Krzysztof Arciszewski: od Parahyby do Lwowa

opublikowano: 2019-02-22, 16:29
wolna licencja
Krzysztof Arciszewski to jeden z najsłynniejszych nowożytnych awanturników polskich. Za popełnione brutalne morderstwo opuścił ojczyznę, przez kolejne lata służąc Holandii i walcząc w Europie i Brazylii. W ostatnich latach życia wrócił do Rzeczpospolitej, gdzie wykorzystał wojskowe doświadczenie.
reklama

W lipcu 1634 roku pułkownik Arciszewski na czele czterech okrętów dotarł do Brazylii rozpoczynając swój drugi pobyt w Ameryce. W następnym miesiącu dobrowolnie zrzekł się przyznanej mu w Holandii funkcji naczelnego wodza sił lądowych kolonii na rzecz pułkownika Sigismunda von Schkoppe’a, którego został zastępcą. Schkoppe według wielu polskich opracowań miał być zgermanizowanym Polakiem (niekiedy zapisywano go nawet jako „Zygmunt Szkop”), jednak w rzeczywistości pochodził on z osiadłej na Śląsku rodziny niemieckiej. Jeszcze jako kapitan razem z Arciszewskim brał udział w zdobyciu Ilha de Itamaracá. Współpraca obu dowódców zaowocowała wieloma skutecznymi operacjami wojskowymi, w tym opanowaniu pod koniec 1634 roku portugalskiej Parahyby (obecnie João Pessoa, stolica stanu Paraíba) i trzech fortów broniących miasta od strony wybrzeża, czego dokonano po trzytygodniowym oblężeniu w sile 4 tysięcy żołnierzy i 42 statków.

Kopia planu oblężenia Castello Real naszkicowanego własnoręcznie i przesłanego przez Krzysztofa Arciszewskiego w dniu 13 czerwca 1636 roku Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej (domena publiczna).

Pożegnanie z Brazylią

W czerwcu 1635 roku sukcesem zakończyło się kierowane przez Arciszewskiego trzymiesięczne oblężenie fortu Arraial (zwanym również Castello Real), mimo że Polak w pewnym momencie omal nie dostał się do portugalskiej niewoli, a innym razem został postrzelony w ramię. Wielkopolanin uczestniczył również w zdobyciu fortu Nazareth, którego oblężeniem dowodził Schkoppe. Oba miejsca zrównano z ziemią.

Warto wspomnieć, że po stronie Holendrów w Brazylii walczył przynajmniej jeszcze jeden Polak – urodzony w 1603 roku, najprawdopodobniej w Zycku Polskim nad Wisłą koło Płocka, Władysław Konstanty Wituski. Latem 1633 roku opuścił on ojczyznę udając się przez Kopenhagę do Holandii na studia z zakresu wojskowości (Amsterdam, Lejda, Haga), które odbywał przynajmniej do początku roku następnego. Późną jesienią 1633 roku przebywał ponadto w Anglii w celach turystycznych. Do Brazylii dotarł jako oficer na jednym z czterech statków przydzielonych Arciszewskiemu w czasie jego drugiej podróży do Ameryki. Wituski brał udział w zdobyciu Parahyby, a także w oblężeniu Arraial. W trakcie pobytu w Ameryce Polak został awansowany do stopnia kapitana i dowodził kompanią piechoty w sile 148 ludzi, którą zdał w styczniu 1636 roku. Zapewne jeszcze w tym samym roku lub następnym powrócił do Rzeczypospolitej, gdzie został dworzaninem króla Władysława IV, a w 1640 roku chorążym (dziesięć lat później podkomorzym) gostynińskim. Zmarł w 1655 roku.

Wróćmy jednak do głównego bohatera. Wspomniane powyżej militarne sukcesy nie doprowadziły do likwidacji wszystkich sił portugalsko-hiszpańskich w tamtym regionie, które wspierane były przez część miejscowych Indian i ludność mieszaną. Tak sytuację z końca 1635 roku opisywał Arciszewski w swoim sprawozdaniu z 13 czerwca 1636 roku adresowanym do Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej:

Portugalczyk, niedawno do zbytku uniżony, shardział teraz bez miary, a gdy się do niego mówiło, przybierał postawę groźną, jakby się chciał na ciebie zamierzyć. Zaczęto naszych żołnierzy mordować zdradziecko po domach, w lasach zaś i po drogach – otwarcie.
reklama

Oddziały nieprzyjacielskie, które przez gęste lasy i bagna przedostawały się do nas, podejmowano wszędzie gościnnie, zaopatrywano w żywność i ukrywano między krajowcami. Młodzież przeszła na stronę nieprzyjaciela. Codziennie przejmowano listy i murzynów, ułatwiających stosunki mieszkańców z nieprzyjacielem. Gdy niektórzy ochotnicy zaufawszy Portugalczykom bezpiecznie się między nimi rozłożyli, napadnięto na nich znienacka, zrabowano, w części uśmiercono, w części pochwycono w niewolę. W przesmykach przez ludzi naszych obsadzonych, kryły się w trzcinie cukrowej i w zaroślach oddziały nieprzyjaciół, którym Portugalczycy znosili wiadomości o ruchach naszych i podawali środki skutecznego osaczenia oddziałów (A. Kraushar, Dzieje Krzysztofa z Arciszewa Arciszewskiego…, t. 2, Oświęcim 2017, s. 19-20).

Portret Krzysztofa Arciszewskiego, staloryt Antoniego Oleszczyńskiego (1832 rok, domena publiczna).

Jeszcze w styczniu 1636 roku Arciszewskiemu udało się rozbić w Brazylii posiłki hiszpańskie liczące ponad 1000 żołnierzy, ponosząc przy tym niewielkie straty. Po tym wydarzeniu, za wszystkie jego dotychczasowe sukcesy, Holendrzy mieli postawić w Recife obelisk poświęcony Polakowi (według Słownika podróżników polskich Wacława i Tadeusza Słabczyńskich jest to informacja nieścisła, autorzy nie podali jednak żadnych szczegółów w tym temacie).

Również w 1636 roku holenderskie Stany Generalne wybrały na urząd generalnego gubernatora Nowej Holandii Mauritza Johana von Nassau-Siegen. Swą funkcję zaczął on sprawować od razu po dopłynięciu do Recife w styczniu 1637 roku (w chwili jego przybycia siły holenderskie w Brazylii wynosiły łącznie ponad 6 tys. ludzi). Niedługo potem książę Nassau-Siegen wraz ze swoimi wojskami zdobył Porto Calvo (obecnie w stanie Alagoas), które w ciągu poprzednich dwóch lat kilka razy przechodziło z rąk do rąk. W operacji tej uczestniczyli Schkoppe i Arciszewski.

Niestety Polak, mając odmienną od generalnego gubernatora wizję kierowania działaniami zbrojnymi, budowania fortyfikacji i rozwoju kolonii, dość szybko wszedł w spór z księciem Nassau-Siegen. Ponadto w 1637 roku Arciszewski otrzymał drugi list od króla Władysława IV Wazy, w którym władca wzywał go do ojczyzny. Pierwszy wysłany był cztery lata wcześniej, jednak Wielkopolanin nie mógł wówczas powrócić do kraju z uwagi na zobowiązania wobec Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej. Król polski starał się w ten sposób pozyskać do współpracy zdolnych Polaków przebywających za granicą, z którymi skonfliktowany był jego zmarły w 1632 roku ojciec Zygmunt III.

Medal pamiątkowy wybity w Holandii w roku 1637 roku na cześć Krzysztofa Arciszewskiego (domena publiczna).

Powyższe fakty sprawiły, że Arciszewski jeszcze w 1637 roku udał się do Holandii z zamiarem powrotu do Rzeczypospolitej (Schkoppe miał opuścić Brazylię w roku następnym). Holendrzy, aby przekonać Polaka do pozostania na ich służbie, przyjęli go u siebie z wielkimi honorami – ofiarowano mu złoty łańcuch do noszenia na szyi i wybito srebrny medal na jego cześć. Do ostatecznej zmiany planów pułkownika przekonały również wieści z ojczyzny, w tym pogarszająca się sytuacja arian.

reklama

Seria klęsk poniesionych przez księcia Nassau-Siegen po opuszczeniu Brazylii przez Arciszewskiego – w tym nieudany atak na Salvador, stolicę portugalskiej Brazylii (kwiecień–maj 1638 roku) – skłoniła władze holenderskie 18 sierpnia 1638 roku do mianowania Polaka generałem artylerii i admirałem floty w Brazylii i odesłania go z powrotem do Ameryki Południowej. Być może Wielkopolanin otrzymał również tajne zadanie nadzorowania gubernatora Nowej Holandii.

Polecamy e-book Mateusza Będkowskiego pt. „Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”:

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
138
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-17-4

W sprzedaży dostępna jest również druga część e-booka!

Mauritz Johan von Nassau-Siegen (domena publiczna).

W marcu 1639 roku Arciszewski przybył do Brazylii po raz trzeci, tym razem z ośmioma okrętami. Od razu odnowił swój konflikt z księciem Nassau-Siegen, który utrudniał mu podjęcie jego obowiązków, a także odbierał mu żołnierzy przydzielając ich do innych oddziałów i zadań. Ustanowiona przy gubernatorze rada polityczna chciała początkowo załagodzić spór między Polakiem a Holendrem, jednak książę nie był zainteresowany takim rozwiązaniem sytuacji. Ostatecznie 20 maja 1639 roku rada podjęła uchwałę o zwolnieniu Arciszewskiego ze służby, a także o jego aresztowaniu i odwołaniu do Holandii. Mimo ciężkiej choroby, przez którą właśnie przechodził, Wielkopolanin w ciągu kilku dni został wysłany statkiem do Europy. Tym razem awanturnik opuszczał Amerykę na zawsze.

Walka o sprawiedliwość

W lipcu 1639 roku Arciszewski dotarł do Amsterdamu. Polak od razu przystąpił do wyjaśniania sytuacji, która miała miejsce w Brazylii, w różnych urzędach Holenderskiej Kompanii Zachodnioindyjskiej znajdujących się w Amsterdamie i Hadze, te jednak zwlekały z rozpatrzeniem sprawy. W odpowiedzi na pismo krytyczne wobec generała, autorstwa księcia Nassau-Siegen, które dotarło do władz Kompanii w czerwcu, awanturnik sporządził własny dokument skierowany do wiadomości publicznej pt. „Apologia”, przedstawiając w nim swoje racje. Oto jego krótki fragment:

Pielęgnuje się konia, aż do jego zgonu. Miecz, który służył w zaszczytnej walce, przechowuje się ze czcią u potomków i okazuje z poszanowaniem wszystkim, pragnącym go oglądać. Ci, którzy pracowali w pocie czoła, ci, którzy odnieśli zwycięstwa ofiarą krwi własnej, ci są czczeni, pielęgnowani i promowani. Ze względu na tę zasadę, kompania i Wysokie Władze posunęliście mnie w randze dlatego, że byłem w rzędzie pierwszych, co zdobyli i wydali Brazylię w posiadanie kraju.

Niechaj Wysokie Władze rozważą, że ci ludzie, którzy za drugim moim powrotem do Brazylii siedzieli zamknięci w fortach, nie śmiejąc wynurzyć głowy ze strachu pozyskali przeze mnie 130 tys. mil wybrzeża, z gruntem tak szerokim, jak tylko chcieli sięgnąć w kierunku ku lasom, a wroga ani śladu! Jeśliby kompanija przesłała Wysokim Władzom wykazy porównawcze tego, co było przedtem, z tem, co jest obecnie, różnica byłaby taka, jak dzień do nocy!

reklama

Opuściłem służbę biednym, podczas gdy oni wzbogacając się moim kosztem, bez pieniędzy dobili się mienia wysyłanego do domu i w nagrodę za to postąpili ze mną tak niegodnie, jak nikt jeszcze względem nikogo nie postąpił!

Aby zreasumować wszystko zjawiam się przed Wami, Wysokie Władze, znędzniały, żaląc się na gwałt na osobie mojej przez brazylijskich radców spełniony przez ich podwładnych.

Domagam się zadość uczynienia honorowi i wynagrodzenia szkód, domagam się aktu sprawiedliwości, w imię zasady, że kto polegając na waszych umowach i podpisach, krew swoją poświęcił usługom kraju, nie powinien być krzywdzonym przez kompaniję i jej podwładnych; domagam się w imię sprawiedliwości wykreślenia z akt brazylijskich, hańbiącego mnie wyroku; domagam się świadectwa nieskazitelnej mej służby! (A. Kraushar, Dzieje Krzysztofa z Arciszewa Arciszewskiego…, t. 2, Oświęcim 2017, s. 99).

W listopadzie na prośbę Arciszewskiego Krzysztof II Radziwiłł, wówczas już hetman wielki litewski, i Stanisław Koniecpolski, hetman wielki koronny, wysłali listy do holenderskich Stanów Generalnych z prośbą o interwencję w sprawie generała artylerii. Niestety nie poprawiło to sytuacji wielkopolanina. W końcu, przebywając w Hadze, 29 marca 1640 roku Arciszewski skierował odezwę do Stanów Generalnych z prośbą o dymisję, którą te przyjęły w kwietniu (tym samym oficjalnie nie uznając zwolnienia ze służby Polaka dokonanego przez radę polityczną brazylijskiej kolonii). Wiadomo, że jeszcze przez kilka lat Arciszewski przebywał w Holandii, gdzie leczył się na nerwobóle i podagrę.

W latach 40. XVII wieku, po odzyskaniu przez Portugalię niepodległości, zaczęła ona stopniowo wypierać Holendrów z Brazylii. Sytuacji nie poprawiło ani zaprzestanie pełnienia urzędu przez księcia Nassau-Siegen w 1644 roku, ani powrót Schkoppe’a do Ameryki Południowej dwa lata później. W 1649 roku doszło do ostatniego wielkiego starcia portugalsko-holenderskiego w Brazylii (II bitwa pod Guararapes), podczas którego siły holenderskie zostały rozgromione przez Portugalczyków. W 1654 roku Holendrzy skapitulowali w swym ostatnim bastionie – Recife (w tym samym roku Schkoppe powrócił do Europy, a dwa lata później na Śląsk). Na mocy traktatu pokojowego z 1661 roku za odszkodowanie w wysokości 4 milionów reali rozłożone na szesnaście lat Holendrzy zrzekli się praw do Nowej Holandii, zatrzymali jednak kilka portugalskich posiadłości, które przejęli w innych częściach świata.

Obszary Brazylii kontrolowane przez Holendrów (aut. H. Hettema jr., 1920, domena publiczna).

W obronie ojczyzny

Krzysztof Arciszewski ostatecznie zdecydował się powrócić do Rzeczypospolitej po trzecim wezwaniu od Władysława IV, który obiecał mu urząd starszego nad armatą koronną (generała artylerii). Oficera zachęciła dodatkowo bardziej ugodowa polityka króla wobec innowierców, w tym arian. Wielkopolanin objął nową funkcję 28 kwietnia 1646 roku. Z racji swych obowiązków Arciszewski sporo czasu poświęcał na pilnowanie, by środki finansowe przeznaczane na artylerię były poprawnie rozdysponowywane, co przedtem nie zawsze miało miejsce. Oficer dokończył też budowę warszawskiego cekhauzu, dbał ponadto o stan uzbrojenia i naprawy pozostałych siedmiu zbrojowni w Koronie.

reklama

Po wybuchu powstania Bohdana Chmielnickiego i śmierci Władysława IV, wiosną 1648 roku Arciszewski rozważał podanie się do dymisji m.in. z powodu niedostatecznych środków finansowych (wpływy z nowej kwarty, podatku na utrzymanie artylerii, były wówczas mniejsze niż zakładano, starszy nam armatą wiele wydatków ponosił więc z własnej kieszeni). Pozostał jednak na służbie, ponieważ udało mu się przekonać senatorów do zwiększenia żołdu dla siebie, a także dla oficerów artylerii i zwykłych artylerzystów.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Wielkopolanin udał się do Lwowa, który zaopatrzył w amunicję, a następnie obejmując dowództwo nad artylerią wyruszył z wojskiem przeciw Kozakom. Niestety we wrześniu, na wieść o zbliżających się na pomoc powstańcom oddziałach tatarskich, armia Rzeczypospolitej uciekła spod Piławiec prawie bez walki. Starszy nad armatą stracił przez to 80 dział spiżowych. Połączone siły kozacko-tatarskie ruszyły w głąb kraju. Część wojsk koronnych, wśród których znajdowali się Arciszewski i Jeremi Wiśniowiecki, wycofała się do Lwowa. Wbrew oczekiwaniom książę nie objął dowodzenia nad obroną miasta, lecz powierzył je starszemu nad armatą, po czym wraz z pewną liczbą żołnierzy udał się przez Zamość do stolicy na trwający sejm elekcyjny. Arciszewski z kolei część obowiązków przekazał burmistrzowi, samemu skupiając się na dowodzeniu artylerią i zagrzewaniu obrońców do walki.

Bohdan Chmielnicki i Tuhaj-bej pod Lwowem, na obłoku św. Jan z Dukli (aut. Jan Matejko, 1885 rok, domena publiczna).

Siły kozacko-tatarskie dysponujące ogromną przewagą liczebną dotarły pod Lwów na początku października i przystąpiły do oblężenia miasta. Atakujący szybko zdobyli Wysoki Zamek, jednak walki trwały nadal. Ostatecznie agresorzy opuścili miasto w listopadzie po otrzymaniu okupu. Na początku grudnia Arciszewski powrócił do Warszawy, gdzie zastał nowo wybranego króla, Jana II Kazimierza Wazę.

W czerwcu 1649 roku starszy nad armatą wyruszył z wojskiem koronnym prowadzonym przez króla do Lublina. Arciszewski odpowiadał za przemarsz armii, w tym budowę przepraw przez rzeki, a także wznoszenie fortyfikacji polowych. W Lublinie do króla przyłączył się kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński, któremu powierzono dowództwo nad wojskiem. W tymże mieście do Jana Kazimierza doszły wieści o oblężeniu przez Kozaków i Tatarów Zbaraża, w którym znajdował się Jeremi Wiśniowiecki. Następnie siły Rzeczypospolitej, do których dołączały kolejne oddziały, dotarły do Zamościa. Starszy nad armatą był zdania, by zostać w tym mieście i przygotować jego obronę, jednak zgodnie z wolą Ossolińskiego podjęto decyzję, by ruszyć w stronę Zbaraża.

W sierpniu Arciszewski wziął udział w bitwie pod Zborowem, podczas której wojsku Rzeczypospolitej udało się odeprzeć atak nieprzyjaciela. Tym razem generał artylerii opowiadał się za kontynuowaniem walki, a Ossoliński za pertraktowaniem z Kozakami i Tatarami. Ostatecznie podpisano niekorzystną dla kraju ugodę zborowską, która zatrzymała na jakiś czas działania zbrojne (jak się miało później okazać, nie weszła ona w życie). Traktat zniechęcił starszego nad armatą do polityki króla, dlatego też na początku 1650 roku wielkopolanin podał się do dymisji, którą przyjęto.

reklama

Resztę życia schorowany Arciszewski spędził u krewnych pod Gdańskiem, gdzie zmarł w kwietniu 1656 roku. Jego ciało przewieziono do zboru braci czeskich w wielkopolskim Lesznie z zamiarem pochówku na należącym do wspólnoty cmentarzu. Jednak jeszcze w tym samym miesiącu większość miasta – w tym wspomniany zbór ze zwłokami generała artylerii – została spalona przez wojsko polskie w odwecie za poddanie się Szwedom bez walki podczas ich najazdu trwającego od 1655 roku (Leszno było wówczas w większości protestanckie).

Eliasz Arciszewski, starszy brat Krzysztofa, podczas potopu szwedzkiego był jednym z sygnatariuszy układu w Kiejdanach z 20 października 1655 roku oddającego Litwę i Wielkopolskę pod protekcję Szwecji.

Twórczość

Wiadomo, że Arciszewski pozostawił po sobie rękopiśmienny pamiętnik z okresu pobytu w Brazylii, który prawdopodobnie zaginął. Jego fragmenty, dotyczące zaobserwowanych przez Polaka wierzeń, rytuałów i zwyczajów walczących po stronie Holendrów Indian Tapuya (m.in. zjadanie zmarłych krewnych), zostały wykorzystane w pierwszym tomie dzieła Holendra Gerrita Janszoona Vosa pt. De Theologia Gentili et Physiologia Christiana (Amsterdam 1641). Niestety nie wiadomo, czy zostały tylko przepisane, czy również w jakimś stopniu przerobione. Przetłumaczone na język polski streszczenie tych fragmentów zostało opublikowane przez Antoniego Danysza w „Roczniku Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk” pod tytułem Pamiętnik Krzysztofa Arciszewskiego z pobytu w Brazylii (t. 21, Poznań 1895; następnie ukazało się jako oddzielna publikacja).

Mapa północno-wschodniego wybrzeża Brazylii, do której dane najprawdopodobniej dostarczył Krzysztof Arciszewski, jemu też została ona dedykowana, Amsterdam 1662 rok (Biblioteka Narodowa, sygn. ZZK 23 462, domena publiczna).

Generał artylerii był ponadto autorem rozprawy medycznej pt. Epistola de podagra curata (z łaciny „List o leczeniu podagry”; Amsterdam 1643), w której chwalił działanie pewnego leku na tę przypadłość. Napisał także liczne utwory poetyckie na temat własnego życia. Polak najprawdopodobniej dostarczył również dane do dedykowanej mu mapy północno-wschodniego wybrzeża Brazylii wydanej przez Joana Blaeu’a po raz pierwszy ok. 1640 roku w Amsterdamie.

Począwszy od XIX wieku powstało wiele dzieł beletrystycznych i opracowań poświęconych Krzysztofowi Arciszewskiemu. Do dzisiaj chyba najpełniejszą i najlepszą biografią tej postaci jest dwutomowa książka Aleksandra Kraushara pt. Dzieje Krzysztofa z Arciszewa Arciszewskiego admirała i wodza Holendrów w Brazylii, starszego nad armatą koronną za Władysława IV i Jana Kazimierza 1592 do 1655 (Petersburg 1892-1893, reedycja: Oświęcim 2017). Zawiera ona obszerne fragmenty korespondencji, wierszy i innych dokumentów związanych z omawianą postacią.

Życiorys i dokonania Krzysztofa Arciszewskiego świadczą o tym, że był on postacią nietuzinkową. Z jednej strony wykazał się jako utalentowany dowódca, który zdolnościami i intelektem przewyższał wielu polskich szlachciców swej epoki, jednak z drugiej strony charakteryzował się porywczością, a nawet okrucieństwem.

Bibliografia:

  • Czapliński Władysław, Arciszewski Eliasz (ur. ok. 1590) [w:] „Polski Słownik Biograficzny”, t. 1, Polska Akademia Umiejętności – Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1935, s. 150-151.
  • Czapliński Władysław, Władysław Konstanty Wituski żołnierz kolonialny w XVII wieku [w:] „Rocznik Gdański”, t. 11, nakładem Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki w Gdańsku, Gdańsk 1938, s. 163-176.
  • Danysz Antoni, Pamiętnik Krzysztofa Arciszewskiego z pobytu w Brazylii, „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego”, t. 21, Towarzystwo Przyjaciół Nauk Poznańskie, Poznań 1895, s. 421-432.
  • Hniłko Antoni, Arciszewski Krzysztof, [w:] „Polski Słownik Biograficzny”, t. 1, Polska Akademia Umiejętności – Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1935, s. 151-154.
  • Kraushar Aleksander, Dzieje Krzysztofa z Arciszewa Arciszewskiego, admirała i wodza Holendrów w Brazylii, starszego nad armatą koronną za Władysława IV i Jana Kazimierza 1592 do 1655, t. 1-2, Wydawnictwo Napoleon V, Oświęcim 2017.
  • Pertek Jerzy, Polacy na szlakach morskich świata, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, Gdańsk 1957.
  • Słabczyńscy Wacław i Tadeusz, Słownik podróżników polskich, Wiedza Powszechna, Warszawa 1992.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Polecamy e-book Marka Groszkowskiego „Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”

Marek Groszkowski
„Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
117
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-7-7
reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Będkowski
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2011 roku obronił pracę magisterską pt. „Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885”, opublikowaną następnie w „Zielonkowskich Zeszytach Historycznych” (nr 2/2015). Interesuje się losami polskich podróżników i odkrywców na przestrzeni dziejów, szczególnie w XIX wieku. Na ich temat publikował artykuły m.in. w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu „Tytus.edu.pl”. Część z tych tekstów znalazła się w pięciu ebookach autora z serii „Polacy na krańcach świata” wydanych w latach 2015–2019. Trzy pierwsze z nich ukazały się w formie papierowej w jednym zbiorze pt. „Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (Warszawa 2018). Jest także autorem książki pt. „Polscy poszukiwacze złota” (Poznań 2019). Obecnie pracuje w Muzeum Historii Polski przy tworzeniu wystawy stałej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone