I kryzys marokański. Gdy świat stanął u progu wojny (cz. 2): Whitehall i Quai d’Orsay
Przeczytaj pierwszą część artykułu.
Dramatis Personae – fotografie i podstawowe informacje o postaciach występujących w artykule.
Na kilka dni przed wizytą cesarza Wilhelma II w Tangerze francuski dyplomata Maurice Paléologue zanotował w swym dzienniku: „Najwidoczniej Maroko traktuje nadchodzącą wizytę Wilhelma II jako nadejście swego zbawiciela”. (M. Paléologue, [Three critical years…], s. 192). Jego notatki wskazują jednak, iż przynajmniej początkowo nie zdawano sobie sprawy z rzeczywistych zamiarów Berlina. Tajny informator donosił, że podczas spotkania z Heleną von Lebbin, Friedrich von Holstein pozostawał w bardzo dobrym nastroju. Szara eminencja Auswärtiges Amt był niezwykle podniecony z powodu, jak to określił, „nadchodzącej niespodzianki w Maroku” (M. Paléologue, [Three critical years…], s. 192). Nie przewidywano jednakowoż, iż na Wilhelmstraße zaplanowano zniszczenie osiągnięć brytyjsko-francuskiego porozumienia kolonialnego.
Według drugiego sekretarza poselstwa francuskiego w Tangerze hrabiego René de Chérisey, niemiecki monarcha zamienił z nim kilka słów podczas swej niecodziennej wizyty.
„Tak Monsieur, – miał mówić Wilhelm II – Maroko jest bardzo dobrym krajem, zwłaszcza z handlowego punktu widzenia” (M. Paléologue, [Three critical years…], s. 195). „Mam więc nadzieję, że narody będą wiedziały, jak bronić swych interesów handlowych. Jestem osobiście zainteresowany w doglądaniu, czy interesy handlowe Niemiec są respektowane” ([British Documents], s. 61).
Po manifestacji tangerskiej francuski minister spraw zagranicznych Théophile Delcassé nie reagował pomimo gwałtownych reakcji prasy i opozycji w Zgromadzeniu Narodowym. „Jak zwykle przy takich okazjach – zanotował Paléologue – chowa się w swej skorupie, uparcie milczy, odwołuje wszystkie swoje spotkania, zamyka się w swym mieszkaniu i właściwie odmawia widzenia się z kimkolwiek”. (M. Paléologue, [Three critical years…], s. 196). Szef Quai d’Orsay stanowczo stwierdzał:
Wszystko jest wzięte pod uwagę; nie jest mi przykro z powodu wielkiej pompy Wilhelma w Tangerze. Nic nie miałoby bardziej zbawiennego wpływu na Anglików. […] Gdyby Wilhelm wyraził swą złość względem nas w jakiejś tyradzie w Metzu lub Strasburgu, Anglicy by tego nie zauważyli. Ale czy myślisz – pytał Paléologue’a – że Anglicy zniosą przybycie i łopotanie sztandaru Hohenzollernów u wybrzeży Maroka, tuż obok Gibraltaru? (M. Paléologue, [Three critical years…], s. 196).
Theophile Delcassé – „uczeń” Gambetty
Téophile Delcassé urodził się 1 marca 1852 roku w Pamiers, w departamencie Ariège, około 100 km od granicy hiszpańskiej. Jego ojciec był urzędnikiem sądowym. Matka wcześnie osierociła syna, macocha zaś nie darzyła pasierba rodzicielskimi uczuciami. Brak rodzinnego ciepła zaważył na rozwoju emocjonalnym Delcasségo. Bardzo uczuciowy, lecz jednocześnie skryty, nigdy nie potrafił okazywać publicznie uczuć swym dzieciom. Cierpiał z powodu chronicznych napadów braku wiary we własne możliwości, aczkolwiek nie przeszkadzało mu to wygłaszać wspaniałych przemówień.
Młody Téophile nie wyróżniał się miłą aparycją. Można nawet powiedzieć, że był brzydki. Niski, z krótką szyją, niezgrabnym nosem, a do tego śniady, wyglądał bardziej jak rolnik z południa niż mąż stanu. Już jako znany polityk stał się wdzięcznym obiektem zainteresowania karykaturzystów.
Maturę zdał w wieku 18 lat, w roku 1870 – tym samym, w którym wybuchła wojna francusko-pruska. Młody człowiek na własne oczy widział upadek II Cesarstwa. Wtedy też – jak sam stwierdził po latach – podjął decyzję o „odbudowie tego zwietrzałego gmachu”, którym była Francja (C. Andrew, [Téophile Delcassé…], s. 2). Nie odmawiając mu przywiązania do ojczyzny, ani młodzieńczej egzaltacji, należy zwrócić uwagę, iż nie miał on wówczas żadnych widoków na karierę w Paryżu. Zaraz po zdaniu egzaminu maturalnego wstąpił w mury Collège de Pamiers, gdzie był raczej przeciętnym studentem.
Dopiero po ukończeniu studiów w 1875 roku udał się do stolicy. Został pedagogiem w Lycée Saint-Louis, a po roku prywatnym nauczycielem dzieci jednego z oficjeli Quai d’Orsay.
W dwa lata po przyjeździe nad Sekwanę związał się z gazetą „La Petite République”, której właścicielem był Léon Gambetta – jeden z najważniejszych polityków i dziennikarzy francuskich drugiej połowy XIX wieku. Dla Delcasségo był bohaterem, gdyż proklamował III Republikę, ratując honor Francji w obliczu tragedii. Przyszły twórca entente cordiale nie należał do najbliższych współpracowników Gambetty, lecz był przezeń ceniony. Jeden z artykułów przyszłego szefa MSZ na temat ówczesnego położenia Francji na arenie międzynarodowej wywarł na Gambetcie spore wrażenie. Polecił opublikować go w swej ważniejszej gazecie „La République Française”.
Przez swe sympatie polityczne Delcassé stracił pracę korepetytora i w końcu 1882 roku na stałe związał się z tytułami prasowymi Gambetty. Pozostał w nich po jego śmierci. Zatrudnił się też w „Le Paris”, gdzie znów pisał o sprawach międzynarodowych. Zyskał tym sobie dużą sławę i opinię ważnego eksperta. Jego analizami zainteresowało się też Quai d’Orsay.
W 1887 roku poślubił wdowę po swoim dobrym znajomym i dzięki temu związkowi stał się niezależny finansowo. Ułatwiło mu to uzyskanie mandatu deputowanego w 1889 roku. Dalej jego kariera potoczyła się dość szybko. W 1893 roku został podsekretarzem do spraw kolonii w rządzie Charles’a Dupuy, a w rok później ministrem kolonii.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Delcassé – zarówno jako dziennikarz, jak i polityk – lansował dwa filary polityki zagranicznej III Republiki. Pierwszym były bliskie stosunki z imperium Romanowów. „Sojusz Francji i Rosji – pisał w «Le Paris» – jest czymś tak naturalnym, iż szaleństwem byłoby go nie oczekiwać [...]” (C. Andrew, [Théophile Delcassé…], s. 13). Różnił się w tym zasadniczo od Gambetty, od którego przejął jednak chęć nawiązania bliskich relacji z Wielką Brytanią. Realizacja tego zamierzenia nie była łatwa, gdyż oba państwa pozostawały od wieków wrogami. Nie ułatwiał tego również sojusz zawarty w 1892 roku z Petersburgiem (ratyfikowanego przez rząd carski w roku 1894), a więc rywalem Londynu w Azji Środkowej. Sprawa wydawała się beznadziejna, lecz w 1898 roku polityka ocieplania stosunków francusko-niemieckich prowadzona Gabriela Hanotaux nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, a niezdrowa rywalizacja Foreign Office i Quai d’Orsay doprowadziła do grożącego wojną kryzysu faszodzkiego.
W samym jego środku nowy premier Henri Brisson powierzył Delcassému kierowanie francuską dyplomacją. Koncyliacyjne nastawienie nowego ministra oraz brytyjskiego premiera Roberta Cecila markiza Salisbury pozwoliło zażegnać kryzys oraz rozstrzygnąć sporne kwestie w Afryce Zachodniej.
Wielka Brytania w pułapce splendid isolation
W ciągu kolejnych lat oba państwa stopniowo zbliżały się do siebie. Olbrzymie znaczenie miała tu pogarszająca się sytuacja międzynarodowa Wielkiej Brytanii. Prowadzona od czasu premiera Benjamina Disraelego, a utrwalona przez Salisbury’ego, polityka splendid isolation („wspaniałe odosobnienie”), to jest unikania wiążących sojuszy, przestawała się sprawdzać. Zjednoczenie Włoch, a w szczególności Niemiec, trójprzymierze i alians francusko-rosyjski zaczęły kolidować z brytyjskimi interesami. Oba formujące się bloki posiadały albo tradycyjne zatargi z Londynem ([vide] Paryż i Petersburg), albo kreowały nowe, poszukując „swego miejsca pod słońcem” (Berlin).
Nad Tamizą początkowo większą wagę przywiązywano do zagrożenia francusko-rosyjskiego. To ono zdefiniowało brytyjską politykę rozbudowy floty jako Two-Power Standard. Silna marynarka wojenna była cennym narzędziem, jednak nie rozwiązywała zasadniczego problemu: w Europie istniały dwa wrogie bloki, a żaden z nich nie pałał sympatią do Albionu.
Gdy w 1895 roku nad Tamizą powstał rząd konserwatywno-unionistyczny, część nowego gabinetu zaczęła zastanawiać się nad porzuceniem splendid isolation. Poczyniona kalkulacja była ze wszech miar słuszna. Jako że tradycyjnymi przeciwnikami pozostawały Francja i Rosja, a spory z Cesarstwem Niemieckim wydawały się do przezwyciężenia, pomyślano o kraju nad Renem. Największa potęga morska zawarłaby alians z jedną z największych i najnowocześniejszych armii lądowych świata. Któż mógłby im zagrozić?
Minister do spraw kolonii Joseph Chamberlain próbował nawiązać rozmowy w sprawie sojuszu z Hermanem von Eckardsteinem, pierwszym sekretarzem niemieckiej ambasady. Wymijające działania Auswärtiges Amt oraz postawa Berlina w okresie napiętych stosunków w Afryce Południowej, a także zbyt bezpośrednia dyplomacja Chamberlaina przyczyniły się do fiaska idei tego aliansu. Tymczasem z powodu ciężkiego stanu zdrowia markiz Salisbury zrzekł się jednej ze swych funkcji w gabinecie i oddał kierownictwo Foreign Office dotychczasowemu ministrowi wojny, spokojnemu i zachowawczemu markizowi Lansdowne’owi.
Lansdowne – dziedzic znamienitego rodu
Henry Charles Keith Petty-Fitzmaurice, 5. markiz Lansdowne, przyszedł na świat 14 stycznia 1848 roku w rodzinie irlandzkiej, której korzenie sięgały czasów anglo-normańskich. Wśród jego przodków znajdował się między innymi William Petty, jeden z pierwszych angielskich statystyków i autor pierwszej kompletnej mapy Irlandii. Prapradziadek, William Petty, 2. hrabia Shelburne, był wigowskim premierem Wielkiej Brytanii. Przedwcześnie zmarły ojciec, także Henry, pełnił funkcję parlamentarnego podsekretarza spraw zagranicznych za rządów Palmerstona. Matka – córka hrabiego de Flahault, adiutanta Napoleona – wywodziła się ze szlachty szkockiej. Jej ojciec – jak głosi rodowa legenda – był nieślubnym dzieckiem Charles’a-Maurice’a de Talleyranda-Périgorda.
Niewiele wiadomo na temat stosunków młodego Fitzmaurice’a z ojcem, ale relacje z matką były trudne. Był bardzo zdolny. Uczęszczał do Eton College, gdzie jego podopiecznym był przyszły premier i kolega z gabinetu Arthur Balfour. Ten zapamiętał starszego kolegę jako „raczej surowego” (Newton, [Lord Lansdowne…], s. 5). W wieku lat 19 dostał się do Balliol College w Oksfordzie.
Jestem zdumiony jego możliwościami – pisał jeden z pedagogów – które są bardzo dobre, a on sam ma doskonały gust. Trudno mi sobie przypomnieć kogoś, kto szybciej pojmowałby nowe lub trudne tematy. W jednej chwili dostrzega sedno sprawy. […] Zaiste, jest powszechnie lubiany. […] Musi się zainteresować polityką i przedmiotami ogólnymi i ta gnuśność, i brak pewności siebie przeszkadzają mu w pracy zgodnie z jego zdolnościami, które są wspaniałe (Newton, [Lord Lansdowne…], s. 7).
W 1866 roku nieoczekiwanie zmarł jego ojciec. Mając zaledwie 21 lat, zasiadł w Izbie Lordów z tytułem 5. markiza Lansdowne. W dwa lata później otrzymał stanowisko w Ministerstwie Skarbu, a w 1869 roku poślubił bajecznie bogatą lady Maud Hamilton. W 1872 roku został podsekretarzem w Ministerstwie Wojny w liberalnym rządzie Williama Gladstone’a, a w 1880 roku objął analogiczne stanowisko w Ministerstwie ds. Indii. Ponieważ nie podzielał jednak poglądów premiera na autonomię dla Irlandii, jeszcze w tym samym roku podał się do dymisji. W 1883 roku przyjął nominację na gubernatora Kanady, którego funkcję sprawował do 1888 roku.
Nad Tamizą coraz powszechniej uważano go za konserwatystę. Ich przywódca, markiz Salisbury, zaproponował mu nawet urząd wicekróla Indii. Lansdowne pełnił go do 1894 roku. Gdy rok później wrócił do kraju, definitywnie zerwał z partią Gladstone’a i zgłosił akces do Liberalnych Unionistów współpracujących z Torysami. Gdy w 1895 roku powstał rząd konserwatywno-unionistyczny, objął kierownictwo War Office.
Sprawowanie tej funkcji ministerialnej przypadło na trudny okres niepokojów w Afryce Południowej: od tzw. rajdu Jamesona począwszy, na drugiej wojnie burskiej skończywszy. Spłynęła na niego fala krytyki w związku z blamażem Royal Army w ciągu tzw. „czarnego tygodnia”. Mimo to właśnie jego Salisbury zdecydował się desygnować na swego następcę w Foreign Office.
Przyjście Lansdowne’a do resortu spraw zagranicznych wyznacza nowy etap w dziejach dyplomacji Zjednoczonego Królestwa. Dopingowany przez Balfoura i Chamberlaina, przeorientował politykę zagraniczną Londynu. Pierwszym wyraźnym tego symptomem było zawarcie sojuszu z Japonią w 1902 roku, kolejnym zaś porozumienie kolonialne z Francją zawarte w kwietniu 1904 roku, a znane jako entente cordiale. Austen Chamberlain przypisywał główne zasługi na tym polu Arthurowi Balfourowi, a Lansdowne był w jego przekonaniu głównie realizatorem planów premiera, niemniej szef Foreign Office wnosił do brytyjskiej polityki zagranicznej wiele spokoju. To on wskazywał, które rozwiązania były korzystniejsze i to on zapoczątkował zbliżenie z Rosją.
Polecamy e-book Przemysława Mrówki – „Krwawy Kaukaz: Czeczenia”:
Entente cordiale w obliczu kryzysu. Upadek Delcasségo
Manifestacja tangerska nie była dla Delcasségo zaskoczeniem (już w lutym Brytyjczycy informowali go o niezadowoleniu Niemiec z francuskiej polityki w Maroku), niemniej minister musiał przemyśleć swoje położenie. Nie miał pełnego poparcia we własnym kraju, aczkolwiek wydawało się, iż mógł liczyć na poparcie Wielkiej Brytanii. Oświadczenia Wilhelma II zostały przezeń uznane za atak w równym stopniu na Francję co na jej partnera z drugiej strony Kanału. Król Edward VII nazwał ów incydent „najbardziej złośliwym” (S. Lee, [Edward VII…], s. 340).
Zachowanie mojego siostrzeńca jest niewytłumaczalne – pisał monarcha 6 kwietnia 1905 roku do prezydenta Émile’a Loubeta. – Nie ma pojęcia co robi, ani czego chce. Właściwie to jego ministrowie całkowicie się z nim nie zgadzają. […] kryzys z którym się teraz zmagacie, to jedynie burza, która przejdzie (M. Paléologue, [Three Critical Years…], s. 199).
Lansdowne uważał z kolei, że nie był to odosobniony przypadek, a kaiser mścił się za porozumienie brytyjsko-francuskie i odmowę Londynu na propozycję podpisania podobnego traktatu z Berlinem w sprawie Egiptu (Newton, [Lord Lansdowne…], s. 334). Dla polityków nad Tamizą i Sekwaną stało się jasne, że Auswärtiges Amt dążyło do rozbicia entente cordiale, dlatego zareagowali negatywnie na niemiecką propozycję rozstrzygnięcia sporu przy pomocy konferencji z udziałem sygnatariuszy traktatu madryckiego z 1880 roku. Obawiali się, iż umiędzynarodowienie sprawy skutkowałoby osłabieniem francuskiej pozycji w państwie Alawitów.
Delcassé dostrzegał przychylność Whitehall. „Dobrą sprawą jest – podkreślał ambasador III Republiki w Londynie – bliska współpraca Anglii, Francji i Hiszpanii, która objawia się coraz bardziej (P. Cambon, [Correspondance…], s. 183). Minister zasugerował nieoficjalnie Lansdowne’owi, by spróbował on wpłynąć na Niemcy, lecz ten odmówił w obawie przed wyrządzeniem większych szkód. Szybko jednak zmienił zdanie. Bojąc się, że Niemcy mogą zażądać dla siebie portu w Maroku zagrażającego Gibraltarowi, wyraził chęć pełnej współpracy.
Szef Quai d’Orsay natomiast konsekwentnie odmawiał jakichkolwiek rozmów z Niemcami, twierdząc, iż tym samym przyznałby im rację. Nie znajdował w tym poparcia swych współpracowników. W kolejnych tygodniach sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. W końcu kwietnia w ambasadzie niemieckiej pojawił się zdenerwowany premier Francji Maurice Rouvier. Szefujący placówce Hugo von Radolin usłyszał, że premier „podetnie skrzydła Delcassému i sam przejmie kontrolę nad polityką zagraniczną” ([German Diplomatic Documents], s. 226–227). Szef Quai d’Orsay wiedział o tych rozmowach – jego resort nieustannie podsłuchiwał cesarską placówkę. Wiedział również, że w Zgromadzeniu Narodowym zbierano przeciw niemu głosy.
Na posiedzeniu rządu 6 czerwca 1905 roku Rouvier zaatakował ministra spraw zagranicznych. Ten – opacznie rozumiejąc brytyjskie zapewnienia o współpracy – bronił się, twierdząc, że Whitehall było gotowe na sojusz wojskowy z Francją (zawarte w 1904 roku [entente cordiale] nie było porozumieniem militarnym i nie zobowiązywało Anglii do pomocy Francji w razie wojny z Niemcami). Według premiera na wiadomość o tym Niemcy – i tak agresywne w ostatnim czasie – odpowiedziałyby wojną. Cały gabinet stał murem za premierem, dlatego Delcassé podał się do dymisji, a Rouvier przejął jego stanowisko.
Delcassé, sprawiał wrażenie spokojnego, ale jego niepowodzenie miało głęboki wpływ na jego wygląd – komentował zmiany Paul Cambon. – […] Rouvier, jest bardzo inteligentny i ma opinię męża stanu, to co mówi jest zadowalające, ale najwyraźniej nie podejrzewa, jak ważna jest teka spraw zagranicznych. Wydaje mu się, że dyplomacja ogranicza się do kilku rozmów i redakcji depesz powierzonych sekretarzom (P. Cambon, [Correspondance…], s. 197).
Rezygnacja jednego z architektów entente cordiale spotkała się z żywą reakcją Wielkiej Brytanii. Balfour uznał ją za osłabienie Francji, „na którą nie można liczyć w obecnej sytuacji międzynarodowej” (S. Lee, [Edward VII…], s. 344). Lansdowne był zniesmaczony:
Rezygnacja Delcasségo […] wywarła tutaj bolesne wrażenie. Ludzie mówią, że gdyby to nasz minister spotkał się z atakami ze strony jakiegoś państwa, to rząd i kraj nie tylko stałyby za nim, ale wsparłyby go intensywniej niż dotychczas, podczas gdy Francja spanikowała i wyrzuciła Delcasségo za burtę. Co oczywiste, ententa jest teraz dużo mniej warta niż dwa tygodnie temu (Newton, [Lord Lansdowne…], s. 341).
Dymisja wroga Niemiec i przyjaciela Albionu nie zakończyła kryzysu. Sytuacja międzynarodowa komplikowała się coraz bardziej, gdyż coraz większe zainteresowanie całą sprawą przejawiały Stany Zjednoczone wciągane do rozgrywki przez Berlin. Waszyngtońscy decydenci uważali, iż u podstaw całego zamieszania leżał antagonizm brytyjsko-niemiecki, który zagrażał światowemu pokojowi. Okoliczności stały się niekorzystne dla szefa Foreign Office. Z jednej strony kierownictwo Quai d’Orsay objął nieprzychylny Whitehall Rouvier. Z drugiej zaś USA – z którymi chciano zachować jak najlepsze relacje – wyrażały chęć interwencji, a częścią winy zdawały się obarczać Londyn. Świat dalej znajdował się na krawędzi wojny.
Przejdź do trzeciej części artykułu
Zobacz też:
- Na szerokich wodach polityki światowej. Niemiecki kolonializm w Południowej Afryce;
- Telegram Zimmermanna, czyli jak Niemcy sprowokowali USA do wypowiedzenia im wojny;
- Stany Zjednoczone Ameryki i ich dyplomacja w okresie I wojny światowej.
Bez Twojej pomocy nie będziemy mogli dalej popularyzować historii! Wesprzyj naszą działalność już dziś!
Bibliografia
- Christopher Maurice Andrew, Théophile Delcassé and the making of the Entente Cordiale. A Reapprasial of French Foreign Policy, 1898–1905, Macmillan-St. Martin’s Press, London–Melbourne–Toronto 1968.
- Paul Cambon, Correspondance, 1870–1924, t. 2, 1898–1911, red. Henri Cambon, Grasset, Paris 1946.
- Austen Chamberlain, Down the years, Cassell and Co., London 1935.
- Keith Eubank, Paul Cambon. Master Diplomatist, University of Oklahoma Press, Norman, Oklahoma 1960.
- Eugene Newton Anderson, The First Moroccan Crisis, 1904–1906, Chicago University Press, Chicago [1930].
- German Diplomatic Documents 1871–1914, vol. 3, The Growing Antagonism, 1898–1910, ed. E.T.S. Dugdale, Methuen & Co. Ltd., London 1929.
- British Documents on the Origins of the War, 1898–1914, vol. 3, Testing of the Entente, 1904–6, red. G.P. Gooch, Harold William Vazeille Temperley, H.M.S.O, London 1927.
- James Joll, Gordon Martel, Przyczyny Pierwszej Wojny Światowej, Książka i Wiedza, Warszawa 2008.
- Sidney Lee, King Edward VII. A Biography, vol. II, The Reign. 22nd January 1901 to 6th May 1910, MacMillan and Co. Limited, London 1927.
- Lord Newton [Thomas Wodehouse Legh], Lord Lansdowne, a biography, Macmillan, London 1929.
- Edyta Olejnik, Kwestia marokańska w dyplomacji Theophile’a Delcassego (1898–1905), „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica”, r. 2008, [nr] 83, s. 71–99.
- Maurice Paléologue, Three Critical Years 1904–05–06, series: Makers of History, Robert Speller & Sons, New York 1957.
- Peter Padfield, The Great Naval Race: The Anglo-German Naval Rivalry, 1900–1914, Birlinn, Edinburgh 2005.
Redakcja: Roman Sidorski