Kazimierz Pułaski w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych
Przeczytaj też: Kazimierz Pułaski: kawalerzysta, partyzant, bohater Polski i USA.
Przełomowy moment w życiu Pułaskiego, za jaki należy uznać przybycie 23 lipca 1777 roku na ziemie amerykańską (port Marblehead koło Bostonu), poprzedzony został kilkuletnim pobytem na terenie Francji, a także nieudaną próbą wsparcia Turcji w wojnie z Rosją dzięki naprędce zorganizowanemu legionowi polskiemu. Wkrótce, po kilkudniowej aklimatyzacji w nowym miejscu, udał się Pułaski do Jerzego Waszyngtona, naczelnego wodza armii amerykańskiej, pragnąc zadeklarować chęć walki z Anglikami. Szczególnie godnym uwagi jest manifest z 28 lipca, który stanowi podsumowanie dotychczasowych doświadczeń naszego bohatera nabytych podczas walk konfederackich. Próbował wykorzystać je na nowym kontynencie, nieświadomy jeszcze amerykańskich realiów wojennych. Wśród przedłożonych propozycji wspomnieć należy zwłaszcza o werbunku cudzoziemskich oficerów i prostych żołnierzy, blokadzie granicy północnej z Kanadą dla uniknięcia niebezpieczeństwa dywersji Anglików, w końcu rozpoczęcie walki partyzanckiej.
Pierwsze doświadczenia wojenne
Aby móc rozpocząć regularne działania, potrzebna była jeszcze nominacja oficerska, o którą Pułaski zwrócił się najpierw do Waszyngtona (podczas spotkania 20 sierpnia), następnie zaś do kongresu (w memoriale z 24 sierpnia 1777 roku). Amerykańscy parlamentarzyści zwlekali jednak z zatwierdzeniem decyzji. Przybyłemu z Rzeczypospolitej barzaninowi udało się jednak przekonać naczelnego wodza do udzielenia mu dowództwa nad kawalerią.
Pierwszy kontakt z wrogiem miał miejsce 11 września nad rzeczką Brandywine. Same zmagania zbrojne, choć zakończone klęską dla armii trzynastu zbuntowanych kolonii, nie przyniosły większych strat podkomendnym Waszyngtona, m.in. dzięki aktywności Pułaskiego. Jak czytamy w relacji Pawła Benatalou „Pułaski ze zwykłą sobie odwagą i przenikliwością uderzył z nimi [30 kawalerzystami stanowiącymi straż przyboczną, przydzielonymi mu na własną prośbę, przyp. J.G.R.] na nieprzyjaciela, wstrzymując jego postęp, przez co spowodował zwłokę wielce korzystną dla naszej cofającej się armii” (W. Konopczyński, [Kazimierz Pułaski…]).
Ta bohaterska postawa, zgodnie z prawdą zrelacjonowana przez Waszyngtona, niewątpliwie przekonała ostatecznie amerykańskich parlamentarzystów. 21 września „czcigodnemu Kongresowi podobało się mianować hrabiego Pułaskiego dowódcą amerykańskich lekkich dragonów w randze jenerała brygady” (W. Konopczyński, [Kazimierz Pułaski…]).
Zmienne losy polskiego kawalerzysty na obczyźnie
Dalsze plany militarne pokrzyżowało nadejście zimy. Kawalerii polskiego dowódcy przydzielono leża w okolicy doliny Valley Forge. Ciężkie warunki bytowania panujące na miejscu znalazły odbicie w korespondencji między Pułaskim a Waszyngtonem. Wtedy również pojawił się pomysł sformowania pierwszego w dziejach armii amerykańskiej oddziału lansjerów, który cechować miał się większą mobilnością i manewrowością oraz siłą rażenia broni (lancy) niż dotychczasowi dragoni. Pomysł upadł jednak wobec oporu kongresu, liczącego się z ogromnymi wydatkami związanymi z wyekwipowaniem i szkoleniem odpowiedniej liczby podkomendnych Polaka. W styczniu 1778 roku doszło do zmiany miejsca stacjonowania żołnierzy podległych Pułaskiemu. Opuścili Valley Forge i przenieśli się do Trenton.
Tymczasem Anglicy podjęli po zdobyciu Filadelfii (w następstwie opisywanej bitwy pod Brandywine) wyprawy łupieżcze w okolicach New Jersey, aby móc zaopatrywać własne magazyny. Waszyngton zdecydował się zlecić Pułaskiemu zadanie osłaniania za pomocą konnicy piechoty generała Anthony’ego Wayne’a. W związku z powyższym rozkazem miał miejsce burzliwy konflikt pomiędzy polskim dowódcą a naczelnym wodzem. Pułaski, nie przywykły do podporządkowywania się poleceniom osób równych rangą, w dodatku reprezentujących mniej zaszczytne rzemiosło wojenne (nawet jeśli mieli większy staż), poczuł się urażony. Ostatecznie jednak owocem początkowo wymuszonej, później zaś już w pełni dobrowolnej współpracy z generałem Wayne’em stała się wygrana pod Haddonfield nad rzeką Deleware.
Organizacja legionu Pułaskiego
Wyrazem uznania dla podkomendnych generała Wayne’a może być pomysł, który narodził się wkrótce po wspomnianym zwycięstwie, a przedstawiony następnie Waszyngtonowi w Valley Forge. Pułaski poprosił o możliwość sformowania własnego, w pełni samodzielnego oddziału składającego się częściowo z piechoty i częściowo z konnicy. Naczelny wódz nie tylko poparł nowy projekt, lecz również wyekspediował odpowiednie pismo polecające do kongresu. Ostatecznie 28 marca amerykański parlament zezwolił i przeznaczył fundusze na zaciąg 68 kawalerzystów uzbrojonych w lance i 200 piechurów. Na ekwipunek każdego legionisty wyasygnowano po 130 dolarów, suma przyznanych Pułaskiemu środków wyniosła zatem 50 tysięcy dolarów.
Polecamy e-book Mateusza Będkowskiego pt. „Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność”:
W sprzedaży dostępna jest również druga część e-booka!
Dalsze losy bohatera artykułu związane będą aż do bohaterskiej śmierci pod Savannah ze wspomnianym legionem, którego do końca życia był dowódcą i głównym organizatorem. Na pierwszą kwaterę nowej formacji wybrał miasto Baltimore (stan Maryland), gdzie przybył pod koniec kwietnia 1778 roku. Mimo patriotycznego tonu publikowane w lokalnej prasie ogłoszenia o rekrutacji nie zawsze przynosiły zamierzony skutek, stąd nie dziwi, iż tworzenie legionu trwało w sumie pięć miesięcy, a prócz Amerykanów w jego szeregach znaleźli się Francuzi, Irlandczycy, Polacy oraz Niemcy. Gotowość bojową osiągnięto w sierpniu. Nie od razu jednak żołnierze zostali skierowani na front, sytuacja wojenna była bowiem niepewna. Wynikało to z nieznajomości zamierzeń wojennych Anglików, którzy zrezygnowali z dalszego okupowania Filadelfii i koncentrowali własne siły w okolicach Nowego Yorku. Do wstrzemięźliwości kongresu przyczyniły się także liczne skargi wysyłane przez mieszkańców Baltimore, niezadowolonych z obecności i zachowania podkomendnych Pułaskiego.
Ostatecznie, mimo niesprzyjających okoliczności politycznych, zdecydowano się wysłać legion w okolice Egg Harbor celem ochrony miejscowego wybrzeża przed atakiem Anglików. W interesującym nas rejonie operowała już amerykańska flota napadająca na angielskie okręty transportujące zaopatrzenie do Nowego Yorku. Zadaniem Pułaskiego było niedopuszczenie do dywersji wroga na lądzie. Wobec zdrady i dezercji pięciu żołnierzy legionu (w tym jednego w stopniu porucznika), poniesiono klęskę. Podczas nocnego natarcia Anglików zginęło ogółem ok. 30 żołnierzy, w tym dowódca piechoty pułkownik de Bonze, zastępca Pułaskiego.
Zgodnie z decyzją kongresu, obawiającego się dalszych porażek, Pułaski udał się do Sussex Court House w oczekiwaniu na rozkazy naczelnego wodza. Waszyngton, będąc zmuszonym liczyć się z obawami kongresmenów, niechętnych dawaniu dowódcy legionowemu zbytniej swobody w działaniu, polecił Polakowi udać się wraz z żołnierzami w okolice Minisink nad rzeką Deleware (północny brzeg), gdzie miejscowi biali osadnicy zmuszeni byli odpierać ataki Indian. Przyzwyczajony do walki z równymi sobie Pułaski postrzegał ten rozkaz jako kompromitację. Nie widząc możliwości poprawy własnego położenia, napisał do Waszyngtona list datowany na 15 listopada z Sussex sygnalizując chęć opuszczenia służby i udania się w drogę powrotną do Europy. „Mam nadzieję, że odprowadziwszy legię z powrotem na jej miejsce i doprowadziwszy ją do dobrego stanu otrzymam pozwolenie Twoje Generale, na wyjazd z Filadelfii” (A. Lenkiewicz, [Kazimierz Pułaski…]).
Dalsza działalność i tragiczna śmierć pod Savannah
Ostatni, najbardziej tragiczny okres amerykańskiej działalności Pułaskiego rozpoczął się z początkiem następnego roku. 2 lutego 1779 roku na mocy postanowień kongresu Pułaski udał się do Południowej Karoliny gdzie otworzył się w tym czasie nowy front walk z Anglikami. Bezpośrednim zwierzchnikiem Pułaskiego był generał Abraham Lincoln, odpowiedzialny za wynik zmagań na południowym teatrze wojennym. Na miejsce koncentracji wyznaczono Yorktown, skąd miano udać się jak najszybciej do Charlestonu. Ostatecznie polski dowódca przybył do miasta dopiero 8 maja i bronił mieszkańców przed dywersją ze strony Anglików. Decydujący szturm wroga miał miejsce 11 maja. Pułaski, mając jeszcze do dyspozycji miejscowy garnizon i przybyłe dzień wcześniej oddziały generała Multrie, podjął się poprowadzenia wypadu i organizacji zasadzki. Tragiczne zwycięstwo okupiono jednak śmiercią 50 piechurów.
Trzecia jesień spędzona przez Pułaskiego w Ameryce okazała się decydująca. Tragiczne wypadki pod Savannah zakończyły się dla niego śmiercią, zapewniły mu jednak sławę i szacunek wśród potomnych. Nim jednak do tego doszło, Polak został wysłany na powitanie pochodzącego z Francji generała Henriego d’Estainga, który drogą morską przybył na ziemię amerykańską wraz z obiecanymi posiłkami. W tym czasie angielski generał Augustine Prévost, zgromadził 2500 żołnierzy i 76 dział (wobec oddziałów francusko-amerykańskich liczących 7000 ludzi) w twierdzy Savannah i liczył na opóźnienie rozpoczęcia szturmu w nadziei na ewentualne posiłki. Miasto było doskonale umocnione, otoczone systemem 13 fortów (od południa, wschodu i zachodu) oraz osłaniane przez rzekę (od północy).
Zagrożenie nadejściem posiłków dla Anglików stanowiło, jak się wydaje, najważniejszy argument przemawiający za podjęciem szturmu. Projekt generalnego ataku zakładał podjęcie przez oddziały francuskie walki na południowo-wschodnim odcinku umocnień, gdzie znajdowała się jedna z redut. W tym samym czasie mniejsze oddziały pozorować miały atak od wschodu i południa. Swoją rolę odegrać miały również okręty znajdujące się na rzece. Niestety, Anglicy dzień wcześniej zostali szczegółowo poinformowani o głównym kierunku ataku przez amerykańskiego dezertera w stopniu porucznika.
Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
Książka dostępna również jako audiobook!
Natarcie rozpoczęło się o poranku, a generał d’Estainga osobiście prowadził francuskich i amerykańskich piechurów do walki. Choć warunki były bardzo trudne – dostępne było jedynie wąskie przejście przez bagna – wydawało się, że uderzenie zakończy się powodzeniem. O klęskę zadecydował kontratak doświadczonej piechoty szkockiej, która zdziesiątkowała zwolenników amerykańskiej niepodległości. Nie mniejsze znaczenie miał również wyjątkowo silny ogień kartaczowy.
W krytycznym momencie generał d’Estaing, próbując na nowo zgrupować piechotę, został ranny. Pułaski, któremu powierzono drugorzędne zadanie ochrony tyłów, obserwował bitwę z miejscowego wzgórza. Pragnąc poderwać do boju uciekających piechurów, zostawił własnych podkomendnych i ruszył razem z adiutantem Bentalou na linię walk. Wkrótce potem został trafiony kolejną salwą kartaczy. Ciężko krwawiący, został wyniesiony poza pole bitwy. W nadziei na wyleczenie został wysłany na pokładzie brygu „Wasp” do pobliskiego Charlestonu, jednak zmarł w trakcie morskiej podróży.
Podsumowanie
Podsumowując, należy podkreślić, iż staropolska sztuka wojenna, której znakomitym znawcą i praktykiem był Kazimierz Pułaski, na całkowicie innym od Rzeczypospolitej teatrze działań wojennych pozostawała bardzo często nieprzydatna. Nie mniejsze znaczenie niż uwarunkowania geograficzne miały przyzwyczajenia obydwu skonfliktowanych ze sobą stron oraz postępujący rozwój techniki wojennej. Fakt pojawienia się w powszechnym użyciu coraz lepszej i skuteczniejszej broni palnej (np. karabinku skałkowego udoskonalonego pod koniec XVIII wieku) czynił kawalerię bardzo często nieskuteczną na otwartym polu. Coraz częściej decydująca rola podczas zmagań zbrojnych zarezerwowana była dla piechoty, która potrafiła umiejętnie bronić się zarówno w obrębie umocnionych fortyfikacji, jak i nacierać na przeciwnika, po ostrzale z broni przechodząc do walki wręcz.
Niewątpliwie największą zasługą Kazimierza Pułaskiego były konsekwentne zabiegi mające na celu przekonanie zarówno Jerzego Waszyngtona, jak i kongresmenów, o konieczności stałego przeznaczania funduszy na rozwój najbliższej mu formacji wojennej. Pułaski niejednokrotnie wykazywał się przy tym dużą pomysłowością (proponując np. powołanie oddziału lansjerów), jak również starał się dowieść własnych racji na polu bitewnym – najlepiej jak mógł wywiązując się z powierzonych zadań i rozkazów. Zwłaszcza zmagania pod Brandywine mogą przypominać wcześniejsze epizody naszego bohatera z okresu konfederacji barskiej. Sprawne dowodzenie i manewrowanie liczącą zaledwie 30 żołnierzy strażą przyboczną (kiedy prawe skrzydło Amerykanów zostało okrążone przez Anglików), a także późniejsze skośne uderzenie na front i prawe skrzydło wroga nie tylko umożliwiło sprawny odwrót armii Waszyngtona, lecz również sprawną ewakuację ekwipunku (drogą na Cherston). W podobnych sytuacjach niewątpliwie sprawdzał się Pułaski najlepiej.
Niestety, mimo licznych prób nie udało się byłemu barzaninowi opanować do perfekcji współdziałania piechoty i kawalerii. Godnym uwagi wyjątkiem może być zakończona zwycięstwem batalia pod Haddonfield, kiedy Pułaskiemu przypadło zadanie ostatecznego pokonania przeciwnika sprowadzonego nad brzeg rzeki Delweware, gdzie znajdowały się stanowiska ogniowe amerykańskiej piechoty. Rezultat kolejnej już bitwy, w czasie walk o Charleston, mimo iż dla walczących o niepodległość i samych mieszkańców korzystny, został okupiony niemałymi stratami. Pułaski bez powodzenia próbował użyć kawalerii, by sprowadzić nacierające na miasto oddziały angielskie na miejsce, gdzie stacjonowała odpowiednio zamaskowana piechota, mająca w odpowiednim momencie rozpocząć ostrzał ogniowy. Liczebna przewaga atakujących poskutkowała bardzo szybkim okrążeniem podkomendnych Pułaskiego, a piechota, która wyruszyła na odsiecz, ujawniła tym samym miejsce swojego ukrycia. Z pewnością również zmagania pod Savannah nie należały do najbardziej fortunnych dla polskiego dowódcy.
Pułaski posiadał, jak wiadomo, znakomite doświadczenie w długotrwałej obronie twierdz i umocnionych budowli obronnych przed wojskami rosyjskimi. (oblężenie Berdyczowa od 29 maja do 13 czerwca 1769 roku i Częstochowy od 31 grudnia 1770 roku do 15 stycznia 1771). Pod Savannah zmuszony był pełnić natomiast całkowicie odmienną funkcję oblegającego. Nie brak umiejętności jednak, a sygnalizowana w korespondencji z Waszyngtonem szczera chęć oddania życia za sprawę niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej zadecydowały o osamotnionej szarży kawaleryjskiej Pułaskiego na angielskie pozycje, zakończonej bardzo szybko w wyniku skutecznego ostrzału kartaczowego.
Histmag potrzebuje Twojej pomocy! Zostań naszym Patronem na Patronite.pl!
Bibliografia
- Władysław Konopczyński, Kazimierz Pułaski. Życiorys, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1931.
- Jan Stanisław Kopczewski, Kazimierz Pułaski, Interpress, Warszawa 1973.
- Antoni Lenkiewicz, Kazimierz Pułaski (1745–1779), Wydawnictwo – Biuro Tłumaczeń, Wrocław 2004.
- Kazimierz Pułaski w 230. rocznicę śmierci. Materiały z sesji naukowej zorganizowanej 7 grudnia 2009 r. w Muzeum Niepodległości w Warszawie, pod red. Iwony Stefaniak i Karola Kucharskiego, Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, Warka 2011.
- Kazimierz Pułaski Bohater Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki. W 230. rocznicę śmierci, wystawa prezentowana w Senacie RP od 7 do 30 października 2009 r. [w:] Strona internetowa Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce, [dostęp: 18 stycznia 2015], <[http://www.muzeumpulaski.pl/html/pulaskikonkurs2014.html]>.
- Janusz Roszko, Ostatni rycerz Europy, Śląsk, Katowice 1983.
- Iwona Stefaniak, Przewodnik po Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce, Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, Warka 2014.
- Wacław Szczygielski, Kazimierz Pułaski pod Poznaniem, [b.w.], Poznań 1929.
- 40 lat Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce. Bohater, historia i perspektywy rozwoju. Materiały z polsko-amerykańskiego sympozjum w Warce-Winiarach, 13-16 października 2007, pod red. Iwony Stefaniak, Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego, Warka 2007.
--Redakcja: Roman Sidorski