„Jarosław Iwaszkiewicz – Tadeusz Kwiatkowski. Listy 1945–1958” – recenzja i ocena
„Jarosław Iwaszkiewicz – Tadeusz Kwiatkowski. Listy 1945–1958” – recenzja i ocena
Jarosław Iwaszkiewicz był postacią niejednoznaczną, jednak niniejsza recenzja nie jest odpowiednim miejscem na roztrząsanie kontrowersji dotyczących zwłaszcza jego powojennego zaangażowania politycznego. Jednak nie zajmowalibyśmy się Iwaszkiewiczem, gdyby nie fakt, że był po prostu wybitnym literatem obdarzonym zmysłem obserwacji oraz sprawnym piórem.
Czasem bywa tak, że literaci tracą w naszych oczach, gdy poznajemy ich bliżej. Okazuje się wówczas, że poza swoimi dziełami – jakkolwiek interesującymi i sprawnie podanymi – nie mają nic więcej do powiedzenia. A publikowanie ich korespondencji (o dziennikach nie wspominając) dowodzi intelektualnej wręcz pustki, którą uwydatnia nieznośny samozachwyt. Iwaszkiewicz – stwierdzam to bez cienia wątpliwości – dzięki listom sukcesywnie publikowanym nakładem Wydawnictwa Sedno tylko zyskuje. Wówczas jesteśmy w stanie zrozumieć i zniuansować jego powojenne wybory, a nawet ujrzeć je w nieco innym świetle. Oczywiście pisarz nie był głupcem i wiedział doskonale, że nie może napisać wszystkiego. Jednak to, co napisał w prywatnych listach wystarczy, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Czy oznacza to, że był cynicznym koniunkturalistą? Nie wiem. Może po prostu przeżycia czasu wojny zmieniły go i wywołały w nim potrzebę dostosowania się do nowych ram, nawet jeśli nie był nimi zachwycony?
Tadeusz Kwiatkowski, postać już nieco zapomniana, był od Iwaszkiewicza młodszy o dwadzieścia sześć lat. Urodził się w czasach, gdy ten drugi miał już za sobą debiut literacki. Stąd jego listy mogą się wydawać lekko natrętne – pisał przecież do uznanego już pisarza, aczkolwiek w pewnym momencie przeszli na „ty” – czego był dumny. Od początku jednak Iwaszkiewicz zwracał się do młodszego kolegi po imieniu. Sam Kwiatkowski przed wojną rozpoczął studia polonistyczne – był na roku m.in. z Karolem Wojtyłą i w czasie II wojny światowej wspólnie z nim współpracował w podziemnym Teatrze Rapsodycznym.
Prócz dorobku literackiego (który oczywiście z Iwaszkiewiczowym równać się nie może) zasłynął później jako scenarzysta filmów Wojciecha Jerzego Hasa „Rękopis znaleziony w Saragossie” i „Sanatorium pod Klepsydrą”, a także popularnego serialu telewizyjnego „Janosik” w reżyserii Jerzego Passendorfera. Te powstały już po ustaniu korespondencji między obu dżentelmenami. Chyba nie doszło do jakiegoś konfliktu, a raczej owo poluźnienie kontaktów było spowodowane rozejściem się dróg zawodowych oraz podjęciem innych obowiązków przez Kwiatkowskiego. To właśnie zdawałaby się sugerować częstotliwość wymiany listów, zwłaszcza od 1949 roku.
Recenzowany zbiór to nie tylko portret dwóch literatów, ale także ciekawy obraz Krakowa i życia w tym mieście. A było to życie intensywne, o czym świadczą również ożywione kontakty między ludźmi kultury. Zarówno Iwaszkiewicz, jak i Kwiatkowski lubili Kraków, może ze względu na twórczy ferment, może na jakowąś ożywczą atmosferę wymiany myśli w podłych jednak czasach.
Publikację otwiera wstęp autorstwa Roberta Papieskiego, jak zwykle świetnie podany i wyjaśniający to, co znajdziemy w samej korespondencji. Na końcu mamy obszerne przypisy, w tym również przypisy biograficzne, do każdego z blisko pięćdziesięciu listów. Całość zamyka krótka notka edytorska oraz indeks nazwisk.
Całość smakuje lepiej, gdy ma się za sobą lekturę pozostałych zbiorów korespondencji Jarosława Iwaszkiewicza. Czekam niecierpliwie na kolejne.