Ian Kershaw – „Rozdarty Kontynent. Europa 1950–2017” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-05-27, 08:00
wolna licencja
Europa po II wojnie światowej uległa podziałowi na tzw. Wschód i Zachód. Wbrew powszechnemu przekonaniu podział ten nie zakończył się w latach 1989–1991…
reklama

Ian Kershaw – „Rozdarty Kontynent. Europa 1950–2017” – recenzja i ocena

Ian Kershaw
„Rozdarty Kontynent. Europa 1950–2017”
nasza ocena:
7/10
cena:
69,99 zł
Wydawca:
Znak Horyzont
Tłumaczenie:
Tomasz Krzyżanowski
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
640
ISBN:
9788324077991

Ian Kershaw jest historykiem, którego w Polsce chyba raczej nie trzeba przedstawiać. Jest on autorem wydanej u nas biografii Hitlera, a także publikacji dotyczących nazizmu i III Rzeszy. W swojej najnowsze książce, „Rozdarty Kontynent. Europa 1950–2017” postanowił przyjrzeć się historii „Starego Kontynentu” drugiej połowy XX wieku i pierwszych kilkunastu lat XXI wieku.

Wszyscy znawcy dorobku naukowego Kershawa z łatwością zauważą, że publikacja ta jest kontynuacją jego książki „Do piekła i z powrotem. Europa 1914–1949”, która ukazała się w 2016 roku i również doczekała się recenzji na Histmagu. W ten sposób Wydawnictwo Znak zaprezentowało nam całą historię Europy XX wieku i początku nowego stulecia autorstwa wybitnego brytyjskiego historyka.

Sam tytuł książki „Rozdarta Europa” uważam za bardzo trafny, gdyż dobrze ukazuje on obraz naszego kontynentu w tym okresie. Pisze o tym sam autor we wstępie:

Złożoność historii Europy w tej epoce stworzyła poważne problemy dla „architektury” książki. Największą trudność przedstawiał fakt podziału Europy przez ponad 40 lat przez żelazną kurtynę. Można powiedzieć, że poza koncepcją wspólnej tożsamości kulturowej (choć i ta była przecież naznaczona różnicami religijnymi, narodowymi, etnicznymi i klasowymi) Europa jako całość w tych dziesięcioleciach nie istniała. Jej obie połówki – Europa Zachodnia i Europa Wschodnia – były konstruktami czysto politycznymi. Wewnętrzny rozwój każdej z tych połówek był na tyle różny, że niemożliwe jest łączne ich omawianie aż do upadku komunizmu w latach 1989–1991. I choć i po tym okresie Europa Wschodnia i Zachodnia pozostały obszarami głęboko odmiennymi, to wpływ gwałtownie przyspieszającej globalizacji- będącej kluczowym wątkiem tego tomu- pozwala potraktować je razem, a nie z osobna. (s. 12)

Zgadzając się z autorem zasadniczo w tej kwestii, nie podzielam jego wiary w moc globalizacji, gdyż mimo iż jest ona faktem obiektywnym, to różnice między „Wschodem” a „Zachodem” naszego kontynentu po roku 1989 nadal są znacznie większe, aniżeli chce tego Kershaw.

Na samym początku autor opisuje podział Europy na dwa bloki, w którym kluczową rolę na Zachodzie odgrywały Stany Zjednoczone, a na Wschodzie ZSRR. Państwa te wbrew pozorom łączyło wiele spraw – obydwa obawiały się o swoje bezpieczeństwo, obydwa były zdeterminowane aby nie dopuścić do dominacji wroga w Europie, jednak równocześnie dysponowały tak potężnymi zasobami broni masowej zagłady, że ostatecznie żadne z nich nie zdecydowało się na konfrontację ze swoim przeciwnikiem.

reklama

Ów podział Europy wywarł głęboki wpływ na wiele zjawisk na naszym kontynencie w tym okresie, co znakomicie udało się ukazać autorowi chociażby w opisie słynnych rewolucji studenckich z 1968 roku. Ich ostrze było skierowane w zupełnie inną stronę na „Zachodzie” (kapitalizm i liberalna demokracja) niż na „Wschodzie” (system komunistyczny). Warto w tym miejscu ponownie oddać głos Kershawowi: „Jeden z polskich działaczy zwięźle scharakteryzował później najważniejszą różnicę: „Dla nas marzeniem była parlamentarna demokracja, natomiast dla nich była więzieniem.” Jeden z czeskich przywódców studenckich w 1968 roku zauważył później: „My chcieliśmy po prostu wolności (…) oni walczyli o inny rodzaj społeczeństwa (…). Mawiałem: „Błagam, wasza nędza – spójrzcie, jak ona wygląda w porównaniu z naszą nędzą”. Pomimo jego osobistego magnetyzmu, wizyty Rudiego Dutschkego u działaczy w Berlinie i w Pradze nie doprowadziły do porozumienia umysłów. „Dutschke był kochany, ale problem z nim polegał na tym, że wygadywał lewackie nonsensy, typowe dla jego pokolenia”, napisał później jeden z enerdowskich dysydentów, aresztowany w 1968 roku za protesty przeciwko sowieckiej inwazji na Czechosłowację w sierpniu tego roku.

Pewien czeski działacz napotkał na podobne problemy: „Rudi Dutschke (osobiście go lubiłem) nie zrobił specjalnej kariery ze swoją wizją wolnego, nierestrykcyjnego komunistycznego społeczeństwa, kiedy odwiedził Pragę tej wiosny (1968). Argumenty francuskich studentów i ich wymachiwanie czerwonymi flagami nie przemawiało do naszych studentów.” (s. 281). Uważam, że autor jest zbyt pobłażliwy i łaskawy w stosunku do oceny rewolty 1968 roku na Zachodzie i tamtejszej młodzieży studenckiej tego okresu, gdyż swoją tożsamość ideową młodzi rewolucjoniści starali się wtedy zbudować na złych wzorcach. Zaliczali się do nich chociażby dyktator Mao Zedong, „chiński Stalin” – odpowiedzialny za śmierć według różnych szacunków od 50 do 70 milionów ludzi, a zatem ludobójca większy od Stalina i Hitlera, Fidel Castro, czy też jego współpracownik Ernesto „Che” Guevara.

Autor znakomicie rozwiewa szerzony u nas przez niektóre środowiska mit, jakoby utworzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali w 1952 roku, z której ostatecznie wyrosła Unia Europejska było spowodowane tylko i wyłącznie idealistycznymi intencjami stworzenia „Nowej Europy”. W dużej mierze grały odgrywały tu rolę po prostu interesy narodowe Francji i Niemiec, które zapoczątkowały proces integracji europejskiej. Francja chciała dzięki temu zintegrować Niemcy Zachodnie w europejskiej strukturze pod swoją własną kontrolą, a jednocześnie mieć silny wpływ węgla i stali z niemieckiego Zagłębia Ruhry. Niemcy Zachodnie z kolei chciały dzięki temu silnie związać się z Zachodem, uzyskać zniesienie alianckiej kontroli nad produkcją węgla i stali w Zagłębiu Ruhry oraz uzyskać ostatecznie „amnestię” za wywołanie II wojny światowej i powrócić do stosunków z innymi państwami europejskimi na równych prawach. Włochy pragnęły dzięki integracji europejskiej wyjść z ekonomicznego zacofania, co im się rzeczywiście udało, ten sam motyw – korzyści ekonomiczne – skłonił również i kraje Beneluksu do przystąpienia do projektu integracji europejskiej. Interesy narodowe odgrywały także i wielką rolę w dalszym procesie rozwoju wspólnoty europejskiej, czego najmocniejszym dowodem było blokowanie przez francuskiego przywódcę Charlesa de Gaulle’a członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, dopóki ten polityk pozostawał u władzy w swoim kraju (do 1969 roku) – de Gaulle obawiał się, że członkostwo Wielkiej Brytanii w istniejącej już wtedy Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej (powołana w 1957 roku) pozbawi Francję dominacji w tej organizacji oraz zniszczy jej fundament, czyli porozumienie francusko-niemieckie.

reklama

Kershaw dobrze opisał nie tylko historię polityczną, ale także społeczną, kulturalną, ekonomiczną, i religijną omawianego okresu. Jest to wielki plus książki, gdyż bardzo mi tego brakuje w wielu publikacjach, poświęconych historii powszechnej XX wieku.

Książka Kershawa ma jednak także i swoje braki. Moim zdaniem autor nie jest w stanie wyzwolić się z typowych dla wielu zachodnich intelektualistów ograniczeń poznawczych względem komunizmu. Wprawdzie ocenia go negatywnie, to jednak czyni tego w sposób tak stanowczy, jak w przypadku nazizmu. Wyraźnie widać, że komunizm nie wywołuje w nim takiego przerażenia jak nazizm. Pozostaje tylko wyrazić nadzieję, że w rozpoczynającej się właśnie trzeciej dekadzie XXI wieku ten stan rzeczy ulegnie zmianie, gdyż wystarczy w tym kontekście wspomnieć, że dwa pierwsze miejsca w rankingu największych ludobójców w historii zajmują wspomniany już wcześniej chiński dyktator komunistyczny z lat 1949-1976, Mao Zedong, drugie miejsce w tym rankingu przypada sowieckiemu dyktatorowi Józefowi Stalinowi (ma na sumieniu przynajmniej 22 miliony ofiar), zaś Adolf Hitler znajduje się dopiero na trzecim miejscu, aczkolwiek nie wiem czy słowo „dopiero” jest w tym ponurym kontekście właściwe. Jednak inaczej się tej prawdy wyrazić nie da.

reklama

Trzeba wspomnieć, że książka pisana jest także z perspektywy liberalnej, co widać w aprobacie autora dla przemian obyczajowych w Europie w tym okresie, czyli dla rewolucji seksualnej, legalizacji aborcji, związków homoseksualnych a także liberalizacji dziedziny prawa rozwodowego, a także w jego rozczarowaniu, że reformy w Kościele katolickim, zapoczątkowane Soborem Watykańskim II nie poszły w kierunku znacznie bardziej liberalnym. Nie zamierzam w tym miejscu oceniać poglądów autora w tej dziedzinie, gdyż moim zdaniem nie istnieją intelektualiści „neutralni światopoglądowo” i każdy człowiek – intelektualista także – musi zająć jakieś stanowisko w kwestiach światopoglądowych. W stosunku do historyków należy tylko postawić konieczny wymóg, że jego poglądy nie mogą prowadzić do zniekształcenia i zafałszowania opisywanej przez niego rzeczywistości. Czy tak się stało w przypadku Kershawa? Na to pytanie w tym miejscu nie będę udzielał odpowiedzi, niech każdy czytelnik po lekturze tej książki odpowie sobie na nie sam.

Całkowicie zgadzam się z tezą autora, że od roku 2008 Europa przechodzi całą serię kryzysów (światowy kryzys ekonomiczny z 2008 roku, który doprowadził do katastrofy grecką gospodarkę w i mocno zachwiał strefą euro, agresja Rosji na Gruzję z 2008 roku i na Ukrainę z 2014, kryzys migracyjny z lat 2015-2016, wyjście Wielkiej Brytanii w UE w lutym 2020 roku w wyniku referendum z 2016 roku). Najnowszy kryzys, nie tylko europejski, ale także światowy – epidemia choroby COVID-19, spowodowanej przez koronawirusa SARS CoV-2, pochodzącego z Chin, ma miejsce właśnie teraz. Co wyniknie z tych kryzysów? To pokaże najbliższa przyszłość, w każdym razie moim zdaniem zapowiadane przez kanclerz Angelę Merkel odejście ze stanowiska po nowych wyborach do niemieckiego parlamentu we wrześniu 2021 roku spowoduje na pewno duże zmiany w europejskiej polityce.

Chciałbym dodać tutaj jednak znowu nieco łyżki przysłowiowego dziegciu i dodać, że z wieloma ocenami i poglądami autora, które wyraził w swojej książce się po prostu nie mogę zgodzić, nie będę jednak ich w tym miejscu już szczegółowo omawiał.

Pomimo swoich zastrzeżeń uważam jednak, że książka Kershawa zasługuje na lekturę, ponieważ w bardzo przystępny, a jednocześnie wyczerpujący sposób opisuje historię naszego kontynentu drugiej połowy XX wieku. Za szczególnie ważny wkład autora uważam tutaj podkreślenie przez niego jego odmienności Europy Zachodniej od Europy Wschodniej, której wbrew pozorom upadek komunizmu z lat 1989–1991 wcale nie zlikwidował. Drugą zaletą książki jest wyraźnie zerwanie przez autora z opisywaniem dziejów minionego stulecia jako głównie historii politycznej, z pomijaniem czy bardzo skrótowym opisywaniem jej innych aspektów. Polecam!

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Iana Kershawa – „Rozdarty Kontynent. Europa 1950–2017”!

reklama
Komentarze
o autorze
Konrad Ruzik
Urodzony w 1988 roku, absolwent historii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz historii i politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią Polski oraz historią powszechną wieków XX, XIX i XVI-XVIII. Miłośnik twórczości Williama Szekspira, poezji śpiewanej oraz filmów historycznych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone