Herod Wielki jako budowniczy

opublikowano: 2023-07-07, 13:31
wszelkie prawa zastrzeżone
Herod Wielki był królem Judei z łaski Rzymu. Pod koniec życia dopuścił się wielu mordów, jednak zasłynął również jako budowniczy. Jakimi słynne budowle powstały za jego panowania?
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Aleksandra Krawczuka „Rzym i Jerozolima”.

Bramy Twierdzy Antonia. Część ekspozycji Muzeum Izraela (fot. deror avi)

Zamek „Antonia”

Budowanie było pasją Heroda. W pierwszych latach panowania, kiedy kraj leżał w ruinie, kiedy brakowało pieniędzy i zewsząd groziła wojna, król nie mógł zająć się swoją umiłowaną dziedziną tak, jak by tego pragnął. Budował wówczas to tylko, co było konieczne – twierdze. Wtedy to właśnie podniósł z gruzów potężne Aleksandrejon, broniące drogi wiodącej doliną Jordanu z Samarii do Judei. Wtedy też rozbudował i umocnił twierdzę Masadę, nad Morzem Martwym, która przed laty ocaliła życie całej jego rodzinie. Nie zapomniał i o stolicy, o Jerozolimie.

W północno-zachodniej części świątynnego wzgórza wyrastała skalista, dość stroma wypukłość. Dlatego też już w czasach Hasmoneuszów zbudowano tam wieżę obronną. Stanowiła ona jakby mały, odrębny fort; zwano ją Baris. Jednakże dopiero Herod wzniósł na tym miejscu twierdzę potężną i prawdziwie imponującą. Skałę, na której stanęły mury twierdzy, kazał pokryć od dołu do wierzchołka gładkimi płytami kamiennymi. Czyniło to wrażenie, że cały ten kamienny cokół, wysoki na prawie dwadzieścia pięć metrów, został wzniesiony łudzą ręką. U samej góry okładziny biegł murowany parapet. Twierdza była wielkim, czworobocznym budynkiem, wysokości około dwudziestu metrów. Ze wszystkich czterech rogów broniły jej wieże. Najwyższa z nich, południowo-wschodnia, sięgała trzydziestu metrów i górowała bezpośrednio nad dziedzińcem świątyni. Dlatego też kto władał zamkiem, panował nad sercem religijnego życia całego żydostwa.

Z zewnątrz twierdza była groźna i nie do zdobycia. Ale jej wnętrze prezentowało się jako przestronny, wspaniale wyposażony pałac. Nie zapomniano o niczym, co mogło umilić życie jego załogi w wypadku oblężenia. Były nawet luksusowe łaźnie. Twierdzę nazwał Herod „Antonia”, od imienia swego ówczesnego przyjaciela i opiekuna. Ta nazwa przyjęła się i pozostała nawet po klęsce i śmierci samego Antoniusza.

Model Twierdzy Antonia. Część ekspozycji Muzeum Izraela (fot. deror avi)

Igrzyska

Niedługo po zwycięstwie Oktawiana, kiedy władztwo Heroda oparło się na silniejszych podstawach, a dzięki przyłączeniu nowych ziem wzrosły też dochody, król Judei począł wznosić budowle wielkie i wspaniałe, bez których w owych czasach nie mogło się obejść żadne, choćby i drugorzędne miasto greckie lub rzymskie: teatr, amfiteatr, a później nawet hipodrom – plac wyścigowy dla rydwanów. Wszystkie te piękne budynki miały zdobić Jerozolimę, świadczyć, że jest ona stolicą władcy miłującego grecką kulturę, równocześnie zaś sławić zwycięstwa i potęgę pana Rzymu i świata. Mówiły o tym liczne napisy na ścianach i u wejść budynków, a także i trofea. Były to słupy, na których jako symbol zwycięstwa zawieszano zbroje i oręż ludów pokonanych.

Właśnie owe trofea wznieciły groźne poruszenie wśród mieszkańców Jerozolimy, podejrzewano bowiem powszechnie, że są to po prostu podobizny ludzkie. A Prawo najsurowiej zakazywało ich wykonywania! Zalążki rozruchów stłumił Herod łatwo i wyjątkowo bezkrwawo. Gdy na jego zaproszenie przywódcy faryzeuszów przybyli do amfiteatru, polecił przy nich zdjąć cały rynsztunek trofeów. Kiedy okazało się, że hełmy i napierśniki nie okrywają posągów, lecz tylko zwykłe słupy- co przecież nie naruszało Prawa – wzburzenie ustało.

reklama
Herod Wielki

Najbardziej jednak potępiali Żydzi samo przeznaczenie teatru i amfiteatru. Oto odbywać się tam miały co cztery lata, we wrześniu, wielkie igrzyska dla uczczenia zwycięstwa Oktawiana pod Akcjum. I to nie tylko wyścigi, nie tylko zawody muzyczne oraz zapasy lekkoatletów, ale również i krwawe widowiska, wzorowane na najdzikszych pokazach rzymskich – walki drapieżnych zwierząt ze sobą i ludźmi.

Po raz pierwszy owe igrzyska Aktiady – tak bowiem je nazwał Herod – miały się odbyć w roku 27. Wówczas to dziesięciu spiskowców postanowiło dokonać na Heroda zamachu, gdy będzie wchodził do teatru. Ale w ostatnim momencie zdradzeni zostali przez jakiegoś donosiciela. Schwytano ich zaraz i przy wszystkich znaleziono ukryte sztylety. Śmiało przyznali się do zamiaru zabicia króla i ponieśli śmierć po straszliwych torturach. Wolno przypuszczać, że byli ono związani z dawnymi i może najbardziej nieprzejednanymi wrogami Heroda – z ruchem zelotów.

Ów człowiek, który zdradził zamachowców, nie uniknął kary. Pewnego dnia ktoś rozpoznał go na jerozolimskiej ulicy. Tłum natychmiast rozszarpał donosiciela na kawałki, a krwawe szczątki rzucono psom na pożarcie.

Samaria-Sebaste

Prawie dziewięćset lat przed Herodem, wkrótce po śmierci króla Salomona, królestwo żydowskie rozpadło się na dwa państewka. Mniejsze z nich, południowe, zwane Juda, miało stolicę w Jerozolimie. Stolica zaś północnego, Izraela, większego i bogatszego, znajdowała się w mieście Tirca. Jednakże po kilkudziesięciu latach król izraelski Omri, siódmy z kolei, kupił za dwa talenty srebra górę i zbudował na niej miasto, które od dawnego pana góry, Szemera, nazwał Szemeron; stąd poszła później grecka nazwa: Samaria.

Góra warta była dwóch talentów srebra. Wysoka i rozłożysta, o stokach łagodnych i żyznych, panowała nad szeroką doliną otaczającą ją ze wszystkich stron i nad okolicznymi wzgórzami. Pola i sady pokrywały jej zbocza, na rozległym garbie rozsiadło się miasto, a na samym wierzchołku stał zamek. Tu była stolica państwa Izrael, tu mieszkali i byli chowani jego królowie przez półtora wieku, aż po rok 722. Wówczas to po trzechletnim oblężeniu władca potężnej Asyrii, Sargon II zdobył i zburzył Samarię. Prawie trzydzieści tysięcy jej mieszkańców pognali Asyryjczycy w niewolę, w krainy dalekie i nieznane. Słuch o nich zaginął.

Jednakże w dzikich górach i jarach uchowało się nieco Izraelitów. Wkrótce przybyli do ich krainy osadnicy przywiedzeni przez Asyryjczyków aż z Babilonii. Dawni mieszkańcy i nowi koloniści, przemieszani, dali początek ludowi zwanemu Samarytanami.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Aleksandra Krawczuka „Rzym i Jerozolima” bezpośrednio pod tym linkiem!

Aleksander Krawczuk
„Rzym i Jerozolima”
cena:
64,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
632
Ilustracje:
Jolanta Barącz
Format:
150×210 [mm]
ISBN:
978-83-207-1532-3
EAN:
9788320715323
reklama
Ruiny amfiteatru w Samarii (fot. Archipeleg)

Judejczycy nienawidzili Samarytan. Był to odwieczny antagonizm, zrodzony jeszcze w okresie istnienia dwu królestw, które często wiodły ze sobą bratobójcze wojny. Ta nienawiść szczepowa rychło znalazła swoje usprawiedliwienie religijne. Obie strony uważały się za jedynie prawowierne. Jednakże Samarytanie ze wszystkich ksiąg Starego Testamentu uznawali tylko Pięcioksiąg przypisywany Mojżeszowi. Mieli też swoje odrębne kulty i ceremonie.

W czasach Aleksandra Macedońskiego osiedliło się w Samarii wielu przybyszów z Judei, wśród nich również i kapłan imieniem Manasses. Ten zbudował świątynię na górze Gerizim, która miała rywalizować z jerozolimskim Przybytkiem. Później, gdy Palestyna była pod panowaniem Seleucydów, znalazło się w Samarii sporo Greków. Tak więc w ciągu stuleci rozdział między Samarytanami a Żydami, ich sąsiadami od południa i jednak – pobratymcami, pogłębiał się.

Drobne walki i utarczki między obu ludami toczyły się bez przerwy. Samarytanie napadali na karawany idące z Galilei do Jerozolimy, co powodowało krwawe odwety. Ni jedni, ni drudzy nie wzięliby od swych śmiertelnych wrogów nawet kropli wody, choćby groziła śmierć z pragnienia. Kiedy Judea odzyskała niezależność pod rządami Hasmoneuszów, Samarię rychło najechały wojska żydowskie. Już w roku 128 zburzono przybytek na górze Gerizim, a w ćwierć wieku później, po rocznym oblężeniu, samo miasto Samarię. Ludność jednak pozostała – twarda i zawzięta.

Herod miał w Samarii wielu stronników, jak i we wszystkich krainach Palestyny, nieprzyjaznych Judei właściwej. Dlatego też postanowił właśnie tu, na tej ziemi bogatej i żyznej, a jemu życzliwej, zbudować miasto nowe i wspaniałe. Podejmując ów plan miaHdlka celów na oku. Przede wszystkim chciał w ten sposób wynagrodzić wierność swoich stronników, bo oni to przecież mieli stanowić trzon osadników miasta i otrzymać najlepsze ziemie okoliczne. Dalej, miasto powstawało w ważnym punkcie strategicznym, gdzie przecinały się szlaki z Galilei do Judei i z równiny nadmorskiej na wschód, do Scytopolis i doliny Jordanu, a było oddalone od Jerozolimy tylko o dzień drogi! Wreszcie, przy sposobności jego budowy Herod pragnął złożyć szczególny hołd władcy Rzymu – taki, na jaki nie śmiałby sobie pozwolić w samej Jerozolimie.

Granice i ulice miasta wytyczono tam, gdzie niegdyś stała stolica króla Omri, która w ciągu wieków swej burzliwej historii skurczyła się do rozmiarów nędznej wioski. Obszar zajęty pod budowę był jednak znacznie większy niż kiedykolwiek za czasów świetności królestwa Izrael. Herod planował z wielkim gestem. Bo miasto miało być żywym i wiecznym pomnikiem jego wiernopoddańczych uczuć do władcy świata. Miało być tym pomnikiem już w swej nazwie.

Nazwa dawnej Samarii brzmiała teraz „Sebaste”. Jest to wyraz grecki, wiernie oddający łacińskie „Augusta”. A właśnie w tym roku kiedy rozpoczęto budowę nowej Samarii-Sebaste, w roku 27, dokonał się w Rzymie akt wielkiej wagi. Oktawian, rzekomo pragnący złożyć ciężar władzy, na usilne prośby senatu i ludu zgodził się wziąć pod swoją opiekę Rzeczpospolitą jeszcze na jakiś okres. Uradowany tym senat nadał Oktawianowi zaszczytny przydomek „Augustus”. Pod tym właśnie tytułem jest on znany jako pierwszy cesarz rzymski. Bo rok 27, kiedy to Oktawian w bezmiarze swej łaskawości raczył nie opuszczać Rzeczypospolitej, stanowi formalny początek cesarstwa.

reklama
Rekonstrukcja Sebasteionu w Samarii (aut. Franck devedjian)

Herod wciąż upiększał swoje miasto. Kolumnady, obronne mury, piękne budynki wyrastały tam co roku. A na samym szczycie wzgórza, gdzie niegdyś stał zamek króla Omri i jego następców, Herod wzniósł wielką świątynię. Prowadziły do niej dwadzieścia cztery stopnie. Przybytek ten poświęcony był bóstwu dotąd nie znanemu w Palestynie; nie znanemu nawet Grekom, którzy stanowili większość mieszkańców Samarii-Sebaste. Bóstwo to zwało się Augustus.

A cóż pozostało dzisiaj ze wspaniałości owego miasta? Współczesny podróżnik angielski tak przedstawia swoje wrażenia:

,,Samaria skurczyła się do rozmiarów wioski zawieszonej na południowo-wschodnim stoku wysokiego wzgórza. Cytadela zamieniła się w sad drzew oliwnych i figowych. Forum pełni rolę klepiska młotnego. Kiedy przejeżdżaliśmy tamtędy w lipcowe popołudnie, cała ludność wioski pracowała na dawnym forum przy młocce i oczyszczaniu ziarna. Wytyczona kolumnami aleja, obejmująca w połowie wysokości południowy stok, jest dziś wioskową uliczką. Dawną postać zachował tylko szczyt wzgórza, uwieńczony ruinami poświęconej Augustowi świątyni”.

Wykopaliska archeologiczne, prowadzone tu w ostatnim półwieczu dwukrotnie, wsławiły ówczesną stolicę Izraela i świetność Herodowego budownictwa. Ale z dumnego dzieła Idumejczyka pozostały nie tylko ułomki kolumn i głazy murów obronnych. Oto ta biedna wioska arabska zowie się dotąd „Sebastije”. Nosi więc przydomek pierwszego cesarza rzymskiego i poprzez wieki, aż do naszych dni, świadczy o przykładnej lojalności ówczesnego władcy Judei.

Pałac

Przed zarzutami surowości, a nawet bezwzględności, nikt nie będzie bronił Heroda. Ale nikt też nie może mu odmówić przywiązania do pamięci osób, które niegdyś kochał. Nie było czynu, przed którym by się cofnął dla zdobycia lub umocnienia władzy, lecz nie szczędził też środków do wywyższenia swej rodziny i przyjaciół-za ich życia i po śmierci. Trzem osobom przed laty mu najbliższym wybudował pomniki wspaniałe i potężne, prawdziwie królewskie. Były to trzy wieże obronne nowego pałacu jerozolimskiego.

Nazwał je imionami: przyjaciela, który przed laty zginął w walce z Partami; brata, który odebrał sobie życie w niewoli u Antygona; żony, którą niedawno sam skazał na śmierć. Hippikos, Fazael, Mariamme – tak zwały się owe trzy wieże.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Aleksandra Krawczuka „Rzym i Jerozolima” bezpośrednio pod tym linkiem!

Aleksander Krawczuk
„Rzym i Jerozolima”
cena:
64,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
632
Ilustracje:
Jolanta Barącz
Format:
150×210 [mm]
ISBN:
978-83-207-1532-3
EAN:
9788320715323
reklama

Broniły północno-zachodniego naroża murów Jerozolimy i pobliskiej, wielkiej bramy, w której zbiegały się dwie ważne drogi: jedna nad morze, ku Joppie, druga zaś na południe, ku Betlejem, Hebronowi, Idumei. Ale wieże stanowiły też osłonę i ozdobę nowego pałacu królewskiego, który przylegał tu bezpośrednio do murów miejskich. Wszystkie trzy wieże miały rzut kwadratowy. Stały na cokołach z rodzimej skały, obłożonych blokami białego marmuru. Z takichże bloków były zbudowane i same wieże. Patrzącemu z dołu wydawało się, że to piętrzą się wysoko trzy białe skały o prostopadłych ścianach. Ozdobne wykusze i parapety wieńczyły te imponujące, marmurowe kolosy.

Zniszczenie Drugiej Świątyni (mal. Francesco Hayez)

Hippikos mogła w wypadku potrzeby służyć za zbiornik wody, mieściła bowiem cysterny do wychwytywania deszczu. Mariamme, najniższa, miała zgodnie ze swym imieniem najpiękniej wyposażone komnaty. Natomiast wieża Fazael była najwyższa i najgroźniejsza. Do dziś pozostała z niej potężna podstawa, na której wznosi się nadbudowa z czasów znacznie późniejszych; całość zwana jest Wieżą Dawida i panuje od wieków nad starym miastem.

Do budowy pałacu Herod przystąpił zapewne już w roku 24. Dawna siedziba Hasmoneuszów, położona także w zachodniej dzielnicy Jerozolimy, lecz bliżej doliny Tyropojon, nie wystarczała nowemu królowi. Pragnął też, aby jego pałac, symbol nowych czasów, stanowił odpowiednik religijnego ośrodka Jerozolimy – świątyni.

Wielki prostokąt pałacowych zabudowań otoczony był murem wysokości piętnastu metrów. Mur ten w równych odstępach umacniały wieże, mniejsze jednak od tamtych trzech. Od zachodu i północy pałac przytykał, jak wspomniano, do murów miejskich. Wnętrze czyniło wrażenie olśniewające. Ogromne sale i dziedzińce, portyki i kolumnady zbudowane były z różnokolorowych rodzajów kamienia i marmuru. Dwie największe komnaty zwały się Cezarejon i Agryppejon; tak Herod czcił cesarza i jego najbliższego przyjaciela, Marka Agryppę. Wokół budynków rozciągał się wspaniały ogród, pełen zawsze zielonych, wonnych drzew. Płynęły tam strugi wody, perliście tryskającej z ust brązowych posągów rozstawionych po całym parku.

W roku 23, kiedy pałac jeszcze się budował, odbywały się tu uroczystości ślubne. Herod wprowadzał do swego domu nową żonę, trzecią z kolei. Była to urocza dziewczyna, której imię, tak samo jak nieszczęsnej poprzedniczki, brzmiało Mariamme. Jej ojciec, Szymon, pochodził z rodziny kapłańskiej, od pokoleń jednak osiadłej w Egipcie, w Aleksandrii. Aby uczynić Mariammę godną poślubienia króla, Herod dał Szymonowi urząd arcykapłana, składając zeń Jezusa, syna Fobiasza. W oczach większości Judejczyków było to niesłychane, bezbożne poniżenie najwyższej godności religijnej. A przecież, z drugiej strony, ten gest musiał zjednać Herodowi uznanie gminy aleksandryjskiej, jednego z największych wówczas skupisk Żydów.

Z jakimże uczuciem młoda kobieta, wyniesiona na tron królewski, patrzyła na piękną wieżę pałacu, wieżę Mariammy? Czy nie lękała się losu imienniczki?

reklama

Herodion

„Potem wyszliśmy na obszerną równinę, wpośród której samotnie wznosiła się niezmiernie wysoko bardzo foremna góra zwana Francuską albo Betulią od pobliskiej wioski tego imienia. W godzinę czasu po wyjściu z doliny Charitona stanęliśmy u podnóża tej wysokiej góry, na którą wchód okropnie przykry, jednakże po ubitej skalistej ścieżce mogłem konno wjechać. Miejscowe podanie głosi, że krzyżowcy, po zdobyciu Jerozolimy przez Saracenów, ustąpili na ten szczyt skalny i założywszy tu twierdzę, bronili się przez lat czterdzieści, nim nareszcie uciekli w góry libańskie i pomieszali się z Druzami. Nie wchodząc w autentyczność podania to tylko rzecz pewna, że tu była twierdza krzyżowców, bo szczątki murów odnoszą się do tej epoki. Góra jest krągła i stroma, a sam wierzch zda się być nasypanym, bo i ziemia nieco odmienna i prawie nie ma kamieni, kiedy resztę góry stanowi opoka ... Sam wierzch był opasany murem podwójnym, mającym obwodu trzysta kilkadziesiąt kroków; po czterech rogach były cztery baszty, z których jedna największa okrągła, a trzy mniejsze w półkole budowane; dziś tylko trochę ścian krągłej wieży zostało, a reszta w zupełnych leży gruzach, pod których spodem jeszcze się zachowały lochy pięknie i mocno sklepione. W środku foremnego obwodu znajduje się wielki dół; znać, że tam mogły być pomieszkania... Całe Morze Martwe rozkłada się prawie u nóg, a spiczaste góry skalistej Arabii zamykały widok swymi iglicami.

Herodium pod Jerozolimą, widok na wewnętrzny dziedziniec (fot. Lumpeseggl)

Strona południowa Góry Francuskiej nie tyle jest spadzista, jak inne; przeto u samego podnóża wysokim murem była umocniona. Tamże na dole pozostały jeszcze ruiny kościoła i innych zabudowań. Arabi utrzymują, że pod tymi zwaliskami ma się taić podziemny wchód do samego zamku na szczycie. Obok tej góry wznosiła się druga, mniejsza, którą w pół rozkopano dla zrobienia fosy, a strony jej zewnętrzne wałami umocniono, i to był szaniec przodowy. Nieco dalej na polu, w stronie zachodniej, widziałem wielką cysternę w kształcie kwadratowej sadzawki wykutą, a w środku mała wysepka, na której były jakieś ruiny. Całe to miejsce także mur podwójny otaczał”.

Autor opisu, Ignacy Hołowiński, był na Górze Franków jesienią roku 1840. Góra, zwana też Dżebel el Furieidis, leży półtorej godziny drogi na południowy wschód od Betlejem i około trzech godzin drogi na południe od Jerozolimy. Opis jest trafny; spośród wszystkich dziewiętnastowiecznych relacji polskich podróżników po Palestynie wspomnienia Hołowińskiego korzystnie wyróżniają się umiejętnym połączeniem erudycji, bystrej obserwacji, barwności. Co prawda, mówiąc o przeszłości Góry Franków autor popełnił- bez własnej zresztą winy – dwie pomyłki. Myli się, kiedy utożsamia twierdzę z Masadą, bo ta leży znacznie dalej na południe; jest też w błędzie sądząc, że ruiny pochodzą z okresu wojen krzyżowych – choć krzyżowcy, ,,Frankowie”, istotnie tam się bronili.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Aleksandra Krawczuka „Rzym i Jerozolima” bezpośrednio pod tym linkiem!

Aleksander Krawczuk
„Rzym i Jerozolima”
cena:
64,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
632
Ilustracje:
Jolanta Barącz
Format:
150×210 [mm]
ISBN:
978-83-207-1532-3
EAN:
9788320715323
reklama

Wzniósł ten zamek Herod, aby upamiętnić bitwę, którą stoczył w tym właśnie miejscu, uciekając w roku 40 przed Partami. Dlatego też nazwał ją swoim imieniem – Herodion.

Wierzchołek góry, jak mówi starożytne świadectwo, został na rozkaz Heroda sztucznie nadsypany; Hołowiński dobrze to zauważył. Wieże, co wiemy z tegoż samego świadectwa, były okrągłe – jak ich resztki, oglądane przez polskiego podróżnika. Natomiast bez śladu zniknęła cała świetność pysznej budowli, tak wychwalana w starożytnym opisie. Nie ma dwustu stopni z białego marmuru, które niegdyś wiodły na szczyt stromego wzgórza. Runęły błyszczące przepychem pałacowe komnaty. Po wspaniałych zabudowaniach znajdujących się u stóp zamkowej góry pozostał tylko ów basen z wysepką pośrodku. W czasach Heroda specjalny akwedukt doprowadzał tam wodę z daleka.

Herodion było obok Jerycha ulubioną miejscowością króla. Łatwo to zrozumieć, podziwiając wspaniałą panoramę: na wschodzie ciemnobłękitna tafla morza, a ze wszystkich innych stron, gdzie tylko się zwrócić, łańcuchy wzgórz, na których tu i ówdzie bieleją małe skupiska ludzkich osiedli.

Herodion zwała się również mała twierdza za Jordanem. Tam jednak, u wschodnich granic królestwa, najpotężniejszym zamkiem był Macheront nad Morzem Martwym, zniszczony przez Rzymian, podniesiony przez Heroda z ruin.

Herodium. Widok z lotu ptaka (fot. Asaf T.)

Inne twierdze i osiedla otrzymały imiona członków rodziny króla. Na żyznej równinie nadmorskiej, na drodze z Joppy do Samarii, założył on miasto nazwane ku czci ojca Antypatris. Imię swej matki Kypros dał wspaniałej twierdzy zbudowanej na wzgórzu nad Jerychem. Wykorzystał miejscowe źródła i całą okolicę zamienił w kwitnący ogród. Stały tam, wśród gajów, plantacji i sadzawek, piękne budynki: dwa pałace, noszące imiona Cezara i Agryppy jak owe komnaty jerozolimskie; amfiteatr, teatr i hipodrom; wielka terasa dla przechadzek. N a północ od Jerycha, przy drodze wiodącej wzdłuż doliny Jordanu, wyrosło rolnicze osiedle nazwane Fazaelis. Był to jeszcze jeden pomnik, obok wieży Fazael, ku czci tragicznie zmarłego brata. Osad rolniczych założył Herod kilka, dając w nich ziemię przede wszystkim swoim żołnierzom. Jedna z osad, Gaba, powstała na granicy wielkiej równiny Ezdraelon i Galilei, inne znowu aż za Jordanem, w Perei.

Cezarea

Dzięki łaskawości Oktawiana królestwo Heroda miało szeroki dostęp do morza, od Gazy na południu aż prawie pod Dorę na północy, znajdującą się już w granicach prowincji syryjskiej. Brak jednak było portu, który by odpowiadał potrzebom gospodarki i wymaganiom króla. Ludność Joppy, największego miasta nadmorskiego, nigdy nie odnosiła się życzliwie do Heroda. Zresztą stare i gęsto stłoczone budowle Joppy stawiały przeszkodę nie do pokonania wielkim planom urbanistycznym.

reklama

Dlatego władca Judei zwrócił uwagę na małą mieścinę zwaną Wieża Stratona. Leżała ona o trzy godziny drogi od Dory, od Joppy zaś o dzień marszu. Właściwe zaplecze mieściny tworzyła północna część nadmorskiej równiny Szaron, a dolinami potoków łatwo można było dojść ku Samarii i równinie Ezdraelon. Jeśli Wieża Stratona, mimo tak szczęśliwego położenia, dotąd nie stała się ośrodkiem żeglugi i handlu, to winę ponosił brak portu naturalnego. Wybrzeże biegło prosto, nie było nawet mizernej zatoczki, która by dawała okrętom osłonę przed wichrami. Było tu natomiast wiele przestrzeni i bezpańskich gruntów. Nic nie stało na przeszkodzie wcielaniu w życie planów nakreślonych na papirusowej karcie. Przed Herodem otwierało się świetne pole do okazania talentów organizacyjnych i zaimponowania wspaniałością miasta, które swe istnienie zawdzięczałoby w całości tylko jemu.

Prace budowlane rozpoczęto w roku 24 i prowadzono lat dwanaście, z ogromnym nakładem sił i kosztów. W okolicy nie było nawet odpowiedniego kamienia i musiano go sprowadzać z odległych miejscowości. Rzeczą najważniejszą było stworzenie sztucznego portu. W tym celu poczyniono ogromne wykopy pod baseny portowe, a daleko w morze poprowadzono szeroką groblę.Jej fundament stanowiły olbrzymie głazy. Na grobli, aż do połowy długości, stał mur obronny, umocniony licznymi wieżami. Najwyższa z nich nosiła imię Druzusa; był to pasierb cesarza Augusta, wsławiony podbojem Germanii. Po wewnętrznej stronie muru pobudowano gościnne pomieszczenia dla marynarzy. Wejście do sztucznej zatoki, utworzonej przez groblę, otwierało się od północy, bo stamtąd wiały najłagodniejsze wiatry. Z jednej strony broniła tego wejścia potężna wieża, z drugiej zaś wysokie głazy. I na wieży, i na głazach stały kolosalne posągi.

Ruiny Cezarei (fot. DerHexer)

Wzdłuż basenów portowych wiodła piękna promenada. Domy miasta budowano ze szlachetnego, białego kamienia, a regularna sieć ulic dzieliła je na równe boki. Były place targowe, teatr, hipodrom. Pod całym miastem przeprowadzono bardzo przemyślną sieć kanalizacyjną.

Na wzgórzu, w centralnym punkcie, stała wielka świątynia. Znajdowały się w niej posągi dwu bóstw: Augusta i Romy. Pierwszy z nich wzorowany był na sławnym posągu Zeusa w Olimpii, który przed wiekami wyrzeźbił Fidiasz. Świątynię wzniesiono dlatego, że miasto zostało poświęcone władcy Rzymu i zwało się od jego nazwiska rodowego – Cezarea. Co piąty rok miały się tu odbywać igrzyska ku czci cesarskiego patrona. Po raz pierwszy święcono je po zakończeniu głównych prac budowlanych, dnia 9 marca roku 10.

Przyjacielem Augusta był Agryppa. I on więc otrzymał port swego imienia, co prawda znacznie mniejszy. Zbudował go Herod koło Gazy, na miejscu miasteczka Antedon, zburzonego w latach wojen, i nazwał Agrypias.

Cezarea stała się rychło głównym po Jerozolimie miastem Palestyny. Kwitnęła przez wiele wieków. Została zburzona w średniowieczu, w okresie wojen krzyżowych. Odtąd jest znowu małą osadą, jak w czasach przed Herodem. W ciąż jednak nosi dumne imię nadane przez wielkiego budowniczego i zwie się dziś – Kaisarie.

Już ta lista sławnych dzieł Heroda jest prawdziwie imponująca. A jeszcze nie jest pełna! Nieodparcie nasuwają się pytania: Skąd król małego kraju mógł czerpać środki na owe wspaniałe budowle? Jak rządził? Jak radził sobie z gospodarką?

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Aleksandra Krawczuka „Rzym i Jerozolima” bezpośrednio pod tym linkiem!

Aleksander Krawczuk
„Rzym i Jerozolima”
cena:
64,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
632
Ilustracje:
Jolanta Barącz
Format:
150×210 [mm]
ISBN:
978-83-207-1532-3
EAN:
9788320715323
reklama
Komentarze
o autorze
Aleksander Krawczuk
Historyk starożytności i eseista, profesor nauk humanistycznych, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, w latach 1986–1989 minister kultury, poseł na Sejm III RP. Specjalista w zakresie historii starożytnej, wybitny popularyzator, m.in. współtwórca cyklu dokumentalnego Antyczny świat profesora Krawczuka. Opublikował liczne, tłumaczone na szereg języków, prace naukowe i książki popularnonaukowe.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone