Kilka uwag o rozumieniu Miasta Słońca

opublikowano: 2010-04-23, 20:11
wolna licencja
„Mińsk – Miasto Słońca” białoruskiego artysty Artura Klinaua – „niepozorna książeczka”, jak ją określił recenzent „Histmaga” jest tylko przyczynkiem, bramą do Nieistniejącego Miasta w Nieistniejącej Krainie, którą zamieszkuje Nieistniejący Naród. Trudno zrozumieć całość zamysłu autora bez zapoznania się z innymi fragmentami wielkiej układanki rodem z półmitycznej już Krainy Szczęścia. Ten tekst ma za zadanie wytłumaczyć, czym jest Miasto Słońca i jak tam trafić. Nie przedstawia dogłębnej analizy utworu, ale zarysowuje podejście autora do problematyki i może służyć za wstęp do książki.
reklama

Miasto Słońca możemy postrzegać w dwojaki sposób. Z jednej strony to realnie istniejący kompleks budynków, całościowy projekt urbanistyczny socjalistycznego Mińska, powstały jednak w róźnych okolicznościach i nie według jednolitego planu. Rozciąga się on na około 8 kilometrów: od placu Niepodległości (niegdysiejszego placu Lenina) na zachodzie do Parku Czeluskinców na wschodzie. Jego szerokość waha się w od ok. 700 metrów do prawie 2 kilometrów. Klinau wyznacza granice Miasta Słońca wzdłuż ulic Ulianowskiej, Pierwszomajskiej, Bahdanowicza, Kujbyszowa i Kołasa. Dodaje też, że istnieją pewne „szare”, przejściowe strefy, gdzie można spotkać odosobnione budynki Miasta. Miasto Słońca zajmuje całe centrum – powojenny Mińsk, niemal doszczętnie zrównany z ziemią, szczególnie dobrze pasował dla realizacji marzenia o idealnym mieście socjalizmu.

Z drugiej strony, jest to projekt artystyczny, konstrukcja myślowa artysty-konceptualisty, próba stworzenia współczesnego mitu. Projekt składa się z książki „Mińsk – Miasto Słońca” (to jedyna jego część dostępna po polsku), albumu i wystawy fotografii „Miasto Słońca”, która gościła niegdyś w galerii „Zoya” w Warszawie, a także osobnych artykułów w czasopiśmie „pARTisan”, którego redaktorem jest sam Klinau. W ostatnim numerze „pARTisana” doszedł do tego jeszcze inwestycyjny projekt turystyczny „Miasto Słońca”.

By podążać dalej, niezbędne wydaje się rozważenie kilka pojęć kluczowych dla autora „Miasta Słońca”: mit, Kraina i europejskość. Pomoże to nam w jasny i przejrzysty sposób opisać tę koncepcję.

reklama

Białoruska historia „odrodzeniowa”

Pojęcie mitu jest szczególnie ważne w kontekście formu literackiej książki „Mińsk – Miasto Słońca”. To nie tylko próba stworzenia nowej legendy, ale też umiejętne wykorzystanie już zastanych. Autor niejednokrotnie odwołuje się do zmitologizowanej formy narracji historycznej. Jest to tzw. historia „odrodzeniowa”, romantyczna wizja historii Wielkiego Księstwa Litewskiego z białorusocentrycznego punktu widzenia, rozpowszechniona u schyłku ZSRR i w latach 90-tych wśród postępowej inteligencji. Takim odwołaniem jest nawet sama nazwa książki w wersji oryginalnej – „Mała książeczka podróżnicza po Mieście Słońca” – połączenie tytułów dzieł dwóch wybitnych humanistów: właściwego „Miasta Słońca” Włocha Tomasza Kampanelli i „Małej książeczki podróżniczej” pierwszego białoruskiego drukarza Franciszka Skaryny.

Sztandarowymi dziełami nurtu odrodzeniowego są publikacje takie jak „Państwo Białoruskie – Wielkie Księstwo Litewskie” Mikoły Jermałowicza, „100 pytań i odpowiedzi z historii Białorusi” Iwana Sawierczanki i Zmiciera Sańko czy też różnorodna publicystyka – czytane niegdyś z wypiekami na twarzy, a dziś będące często przedmiotem krytyki, żartów i tęsknoty do „dobrych lat 90-tych”. Postulaty „odrodzeniowców” wyglądają dziś naiwnie, ale udało im się kiedyś przekonać do białoruskości rzesze ludzi (w tym w pewnym stopniu i autora tego tekstu). Za Iharem Marzalukiem wymienię tylko główny z mitów tego okresu: mit litewski (pełne utożsamienie starodawnej Litwy i Litwinów z dzisiejszą Białorusią, jednocześnie marginalizacja składnika litewskiego w dzisiejszym rozumieniu). Mit połocko-krywicki, mit „najczystszej słowiańszczyzny” i mit zeslawizowanych Bałtów, o których również pisze mohylewski historyk, nie interesują nas w kontekście Miasta Śłońca. Status mitów w stosunku do niektórych z nich wydaje się też co najmniej niepewny.

