Jak przebiegało oblężenie Berwick-upon-Tweed?
Ten tekst jest fragmentem książki Cezarego Namirskiego „Halidon Hill 1333”.
Na początku 1333 roku sytuacja Edwarda Balliola była trudna, lecz nie beznadziejna. Stracił on wszystko, co udało mu się wywalczyć w Szkocji w sierpniu i we wrześniu poprzedniego roku. Do lutego 1333 roku, a więc w ciągu zaledwie dwóch miesięcy od pokonania Balliola pod Annan i wypędzenia go, lojaliści odzyskali kontrolę nad całym królestwem. Sir Andrew Murray kontynuował ofensywę, atakując strategiczny przygraniczny zamek w Roxburgh, który stał się jedną z głównych baz Edwarda Balliola, jednak w kwietniu został schwytany w trakcie potyczki pod Kelso i kolejne dwa lata spędził w niewoli. Po jego pojmaniu nowym strażnikiem Szkocji został sir Archibald Douglas. Mimo tych niepowodzeń Balliol nie stracił poparcia Edwarda III – zwycięstwo na Dupplin Moor i koronacja w Scone pokazały, iż odpowiednie wsparcie dla stronnictwa wywłaszczonych może zmienić sytuację polityczną w Szkocji na korzyść angielskiego monarchy. W efekcie Balliol uzyskał czas i środki konieczne do odbudowy armii i rozpoczęcia kolejnej kampanii w Szkocji. Ponadto w związku z sytuacją wojenną w 1333 roku nowe kompetencje uzyskali królewscy urzędnicy przygranicznych marchii – mieli oni teraz prawo do aresztowania i osadzania w więzieniach.
W drugim tygodniu marca 1333 roku Edward Balliol poprowadził świeże siły na Berwick-upon-Tweed, strategiczne miasto położone u ujścia Tweed przy wschodnim krańcu granicy anglo-szkockiej, i przystąpił do oblężenia. Jego sprzymierzeńcami było kilku angielskich możnych, którzy dostarczyli pretendentowi do szkockiego tronu swoje oddziały. Byli wśród nich m.in.: Henry Lancaster, Henry Percy, William Montagu oraz Richard FitzAlan, 3. earl Arundel. Formalnie działali oni prywatnie i bez rozkazu Edwarda III, który w teorii utrzymywał neutralność i uznawał konflikt za wewnętrzną sprawę Szkocji.
Nie ulega jednak wątpliwości, że wsparcie dla Balliola zostało dostarczone przez możnych za cichym przyzwoleniem angielskiego monarchy. Angielscy sojusznicy Balliola otrzymali od władcy 1 tys. funtów, niewątpliwie na cele wojenne. Podobną sumę dostali bliscy współpracownicy Balliola, sir Alexander Mowbray i sir John Felton – choć formalnie nie były to wydatki na zbrojenia, niewątpliwie zostały one przekazane Balliolowi i przeznaczone na oblężenie Berwick. Zdobycie miasta miałoby znaczenie nie tylko strategiczne, lecz także prestiżowe – utrzymanie Berwick, połączonego z silnie ufortyfikowanym zamkiem, było jednym z priorytetów króla Roberta Bruce’a. Dzięki bliskości anglo-szkockiej granicy Balliol mógł liczyć na angielskie zaplecze potrzebne do prowadzenia oblężenia. Zasadne było przypuszczenie, iż Szkoci nie odważą się zaatakować jego tyłów, gdyż oznaczałoby to atak na ziemie angielskie, a tym samym zerwanie traktatu z Northampton i niechybną wojnę z Anglią.
Sir Archibald Douglas widział sytuację inaczej. Wie dział, że jako strażnik Szkocji nie może pozostawić bez po mocy strategicznego miasta, o które walczył Robert Bruce. Najwyraźniej uważał też, że kolejna wojna z Anglią jest już w praktyce faktem – nikt w Szkocji nie miał raczej wątpliwości, że w przypadku wywalczenia tronu przez Balliola będzie on zaledwie marionetkowym władcą, kontrolowanym przez Edwarda III. W związku z tym z perspektywy Douglasa atak na ziemie angielskie nie wywołałby zbrojnego konfliktu z Anglią, gdyż ten de facto już trwał. Strażnik Szkocji postanowił zatem pomóc Berwick, jednak nie tyle wysyłając odsiecz dla garnizonu, ile organizując dwa ko lejne najazdy na tereny północno-wschodniej Anglii. Żywił nadzieję, iż zmuszą one wojska angielskie do odwrotu spod murów miasta i obrony swoich ziem. Tak się jednak nie stało – Balliol i sprzymierzeni z nim Anglicy kontynuowali oblężenie.
Zbrojne wypady sir Archibalda Douglasa na tereny Northumberland, stanowiące pogwałcenie traktatu z Northampton, były dla Edwarda III pretekstem, by formalnie zaangażować się w konflikt. Monarcha zwołał parlament, mając nadzieję, iż ten zatwierdzi podatki na działania wojenne. Spotkał do jednak zawód – żądania zostały odrzucone, w związku z czym monarcha musiał polegać w dużej mierze na porozumieniach z możnymi, aby zebrać oddziały konieczne do wsparcia Balliola i przeprowadzenia inwazji na Szkocję. Nie zraziło go to jednak i już w styczniu 1333 roku poczynił pierwsze przygotowania do ewentualnej kampanii przeciwko Szkotom. W lutym monarcha przygotowywał się do późniejszego przeniesienia głównego ośrodka królewskiej administracji z Londynu do położonego na północnym wschodzie Anglii Yorku, co znacznie ułatwiło logistykę działań wojennych. W kwietniu, kiedy wojska Balliola oblegały Berwick, angielski władca gromadził zapasy żywności w Newcastle, rekwirując w tym celu m.in. zboże miejscowych kupców.
Transport zaopatrzenia ze środkowej i południowej Anglii wymagał wykorzystania na dużą skalę okrętów z angielskich portów, co przy jednoczesnym zagrożeniu francuskimi atakami na wybrzeża sprawiło, iż Edwardowi III nie udało się zebrać planowanej liczby statków. Mimo to już w kwietniu monarcha ruszył z armią na północ i 9 maja dotarł pod mury Berwick. Pro wadził ze sobą wojska z: Yorkshire, Nottingham, Derby i Lancashire, do których wkrótce miały dołączyć oddziały z: Walii, Leicester, Shropshire, Warwick, Stafford i Gloucester oraz żołnierze z Northumberland, Cumberland i Durham. Dużą pomocą dla Anglików okazało się przejście na ich stronę Johna Crabbe’a, flamandzkiego kapra, które go okręty „Gracedieu”, „Jonete” i „Nicholas” pozwoliły przetransportować sprzęt oblężniczy z Yorku pod Berwick.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Cezarego Namirskiego „Halidon Hill 1333” bezpośrednio pod tym linkiem!
Choć wschodnia część anglo-szkockiego pogranicza była głównym teatrem działań wojennych, nadmienić należy, że do walk między Anglikami a Szkotami dochodziło także w zachodnich marchiach, aczkolwiek były one prowadzone na znacznie mniejszą skalę. W marcu 1333 roku kilkuset- osobowy angielski oddział, którym dowodził sir Anthony de Lucy, wkroczył do Dumfriesshire (południowo-zachodnia Szkocja). W ślad za najeźdźcami z zamku Lochmaben ruszył na czele 50 ludzi sir William Douglas, przedstawiciel rodu Douglasów, z którego wywodził się też sir Archibald. Do starcia doszło 25 marca pod Dornock – Anglicy od nieśli zwycięstwo, a sir William został wzięty do niewoli i spędził potem dwa lata jako więzień w Carlisle. Według Kroniki Lanercost Anglicy stracili w starciu tylko dwóch ludzi (de Lucy został lekko ranny), a Szkoci – 24.
W maju pod murami Berwick stało już 12–13 tys. żołnierzy, głównie angielskich, a także „wielu Szkotów, którzy stanęli po stronie Edwarda Balliola”. Miasto było okrążone i pozbawione szans na dostawy także drogą morską, gdyż angielska flota panowała na wodach przybrzeżnych. Balliol, prowadzący oblężenie od marca, ufortyfikował swój obóz, kazał także wykopać fosę mającą odciąć Berwick od dostaw. Aby pozyskać zaopatrzenie, najeźdźcy pustoszyli okolicę, m.in. łupiąc miasto Haddington w dzień targowy i mordując handlarzy. Oblegający prowadzili ostrzał miasta z katapult i trebuszów, którym kierował wspomniany John Crabbe – w 1319 roku dowodził obroną Berwick; 14 lat później, doskonale znając fortyfikacje miasta i ich słabe punkty, wiedział, jak należy prowadzić bombardowanie. 17 maja jego okręty dostarczyły pod mury Berwick trzy machiny oblężnicze oraz 691 kamiennych pocisków. Nie jest też wykluczone, że użyte zostały działa (wiemy, że Anglicy wykorzystali je w 1327 roku w trakcie nieudanej kampanii w Weardale) – jeśli tak, Berwick byłoby pierwszym angielskim miastem obleganym z użyciem tej broni.
Zniszczenia wyrządzane ostrzałem z machin były znaczne – poważnie uszkodzony został kościół, liczne domy oraz jedna z baszt i budynek mieszkalny zamku. Sam ostrzał miasta i jego blokada od strony lądu i morza nie zdołały złamać oporu obrońców, wobec czego oble gający kilkakrotnie podejmowali próby zdobycia miasta szturmem. 20 maja połączone wojska Edwarda III i Edwarda Balliola przypuściły atak, ale obrońcy „opierali się tak zaciekle, i bronili z takim męstwem, dzięki sile i wysokości murów […], że Anglicy nie mogli ich sforsować”.
Kolejna próba została podjęta 27 czerwca. Tym razem oblegający skoordynowali szturm od strony lądu z atakiem z morza – korzystając z przypływu, angielskie okręty podpłynęły pod same fortyfikacje Berwick. Była to jedna z najcięższych chwil dla obrońców miasta. Z najwyższym trudem odparli oni szturm od strony lądu, do walki z wrogimi okrętami wykorzystali zaś zapalone wiązki słomy. Choć metoda okazała się skuteczna, dla miasta skończyło się fatalnie – płonąca słoma wywołała pożar, który strawił znaczną część Berwick, w tym kościół.
To znacznie pogorszyło i tak już bardzo trudną sytuację szkockich obrońców, którzy byli zmuszeni podjąć negocjacje z Anglikami, aby zyskać czas na ugaszenie pożaru i prowizoryczne usunięcie szkód spowodowanych ogniem. Edward III zgodził się na rozejm, przypuszczając, iż obrońcy nie będą w stanie kontynuować oporu i wkrótce skapitulują. Nie docenił jednak wytrwałości szkockiej załogi miasta i zamku, która po ugaszeniu pożaru nazajutrz kontynuowała opór, wobec czego oblegający przypuścili kolejny szturm. Zmusiło to Szkotów do ponownego pojęcia rozmów, na co Edward III chętnie przystał, zapewne woląc uniknąć dalszych ataków i zniszczeń ważnego gospodarczo miasta, które w przyszłości mogło przynosić zyski angielskiej koronie. Wynegocjowano kolejny rozejm, który miał obowiązywać do 11 lipca.
Obrońcy zobowiązali się, że jeśli do tego dnia nie nadejdzie odsiecz, miasto i zamek zostaną poddane Edwardowi III i Edwardowi Balliolowi. Szkoci mu sieli też dostarczyć oblegającym zakładników, wśród których był Thomas Seton, syn dowódcy załogi miasta. Obrońcom udało się wysłać gońców do sir Archibalda Douglasa i szkockich możnych – w listach opisywali trudną sytuację miasta i nalegali na przysłanie odsieczy. Strażnik Szkocji nie miał wyjścia – musiał przyjść Berwick z pomocą. Niewykluczone, że na to właśnie liczył Edward III, postrzegając oblężenie miasta jako sposób na skłonienie Szkotów do stoczenia walnej bitwy, do której miało dojść w lipcu 1333 roku.