rosji. W traktacie O systemie politycznym, który winna stosować Rosja (1803) Czartoryski próbował przekonywać rosyjskie elity polityczne, na czele ze swoim przyjacielem na carskim tronie (Aleksandrem I), że zniszczenie Polski w wyniku rozbiorów nie było korzystne dla Rosji: „Na miejsce słabego sąsiada zyskała ona dwóch silnych. […] Rosja miała w Polsce barierę”. Po 1795 roku bariera ta zniknęła, a w interesie Petersburga było dążenie do jej odbudowania. To zaś mogło odbyć się tylko na skutek konfliktu Rosji z Prusami i Austrią, a możliwość takiego scenariusza, jak pisał Czartoryski w 1803 roku, jest całkiem realna: „aktualna nienawiść między Austrią a Prusami może się też zrodzić między jedną z nich a Rosją i staną się one z czasem na równi sobie wrogie”. Taki scenariusz oznaczał dla sprawy polskiej realną perspektywę odzyskania niepodległości, do której droga wiodła przez skupienie w ręku cara rosyjskiego całości ziem polskich. Mógł on również uspokoić rosyjskie elity władzy. Jak pisał ks. Adam: „jeżeli Rosja nie chce odbudować Polski, to powinna przynajmniej myśleć o wcieleniu jej w całości” (1803).
Dwa lata później Czartoryski namawiał cara Aleksandra I, aby w obliczu chwiejnej postawy Prus wobec zbliżającej się wojny Rosji i Austrii przeciw napoleońskiej Francji wykorzystał sytuację, by zbrojnie naruszyć neutralność Berlina i docelowo doprowadzić do odebrania Hohenzollernom ziem polskich (tzw. plan puławski z 1805 roku). Ostatecznie car nie zdecydował się na ten krok, a przy grobie Fryderyka II w kościele garnizonowym w Poczdamie zainscenizowano scenę „wiecznej przyjaźni” rosyjskiego imperatora i króla Prus (Fryderyka Wilhelma III). Nie spełniły się wyrażane w 1803 roku nadzieje Czartoryskiego, że realizując plan wcielenia wszystkich ziem polskich do państwa Romanowów, nastąpi „zadośćuczynienie, które Rosja winna jest ludowi pochodzącemu z jednego z nią pnia, a który ona pozbawiła niepodległości, podzieliła okrutnie i wydała pod obce jarzmo”.
Chociaż przez kolejne dekady swojej politycznej aktywności Czartoryski uznawał istotny wpływ sytuacji międzynarodowej na sprawę polską i pracował nad wpływem na zachodnie gabinety, by te dostrzegły, że niepodległość Polski jest w ich interesie, to jednak nie tracił z oczu najważniejszego czynnika warunkującego szansę realizacji polskich aspiracji wolnościowych: „prawdziwa nadzieja Polski – jak mówił 30 października 1836 roku w Paryżu – jest w nas samych”. Nadzieja, aby się ziścić, wymaga mądrości, a „główna mądrość narodu jest pracować nad sobą, poznać swe siły i zasoby, zaufać rzeczywistym, przygotować brakujące – doczekać sposobnej pory i umieć ją schwycić” (29 listopada 1838 roku).
O inspirowaniu przez Czartoryskiego programu pracy organicznej była już mowa. Instytucje niezależnego od zaborców polskiego życia kulturalnego, gospodarczego i społecznego były istotne. Jednak nie wystarczyłyby, gdyby naród polski utracił wiarę, która go przez wieki ukształtowała. To, że „niezmierna większość ludu polskiego […] trzyma się oburącz wiary ojców i w niej znajduje zbroję przeciw niecnocie i zepsuciu wynarodowienia” pozwala realnie myśleć o odzyskaniu niepodległości (29 listopada 1840 roku). Byleby tylko nie zapomnieć, że „katolicyzm nie powinien być z miłości Ojczyzny, ale patriotyzm z miłości do Boga”.