reklama
Fotografia Artura Klinaua zaprezentowana na wystawie Miasto Słońca w Galerii Zoya w Warszawie w 2008 roku.

Po powstaniu środowiska Arche, a szczególnie po publikacjach „Historii białoruskiego nacjonalizmu” Valerego Bułhakaua, „Od Białych Rusinów do Białorusinów” Olega Łatyszonka czy też „Mitów odrodzeniowej historiografii Białorusi” Ihara Marzaluka, mało kto poważnie broni tez „odrodzeniowych”, ale ich wkład w kształtowanie własnej, narodowej szkoły historycznej i postrzeganie narodu białoruskiego jako podmiotu historycznego jest bezcenny. Historyk Andrej Katlarczuk uważa, że nacjonalistyczno-amatorski dyskurs WKL jako białoruskiego państwa to w dniu dzisiejszym droga donikąd. Z dużą dozą ironii rozpatruje historiografię odrodzeniową także niemiecki badacz Rainer Lindner. Przyznaje on jednak, że był to niezbędny krok dla przejścia od prowincjonalnej szkoły radzieckiej do narodowej.

Kraina i Miasto

„Kraina”, z rozszyfrowaniem której niedoświadczeni czytelnicy mogą mieć problem, a o której w podniosły sposób pisze Klinau w historycznych fragmentach, to właśnie Państwo Białoruskie – Wielkie Księstwo Litewskie – największy mit końca lat 80-tych i początku 90-tych. Dzieje Krainy to, według Klinaua, dzieje odpierania ataków wschodniego sąsiada, dzieje wojen i spustoszenia. Jak wielu, w tym Hienadź Sahanowicz, Klinau podkreśla znaczenie wojny z Moskwą 1654-1667, jako najbardziej krwawej i wyniszczającej w historii Białorusi, a niesłusznie zapomnianej jeszcze niedawno z powodów politycznych.

reklama

Klinau nie tworzy jednak mitu Krainy, ale Miasta. Podkreśla to historyk sztuki Siarhiej Chareuski, który uważa, że Klinau to pierwszy autor, który postrzega Mińsk po-białorusku. Przywołuje dwa XIX-wieczne teksty, wybitne eseje: „Минск” Pawła Szpilewskiego – po rosyjsku i „Mińsk” Władysława Syrokomli – po polsku. Klinau jest więc ich współczesnym białoruskim kontynuatorem, który pisze o “Менску”.

Dwie wybitne postacie historii europejskiej patronujące książce, jak również stałe ukazywanie niebezpieczeństwa ze strony wschodniej, odzwierciedla przekonania geopolityczne i cywilizacyjne autora. Wróg jest dla niego jednoznacznie na wchodzie. Jak sam przyznał w dyskusji dotyczącej walki o starówkę grodzieńską „walka trwa o Europę, o europejskie dziedzictwo”, które w Grodnie wciąż istnieje w formie materialnej. Szczególny kontrast widoczny jest, gdy politolog Vital Silicki stwierdza, że walka o architekturę Grodna prowadzona jest w interesie zachowania tożsamości narodowej, Klinau wciąż trwa przy myśli, że chodzi o europejskość, a nie białoruskość.

Białoruskość czy europejskość?

W europejskim kontekście znajduje się też samo Miasto – o ile jest materialnym uosobieniem socjalistycznej utopii. Komunizm dla Klinaua jest bowiem w prosty sposób kontynuacją europejskiego projektu oświeceniowego. To zresztą nie jedyna próba spojrzenia w ten sposób na Mińsk. Z naukowego, a nie literackiego punktu widzenia stolica Białorusi jest rozpatrywana w książce Thomasa Bohna „Mińsk – miasto-przykład socjalizmu. Planowanie przestrzenne i urbanizacja w Związku Radzieckim po 1945 roku”.

reklama
Artur Klinau (ur. 1965) – W 1987 roku ukończył studia architektoniczne na Białoruskiej Akademii Technicznej. Od 1998 roku szef Białoruskiego Stowarzyszenia Sztuki Współczesnej, od 2001 wydawca i redaktor artystycznego magazynu „pARTisan”. Znany artysta-konceptualista, fotograf. Autor książki „Mała Książka Podróżnicza po Mieście Słońca”, w Polsce wydanej jako „Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca”.

Najbardziej irracjonalnym i mistycznym w świecie Klinaua jest pojęcie śmierci. Wskazuje on na „przekleństwo krwawych brzegów Niemigi” – fakt, że znana historia Mińska bierze swój początek od krwawej bitwy na rzece Niemidze w 1067 roku. Mińsk jest więc mogiłą martwych miast: wielu Mińsków, które istniały, zawsze kończyły swoje istnienie zniszczeniem podczas kolejnych wojen i odradzały się jako zupełnie nowe byty. Tę logikę Klinau rozciąga w konsekwencji na cały kraj. Znikanie i odradzanie się, niesamowita zdolność do reinkarnacji – to pasjonuje autora w masakrycznych, jak on to ujmuje, losach Białorusi.

Książka

Wróćmy na końcu do książki. Klinau prowadzi narrację za pomocą kilku linii: historii Białorusi, przedstawionej w formie literackiej i bezkrytycznej, o której napisałem wyżej, historii człowieka, który urodził się i wyrósł w Krainie Szczęścia, historii samego Miasta, ze szczegółowym opisem jego fragmentów, a także historii codzienności w Mieście. Fragmenty opisujące życie codzienne, legendy miejskie, rutynę Miasta Słońca i jego mieszkańców, wydają się szczególnie istotne i dostarczają najwięcej ciekawych informacji. Zdarzają się filozoficzne dywagacje na temat szczęścia i utopii. Miasto (i cała Kraina) to dla Klinaua organizm, który ma zdolności do ciągłego odradzania się, podnoszenia z ruin. Miasto to bohater na równi z autorem.

reklama

Miasto Słońca, twierdzi Klinau, mogło powstać tylko pośród zupełnej pustki, którą stworzyły na miejscu przedwojennego Mińska bombardowania lotnictwa radzieckiego, a której kreacji dokończyły powojenne starania architektów. Zresztą, Mińsk, który miał stać się tylko bramą do prawdziwego Miasta Słońca, ołtarza Krainy Szczęścia, to jest Moskwy, sam przeistoczył się w Idealne Miasto Socjalizmu. Nie udało się zniszczyć dawnej Moskwy i tam powstały tylko fragmenty Miasta, które złożyły się w całość w Mińsku .

Estetyka idealnego miasta, czyli estetyka szczęścia, zakładała, że ludzie komunistycznej przyszłości mają mieszkać w pałacach, a nie chałupach. Stąd główna ulica miasta – prospekt Niepodległości (jeszcze kilka lat temu Skaryny, a jeszcze wcześniej nazywany imieniem bogów Krainy Szczęścia – Lenina i Stalina) ma formę dwóch prawie nieprzerwanych ścian, tworzących „pałace” Miasta Słońca. Tak naprawdę są to jedynie fasady, gdyż tylko ściana zwrócona w kierunku ulicy jest bogato zdobiona, a reszta jest nawet nieotynkowana (!). Co jakiś czas spotyka się place miejskie. Ich dzisiejsze nazwy to: Niepodległości, Październikowy, Zwycięstwa, Kołasa i Kalinina . Osobno położony jest plac przed dworcem centralnym, z charakterystycznymi „wieżami”. Klinau nazywa go Placem Bram Miasta Słońca. Dużo miejsca autor poświęca pseudoantycznym wazom i figurom na podwórkach w centrum, które były ulubieńcami mińskich alkoholików.

***

Starałem się tu w sposób zwięzły opisać koncepcję Miasta Słońca bez zbytniego zwracania się do tekstu książki. Nie zależało mi bowiem na psuciu wrażeń z późniejszego jej przeczytania. Nie jest to z pewnością całościowy opis idei ani rzeczywistości. Pominąłem też całkowicie autobiograficzny wątek. Usiłowałem tylko zwrócić uwagę na kilka istotnych momentów, kilka kluczowych pojęć, które mogą być ciekawe dla pasjonatów historii. Na tym pozwolę sobie skończyć. Reszta w „niepozornej książeczce” Artura Klinaua.

Zobacz też

Zredagował: Kamil Janicki

reklama
Komentarze
o autorze
Aliaksei Shota
Student politologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Białorusin, dziennikarz i aktywista NGO (m.in. „krytyk” filmowy serwisu www.t-styl.info

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone