Krzysztof Potaczała – „Świerczewski. Śmierć i kult bożyszcza komunizmu” – recenzja i ocena
Krzysztof Potaczała – „Świerczewski. Śmierć i kult bożyszcza komunizmu” – recenzja i ocena
To w Hiszpanii tworzy się i dojrzewa mit generała „Waltera”, a dziennikarze robią z niego romantycznego wojownika, który nigdy, w żadnych warunkach nie cofa się przed ogniem nieprzyjaciela. Ale nie wszyscy postrzegają go jako człowieka czynu, walczącego o wolność dla hiszpańskich mas. Pseudonim „Walter” ma związek z jego ulubionym pistoletem Walther PP. Rozstrzeliwuje z niego jeńców, dezerterów i innych „wrogów ludu”. Według badaczy tamtego okresu Świerczewski ponosi dodatkowo współodpowiedzialność za śmierć siedemnastu tysięcy duchownych, zakonnic oraz dzieci z sierocińców.
Siedemdziesiąt lat później, na podstawie ustawy dekomunizacyjnej, zadecydowano o demontażu pomnika postawionego w miejscu ataku na „Waltera”. Rozbiórka monumentu stała się inspiracją do napisania reportażu poświęconego kultowi „bożyszcza komunizmu”. Krzysztof Potaczała, dziennikarz specjalizujący się w tematyce bieszczadzkiej, dekomponuje mit Świerczewskiego i odpowiada na pytanie, jeszcze nie tak dawno całkiem poważnie zadawane, czy przy drodze łączącej Lesko z Cisną Ukraińcy zlikwidowali „najlepszego generała na świecie”?
Peerelowska propaganda wykreowała wizerunek komunistycznego świętego i półboga. Twarz „człowieka, który się kulom nie kłaniał” zdobiła znaczki pocztowe, monety i banknot pięćdziesięciozłotowy. Ostatnim szlakiem „bohatera” pielgrzymowało tysiące Polaków, którzy w 1987 roku uznali generała za czwartego najwybitniejszego rodaka w XX wieku. Tymczasem na legendzie zaczęły pojawiać się skazy… I to właśnie te strony książki, które opisują upadek mitu i prawdziwą biografię Świerczewskiego są chyba najbardziej interesujące.
Przez kilkanaście lat, aż do śmierci, był oficerem sowieckiego wywiadu wojskowego. W Hiszpanii był odpowiedzialny za rozstrzelanie setek jeńców, dezerterów i innych wrogów jedynego słusznego ustroju. Wiosną 1945 roku, podczas operacji łużyckiej i bitwy pod Budziszynem, skłócony z towarzyszami broni i z reguły nietrzeźwy „Walter” popełnił szereg błędów. W dwutygodniowej kampanii poległo prawie pięć tysięcy osób, blisko trzydzieści procent wszystkich strat ludowego wojska w ciągu dwudziestu miesięcy istnienia tej formacji. Gen. Zygmunt Berling nazwał swojego podwładnego „bezużytecznym ludzkim wrakiem”, który każdy dzień rozpoczynał od szklanki wódki.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że bohater tekstu był lubianym dowódcą. Podkomendnych potrafił ująć m.in. warszawską polszczyzną (mimo wielu lat spędzonych za wschodnią granicą), odwagą w obliczu zagrożenia oraz „dosadnym, żołnierskim i trafiającym do przekonania sposobem ujmowania zagadnień” (Berling). Tak było przede wszystkim w Hiszpanii, później popularność generała była już znacznie mniejsza i nawet okoliczności śmierci nie usprawiedliwiały skali kultu, jaki wykreowano wokół jego postaci.
Komu miała służyć legenda Świerczewskiego? W jaki sposób wykorzystywały ją komunistyczne władze? Dlaczego po 1956 roku nie zrezygnowano z kultywowania mitu? Czy rodacy naprawdę kochali generała i płakali w miejscu upowskiej zasadzki? W jaki sposób peerelowska polityka historyczna przyczyniła się do rozwoju turystyki w Bieszczadach? Na te właśnie pytania odpowiada recenzowany reportaż. Potaczała przenosi Czytelnika do czasów Polski Ludowej, przedstawia mu kulisy i historię kultu „Waltera”. Czyni to przy tym w niezwykle przystępny sposób.
Świerczewski był komunistycznym „bohaterem w mundurze”. Zginął z rąk ukraińskich bojowników, łączył w sobie zarówno cechy narodowe, jak i rewolucyjne. Z oczywistych względów legenda nie przetrwała zmiany ustroju. Generał nie pozostał na wieki w sercach ludu. Pomnik nie okazał się trwalszy niż ze spiżu. Zresztą rozbiórka monumentu w Jabłonkach rodzi, zadane przez rozmówców autora, pytania związane z ustawą dekomunizacyjną. Czy należało burzyć „święte miejsce” PRL? Czy też rozsądniej byłoby zostawić je w spokoju? Dla potomnych, jako pamiątkę minionej epoki i jej bożyszcza. Książkę polecam uwadze i refleksji.