Jak przebiegały manewry „Tarcza 76”?
Ten tekst jest fragmentem książki Jarosława Pałki „Polskie wojska operacyjne w Układzie Warszawskim”.
Kolejne wielkie manewry międzysojusznicze odbyły się w Polsce między 9 i 16 września 1976 r., czyli po siedmiu latach od największych ćwiczeń „Odra–Nysa”. Pierwsze prace koncepcyjne podjęto już w styczniu 1975 r. Początkowo wybrano kryptonim Przymierze ʼ76, dopiero potem, ostatecznie, Tarcza ʼ76.
Manewry poprzedziło kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt przedsięwzięć szkoleniowych na różnym szczeblu, które miały przygotować dowództwa, sztaby i jednostki do właściwych ćwiczeń. Na poziomie centralnym najważniejszymi były trening „Marzec ʼ76” i gra wojenna „Czerwiec ʼ76” z udziałem sztabu frontu, armii (Pomorski Okręg Wojskowy) i armii lotniczej – przeprowadzone w Ośrodku Doskonalenia Dowodzenia Akademii Sztabu Generalnego. Generalny inspektor szkolenia w czerwcu 1976 r. zrealizował ćwiczenia wojsk lotniczych „Orzeł ʼ76” i obrony przeciwlotniczej „Tatry ʼ76”. Równolegle organizowano rekonesanse poligonów z udziałem oficerów z polskich dowództw i sztabów oraz przedstawicieli armii z Czechosłowacji, NRD i sowieckiej Północnej Grupy Wojsk. We wszystkich zarządach polskiego Sztabu Generalnego, dowództwach wojsk zrealizowano też wiele innych przedsięwzięć wdrażających do manewrów, łącznie z kursami rosyjskiego, ponieważ w raportach ciągle pisano, że brakuje oficerów znających ten język. Przygotowania dotyczyły także niższych szczebli, a więc poszczególnych pododdziałów uczestniczących w ćwiczeniach.
Z polskiej strony w epizodach szkoleniowych w manewrach „Tarcza ʼ76” zamierzano zaangażować głównie żołnierzy z Pomorskiego Okręgu Wojskowego. W związku z tym w okręgu przeprowadzono 16 ćwiczeń dowódczo-sztabowych z wojskami, gier wojennych i decyzyjnych oraz treningów sztabowych. Do najważniejszych należały: 1) ćwiczenie „Edredon ʼ76” z wojskami 8. Dywizji Zmechanizowanej, częścią 20. Dywizji Pancernej, wydzielonymi jednostkami Wojsk Obrony Powietrznej Kraju; 2) gra wojenna „Argus ʼ76” z udziałem sztabu armii, 20. Dywizji Pancernej i 6. Brygady Artylerii Armat; 3) dwuszczeblowe ćwiczenia dowódczo-sztabowe „Orlik ʼ76” z wydzielonymi środkami rozpoznania i udziałem grupy operacyjnej sztabu armii i sztabów 8. Dywizji Zmechanizowanej i 20. Dywizji Pancernej. Zrealizowano także kilka przedsięwzięć inżynieryjnych w Okręgach Wojskowych Pomorskim i Śląskim, m.in. remontowano drogi na poligonach.
Działały też Wojska Lotnicze. Ich dowódca przeprowadził ze sztabami dywizji i pułków szkolenie metodyczne na mapach w obozie ćwiczebnym Biedrusko. Prace przygotowawcze zakończono na drogowym odcinku lotniskowym (DOL) Nowe Łaski i lotnisku Nadarzyce, na którym manewry „Pelikan” przeprowadziły pułk śmigłowców i pułk lotnictwa myśliwsko-bombowego. We wszystkich jednostkach, które miały wziąć udział w „Tarczy ʼ76”, zrealizowano szkolenie personelu latającego w startach i lądowaniu na zwężonych pasach. Zbadano przygotowanie śmigłowców Mi-8 do stawiania pola minowego, natomiast w Pruszczu Gdańskim kilkunastu operatorów przeszkolono do strzelań przeciwpancernymi pociskami kierowanymi ze śmigłowców Mi-2. Tuż przed rozpoczęciem ćwiczeń w raporcie napisano: „szeroki front przygotowań do manewrów »Tarcza ʼ76« pozwala rokować dobre przysposobienie wszystkich ćwiczących, dowództw, sztabów i wojsk do wykonania stojących przed nimi zadań”.
Projekt ćwiczeń powstał w polskim Sztabie Generalnym, ale uzgodniono go oczywiście z Moskwą, z marsz. Jakubowskim, naczelnym dowódcą. W podsumowaniu zauważono, że dobrze ułożyła się współpraca między grupą autorską polskiego Sztabu Generalnego, polskimi Instytucjami Centralnymi MON, sztabami okręgów wojskowych i Sztabem ZSZ – liczne sprawy konsultowano z gen. Sztiemienką. Tak wyglądało to w pierwszej fazie przygotowań do manewrów, później sytuacja się pogorszyła.
Wskazano, iż zgodnie z planem najważniejszych przedsięwzięć szkoleniowych Zjednoczonych Sił Zbrojnych na lata 1976–1980 w manewrach powinny były uczestniczyć tylko jednostki LWP Armii Sowieckiej i NAL NRD. Jednak pod koniec 1975 r. ze Sztabu Zjednoczonych Sił Zbrojnych z Moskwy przyszła dyrektywa, aby uwzględnić w nich udział także sztabu i jednostek armii czechosłowackiej. Polscy oficerowie skarżyli się na wywołany tym chaos, a także na sztab Zjednoczonych Sił Zbrojnych, który usiłował ingerować w mniej istotne szczegóły, nie mając często „należytego rozeznania co do konkretnych warunków”. Ponadto w trakcie ćwiczeń wyrażali niezadowolenie z pracy „licznej grupy przedstawicieli Sztabu ZSZ, którzy – bez określonych obowiązków w strukturze sztabu kierownictwa – zapotrzebowywali [!] na własny użytek wciąż nowe dane o ćwiczeniu, komplikując i tak wyjątkowo złożoną pracę sztabu kierownictwa”.
Była jednak instytucja profesjonalnie przygotowana do kierowania przygotowaniami: „Dopiero przejęcie spraw przez Sztab Generalny AR pozwoliło […] wyjaśnić wszystkie nierozwiązane kwestie. […] towarzyszy ze Sztabu Generalnego AR cechowało duże zrozumienie, konkretność i pryncypialność”. Jak widać, zasadnicze problemy dotyczące opracowania działań wojennych rozwiązywano bezpośrednio w sowieckim Sztabie Generalnym.
W manewrach „Tarcza ʼ76” uczestniczyło ok. 36 tys. żołnierzy (prawie dwukrotnie mniej niż w 1969 r.), niemal 700 czołgów, 750 transporterów opancerzonych, ok. 420 dział i moździerzy, 200 samolotów bojowych, 150 transportowych, 100 śmigłowców i ponad 5 tys. pojazdów mechanicznych. Liczba środków walki (przynajmniej w niektórych kategoriach sprzętu) nie różniła się więc aż tak bardzo od tej w manewrach „Odra–Nysa”.
W 1976 r. temat ćwiczeń sformułowano następująco: „odparcie uderzenia, przejście do działań zaczepnych i rozwinięcie operacji frontowej w warunkach forsowania przeszkód wodnych i wykorzystania desantów powietrznych oraz odpierania silnych przeciwuderzeń i okrążenia dużego zgrupowania wojsk nieprzyjaciela”. Prowadził je ponownie gen. Jaruzelski, minister obrony narodowej państwa, w którym rozgrywano manewry, natomiast szefem sztab kierownictwa ćwiczeń został gen. Hupałowski. Na potrzeby manewrów utworzono polski Front Północny o mieszanym składzie narodowościowym, którego dowódcą był gen. Molczyk. Stworzono następujący scenariusz.
W ramach operacji strategicznej po zatrzymaniu ataku nieprzyjaciela (Południowych) Front Północny – złożony z czterech armii ogólnowojskowych (sowieckiej, czechosłowackiej i dwóch polskich) i jednej polskiej armii lotniczej – wykonał główne uderzenie na linii: południowy Berlin–Kalbe–Verden nad Wezerą. W pierwszym etapie wojska frontu odparły uderzenie nieprzyjaciela i zdobyły panowanie w powietrzu, w drugim przeszły do działań zaczepnych, a w trzecim obie strony użyły broni masowego rażenia. Północni z jej pomocą odparli przeciwuderzenia Południowych, okrążyli główne zgrupowanie nieprzyjaciela i rozwinęli operację zaczepną. Manewry rozgrywały się na dwóch płaszczyznach – ćwiczeń dowódczo-sztabowych i praktycznych działań wojsk, ściśle połączonych z sytuacją operacyjną. Scenariusz niejako prowadził od obrony przed atakiem nieprzyjaciela do zwycięstwa w ofensywie.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Jarosława Pałki „Polskie wojska operacyjne w Układzie Warszawskim” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Jarosława Pałki „Polskie wojska operacyjne w Układzie Warszawskim”.
W związku z tym, że w początkowym okresie wojny Północni musieli powstrzymać ofensywę Południowych, pierwszym epizodem ćwiczebnym było opracowanie przez sztaby decyzji o odparciu uderzenia nieprzyjaciela, którą powziął dowódca armii. Następnie przygotowano dokumenty dotyczące odparcia napadu powietrznego przeciwnika siłami obrony przeciwlotniczej armii, lotnictwa frontu i Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. W ramach epizodu poligonowego pułk lotnictwa myśliwskiego szkolił się w walce w powietrzu, a także starano się obezwładnić systemy radioelektroniczne wroga w trakcie odpierania jego ataków powietrznych. W tym samym czasie na poligonie w Biedrusku pododdziały polskiej dywizji zmechanizowanej (14. DZ) ćwiczyły „organizację i prowadzenie działań obronnych w celu odparcia natarcia przeważających sił pancernych nieprzyjaciela”, współdziałając z pułkiem śmigłowców.
W ramach drugiego etapu manewrów realizowano epizody związane z działaniami zaczepnymi. Dowódca armii ogólnowojskowej wydał decyzję o przełamaniu obrony nieprzyjaciela i rozwinięciu natarcia, a dowódcy armii lotniczej zameldowano rozkaz do wsparcia powyższych działań, które miały doprowadzić do wywalczenia panowania w po[1]wietrzu. W tym czasie na poligonach Okonek i Borne Sulinowo czechosłowacka dywizja pancerna (18. DPanc) wykonywała ćwiczenia taktyczne połączone ze strzelaniem pod nazwą „Przełamanie przedniej rubieży obrony nieprzyjaciela oraz rozwinięcie natarcia”. Na poligonie Nadarzyce wojska lotnicze zrealizowały epizod uderzenia na lotnisko Południowych, którego celem było obezwładnienie i zniszczenie obiektów „różnymi sposobami przez grupy uderzeniowe”. Nad lotniskiem odegrano walkę powietrzną myśliwców. W kolejnym dniu w Drawsku dywizje pancerne polska (30.) i czechosłowacka (18.) pod osłoną lotnictwa wspólnie ćwiczyły wprowadzanie do bitwy drugiego rzutu operacyjnego armii i rozwijały natarcie w głębi obrony nieprzyjaciela w połączeniu z odpieraniem jego kontrataku. W rejonie miejscowości Nowe Laski koło Mirosławca trenowano start i lądowanie samolotów (pododdziały 4. DLM) z przygotowanego w tym celu drogowego odcinka lotniskowego (DOL).
W trzecim, ostatnim etapie manewrów dowódca frontu po sporządzeniu przez sztab odpowiednich dokumentów zameldował decyzję o przejściu do operacji zaczepnej z użyciem broni jądrowej. Poszczególne sztaby ćwiczyły praktyczne kierowanie wojskami rakietowymi w czasie wykonywania pierwszego uderzenia jądrowego. W ramach epizodów poligonowych w Krośnie Odrzańskim pododdziały dwóch dywizji pancernych (40. DPanc NAL NRD i 50. DPanc AR) przy wsparciu lotnictwa szkoliły się w przełamaniu pośredniej rubieży obrony wroga, która znajdowała się na Odrze. W pierwszej fazie czołowe pododdziały sowieckie sforsowały przeszkodę wodną przy jednoczesnym wysadzeniu desantu śmigłowcowego. Następnie wojska inżynieryjne NRD i Armii Sowieckiej zbudowały mosty dla głównych sił dywizji. Jeszcze tego samego dnia na poligonie w Wędrzynie inne pododdziały 40. DPanc armii NRD wykonały ćwiczenia specjalne pod nazwą „Likwidacja skutków użycia broni jądrowej przez nieprzyjaciela i odtwarzanie gotowości bojowej dywizji”. W ramach tego epizodu wprowadzono do akcji batalion medyczny i batalion remontowy dywizji, realizowano zabiegi sanitarne i dezaktywacyjne żołnierzy oraz sprzętu w punkcie sanitarnym.
Jednocześnie ćwiczono tworzenie zbiorczego oddziału (w sile pułku), który mimo ataku wroga z wykorzystaniem broni masowego rażenia można było niezwłocznie skierować do działań bojowych. Niejako zwieńczeniem wszystkich epizodów poligonowych było wspólne ćwiczenie taktyczne dywizji pancernych armii NRD (40. DPanc) i sowieckiej (50. DPanc) w połączeniu ze strzelaniem bojowym i bombardowaniem.
Na poligonach w Żaganiu, Trzebieniu i Świętoszowie sowieccy oraz wschodnioniemieccy żołnierze w czołgach i transporterach opancerzonych ćwiczyli „rozwinięcie natarcia na nowym kierunku, bój spotkaniowy i rozbicie podchodzących odwodów przeciwnika”. W ramach epizodu założono, że Północni, czyli wojska UW, zaatakują bronią jądrową zbliżające się kolumny wroga. W ten sposób ponownie manewry zakończyły się ich zwycięstwem. Warto zauważyć, że w trakcie ostatniego etapu ćwiczyły głównie wojska NRD i Armii Sowieckiej. Mogłoby to świadczyć o ich dużo lepszym niż w przypadku LWP przygotowaniu do działań z wykorzystaniem broni masowego rażenia. Zapewne ich wyszkolenie i wyposażenie miały stanowić wzór dla innych sojuszniczych związków taktycznych.
Manewry oczywiście miały wymiar polityczny i propagandowy. Fragmentom epizodów poligonowych przyglądali się I sekretarz KC PZPR Gierek, przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński oraz inni partyjni dygnitarze. 13 września Gierek i Jabłoński byli obecni na poligonie w Drawsku w trakcie wspólnych działań żołnierzy polskich i czechosłowackich. Reporter prasowy napisał z patosem: „Potężne uderzenie lotnictwa myśliwsko-szturmowego na pozycje przeciwnika dezorganizuje i niszczy jego artylerię. Pod osłoną ognia z ziemi i powietrza główne siły wychodzą na linię natarcia. Dokładność działania lotnictwa w czasie i przestrzeni, precyzja, skuteczność uderzeń rakietowych i bombardujących, doskonałe wyszkolenie lotnicze i opanowanie techniki pilotażu spotykają się z uznaniem gości. Po odparciu ataku »obcego« lotnictwa do walki wchodzą czołgi. W kolumnie bojowej czołg ze sztandarem pułku, który wsławił się bohaterskimi bojami podczas II wojny światowej. Sztandar zdobią wstęgi orderu Virtuti Militari i Krzyża Grunwaldu. Jednostki pancerne Wojska Polskiego wyróżniają się zaciekłością i zdecydowanym działaniem, celnością ognia, śmiałością manewru”. Na koniec pokazu dygnitarze zwiedzili wystawę obrazującą zasady działania i dorobek różnych rodzajów wojsk.
Gierek spędził też na manewrach niemal cały 15 września. W godzinach porannych obserwował na poligonie w Świętoszowie fragmenty ostatniego epizodu ćwiczeń – współdziałania jednostek pancernych Armii Sowieckiej i NAL NRD. Dowódca jednostki powietrznodesantowej zameldował mu wykonanie zadania bojowego. Po południu I sekretarz wziął udział w wielkim wiecu na zakończenie manewrów – „manifestacji przyjaźni i braterstwa”, będącej „kulminacyjnym akcentem międzysojuszniczych ćwiczeń”.
Tym razem jednak nie zaproszono ludności cywilnej, w uroczystościach na poligonie uczestniczyły jedynie delegacje wojskowe ze wszystkich czterech ćwiczących armii. Ponadto stawili się specjalni goście, oprócz I sekretarza KC PZPR ministrowie obrony narodowej: ZSRS – marsz. Dmitrij Ustinow, CSRS – gen. Martin Dzúr, Bułgarii – gen. Dobri Dżurow, Węgier – gen. Lajos Czinege, Rumunii – gen. Ion Coman, Kuby – gen. Raúl Castro Ruz, szef Sztabu Generalnego NRD gen. Heinz Kessler, a także przedstawiciele sił zbrojnych Mongolii, Wietnamu i Jugosławii. Generał Jaruzelski, gospodarz wiecu, wyraził zadowolenie, że na ćwiczeniach pojawił się „zawsze bliski żołnierskim sprawom i dla sprawy obronności Polski czyniący tak wiele I sekretarz KC PZPR, towarzysz Edward Gierek”. Zameldował mu, że „cele ćwiczenia zostały w pełni osiągnięte. Dowódcy, sztaby, wszyscy żołnierze obowiązki swoje wykonali wzorowo”. Następnie oficerowie zaprzyjaźnionych armii przekazali I sekretarzowi upominek. Wygłosił on przemówienie, w którym dziękował, apelował i chwalił: „Ćwiczenia wykazały wysoki stan moralno-polityczny. […] Potwierdziły słuszność i skuteczność socjalistycznej doktryny obronnej. Umocniły one internacjonalistyczne więzi łączące żołnierzy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego”. Uroczystość zakończyły odegranie Międzynarodówki i salut 12 salw armatnich.