Jak sytuację w PZPR lat osiemdziesiątych przedstawiano w raportach Stasi?
Ten tekst jest fragmentem książki „Kryzys w partii – partia w kryzysie. Ostatnia dekada PZPR” pod red. Tomasza Kozłowskiego i Michała Siedziaki.
Od wielu lat w literaturze przedmiotu oraz memuarystyce można było obserwować spór przedstawicieli dwóch szkół odnoszących się do miejsca i znaczenia analizy wywiadowczej w pracy resortów bezpieczeństwa państw socjalistycznych. Poglądy badaczy twierdzących, iż owa analiza była deprecjonowana na rzecz pracy operacyjnej, a jej wartość merytoryczna pozostawała co najmniej dyskusyjna, podważane były przez byłych oficerów i pracowników jednostek analitycznych owych resortów. Coraz większa dostępność zagranicznych źródeł archiwalnych, w szczególności wytworzonych przez służby państw Układu Warszawskiego, które od 1980 r. musiały z natury rzeczy intensywnie zajmować się ocenami sytuacji politycznej w Polsce, pozwalała na odniesienie się do zasygnalizowanego powyżej sporu.
Przedmiotem dociekań stała się seria raportów tygodniowych dotyczących bieżącej sytuacji PRL sporządzana od czerwca 1981 r. oraz przygotowywana w polskiej edycji przez szczeciński oddział IPN. Firmowana była przez powołaną w latach pięćdziesiątych XX w. Centralną Grupę Analiz i Informacji (Zentrale Auswertungsund Informationsgruppe – ZAIG), tj. jednostkę analityczną Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD (Ministerium für Staatssicherheit – MfS, Staatssicherheitsdienst – Stasi). Odpowiadała ona za przygotowywanie wszystkich opracowań informacyjnych ministerstwa oraz przekazywanie tychże osobom sprawującym najważniejsze funkcje partyjno-państwowe w NRD. Do 1987 r. stosowne raporty były wydawane w rytmie tygodniowym. Po tej dacie za tworzenie wspomnianych odpowiadała grupa operacyjna Stasi w Warszawie, która od marca 1989 r. ograniczyła wydawanie tychże do jednego w miesiącu. W rozdzielniku odbiorców figurowało dziewięciu najwyższych rangą oficerów kierownictwa MfS.
Raporty dotyczyły najważniejszych aspektów sytuacji politycznej w PRL, takich jak zachowania szeroko rozumianego aparatu władzy, opozycji, postaw społecznych, ekonomii czy też polityki zagranicznej. Ponieważ najwięcej miejsca poświęcono tam przy okazji samej PZPR, zasadne wydawało się pytanie, w jaki sposób opisywano wspomnianą partię. W centrum dociekań znajdzie się zatem meritum sygnalizowanego opisu, forma, nie tylko ta dotycząca języka, lecz także porównanie prezentowanych w raportach sądów do tych formułowanych przez funkcjonariuszy Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności (SED). O ile bowiem te ostatnie mogły być, mimo wszystko, zdominowane przez ideologiczny język, o tyle od tych drugich, jeżeli przyjąć za obowiązujące teoretyczne zasady tworzenia raportów znane z anglosaskiej teorii służb specjalnych, można oczekiwać rzetelności i obiektywizmu w prezentacji danych faktów.
Skąd pozyskiwano informacje podawane w raportach? Ze źle przepisywanych relacji i komunikatów publikowanych przez PAP albo „Trybunę Ludu”, oryginalnych dokumentów partyjnych lub też bezpośrednich rozmów z przedstawicielami środowisk konserwatywnych w samej PZPR8. Ważnym źródłem były osoby trzecie, np. przedstawiciele ambasady RFN. Dostarczały one informacji o osobach względnie środowiskach reprezentujących postawy potępiane przez Stasi. Do takich zaliczał się np. Jerzy Wiatr, określany wprost jako „rewizjonista”, albo Stanisław Bejger.
Odbiorcy raportu – stosownie do metodologii sporządzania raportów – nie wolno było znać danych źródeł osobowych, które stawały się jednym z elementów prowadzących do formułowania tez przedstawianych w raportach. W tym miejscu warto zasygnalizować zatem główne problemy związane z gromadzeniem informacji do raportów oraz wspomnianymi źródłami. Po pierwsze, w grupie roboczej oznaczonej numerem 1 (Arbeitsgruppe 1), opracowującej dokumenty o sytuacji we wszystkich europejskich państwach socjalistycznych, pracowało… trzech funkcjonariuszy. Tymczasem cały Dział I, zajmujący się analizami i informacjami wewnątrz ZAIG, do którego należała wspomniana grupa, zatrudniał ponad 50 osób. Tyle tylko że całość ich obowiązków koncentrowała się na RFN. Po drugie, dostarczyciele materiałów – tajni współpracownicy Stasi w PRL – z reguły byli obywatelami NRD, w dużym stopniu, jeżeli nie w całości, kontrolowanymi przez departamenty I lub II MSW. Po trzecie wreszcie, kolejna kategoria źródeł, tj. informacje otrzymywane w trakcie oficjalnych rozmów na poziomie partyjno-państwowym, nosiła obciążenie potencjalną dezinformacją. Niektórzy z rozmówców z NRD byli ponadto klasyfikowani przez MSW mianem źródła pozaagenturalnego. Warto również pamiętać o prowadzeniu przez funkcjonariuszy MSW przed spotkaniami z delegacjami z NRD rozmów z przedstawicielami polskich instytucji celem zwrócenia uwagi tych ostatnich na rzeczywiste intencje i afiliacje gości z Niemiec Wschodnich. W dokumentach wyraźnie widać ponadto brak wskazań co do posiadania przez Stasi osobowych źródeł wewnątrz opozycji w PRL, słabą znajomość języka polskiego i niedocenianie kompetentnych własnych tajnych współpracowników, np. w ambasadzie NRD w PRL. O tym jednak, co należy raz jeszcze podkreślić, czytelnik raportów nie miał prawa wiedzieć.
Jaki był cel sporządzenia raportu? Niezależnie od nominalnej funkcji informacyjnej, wydaje się, że miał przede wszystkim inspirować do podejmowania zdecydowanych działań wobec PRL, a także przestrzegać przed dopuszczeniem do powstawania w NRD podobnych tendencji wewnątrz SED. O ile jednak działania w Niemczech Wschodnich nadawały się do realizacji, o tyle inspiracja w stosunku do PZPR nie miała w zasadzie większej mocy sprawczej. Koncentrowano się bowiem w raportach raczej nie na krytyce sytuacji w PRL, ale na pewnej formie fetyszyzmu, a więc przypisywaniu danemu zachowaniu siły magicznej. Lektura raportów pozwala na stwierdzenie, iż analitycy Stasi zakładali, że automatyczne przeniesienie do Polski rozwiązań znanych z Niemiec Wschodnich spowoduje natychmiastową poprawę sytuacji. W kontekście PZPR ów fetyszyzm dotyczył następujących poziomów:
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Kryzys w partii – partia w kryzysie. Ostatnia dekada PZPR” pod red. Tomasza Kozłowskiego i Michała Siedziaki bezpośrednio pod tym linkiem!
1. Fetyszyzm dokumentów. Chodziło w tym przypadku o opracowywanie deklaracji programowej pt. O co walczymy? Dokąd zmierzamy?. Sposób informowania o niej sugerował, że uchwalenie i rozprowadzenie dokumentu doprowadzi, podobnie jak kampania sprawozdawcza, do wzrostu znaczenia ideologii w PZPR oraz odbudowy jej kierowniczej roli w kraju. Deklarację uchwalono dopiero w sierpniu 1984 r. Stasi była zadowolona z jej części ideologicznej. Pokazuje to naiwność MfS, także z uwagi na kolejne zbierane przez Stasi informacje. Sytuacja wewnątrz partii nie uległa bowiem zmianie w kierunku pożądanym przez analityków z NRD.
2. Fetyszyzm słów. Tak jak w przypadku prasy partyjnej, podnoszono używanie przez funkcjonariuszy partyjnych, również przez Wojciecha Jaruzelskiego, podczas wystąpień pojęć uznanych przez funkcjonariuszy Stasi za niewłaściwe.
3. Fetyszyzm pasywności. Rozumiano ją jako ograniczenie się tylko do mówienia o potrzebie wzrostu znaczenia w PZPR ideologii, bez podejmowania jakichkolwiek konkretnych działań w tym zakresie, przy jednoczesnej ugodowości wobec opozycji i prawicy partyjnej. Według autorów raportów partii było za mało w życiu publicznym, a system nomenklatury był za słabo rozwinięty. W wersji pożądanej przez Stasi nie tylko cały szczebel kierowniczy kluczowych organizacji społecznych, lecz także większość ich członków winna była legitymować się członkostwem w PZPR. Tymczasem rejestrowano niechęć do wstępowania do związków zawodowych oraz do zgłaszania swoich kandydatur do wyborów do rad narodowych. Najlepszą ilustrację wspomnianego powyżej pasywizmu, niezależnie od rodzaju organizacji, której dotyczył zarzut, stanowi informacja z marca 1983 r. o tym, że tylko 100 z 330 członków prowizorycznej Rady Krajowej PRON należy do partii.
4. Fetyszyzm NRD i ZSRR. W informacjach dotyczących np. plenum KC sygnalizowano, że w danym referacie programowym nie odniesiono się do doświadczeń czy też rozwiązań istniejących w jednym z tych dwóch państw. Zwracano także uwagę na karanie członków partii za utrzymywanie kontaktów z NRD. Centralna Komisja Kontroli Partyjnej miała się zajmować np. pod koniec 1982 r. pobytem Tadeusza Grabskiego w NRD. O ile oczywiście tego typu przykład był elementem, który utwierdzać miał czytelnika w przekonaniu o odchodzeniu całej PRL od zasad socjalizmu, o tyle znamienny był brak szerszego komentarza. Grabski stanowił źródło informacji dla władz NRD. Postępowanie partyjne wobec niego powinno stać się zatem dla Stasi elementem wartym zasygnalizowania przełożonym, podobnie jak określenie miejsca Grabskiego w procesie znanym jako „cięcie po skrzydłach”, tj. usuwaniu przez Jaruzelskiego ze struktur władz osób posądzanych o postawy skrajne, mogące być zagrożeniem dla premiera – a przy okazji uznawanych za utrzymujące zbyt ożywione kontakty z państwami niekoniecznie postrzeganymi tylko jako sojusznicze.
Język raportów determinował ich narrację. Dotyczyła ona konfliktu sił zachowawczych i liberalnych w partii, a zatem głównej osi, na podstawie której budowano strukturę raportu w odniesieniu do PZPR. I tak osoby uznawane za realizujące linię partyjną, w rozumieniu NRD, były opatrywane słowem „towarzysz”. To, co w partyjnej wschodnioniemieckiej nowomowie określano mianem „siły”, oznaczało siły postępowe albo zdrowe, rzadziej – marksistowsko-leninowskie. Ci członkowie PZPR z kolei, których uznawano za osoby niechętne klasycznej, a zatem wschodnioniemieckiej wersji socjalizmu, nazywano rewizjonistami, reformistami, oportunistami, siłami prawicowymi albo też indyferentnymi klasowo. Od 1982 r. wobec nich stosowano wyrażenia zarezerwowane dla opozycji politycznej, a zatem byli oni ekstremistami albo po prostu prawicą. Takie osoby nigdy nie były tytułowane „towarzysz”. Jako przykłady, poza osobami dość znanymi, w rodzaju Rakowskiego względnie Kubiaka, warto dodać jeszcze te, które niekoniecznie w literaturze przedmiotu uchodziły za przedstawicieli grup liberalnych. Mowa tutaj o Barcikowskim, Wiatrze albo wspomnianym już Bejgerze. Zdrowe siły z kolei to Olszowski, Milewski i Siwak.
W raportach regularnie informowano o szczegółach wspomnianego konfliktu, dzieląc je na sukcesy względnie porażki marksistów. Sukcesem, przede wszystkim Kociołka, było rzekome przyczynienie się do odwołania Kani. Podobne zasługi przypisywano Grabskiemu, prowadzącemu – rzekomo – akcję maksymalnego utrzymania restrykcji stanu wojennego. Porażka marksistów to z kolei niezablokowana nominacja Kani na członka Rady Państwa. Autorzy raportów zwrócili uwagę nie tylko na to, że jedynie 60 proc. składu frakcji sejmowej PZPR przyszło na głosowanie w Sejmie w tej sprawie. Wynik głosowania stanowić miał ponadto osobistą przegraną Milewskiego. Na marginesie należy dodać, iż za wyborem Kani, zdaniem Stasi, stała armia oczekująca takiej nominacji. Nie ona jednak była głównym powodem ostatecznej przegranej partyjnych marksistów.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Kryzys w partii – partia w kryzysie. Ostatnia dekada PZPR” pod red. Tomasza Kozłowskiego i Michała Siedziaki bezpośrednio pod tym linkiem!
Jakie były zatem ważniejsze przyczyny tejże? Funkcjonariusze Stasi uznali, że konserwatyści przegrywali nie dlatego, że byli konserwatystami, ale dlatego, że nie wykazywali inicjatywy politycznej, także na poziomie komitetów wojewódzkich. W raportach wskazywano, że rewizjoniści bardzo mocno wspierali Jaruzelskiego, co potęgowało tylko izolację kadr marksistowskich. Elementem przyczyniającym się do przegranej miał być także cynizm. Nawet jeżeli jakiś odsetek członków partii popierał marksizm w rozumieniu Stasi, to nie opłacało się tego pokazywać z uwagi na obawę o własną karierę, nie tylko w samym aparacie. Zdaniem Stasi, za późno dochodziło do przypadków jawnej niesubordynacji aparatu, tj. deklaracji działania klubów partyjnych „Rzeczywistość” w momencie, gdy zapadała decyzja o ich rozwiązywaniu (Szczecin oraz Katowice), albo o przypadkach niesubordynacji w samym KC, np. sprzeciwu wobec propozycji Kubiaka w KC czy też ignorowania jego poleceń służbowych przez pracowników. Brak jest jednakże, co warte podkreślenia, odniesień Stasi co do pochodzenia tego typu enuncjacji.
Jako formalny koniec konfliktu uznaje się – zapewne słusznie – koniec 1986 r. W tym momencie siły konserwatywne nie miały już żadnego znaczenia. Oznaczać to miało także koniec frakcyjności i akceptację przez bierne masy partyjne dalszego postępowania kierownictwa PZPR, również w kontekście polityki wobec opozycji. Porażka marksistów miała poza tym wymiar ideologiczno-gospodarczy. Zwycięstwo rewizjonizmu oznaczało bowiem zgodę na udzielenie przez partię wsparcia rolnictwu indywidualnemu, a nie spółdzielczemu, zgodę na reprywatyzację ziemi rolnej oraz reformy ekonomiczne, które miały zlikwidować podstawy socjalizmu w PRL. W raportach brakuje jednak zwrócenia uwagi na o wiele lepsze relacje Jaruzelskiego z nowym przywódcą ZSRR, Michaiłem Gorbaczowem, które były istotne dla zrozumienia gospodarczych decyzji Jaruzelskiego. Inna sprawa, że skoro przejęcia władzy przez Gorbaczowa nie przyjmowano ze zrozumieniem w NRD, konsekwentne utrwalanie negatywnego obrazu PZPR mogło służyć za element umacniania przywódców SED w przekonaniu o słuszności ich niechęci wobec PRL.
Elementarną częścią informowania o konflikcie stało się, przy okazji, pozycjonowanie PZPR w systemie politycznym PRL jako takim. Lata osiemdziesiąte, nie tylko w rozumieniu stanu wojennego, to wedle Stasi nie wyłącznie formalna militaryzacja życia, ale przede wszystkim świadome usunięcie samej partii przez jej kierownictwo w cień. Władzę, a także główny ciężar odpowiedzialności, miały przejmować instytucje państwowe oraz po 1981 r. wojsko. Do momentu dojścia do rzeczywistej odbudowy siły partyjnej PZPR miała pozostawać na uboczu życia politycznego. W tym kontekście Stasi miała problem z oceną niektórych zachowań rewizjonistów. Dla przykładu bowiem informowano, że jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego Rakowski optował za rozwiązaniem partii i Sejmu oraz przejęciem całej władzy przez armię. W momencie wprowadzenia stanu wojennego w 1982 r., np. w trakcie posiedzenia Sejmu z początku lutego 1982 r., zauważono ponadto, że Jaruzelski o partii wspomniał tylko w dwóch zdaniach, co stało się symbolem dla jej faktycznego znaczenia w kraju.
Drugi kluczowy element determinujący raporty stanowiła analiza tego, czym było kierownictwo PZPR. Chodziło w tym przypadku nie tylko o najważniejsze gremia decyzyjne (BP/KC), lecz także o jednoosobowe kierownictwo.
Główny przekaz raportów skupiał się na stwierdzeniu, wedle którego kierownictwo partii nie miało żadnej koncepcji działania. Jedyna istniejąca taktyka miała polegać na biernym przeczekaniu trudnej sytuacji, np. poprzez celowe zmęczenie społeczeństwa albo opozycji. Co zamierzano jednak robić konkretnie, nigdy nie było wiadomo. Wedle Stasi, tracono czas, powielając na posiedzeniach KC hasła o zwiększeniu aktywności członków, który można by było przeznaczyć na pracę ideologiczną. Opieszałość zarzucano BP przy ocenach sytuacji w kraju, np. po pielgrzymkach papieskich. Problemem miała być też maniera KC, polegająca na konsekwentnym przekładaniu omawiania spraw kluczowych na kolejne posiedzenia. Za skrajną uznawano reakcję plenum KC na list KPZR w czerwcu 1981 r. Ówczesny I sekretarz KC PZPR, Kania, na wspomnianym posiedzeniu tylko werbalnie zgodził się z tezami listu. Zdaniem Stasi, niczego to jednak nie zmieniało w polityce partii.
Wskazywano, że podnoszona na plenach i posiedzeniach tematyka była co prawda potrzebna, ale definiowane względnie poprawnie kluczowe problemy nie oznaczały, że automatycznie przełoży się to na zainteresowanie społeczne dla PZPR. Klasycznym przykładem tego była młodzież, mająca ambiwalentny stosunek do partii. Formułowanie instrukcji co do wychowania młodych miało niczego nie zmienić, dopóki będzie dynamiczna praca u podstaw, a partia całkowicie nie przegra z Kościołem. Cały czas zwracano też uwagę na rozdźwięk z rzeczywistością w opiniach formułowanych na posiedzeniach KC lub konferencjach sprawozdawczych dotyczących sytuacji w kraju. Miały one, np. w 1985 r., pokazywać rolę klasy robotniczej w partii, a takowej de facto nie było. Pod koniec kwietnia 1982 r. z kolei w BP uznano, że w trakcie nadchodzących wydarzeń rocznicowych nie dojdzie do większych zamieszek bądź prowokacji. Tymczasem w PRL doszło wtedy do najcięższych starć od czasu wprowadzenia stanu wojennego.
[...]