Kolonizacja Kanady i rywalizacja Francji z Wielką Brytanią
Francja, najludniejsze i jedno z najpotężniejszych mocarstw kontynentu, nie przejawiała początkowo większego zainteresowania ekspansją pozaeuropejską. Przełom nastąpił za panowania Franciszka I, który w 1524 roku wysłał w kierunku Nowego Świata ekspedycję pod wodzą włoskiego podróżnika Giovanniego Verazzano. Wśród nawigatorów wyprawy był wówczas młody żeglarz Jacques Cartier. Verazzano przez wiele lat badał wybrzeża Ameryki Północnej, jednak to Cartier znacząco przyczynił się do rozwoju francuskiego osadnictwa.
Kolonizacja Kanady: Cartier, Champlain i początki Nowej Francji
Jacques Cartier trzykrotnie przewodził wyprawom odkrywczym do wybrzeży Ameryki Północnej, a w roku 1534 zbadał rzekę świętego Wawrzyńca. Nie udało mu się jednak założyć stałej osady. Tymczasem Francja pogrążyła się w ogniu wojen religijnych, co na ponad 50 lat odroczyło rozwój kolonii francuskich.
W 1603 roku do Ameryki Północnej udał się geograf i żołnierz z Bretanii Samuel de Champlain. Relacje z tej podróży dały asumpt do kolejnych przedsięwzięć eksploracyjnych. Dzięki bogatym sponsorom Champlain wyekwipował jeden statek i wiosną 1608 roku popłynął do Kanady. Tam założył pierwszy fort, który nazwał Quebec. I to właśnie Champlain uważany jest za ojca francuskiej kolonizacji Ameryki Północnej. Był to początek prowincji Kanady nazywanej Nową Francją.
Francuscy kupcy przybywający do nowej prowincji zainteresowani byli szczególnie opłacalnym handlem futrami. Kupowane po niskich cenach skóry bobrów sprzedawane były z dużym zyskiem we Francji. Dzięki temu faktorie handlowe rozwijały się bardzo prężnie. Zupełnie inaczej wyglądała kwestia osadnictwa, które uważane było przez handlarzy za zagrożenie dla ich zysków i monopolu.
Trudy kolonizacji
Jak słusznie wskazuje Ludwik Bazylow: „Dopiero w XVII wieku Francuzi nabiorą kolonizatorskiego impetu”. Nowa Francja wkroczyła w pierwszą fazę rozwoju za czasów rządów kardynała Richelieu. To ten wybitny polityk skierował potomków Galów ku ekspansji morskiej. Poważnym krokiem naprzód na drodze do kolonizacji Kanady było powołanie do życia w 1627 roku kompanii handlowej tak zwanych Stu Wspólników. Do jej utworzenia walnie przyczynił się właśnie kardynał Richelieu. W tym samym roku zakazano innowiercom osiedlania się w Kanadzie, a niekwestionowaną pozycję w Nowej Francji zajął kościół katolicki. Wprowadzono również zapożyczony z Francji porządek feudalny, który miał jednak inną formę niż w Europie. Badaczka dziejów Kanady Marta Kijowska-Trembecka pisze: „Nowofrancuski system senioralny był z pewnością niepowtarzalnym modelem stosunków ekonomiczno-społecznych”. Relacje między seniorem a dzierżawcą były klarownie określone w umowie, a na jej straży stało państwo. Sami dzierżawcy posiadali pełnię praw i byli ważnym elementem społeczności. Alvin Finkel ocenia system senioralny w Kanadzie jako dużo łagodniejszy niż we Francji: „Dziesięciny były niższe. We Francji poddani mogli ponieść śmierć za polowanie i rybołówstwo na ziemi seniora. W Nowej Francji takie ograniczenia nie istniały”.
Trudne warunki osadnicze panujące na północy Ameryki stanowiły poważny problem prowincji. Surowy klimat oraz częste ataki Indian skutecznie zniechęcały do francuskiej kolonii. Tak pisał o Kanadzie Voltaire: „Najobrzydliwszy z krajów północy, zasypany śniegiem i skuty lodem przez osiem miesięcy w roku, zamieszkały przez barbarzyńców, niedźwiedzie i bobry. Tysiąc pięćset mil, z tego trzy czwarte to lodowe pustynie”.
W 1627 roku kolonię zamieszkiwało tylko pięćdziesięciu stałych osadników. Właściciele kompanii handlowej zobowiązali się, że w ciągu piętnastu lat zaludnią Kanadę do poziomu czterech tysięcy mieszkańców. Okazało się to jednak zadaniem niewykonalnym, gdyż brakowało chętnych do przeniesienia się za Ocean. Kolejnym tego powodem byli angielscy korsarze, którzy skutecznie uprzykrzali życie i niweczyli starania kompanii handlowej. I tak w 1641 roku Kanadę zamieszkiwało tylko trzystu osadników skupionych głównie wokół fortów Quebec i Trois-Rivières. Historyk Roger Riendeau tak wytłumaczył ten stan rzeczy: „Przez pierwsze półwiecze swojego istnienia Nowa Francja była jak osierocone dziecko desperacko poszukujące rodzicielskiej opieki. Jednak Francja mogła poświęcić uwagę swoim zamorskim posiadłościom tylko w niewielkim stopniu”.
Kolonizacja Kanady: sadnictwo z wolna nabiera impetu
Nowa Francja weszła w drugą fazę rozwoju dzięki staraniom Jeana-Baptiste’a Colberta. W 1663 roku kolonia stała się własnością królewską, a na jej czele stanął gubernator oraz intendent. Ta swoista dwuwładza miała służyć równoważeniu kompetencji obydwu urzędników. Władca Francji jasno określał ich zadania: „Jego Wysokość życzy sobie, aby intendent wiedział, że jego misja ma dwa cele; jeden to zagwarantowanie francuskim mieszkańcom spokoju wewnętrznego i możliwości cieszenia się posiadanymi dobrami; drugi to ochrona zewnętrzna wspomnianych wyżej mieszkańców i działanie, wszelkimi możliwymi sposobami, na rzecz wzrostu ich liczby”. Jean Talon, intendent Kanady w latach 1663–1672, zasłynął jako znakomity organizator. Natomiast gubernator Nowej Francji, hrabia Ludwik de Buade Frontenac, jako wpływowy polityk bronił interesów kolonii po obu stronach Atlantyku.
By przyspieszyć postępy kolonizacyjne, wprowadzono liczne udogodnienia dla osadników, między innymi zwolniono ich z podatków. Zachęceni przywilejami Francuzi zaczęli liczniej przybywać do Nowej Francji. W ciągu kilkunastu lat liczba mieszkańców wzrosła do ponad dziesięciu tysięcy. Pomimo to nadal brakowało wykwalifikowanej siły roboczej – w całej Kanadzie próżno było szukać chirurga. Dochód francuskiej prowincji opierał się głównie na handlu futrami, a produkcja rolna prowadzona była wyłącznie na potrzeby mieszkańców: „Na próżno wysyłano z Francji ziarno i instruowano farmerów. Zasiewy były prowadzone niedbale i bez przekonania”. Kolejną poważna przeszkodą na drodze do rozwoju rolnictwa była duża liczba świąt kościelnych, przez co liczba dni pracujących zmniejszyła się do mniej niż dziewięćdziesięciu w sezonie.
Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:
Poważnym problemem prowincji okazała się niewielka liczba kobiet. W Montrealu na sześciu mężczyzn przypadała tylko jedna przedstawicielka płci przeciwnej. By temu zaradzić, Ludwik XIV wysłał do Nowej Francji tak zwane filles du roi – córy królewskie. Dodatkowo kościół katolicki prowadził zakrojoną na szeroką skalę akcję propagującą małżeństwa i wielodzietność. Aborcje były surowo karane, a rodzina jako instytucja kolonialna znajdowała się pod opieką władcy Francji. Ludność Kanady stanowiła wówczas zlepek różnych grup społecznych: od chłopów, poprzez jezuickich misjonarzy, aż po traperów polujących na zwierzynę futerkową.
W drugiej połowie XVII wieku podróżnicy francuscy znad Wielkich Jezior skierowali się w dół Missisipi, dając początek nowej prowincji nazwanej na cześć władców z dynastii Burbonów Luizjaną. Spływ w dół rzeki odbył Rene-Robert Cavalier de la Salle, który tak opisał podróż doliną: „Tak pełna łąk, strumyków i rozległych rzek; tak bogata w ryby i zwierzynę łowną, że każdy znajdzie tu odpowiednie warunki do osadnictwa. Tutejsza ziemia wyprodukuje wszystko, co rośnie we Francji”. Ten zachęcający opis nie znalazł jednak zainteresowania wśród francuskich osadników. Dlatego oficjalnie ustanowienie kolonii nastąpiło w 1701 roku. Opanowanie głównych dróg wodnych kontynentu Ameryki Północnej przez Francję było ważnym osiągnięciem, nie szło to jednak w parze ze wzmożonym napływem kolonistów.
Pierwsze konflikty francusko-angielskie w koloniach
W sąsiedztwie posiadłości francuskich na kontynencie Ameryki Północnej rozwijał się bardzo poważny rywal: „kolonie angielskie rozciągające się na znacznym obszarze wybrzeża atlantyckiego, były coraz ludniejsze i potężniejsze”. Lata 1660–1688 upłynęły pod znakiem względnego pokoju, jednak wraz z upadkiem dynastii Stuartów, wojna stała się nieunikniona. Panujący w Anglii Wilhelm Orański uważany był we Francji za uzurpatora i heretyka. Rozpoczęła się wówczas wieloletnia rywalizacja dwóch potęg, której teatrem stały się również posiadłości kolonialne. Jak pisze Scott W. See: „Różne czynniki wpływały na zmagania o kontynent amerykański, między innymi walka imperiów, spory handlowe, rywalizacja o panowanie nad strategicznymi portami, kontrola szlaków rzecznych i historyczny konflikt dwóch odmiennych systemów politycznych i religijnych”.
Rywalizacja Nowej Francji z koloniami angielskimi wynikała z wielu przyczyn, aczkolwiek badacz historii Kanady Roger Riendeau wskazuje, że konflikty wywoływały głównie spory na obszarach granicznych. Obydwa państwa wykorzystywały plemiona indiańskie do prowadzenia łupieżczych ataków i rajdów na swoje terytoria. W końcu, pod koniec XVII wieku, ekspansja francuska doprowadziła do militarnej konfrontacji z imperium brytyjskim. W 1689 roku rozpoczęła się tak zwana wojna króla Wilhelma. Nastąpiła wzajemna wymiana ciosów, w ramach której w lutym 1690 roku Francuzi zniszczyli wraz z Indianami Nowy Jork, a w odpowiedzi Anglicy zaatakowali Quebec. Walki trwały do 1697 roku i zakończone zostały traktatem z Ryswick, który nie przyniósł żadnych zmian terytorialnych.
Pokój nie trwał długo i cztery lata później oba państwa znów znalazły się w stanie wojny. Konflikt nazwano, od imienia angielskiej monarchini, wojną królowej Anny. Przyniosła ona zdecydowany sukces Brytyjczykom, którzy w wyniku pokoju w Utrechcie z 1713 roku zyskali Nową Funlandię, Zatokę Hudsona i Akadię. Wielka Brytania wykonała bardzo poważny krok w kierunku objęcia hegemonii na obszarze całego kontynentu: „Oś konfliktu przebiegała teraz między dwoma różnymi i nie dającymi się pogodzić siłami. Francuzi dążyli do zachowania lasu dla rdzennej ludności w celu kontynuowania handlu futrami, zaś Anglicy zamierzali oddać te tereny pod topór osadników i farmerów”.
Źródła brytyjskiej przewagi
Ameryka Północna stała się teatrem działań dwóch europejskich mocarstw. Nie była to jednak równorzędna rywalizacja. Choć francuskie terytorium kolonialne wyglądało na mapie imponująco, to w rzeczywistości było ono bardzo słabo zaludnione, a to właśnie potencjał demograficzny miał istotny wpływ na losy wojny. Po pokoju w Utrechcie stosunek liczby ludności obu kolonii wynosił 33:2 na korzyść Wielkiej Brytanii, a już w połowie stulecia różnica wynosiła 159:6. Historycy tłumaczą to wyspiarskim charakterem państwa brytyjskiego, co sprzyjało ekspansji zamorskiej. Francja natomiast, jako mocarstwo kontynentalne, nie mogła sobie pozwolić na uszczuplenie europejskiego potencjału. Ówczesny francuski minister marynarki Comte de Marepas tak komentował sytuację:
Geniusz Anglików polegał na rozwijaniu rolnictwa i postępującego krok po kroku systematycznego osadnictwa. Mieszkańcy Nowej Francji myślą inaczej. Zawsze lubią iść naprzód, nie obciążając się osadnictwem, gdyż zyskują więcej i docierają dalej bez niego. Ta różnica w mentalności jest przyczyną, dla której kolonie angielskie są ludniejsze i lepiej zagospodarowane niż nasze.
Inną przyczyną słabości Francuzów w Ameryce był brak porządnej bazy zaopatrzeniowej. Jak piszą William Eastbrook i Hugh Aitken w swojej Canadian economic history: „Czego potrzebowali Francuzi […] to handlowe i rolnicze centrum, które w imperium francuskim pełniłoby tę samą funkcję, jaką Nowa Anglia pełniła w brytyjskim”.
Pomimo tych rażących różnic mieszkańcy Nowej Francji nie byli w walce bezbronni:
Francuzi wykorzystali wiele strategii, by zachować swoje posiadłości w Nowym Świecie. Bardzo efektywnie korzystali z sieci sojuszy zawartych z plemionami indiańskimi. Przewyższali też Brytyjczyków pod względem znajomości wnętrza kontynentu. Zaprawiona w walkach podjazdowych milicja francuska mogła skutecznie nękać kolonie angielskie, wykorzystując szlaki wodne. Trzeba też pamiętać, że kolonie angielskie nie współpracowały ze sobą, a główny ciężar walk ponosiły stany Nowy Jork i Massachusetts.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
Mimo to bez pomocy ze strony Paryża Nowa Francja miała niewielkie szanse przeciwstawić się rozwijającym się koloniom angielskim: „Spokój i dobrobyt Nowej Francji nie mogły oprzeć się rywalizacji o dominację”.
W 1716 roku gubernator Nowej Francji zwrócił się z prośbą o pomoc do króla:
W przypadku następnej wojny nasza kolonia będzie wystawiona na wielkie niebezpieczeństwo. Świadczyć może o tym fakt, że obecnie mamy 4484 mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Tymczasem kolonie, które otaczają Kanadę, mogą powołać pod broń 60 tysięcy ludzi. Nie można wątpić nawet przez moment, że przy najbliższej okazji Anglicy podejmą próbę zajęcia Kanady i w konsekwencji całego kontynentu […]. Istnieją poważne argumenty przemawiające za wykorzystaniem czasu pokoju do wzmocnienia Kanady poprzez wysłanie do niej ludzi, by zapełnili szeregi kompanii piechoty i wsparli naszych osadników.
Cztery lata później Francuzi wybudowali na wyspie Cape Breton potężną twierdzę Louisburg, która miała zapewnić im bezpieczeństwo. Była to największy bastion kontynentu Północnej Ameryki, o który miały rozbić się kolejne fale brytyjskich żołnierzy.
Francuzi się bronią
Do kolejnej wojny między Nową Francja i trzynastoma koloniami doszło w latach czterdziestych XVIII wieku. Trwająca od 1744 do 1748 roku tak zwana Wojna Króla Jerzego zakończyła się powrotem do status quo ante bellum. I chociaż angielskim kolonistom udało się zdobyć Louisburg to na mocy pokoju został on zwrócony Francji. Z drugiej strony Francuzom nie udało się odzyskać utraconej na początku stulecia Akadii.
Wiadomo było, że zawarty pokój nie mógł trwać długo, dlatego już od 1749 roku francuskie kolonie zaczęły szykować się do nadchodzącej wojny. Jak pisał gubernator Nowej Francji do francuskiego ministra marynarki:
Indianie, którzy nic nie robią, kosztują nas więcej niż ci na naszych usługach. Rajdy Indian, do których się ograniczamy, irytują Anglików, ale nie czynią im większej szkody. Być może nasza jedyna szansa leży w ataku. Jeśli sami zostaniemy zaatakowani, nasi wierni Indianie albo nas porzucą, albo staną po stronie wroga. Dajcie nam środki, by przenieść wojnę na terytorium wroga. To jedyny sposób, by zachować Kanadę.
W 1749 roku Francuzi uznali formalnie dolinę Ohio za integralną część ich posiadłości i rozpoczęli budowę sieci fortów od Jeziora Erie do zbiegu rzek Allegheny i Monongahela, gdzie w 1754 roku powstał fort Duquesne. By zatrzymać francuską ekspansję, gubernator Wirginii wysłał w ten rejon oddział trzystu ludzi pod dowództwem majora Jerzego Waszyngtona. Wyprawa zakończyła się porażką, ale było to tylko preludium zbliżającego się konfliktu. Obie strony szykowały się do starcia, wojna wisiała w powietrzu. W 1755 roku na fort Duquesne ruszyła wyprawa kolonistów licząca około dwóch tysięcy żołnierzy i milicjantów pod dowództwem generała Braddocka. Wpadli oni jednak w zasadzkę zastawioną przez Francuzów i Indian. Uczestniczący w tej wyprawie Waszyngton wydał rozkaz do odwrotu, ratując resztki oddziału.
Początek walk w tak zwanej Wojnie z Indianami i Francuzami (nazwa jest myląca, gdyż obie strony korzystały z pomocy Indian) nie był dla Anglików pomyślny. Jedynym sukcesem było zdobycie fortu Beausejour. Wśród obrońców znaleźli się mieszkańcy Akadii, którzy za nielojalność wobec brytyjskiej Korony zostali surowo ukarani. Akadyjczycy zostali siłą wyrzuceni z domów, ich dobytek zrabowano, a ich samych wysłano do Francji. Ta masowa deportacja prowadzona była chaotycznie, co prowadziło często do separacji rodzin, nierzadko dochodziło do aktów przemocy. R. Riendeau podaje, że nawet jedna trzecia deportowanych mogła umrzeć w trakcie podróży z powodu ciężkich warunków. Z dwunastu tysięcy Akadyjczyków siedem tysięcy wysłano do Francji, a około dwóch tysięcy przesiedlono do Luizjany.
Utrata Kanady
Wraz z wybuchem wojny siedmioletniej walki w Ameryce przybrały na sile. Do Nowej Francji wysłano posiłki pod rozkazami markiza de Montcalm. Choć miał on podlegać gubernatorowi prowincji, szybko przejął na siebie ciężar prowadzenia działań wojennych. Choroby przywiezione przez francuskich żołnierzy i panujący w Nowej Francji niedobór pożywienia poważnie utrudniały prowadzenie działań przeciwko Brytyjczykom. Jedynym sukcesem, jaki udało się osiągnąć Montcalmowi w Nowej Francji było powstrzymanie inwazji brytyjskiej pod Ticonderogą. Później jednak przyszło pasmo samych porażek, między innymi opuszczenie przez francuską załogę i spalenie fortu Duquesne oraz upadek twierdzy Louisburg. Posiłki wysłane z Francji zostały rozbite przez flotę brytyjską, a jedyną francuską siłą militarną w Ameryce pozostały garnizony najważniejszych miast (Quebec, Montreal).
Polecamy e-book Mateusza Będkowskiego pt. „Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”:
W sprzedaży dostępna jest również druga część e-booka!
Latem 1759 roku angielski generał James Wolfe wyruszył na wyprawę mającą na celu przejęcie jednego z bastionów nad rzeką Św. Wawrzyńca – Quebecu. Punktem kulminacyjnym kampanii była bitwa stoczona w nocy z 12 na 13 września na przedpolu miasta, czyli na tak zwanej Równinie Abrahama. Wbrew radom doradców, Montcalm wyszedł Brytyjczykom na spotkanie i przyjął otwartą bitwę. Starcie zostało szybko rozstrzygnięte: po około 15 minutach zaciekłej walki los francuskiej części Ameryki został przypieczętowany. Wolfe zginął na polu bitwy, Montcalm umarł w wyniku odniesionych ran, a Quebec poddał się po kilku dniach. Kiedy rok później upadł Montreal, Nowa Francja stała się oficjalnie angielską prowincją. I jak słusznie pisze Grabowski:„Upadek Nowej Francji stworzył nową sytuację w Ameryce Północnej. W miejsce dwóch współzawodniczących imperiów powstało jedno – brytyjskie”. Historycy wskazują na dwie najważniejsze przyczyny brytyjskiego zwycięstwa: angielską przewagę na morzu i determinację premiera Williama Pitta, by zapewnić dominację Wielkiej Brytanii na kontynencie amerykańskim.
Francuskie rządy kolonialne w Ameryce dobiegły końca i wydawać się mogło, że Wielkiej Brytanii już nic nie zagraża. William Burke dostrzegł jednak w tym zwycięstwie poważne niebezpieczeństwo:
Jeśli mieszkańcy naszych kolonii nie będą trzymani w szachu przez Kanadę, rozprzestrzenią się na ogromne obszary. Jakie mogą być tego konsekwencje, skoro mają odważnych, licznych i niezależnych ludzi komunikujących się z Anglią sporadycznie lub wcale – pozostawiam wam to do przemyślenia. Sąsiad, który trzyma nas w poczuciu strachu, nie jest zawsze najgorszym sąsiadem. Równowaga sił powinna być w Ameryce zachowana.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Redakcja: Roman Sidorski
Korekta: Justyna Piątek