Jan Stanisław Witkiewicz – „Rudolf Nurejew” - recenzja i ocena
W ZSRR, z którego pochodził, indywidualizm nigdy nie był dobrze postrzegany. A to właśnie on był dla Rudolfa Nuriejewa cechą, która błyskawicznie doprowadziła go na szczyt. I to właśnie on przez całe życie utrudniał mu relacje międzyludzkie.
Urodzony na Syberii, przez całe dzieciństwo zmagał się z niechęcią ojca, dla którego tańczący syn był największym wstydem. Na progu kariery w kraju zdecydował się na ucieczkę i poprosił o azyl polityczny we Francji, co ściągnęło na niego niechęć rodaków i na wiele lat oddzieliło od najbliższych. Ale to właśnie na zachodzie Europy jego kariera nabrała tempa, a nazwisko uzyskało zasłużony rozgłos.
Współczesny taniec zawdzięcza Nuriejewowi dwie niebagatelne rzeczy. Po pierwsze, całkowitą zmianę postrzegania roli męskiego tancerza w przedstawieniu. Przed jego pojawieniem się, tancerz, nawet najbardziej wybitny, był postrzegany tylko jako tło dla pięknej i pełnej gracji baleriny. Tymczasem Rosjnain, ze swoim zwierzęcym magnetyzmem i piękną, pełną emocji twarzą przykuwał uwagę publiczności spychając na bok największe żeńskie indywidualności baletu. Pomimo, iż początkowo jego taniec nie zawsze był idealny, to ładunek uczuć, które przekazywał widowni sprawiał, że z roku na rok stał się wielką gwiazdą, porównywalną do najpopularniejszych rockowych artystów.
Jednocześnie Nuriejew, poza promowaniem siebie samego jako tancerza, przywrócił blask klasyce. Jego choreografie, wykreowane specjalnie do takich baletów jak „Dziadek do orzechów” czy „Jezioro Łabędzie” dzięki magii jego nazwiska na nowo zyskały zainteresowanie publiczności. Bajońskie kwoty, które zarabiał, tłumy wielbicieli oraz na stałe zapisane w historii tańca nazwisko nie zapewniły jednak Nuriejewowi szczęścia w życiu osobistym. Pomimo kilku stałych związków nigdy nie był w stanie całkowicie przywiązać się do jednej osoby, wierność nie była jego mocną stroną. Za swoje bujne życie erotyczne zapłacił najwyższą cenę, umierając przedwcześnie na AIDS.
Biografia Nuriejewa to książka niezwykle intymna. Mimo, że tancerz był burzliwą osobowością, a wiele jego życiowych decyzji może budzić zrozumiały niepokój, to autor nie wikła się w moralne oceny swojego bohatera. Cała książka jest opowieścią o zderzeniu niezwykłego talentu z emocjonalnymi ograniczeniami, opowieścią o wielkiej pasji i czerpaniu z życia pełnymi garściami. Zapatrzony w siebie egocentryk Nuriejew z jednej strony odrzuca czytelnika, a z drugiej wzrusza go swoim oddaniem dla sztuki.
W tym właśnie tkwi siła tej biografii – czujemy się związani emocjonalnie z bohaterem, nawet jeżeli o tańcu nie mamy bladego pojęcia, a z Nuriejewem spotykamy się po raz pierwszy. Te półcienie, które budują uczucie intymności są szczególnie widoczne w konstrukcji książki. Rozpoczyna się ona ostatnimi chwilami umierającego tancerza oraz opisem wydarzeń po jego śmierci. Dzięki temu Witkiewicz może zatoczyć koło ze swoją historią i w na ostatnich stronach książki nie obcujemy z pogrzebem baletmistrza, lecz z ostatnimi chwilami jego życia, kiedy tuż przed śmiercią czuł się naprawdę szczęśliwy i zrealizowany. Jeżeli udaną biografię powinniśmy mierzyć zaangażowaniem czytelnika w losy opisywanej postaci, to „Rudolf Nuriejew” trafia w punkt.