Jan Józef Szczepański – „Dziennik”, tom III, 1964–1972 – recenzja i ocena
Tematyka, jaką w swoim dzienniku podejmował Jan Józef Szczepański, jest dość zróżnicowana, ale na pierwszy plan wysuwają się wyraźnie dwa zagadnienia: życie literacko-towarzyskie z silnym naciskiem na przedstawienie misji pisarza w PRL oraz ocena wydarzeń społeczno-politycznych ze szczególnym uwzględnieniem kryzysów ustrojowych.
W pierwszych dwóch tomach dziennika Jan Józef Szczepański dał się poznać jako ostry krytyk kolejnych ekip rządzących PRL. Nie inaczej było w tomie dotyczącym lat 1964–1972, gdy wnikliwie krytykował postawę zarówno Władysława Gomułki, jak i Edwarda Gierka. Co ciekawe, czasem znajdował jednak jakieś usprawiedliwienie dla tego pierwszego, podczas gdy drugiego od samego początku oceniał bardzo negatywnie. Wiele uwagi w zapisach z okresu lat 1965–1966 poświęcił też tematyce listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku oraz obchodom Milenium chrztu Polski. W swoich notatkach odnosił się zarówno do postawy biskupów, jak i władz, formułując przy okazji mniej lub bardziej trafne wnioski ogólne na temat systemu komunistycznego. W swojej ocenie Milenium oraz obchodów „konkurencyjnych”, zorganizowanych przez władze pod hasłem „tysiąclecia państwowości polskiej”, stał na stanowisku niezwykle krytycznym zarówno wobec Kościoła, jak i wobec ekipy Gomułki. Ich rywalizację traktował jako konfrontację dwóch fanatyzmów.
W dziennikach Szczepański zabierał głos również na temat istotnych wydarzeń społeczno-politycznych, przede wszystkim w czasie kolejnych kryzysów ustrojowych: Marca '68 i Grudnia '70. Poddawał je dość kompleksowej ocenie, z perspektywy realistycznej oceniając ich znaczenie oraz stawiając hipotezy rozwoju sytuacji. Podczas wydarzeń marcowych osiągnął zresztą swoje apogeum krytycyzm Szczepańskiego wobec Gomułki. Pisarz podkreślał antyinteligenckość pierwszego sekretarza oraz bardzo nieprzychylnie odnosił się do kampanii antysemickiej.
Przecież tego typu ludzie, prymitywy u władzy – Gomułki, Kliszki, Ochaby – nienawidzą przede wszystkim intelektualistów, a w ich sferze działania intelektualistami są w pierwszym rzędzie Żydzi. Stad antysemityzm, którego nie mogą głosić jawnie, czeka w nich tylko na pretekst, żeby wybuchnąć. Każda maska jest tu dobra.
W zapisach z marca 1968 roku pisarz swoją uwagę koncentrował na roli kłamstwa w ramach systemu komunistycznego, na działalności ZLP i podejmowanych przez władzę próbach pacyfikacji tego środowiska oraz represjach wymierzonych w uczestników wydarzeń. Jako swoiste podsumowanie jego przemyśleń dotyczących sytuacji w kraju i sposobu działania komunistów można traktować zapis z 9 kwietnia:
Nieustępująca ani na chwilę atmosfera kłamstwa, władającego monopolistycznie oficjalnymi środkami opinii publicznej, męczy jak śmiertelna choroba. Jeśli bym miał uwierzyć w piekło, to nie wyobrażałbym go sobie inaczej niż jako miejsce, z którego wygnano bez odwołania prawdę.
Jan Józef Szczepański niezwykle krytycznie oceniał również interwencje państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Mimo świadomości, że nie może być odpowiedzialny za decyzje i czyny władz państwa, którym nigdy nie udzielił swojego poparcia, odczuwał mocno wstyd – ów wstyd, koszmarna głupota i podłość rządzących państwem, jak podkreślał, oblepiła wszystkich Polaków.
Odniósł się również do wydarzeń grudniowych 1970 roku na Wybrzeżu. W jednym ze swoich zapisów podkreślił wyraźnie: Oficjalna wersja jak zawsze cynicznie kłamliwa. Nie zadano sobie nawet trudu, żeby wymyślić coś innego jak „elementy chuligańskie i awanturnicze, nie mające nic wspólnego z klasą robotniczą”. W przeciwieństwie do wielu sobie współczesnych Jan Józef Szczepański nie miał złudzeń co do Edwarda Gierka i zmian, do których doszło na szczytach władzy partyjno-państwowej. Jak podkreślił, „rekonstrukcja” rządu PRL polegała na przenoszeniu dygnitarzy ze stołka na stołek.
Warto też przyjrzeć się opinii Szczepańskiego na temat roli pisarza w Polsce powojennej. Swój stosunek do misji twórcy w tym okresie autor sprecyzował wyraźnie w pierwszym tomie dziennika w grudniu 1948 roku, gdy podkreślił: Móc być odmiennego zdania – oto największy i najtrudniejszy do uzyskania przywilej. A w nim przecież się mieści istota postępu. Realizowanie sztywnej formuły za wszelką cenę jest najzgubniejszym i najmniej humanitarnym szaleństwem (tom 1, s. 196). Takie stanowisko potwierdził również w zapisach z lat 1964–1972. Słuszna wydawała mu się koncepcja „klerkizmu”, gdyż w jego przekonaniu:
Intelektualista, zwłaszcza pisarz, nie może być prorządowcem w żadnym ustroju, nie może być po stronie władzy, ponieważ to jest przeciwne jego społecznej i moralnej funkcji. Tylko że w ustrojach liberalno-demokratycznych nie poczytuje mu się tego za zbrodnię.
Wraz z biegiem czasu sytuacja w środowisku literackim zdaniem Szczepańskiego w dalszym ciągu się pogarszała. Wynikało to z nacisków cenzury i zaostrzania kursu przez ekipę Gomułki – ale nie tylko, bo przyczyną była także postawa samych pisarzy. W zapisie z 8 marca 1964 pisarz przedstawił dwie kontrastowe sytuacje: z jednej strony powieść Aleksandra Ścibora-Rylskiego Pierścionek z końskiego włosia, dotycząca okresu wkraczania Armii Czerwonej, nie miała szans się ukazać (została wydana dopiero po śmierci autora, już w III RP), zaś z drugiej inni wazelinują się już bez żadnych obsłonek. Żurkowski podjął się pisania scenariusza o AL razem z Moczarem. Szczepański w swoich zapiskach dystansował się zresztą niejednokrotnie od postawy pisarzy wspierających reżim komunistyczny. Szczególnie krytyczną postawę zajął wobec twórczości Władysława Machejka, którego uznawał za grafomana, oraz wobec opublikowania przez szefa krakowskiej SB książki o historii działalności placówki, w której pracował od 1945 roku.
Interesujące spostrzeżenia na temat stosunku państwa komunistycznego do obywatela i roli kłamstwa w komunizmie poczynił na tle procesu Melchiora Wańkowicza. Choć rozprawa oficjalnie nie toczyła się przy „drzwiach zamkniętych”, to jednak na salę nie wpuszczono publiczności i nie relacjonowano wydarzenia w prasie. Jak podkreślił Szczepański, wynikało to z faktu, że w ustroju PRL jawność jest największym straszakiem, a komunizm stworzył ustrój, w którym sama istota państwa stała się rodzajem zmowy.
Pod koniec 1971 roku przyszedł moment, w którym Jan Józef Szczepański postanowił się aktywnie zaangażować w działalność w ramach ZLP. Do podjęcia tej decyzji skłoniła go skuteczność protestu zorganizowanego przez Zbigniewa Herberta w sprawie procesu „Ruchu”, która pomogła mu uświadomić sobie, że nie można z góry rezygnować z prób wpływania na sytuację. Jak można wnioskować z dzisiejszej perspektywy, dzięki temu przekonaniu Jan Józef Szczepański dał się poznać jako prawdziwie niezależny ostatni prezes Związku, rozwiązanego z powodów politycznych w 1983 roku.
W swojej recenzji wyeksponowałem dwa w moim przekonaniu najbardziej istotne wątki poruszane przez Jana Józefa Szczepańskiego w dzienniku. Nie oznacza to jednak, że nie podejmował on innych tematów. Interesujące są jego spostrzeżenia na temat życia codziennego w PRL jako ciągłej walki o realizację najbardziej przyziemnych potrzeb czy zapisy dotyczące podróży (w przypadku tego tomu: szczególnie do USA i Związku Sowieckiego). Warte uwagi są także jego refleksje na temat sowieckiej kultury, którą uznawał za do gruntu zakłamaną. Znajdował jednak uznanie dla poszczególnych pisarzy, którzy potrafili pisać prawdziwie. Szczególnie docenił postawę Borisa Pasternaka (mimo że jego twórczości nie cenił), Aleksandra Sołżenicyna i Andrieja Amarlika.
Podsumowując, dziennik Jana Józefa Szczepańskiego z lat 1964–1972 jest inspirującym źródłem do poznania losów intelektualisty i pisarza w okresie PRL oraz jego spojrzenia na funkcjonowanie systemu komunistycznego w Polsce. Spostrzeżenia autora są niejednokrotnie błyskotliwe i trafiają w sedno przedstawianego problemu. Z pełnym więc przekonaniem polecam lekturę dziennika tego niewątpliwie interesującego pisarza.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz