Jan N. Lorenzen – „Erich Honecker. Biografia polityczna” – recenzja i ocena
Już tylko pierwszy rzut oka na biografię przywódcy NRD może wzbudzać poczucie dysonansu poznawczego. Jak bowiem na niewiele ponad dwustu stronach pomieścić żywot postaci, o której śmiało można rzec, że nie tylko była świadkiem całej epoki, ale też jej aktywnym uczestnikiem? Zwłaszcza że analogiczne publikacje poświęcone m.in. Nicolae Ceauşescu (Warszawa 2004) czy Edwardowi Gierkowi (Warszawa 2002) pod względem objętości znacznie górują nad pracą Jana N. Lorenzena. Istotnie przyznać trzeba, że ów autor ewidentnie nie traci czasu, racząc potencjalnych czytelników starannie wyselekcjonowanymi konkretami. Stąd niejako w telegraficznym skrócie przybliżono dzieciństwo i młodość wywodzącego się z Zagłębia Saary Honeckera, który po wpływem sympatyzującego z socjalizmem ojca bardzo wcześnie zaangażował się w działalność lokalnej młodzieżówki komunistycznej. Zauroczony fasadowo rozpoznanymi realiami Związku Sowieckiego ([Byłem w kraju moich marzeń] – jak wspominał po latach swój pobyt w moskiewskiej szkolę partyjnej w latach 1930–31), prędko znalazł się na „celowniku” nazistów. W konsekwencji został on aresztowany i skazany na więzienie, w którym spędził przeszło dziesięć lat (pomiędzy rokiem 1935 a 1945). Jak czas pokazał, ów antysystemowy okres w jego życiu okazał się istotnym czynnikiem w dalszej karierze Honeckera.
Uwolniony przez zajmujące wschodnie Niemcy jednostki Armii Czerwonej, prędko odnalazł się w rzeczywistości sowieckiej strefy okupacyjnej. Równie szybko znalazło się dlań intratne miejsce w strukturach Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności, która przez przeszło czterdzieści kolejnych lat miała pełnić rolę „przewodniej siły” (czyt. monopolisty w zakresie kontroli społeczeństwa) w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Dodajmy, że nie obyło się przy okazji bez szczególnej opieki ze strony pierwszego sekretarza tej partii, tj. na swój sposób charyzmatycznego Waltera Ulbrichta.
Samego Honeckera raczej trudno byłoby uznać za tego typu osobowość. Nie był również porywającym mówcą, ani też szczególnie przenikliwym politykiem. Stąd na wczesnym etapie działalności w aparacie partyjnym nie uniknął wielu spektakularnych błędów (kompromitacja organizacyjna Międzynarodowego Festiwalu Młodzieży i Studentów latem 1951 r.; fiasko quasi-junackiej „Służby dla Niemiec”). Z czasem jednak zdołał on wyrobić w sobie instynkt niezbędny do utrzymania się na szczytach partyjnej hierarchii, zadbał też – a może przede wszystkim – o dobre relacje z przedstawicielami Kremla. To właśnie szczera przyjaźń z Leonidem Breżniewem (wynikła m.in. ze wspólnego zamiłowania do polowań) przetarła dlań szlak ku przejęciu roli Ulbrichta w maju 1971 roku. Choć nie da się ukryć, że proces zawłaszczenia władzy nastąpił w znacznie mniej drastycznych okolicznościach, niż miało to miejsce w przypadku wcześniejszego o pół roku zastąpienia Władysława Gomułki przez Edwarda Gierka.
Jak na niewielką objętość tej publikacji, nie zabrakło w niej zresztą odniesień do szczególnie burzliwych epizodów za wschodnią granicą NRD. Stąd wzmianki o porozumieniach sierpniowych w Stoczni Gdańskiej i Szczecińskiej oraz forsowanym m.in. przez Honeckera planie zbrojnej interwencji w Polsce (niedoszłym do skutku w dużej mierze za sprawą Breżniewa). Nie sposób też nie dostrzec analogii w jego stylu rządzenia właśnie z Edwardem Gierkiem, widocznej w dążeniu do poprawy sytuacji rynkowej na drodze zaciągania kolejnych kredytów u państw spoza bloku komunistycznego. Podobnie zresztą jak włodarz PRL doby lat siedemdziesiątych, z dużym trudem znosił on krytykę własnej osoby oraz usilnie starał się zacierać pamięć o swoim poprzedniku.
Autor nie omieszkał wspomnieć mimochodem o szczegółach ze sfery życia prywatnego Honeckera. Okazuje się, że pomimo ogólnie sztywnego wizerunku (także na etapie wczesnych lat jego politycznej aktywności) daleko mu było do ascety pokroju wzmiankowanego wyżej „towarzysza Wiesława”. Według wspomnień osób z jego otoczenia nie pozostawał on obojętny na wdzięki płci pięknej oraz gustował w niekoniecznie wyszukanych napojach wyskokowych. Nie umknęło to zresztą uwadze Ulbrichta, który osobiście ingerował w problematyczną dla wizerunku partii obyczajowość swego pupila.
„Biografia polityczna” Lorenzena to nade wszystko historia niespełnionych ambicji człowieka, któremu marzyła się rola pierwszoligowego męża stanu, głównego pośrednika w kontaktach pomiędzy blokiem komunistycznym a RFN, a zarazem ideologa niemal równorzędnego klasykom marksizmu-leninizmu. Dał temu zresztą wyraz w apologii samego siebie podczas procesu wytoczonego mu po zjednoczeniu Niemiec. To właśnie w tej części książki, ukazującej schyłek działalności Honeckera, autor pozwala sobie na nieco bardziej rozbudowane refleksje.
Książka zawiera obszerną wkładkę z reprodukcjami fotografii z różnych momentów życia Honeckera. Nie zabrakło również bibliografii obszerniejszych prac dotyczących tej postaci. Swoją drogą niniejsza biografia zdaje się chwilami ich ekstraktem. Owa skrótowość prezentacji życia najbardziej znanego włodarza NRD ma jednak tę dobrą stronę, że może zainteresować czytelnika skłaniającego się raczej ku popularyzatorskiej formie publikacji historycznych. Stąd w kategorii tego typu „bryku” książka niemieckiego dziennikarza sprawdza się idealnie.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska