Igo Sym: narodziny amanta
Ten tekst jest fragmentem książki Marka Telera „Upadły amant. Historia Igo Syma”.
Film kryminalny Wampiry Warszawy. Tajemnica taksówki nr 1051 miał swoją premierę 28 października 1925 roku. Opowiadał historię pary rosyjskich oszustów-arystokratów księżnej Tamarskiej i barona Kamiłowa, którzy chcą poślubić odpowiednio polskiego przemysłowca Pradowskiego i jego córkę Urszulkę, aby następnie zabić oboje i zdobyć ich majątek. Karol Sym, promowany na afiszach jako „Julian Sym”, zagrał w nim rolę adwokata Tadeusza Wyzewicza, pomagającego rodzinie Pradowskich. Rolę Urszulki Pradowskiej zagrała Halina Dunin-Łabędzka, również debiutantka, która w grudniu 1924 roku zdobyła pierwszą nagrodę w konkursie magazynu kobiecego „Pani” o nazwie „Pani” szuka Najpiękniejszej Pani. Film nie zachował się do dzisiaj, lecz z ocalałych fotografii można wnioskować, że Sym i Łabędzka stanowili wyjątkowo atrakcyjny duet. Chociaż Wampiry Warszawy spotkały się z raczej negatywnymi recenzjami, Antoni Słonimski dostrzegł, że szlachetna uroda i wyrazistość mimiki, prostota i umiar czynią już dziś z p. Syma najlepszego aktora filmowego w Polsce.
Uskrzydlony pozytywnymi opiniami na temat swojego debiutu, pod koniec 1925 roku Karol Julian Sym wyjechał do Żywca, gdzie oddawał się swojemu ulubionemu sportowi – jeździe na nartach. Należał bowiem do Koła Narciarzy przy Oddziale Babiogórskim Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Żywcu. Po powrocie do stolicy czekała go praca na planie filmu O czym się nie myśli w reżyserii Edwarda Puchalskiego i produkcji wytwórni filmowej Sfinks. W nawiązaniu kontaktu z legendarną wytwórnią pomógł aktorowi Edmund John. Przebieg pierwszego spotkania Syma z uznawanym za jednego z ojców polskiej kinematografii reżyserem Aleksandrem Hertzem opisywał we wrześniu 1935 roku magazyn „Światowid”: Do pierwszej polskiej wytwórni filmowej „Sfinks” przyszedł kiedyś bardzo wysoki „łysy blondyn” art. malarz John i sprowadził także bardzo wysokiego bruneta o wichrzącej się czuprynie Syma. Rzekł właścicielowi wytwórni – nieżyjącemu już dziś Aleksandrowi Hertzowi: – Zrobił pan Smosarską, niech pan zrobi… Smosarskiego… Chłop, jak malowanie, do fil mu rwie się….
Premiera filmu O czym się nie myśli o młodym muzyku zakochanym w córce robotnika – Zosi – w którą wcieliła się aktorka Maria Modzelewska, odbyła się 29 kwietnia 1926 roku. Reporter dziennika „Warszawianka” o pseudonimie „Rikifiki” dobitnie podsumował swoją obszerną i niezbyt pochlebną recenzję filmu: Jednym słowem: nowy obraz polski objawił wspaniały rozwój techniki i zupełny zastój w pomysłowości w wyborze tematów. Pozytywnym zaskoczeniem była dla niego jednak gra aktorska Syma, o której pisał: Jedyną postacią szlachetną była postać odtworzona doskonale przez Juliana Syma, który ma zupełnie „amerykańskie” warunki i który ma przed sobą karierę. Zachwycony Aleksander Hertz mówił w rozmowie z dziennikiem „ABC” 16 stycznia 1927 roku: Sym jest doskonałym materiałem na artystę filmowego, gdy trafi na „swego” reżysera, stanie się niewątpliwie jednym z czołowych aktorów filmowych.
Przy okazji premiery filmu O czym się nie myśli Julian Sym udzielił jednego ze swoich pierwszych wywiadów dziennikarzowi dwutygodnika filmowego „Kino dla Wszystkich” Henrykowi Lińskiemu. Według relacji Lińskiego sprawiał wrażenie onieśmielonego rozmową i przytłoczonego zbyt wieloma pytaniami, często o dość prywatnym charakterze. Sam wstęp wywiadu pokazuje, że od początku kreowano aktora na łamiącego kobiece serca amanta:
Nasz „gwiazdor” filmowy Julian Sym, marzenie pensjonarek (nie tylko zresztą…), ideał urody („wysoki brunet”…, „ma takie oczy jak błękit nieba”…) jest w życiu prywatnym człowiekiem bardzo skromnym, a nawet nieśmiałym… I trudno się oprzeć wrażeniu, że gdyby która z jego wielbicielek (a imię ich legion…) dostąpiła „rajskiej rozkoszy” rozmawiania z nim, to prawdopodobnie on zdradzałby większe zakłopotanie niż jego interlokutorka, rezolutnie ćmiąca papierosa, potrząsająca główką à la garçonne i odsłaniająca kusząco zgrabną nózię powyżej kolana.
Nowy amant filmowy odpowiedział między innymi na pytania o miejsce urodzenia, wiek, rodzinę i edukację, tempo wywiadu okazało się jednak dla niego zbyt szybkie. Byłem na froncie włoskim, albańskim i bolszewickim, ale takiego huraganowego ognia, jak pańskie pytania, nie pamiętam – skwitował sytuację z humorem. Nie chciał odpowiedzieć tylko na jedno pytanie: dlaczego w 1921 roku wrócił nagle z Wiednia do Warszawy, kiedy mógł zacząć karierę w austriackim kinie. Powiedział tylko, że zmusiły go do tego okoliczności rodzinne, nie chcąc zapewne poruszać tematu swojej byłej żony Heleny Fałatówny, której ciąża przyczyniła się do powrotu Syma do kraju. Ostatecznie aktor zgodził się rozwinąć temat, ale z zastrzeżeniem, że Liński o tym nie napisze (słynne dzisiejsze off the record). Ja się na to zgodziłem, ale też pod warunkiem, że wyrazi gotowość powtórzenia tego każdej czytelniczce „Kina dla Wszystkich” na ucho – pisał Liński w swoim artykule. Sym stwierdził, że rola w O czym się nie myśli nauczyła go czego należy unikać i jak postępować, aby osiągnąć maksimum efektu. Zwierzył się również, że jego marzeniem jest zagrać u boku Jadwigi Smosarskiej lub Poli Negri. Choć miał wielu ulubionych aktorów, starał się na nikim nie wzorować, aby uzyskać własną fizjonomię artystyczną. Marzę o tym, aby móc żyć dla pracy, a nie pracować dla życia… – odpowiadał na pytanie o cel życiowy, podkreślając jednocześnie, że jeśli to tylko możliwe, chciałby przede wszystkim pracować w kraju.
Aleksander Hertz był dumny z nowego nabytku wytwórni Sfinks, lecz wkrótce musiał oddać Syma w ręce austriackich filmowców. W czerwcu 1926 roku do Warszawy przyjechał bowiem dyrektor wiedeńskiej wytwórni Sascha-Film hrabia Alexander Kolowrat, poszukujący w Polsce nowego amanta do swoich filmów. Ina Łabędziowa z biura kinematograficznego Petef, która pośredniczyła w załatwianiu polskim artystom zagranicznych występów, zarekomendowała mu wówczas Juliana Syma. Dziennikarz „ABC” opisał osobliwe badania, jakie przeprowadzał Kolowrat na Symie przed przyjęciem go do grona artystów Sascha-Film: Dyr. Kolowrat przyjrzał mu się uważnie, poprosił o rozpięcie marynarki, opukał go na sposób lekarski, odgarnął włosy z czoła, przez chwilę bacznie wpatrywał się w oczy, wreszcie zawyrokował : – Gemacht_!_ [Udany! – przyp. aut.]. Dwa tygodnie później Julian Sym siedział już w pociągu do Wiednia, gdzie miał nakręcić swój pierwszy zagraniczny film Die Pratermizzi, promowany w Polsce jako Dziewczyna z Prateru.
Najprawdopodobniej jeszcze w Warszawie zadecydowano, że Julian Sym będzie występował w filmach zagranicznych pod pseudonimem Igo Sym. Taka była zresztą strategia Iny Łabędziowej i Petefu – inne nazwisko aktora na polskich ekranach, inne dla zagranicy. Wspominał o tym w wywiadzie dla „Odgłosów” z 1985 roku Wacław Szmigielski, który jako Bohdan Gielski wystąpił w filmach Sztabskapitan Gubaniew. Golgota ziemi chełmskiej i Dzikie pola :
Ten konkurs [wybory króla i królowej mody w Hotelu Europejskim – przyp. aut.] zwrócił na mnie uwagę dyrektorki warszawskiej filii wiedeńskiej wytwórni filmowej przy ul. Widok 10. Otóż owa pani wylansowała już jednego swojego protegowanego, Igo Syma, i z kolei zajęła się moją karierą. Chciała mnie początkowo skaptować do filmu austriackiego, znałem bowiem dobrze niemiecki (i w ogóle z wielkim zapałem uczyłem się języków obcych) […]. Grałem pod pseudonimem Bohdan Gielski, a dla zagranicy przybrałem anglosaskie pseudo Edward Gylls. Oficjalnie pisano jednak, że Julian Sym stał się Igo Symem dopiero na chrzcie filmowym w Wiedniu. Przez pierwszy rok kariery zagranicznej Syma przedstawiano go w polskiej prasie jako Juliana Igo Syma, lecz w późniejszych latach posługiwano się już wyłącznie jego scenicznym imieniem.
Przed wyjazdem do Wiednia Julian Sym zdążył jeszcze zrealizować film Kochanka Szamoty w reżyserii Leona Trystana, w którym wcielił się w tytułowego redaktora Jerzego Szamotę. Główny bohater filmu jest zakochany w Jadwidze Kalergis, która okazuje się widmem zmarłej nagle przed dwoma laty kobiety. Scenariusz filmu oparty był na erotycznym opowiadaniu Stefana Grabińskiego Kochanka Szamoty z tomu Niesamowita opowieść z 1922 roku. Partnerką Syma w filmie była słynna Helena Makowska, polska gwiazda włoskiego i niemieckiego kina. Premiera Kochanki Szamoty odbyła się 17 marca 1927 roku razem z innym filmem Trystana Bunt krwi i żelaza. Jest to pierwszy film polski z naszą rodaczką Heleną Makowską, gwiazdą wytwórni zagranicznych, oraz ostatnia kreacja Juliana Igo Syma, który po tym obrazie zaangażowany został do wytwórni wiedeńskiej „Sascha” – pisano w programie do filmu. Kiedy film pojawił się w kinach, Sym od pół roku przebywał w Austrii, gdzie cieszył się ogromną popularnością i występował u boku światowej sławy gwiazd ekranu.