Krzywonos dla HM.org: Chciałabym, żebyśmy przez całe życie czuli to, co czuliśmy wtedy

opublikowano: 2010-08-31, 23:02
wolna licencja
W 30. rocznicę podpisania porozumień sierpniowych w Warszawie odbyła się premiera biografii ich sygnatariuszki, Henryki Krzywonos. W ostatnich dniach legendarna tramwajarka zasłynęła tym, że w czasie uroczystości rocznicowych zorganizowanych przez NSZZ „Solidarność” wezwała do niezawłaszczania rocznicy i historii całego ruchu przez jedną opcję polityczną.
reklama

Henryka Krzywonos-Strycharska (ur. 27 marca 1953 r.) zainicjowała w sierpniu 1980 r. strajk gdańskiej komunikacji miejskiej, a 16 sierpnia wraz z Anną Walentynowicz i Aliną Pieńkowską zatrzymały stoczniowców kończących strajk po porozumieniu z dyrekcją. Wtedy to protest w Stoczni Gdańskiej przerodził się w strajk solidarnościowy. Krzywonos została członkiem MKS i 31 sierpnia podpisała porozumienie z rządem. Angażowała się w tworzenie struktur NSZZ „Solidarność”, a w stanie wojennym w działalność podziemną. W czasie jednej z rewizji została pobita przez milicjantów, wskutek czego straciła ciążę. Po 1989 r. założyła rodzinny dom dziecka, a w 2009 r. została obwołana przez Kongres Kobiet „Polką Dwudziestolecia”.

31 sierpnia o godz. 12:00 w Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat w Warszawie odbyła się premiera książki Duża Solidarność. Mała solidarność autorstwa Agnieszki Wiśniewskiej, wydanej przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Oprócz autorki i bohaterki książki, gośćmi spotkania prowadzonego przez Michała Sutowskiego były także Jolanta Kwaśniewska oraz Dorota Gardias (przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych).

Dyskusję otworzyła wypowiedź Agnieszki Wiśniewskiej, która zwróciła uwagę, że historia „Solidarności” była historią mężczyzn i brakowało w niej kobiet. Wyraziła też nadzieję, że być może powstanie niedługo biografia trzeciej „kobiety Solidarności” – Aliny Pieńkowskiej. Jolanta Kwaśniewska wspominała moment, gdy poznała Henrykę Krzywonos – w 1996 r. zwróciła się do niej z ofertą pomocy przy organizowaniu rodzinnego domu dziecka. Jak podkreślały obydwie panie, od tamtej pory są przyjaciółkami. Słowo solidarność jest ważniejsze, gdy jest pisane małą literą – stwierdziła była pierwsza dama. Dorota Gardias wspominała zaś zaangażowanie Krzywonos w czasie protestów pielęgniarek w 2007 r. (to wtedy istniało tzw. „białe miasteczko”).

Szkoda, że nie powstała książka o kobietach „Solidarności” – nie tylko o mnie, Ani Walentynowicz i Alince – mówiła główna bohaterka spotkania – Były w Stoczni inne kobiety, że tak powiem, „kobiety z jajami”. Zapytana, czy umiałaby wybaczyć sprawcom tragicznego pobicia z 1982 r., odpowiedziała: Po tylu latach można wybaczyć, w imię „Solidarności”. W 1980 r. na Stoczni byli ludzie różnych zawodów – podsumowała swoje wystąpienie Krzywonos – Zwykle mówię, że to nie Wałęsa czy Krzywonos wygrali ten strajk, ale wszyscy Polacy.

Henryka Krzyowonos-Strycharska w ciągu dwóch dni zyskała na Facebooku dziesiątki tysięcy fanów

Jaka „Solidarność” w przyszłości?

Tomasz Leszkowicz: Wczoraj powiedziała Pani, że dziś dzieci Pani i Pani towarzyszy z 1980 roku widzą, co dzieje się z „Solidarnością”. Jak Pani sobie wyobraża – co za 20-30 lat będą wiedzieć i myśleć o „Solidarności” Pani wnuki?

reklama

Henryka Krzywonos-Strycharska: Dla moich dzieci i dla mnie solidarność nie jest słowem jednej rocznicy. Solidarność musi obowiązywać w całym naszym życiu. Ja swoje dzieci obdzielałam solidarnie, tak jak mówiłam przed chwilą – kiedy ma się dwanaścioro dzieci, które są pokrzywdzone przez los, nie da się inaczej. Musicie państwo pamiętać, że kiedy wzięliśmy jedno z nich do domu, to nie było ważne, czy ono miało siedem, osiem czy dwa lata. Moje dzieci mierzyły kromki, które ja im kroiłam (bo jeszcze wtedy krojonego chleba nie sprzedawano) i patrzyły, czy któreś dostanie więcej. To była solidarność. Wiedziałam o tym, że muszę je tak obdzielić, żeby nie miały do siebie pretensji. Solidarnie mówiłam na ucho każdemu z osobna: „Ja Cię kocham najbardziej na świecie”. I one były o tym przekonane. Moja córka, która wyszła za mąż i sama ma dziecko, w któreś święta Bożego Narodzenia przyszła do mnie i powiedziała: – mamo, Ty mnie okłamywałaś. – Ale dlaczego? – Bo mówiłaś mi, że kochasz mnie najbardziej na świecie. A ja mówiłam prawdę, że kocham je wszystkie najbardziej na świecie.

To była dla mnie ta solidarność. Solidarność która łączy, a nie rozpycha na wszystkie strony. Solidarność musi łączyć ludzi. Tak było w 1980 r., tak było w innych latach. Przecież pamiętamy, że byliśmy wszyscy razem. Pamiętam słowa kobiety, która mi powiedziała: proszę Pani, ja przeżyłam wojnę i kiedy była wojna, my wszyscy byliśmy dla siebie tacy dobrzy. I teraz czuję to po raz drugi. Chciałabym, żebyśmy przez całe życie czuli to, co czuliśmy wtedy.

Zobacz też:

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone