Jacek Pawłowicz – „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948 / Rotamaster Witold Pilecki 1901-1948” – recenzja i ocena
Jacek Pawłowicz – „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948 / Rotamaster Witold Pilecki 1901-1948” – recenzja i ocena
Z okazji rocznicy śmierci Rotmistrza ukazało się niedawno drugie, zmienione wydanie albumu o jednym z najodważniejszych ludzi na świecie walczących podczas II wojny światowej. Od pierwszego wydania minęło już piętnaście lat – kolejna, tym razem siedemdziesiąta piąta rocznica stanowi dobrą okazję, by po raz kolejny przypomnieć sylwetkę Witolda Pileckiego.
Główne zmiany względem pierwszego wydania polegają na zmianie układu graficznego. To chyba całkiem dobry pomysł. Poprzednia edycja recenzowanej publikacji ukazała się w serii wydawniczej przypominającej ważne postacie z naszej historii – nie tylko zresztą żołnierzy. I choć wyróżniała się wówczas jakością prezentowanego materiału, również na tle wydawnictw albumowych drukowanych przez inne oficyny, nową szatę graficzną należy ocenić na plus. Przez kilkanaście lat zmienił się co prawda rynek wydawniczy i można odnieść wrażenie, że wiele wydawnictw zaczęło przykładać większą wagę do jakości publikacji, więc trudno mówić, by w tym wypadku Instytut Pamięci Narodowej był w stanie wyznaczyć nowe standardy w tej sferze. Pozostańmy zatem przy konstatacji, że odświeżony layout jest nowoczesny, choć bez szczególnych fajerwerków. Najważniejsze, że może dzięki temu zyskać grono odbiorców zwłaszcza wśród młodszych czytelników, którzy w chwili ukazania się pierwszego wydania mieli kilka lat, lub w ogóle nie było ich jeszcze na świecie.
Tekstu jest tu niewiele – ot raczej symboliczne wprowadzenie Jacka Pawłowicza zawiera zarys sylwetki Pileckiego. Osoby zainteresowane zapoznaniem się ze szczegółową biografią bohatera muszą zatem sięgnąć po inne publikacje. Pozostawiono też krótką przedmowę prof. Janusza Kurtyki, ówczesnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, który niespełna dwa lata po ukazaniu się albumu zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Do minusów można zaliczyć zestawienie pozycji bibliograficznych. Nie zaktualizowano ich praktycznie w ogóle, choć przez piętnaście lat ukazało się sporo nowych tekstów, a także nowe wydania. Między innymi najbardziej obszerna biografia autorstwa Adama Cyry została opublikowana w najnowszym wydaniu jeszcze w 2022 roku.
Największą wartość stanowią fotografie. I to właśnie przez ich pryzmat poznajemy Witolda Pileckiego. Ukazują one młodego, silnego człowieka. Gdy przyglądamy się zwłaszcza fotografiom z młodości przyszłego ochotnika do Auschwitz, możemy sobie tylko uzmysłowić, że chciał on wieść normalne życie i bezwarunkowo służyć ojczyźnie. Tacy jak on byliby potrzebni w normalnej rzeczywistości. Niestety, los nie był dla niego łaskawy. Jednak Pilecki nie tylko nie uciekał od obowiązku służby Polsce, ale zrobił więcej niż od niego oczekiwano.
Szkoda, że nie istnieje więcej fotografii prezentujących wizerunek Rotmistrza. Gros z nich przedstawia właśnie jego dzieciństwo i młodość. By przedstawić historię jego życia, zdecydowano się więc sięgnąć po skany dokumentów. Dramatyczna i absurdalna zarazem jest treść aktu oskarżenia oraz wyroku śmierci wraz z uzasadnieniem. Możemy również zapoznać się ze skanem ręcznie sporządzonego listu Witolda Pileckiego do Bolesława Bieruta z prośbą o „skorzystanie z prawa łaski” z 7 maja 1948 roku. Bierut z tego prawa nie skorzystał. I właśnie w tym momencie najbardziej wyraźnie widać grozę systemu komunistycznego.
Kilkanaście dni później, 25 maja w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej wykonano wyrok – strzał w tył głowy. Ciała bohaterskiego żołnierza dotąd nie udało się odnaleźć.