Iwaszkiewiczowie w długim łańcuchu pomocy Żydom

opublikowano: 2022-11-09, 19:22
wszelkie prawa zastrzeżone
Pomoc, jakiej udzielali Iwaszkiewiczowie – w wielu przypadkach – była ogniwem w długim łańcuchu działań, które prowadziły do ocalenia, choć nie zawsze musiała kończyć się ocaleniem. Jak mówi wielu historyków, ocalenie jednej osoby wymagało zaangażowania wielu odważnych.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Beaty Izdebskiej–Zybały „Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”.

Pomoc Polaków przyjmowała różną formę. Mogła polegać na załatwieniu fałszywych dokumentów, pożyczaniu pieniędzy, przekazywaniu żywności, odzieży czy lekarstw, oferowaniu pracy. Najtrudniejszym i najbardziej niebezpiecznym wsparciem było ukrywanie we własnym mieszkaniu, domu. Mogło zakończyć się rozstrzelaniem dającego schronienie oraz jego rodziny.

Gunnar S. Paulsson, szwedzko-kanadyjski historyk, zwraca uwagę, że przynajmniej kilka osób musiało się zaangażować, aby znaleźć kryjówkę i zapewniać, że pozostaje bezpiecznym schronieniem. Było to skomplikowane przedsięwzięcie pod każdym względem. Autor przeanalizował relacje osób z 30 kryjówek, ukrywało się w nich 122 Żydów. Opiekę nad nimi sprawowało 68 osób – 67 Polaków i 1 Niemiec – średnio po 2,3 osoby na kryjówkę. Żydzi często zmieniali kryjówki, po tym gdy poprzednia zostawała „spalona”. Średnio przenosili się – według wyliczeń Paulsson’a – 7,5 razy podczas okupacji.

Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie (mal. Witkacy, 1922)

Autor pokusił się o następujące konkluzje wynikające z analiz. Otóż od października 1942 roku do sierpnia 1944 roku po tzw. aryjskiej stronie ukrywało się przeciętnie około 20 tys. Żydów. Uważa, że ich przechowanie wymagało naraz 5 tysięcy kryjówek (melin), doglądanych przez 11 500 opiekunów. „Łączna liczba melin, potrzebnych przez ten okres, wynosiłaby 35 tysięcy, a liczba doglądających – 80 500. Nie wszyscy pewnie wiedzieli, że pomagają Żydom, choć wielu z tych, którzy nie zostali uprzedzeni, musiało się domyślać. Przypuśćmy, że trzy czwarte opiekunów wiedziało lub się domyślało; okaże się wówczas, że blisko 60 tysięcy ludzi było świadomie zaangażowanych w organizację kryjówek dla Żydów”. Jego wyliczenia są zgodne z oceną Ringelbluma, który mówił o 40–60 tysiącach.

reklama

Niesienie pomocy – wraz z kolejnymi miesiącami okupacji – stawało się coraz trudniejsze. Niemcy zaostrzali bowiem skalę okrucieństwa. Jeszcze jesienią 1939 roku wprowadzili pierwsze przepisy i zarządzenia, m.in. nakaz noszenia opaski z niebieską gwiazdą Dawida. W styczniu 1940 roku zabronili Żydom jeżdżenia koleją. Kompleksowo opisuje powyższy proces Barbara Engelking, historyczka Holocaustu. Wskazuje, że narastające ograniczenia stanowiły element procesu Zagłady. Prowadziły do ustanowienia gett, a później masowego uśmiercania. „(…) stopniowo nie wolno im nie tylko podróżować między miastami, ale także oddalać się poza granice powiatu, potem – chodzić na wieś, dalej – opuszczać granice miasteczka, a w końcu – opuszczać obszar wyznaczonych ulic, które staną się gettem”.

Na terenie dystryktu warszawskiego Niemcy zaczęli tworzyć getta w styczniu 1940 roku. W grudniu 1940 powstało getto w Grodzisku Mazowieckim. Po kilku miesiącach jego mieszkańców przetransportowano do getta warszawskiego. Zwłaszcza po zamknięciu tego właśnie getta, pomoc wiązała się z ryzykiem śmierci. Getto warszawskie zostało zamknięte 16 listopada 1940 roku. Na obszarze 307 ha powierzchni zabudowanej stłoczono ok. 400 tys. osób, które wegetowały w 1483 domach/budynkach.

Niemcy realizowali antyżydowską politykę z coraz większą determinacją. Dlatego po niektórych osobach, którym Iwaszkiewiczowie pomagali, ginęły ślady. Niektórzy szczęśliwie odnajdywali się po wojnie, ale innym nie udało się przetrwać niemieckiej okupacji Iwaszkiewiczowie pomagali wielu osobom z dużego kręgu znajomych i przyjaciół pochodzenia żydowskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym mieli rozległe przyjaźnie w tym środowisku, szczególnie literackim i muzycznym. Niektórzy z najbliższych przyjaciół, jak Antoni Słonimski (1895–1976) czy Julian Tuwim (1894–1953) wyjechali za granicę. Inni pozostali, jak Emil Breiter (1886–1943), Stefan Napierski (1899–1940) czy Aleksander Landau (?–1943?).

reklama

Pomagali również sąsiadom i znajomym z okolic Podkowy Leśnej, Milanówka i Brwinowa.

Część potrzebujących ukrywała się w ich domu, część w zabudowaniach należących do gospodarstwa rolnego (gospodarstwo było częścią majątku Iwaszkiewiczów, który Anna odziedziczyła po ojcu, Stanisławie Wilhelmie Lilpopie, zmarłym w 1930 roku). Większość nocowała kilka dni w oczekiwaniu na nową kryjówkę lub na fałszywe dokumenty tożsamości, o które gospodarze starali się u zaprzyjaźnionego urzędnika w gminie. Dla części starali się o kryjówki. Później czuwali, czy jest wciąż bezpieczna. Wspierali ukrywających się psychicznie, ale przede wszystkim materialnie.

Jarosław Iwaszkiewicz

Warto dodać, że Iwaszkiewiczowie szczególnie dużo ryzykowali. Wynikało to z faktu, że żołnierze Wehrmachtu zajmowali parter domu w Stawisku do czerwca 1940 roku. Niemcy poznali zatem dobrze to miejsce. Zdawali sobie sprawę, że gospodarze mają warunki i mogą angażować się w chronienie osób, które oni ścigają.

Taktyka pomocy

Ustalenie skali pomocy, jakiej udzielili Iwaszkiewiczowie, jest – z wielu względów – trudne do dokładnego oszacowania. Podczas wojny obowiązywało wiele zasad ostrożności i bezpieczeństwa. Nawet w kręgach najbliższych sobie osób panowała zasada, że unika się mówienia o konkretach, aby w razie „wpadki” nie ujawnić Niemcom istotnych informacji, które mogłyby powodować zagrożenie dla osób zarówno ukrywających się, jak i dających schronienie. Iwaszkiewicz tak pisał w dzienniku o taktyce pomocy: „Ja siedzę u siebie w gabinecie i niby o niczym nie wiem. Hania jest bardzo aktywna i porusza wszystkie sprężyny, a poza tym działają nieoficjalnie Władek [Kuświk], po części Ignac [Dworakowski], Maciek – syn gajowego – i inni, zależnie od stopnia poufności sprawy”.

reklama

Maria Iwaszkiewicz mówiła o zasadach bezpieczeństwa: „Jak czegoś nie trzeba było wiedzieć, to się nie dopytywało”. Dodawała: „Jeden coś wiedział, drugi coś wiedział. Nawet w najbliższej rodzinie nie mówiło się między sobą (…)”. Mimo to na podstawie wypowiedzi Marii można sądzić, że pracownicy Stawiska wiedzieli, że rodzice pomagają Żydom. W jednym z wywiadów przywołuje rozmowę ze służącym Stanisławem. Mówiła: „(…) Był prostym człowiekiem, doskonale zdawał sobie sprawę, kim Nowicka jest [Aniela Neufeld ukrywała się pod przybranym nazwiskiem], mimo to mogła się u nas czuć bezpieczna. Już takie mieliśmy szczęście do ludzi”.

Dyskrecję wymuszał również fakt, że podczas okupacji Iwaszkiewicz był aktywny w strukturach państwa podziemnego. W imieniu Delegatury Rządu na Kraj uczestniczył w rozdzielaniu pieniędzy przeznaczonych na pomoc pisarzom. Córka Iwaszkiewiczów pisała: „Kiedy przyszły pieniądze, komu ojciec je przekazał, o tym też nie rozmawialiśmy. Gdy zaczęłam chodzić na szkolenie konspiracyjne, ojciec powiedział mi tylko: uważaj, bo jeżeli ty wpadniesz, to będzie następny i następny i zrobi się cały łańcuszek. Niemcy mieli takie metody, że nie można nikogo winić za to, że wydał”.

Z powyższych powodów tylko nieliczne historie pomocy zostały zapisane i utrwalone. Po wojnie również nie było sprzyjającej atmosfery do tego. Panowała bowiem swoista niechęć do mówienia o wojennych przeżyciach. Ponadto w niektórych środowiskach nadal wyczuwalny był antysemityzm. Miał on inne tło niż przed wojną, ale również prowadził do aktów przemocy wobec Żydów, którzy przeżyli okupację. A ponadto Iwaszkiewiczowie nie lubili obnosić się ze swoją odwagą. Pomaganie Żydom w czasie okupacji było dla nich miarą przyzwoitości.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Beaty Izdebskiej–Zybały „Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” bezpośrednio pod tym linkiem!

Beata Izdebska–Zybała
„Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”
cena:
39,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Akademickie Sedno
Rok wydania:
2022
Okładka:
twarda
Liczba stron:
244
Format:
145 x 210 [mm]
ISBN:
978-83-7963-164-3
EAN:
9788379631643
reklama
Komentarze
o autorze
Beata Izdebska-Zybała
Absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w „Twórczości” i „Plus-Minus”, cotygodniowym dodatku kulturalnym do dziennika „Rzeczpospolita”, opracowała listy Jarosława Iwaszkiewicza m.in. z Kazimierzem Orłosiem, Krystyną Irzykowską-Pytel. Współpracowała z pismem „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”, gdzie publikowała recenzje. Kuratorka wystawy „Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” w 30. rocznicę przyznania im medalu. Jest adiunktem w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone