„Głód złota i ziemi”, czyli wędrówki amerykańskich pionierów na zachód
W 1803 roku, na polecenie prezydenta Thomasa Jeffersona, pierwsi śmiałkowie, czyli Meriwether Lewis i William Clark wyruszyli w kierunku Pacyfiku. Podczas ich wyprawy odkryto nowe, żyzne ziemie oraz ogromny potencjał, jakim dysponowały terytoria położone na zachód od dawnych trzynastu kolonii. Jednym z celów amerykańskiej ekspansji, i to jeszcze przed wybuchem słynnej gorączki złota, była Kalifornia. Wśród pierwszych pionierów, napędzanych ideą „objawionego przeznaczenia” oraz przede wszystkim „głodem ziemi”, był George Donner.
W 1846 roku prowadzona przez niego ekspedycja wyruszyła w stronę zachodniego wybrzeża. Nie dotarła jednak do celu podróży. Uczestnicy karawany utknęli zimą w górach Sierra Nevada (obecnie w granicach stanu Kalifornia). Spośród blisko dziewięćdziesięciu osadników przeżyło niespełna pięćdziesięciu. Te tragiczne wydarzenia stały się kanwą powieści sensacyjnej Lincolna Childa i Douglasa Prestona pt. Stare kości:
Katastrofa wyprawy Donnera jest jedną z największych tragedii w historii amerykańskich ruchów migracyjnych. Grupa pionierów wyruszyła na zachód, do dzikiej wtedy Kalifornii, lecz zamiast ją ucywilizować, dopuściła się niewyobrażalnych okrucieństw. Stworzyła odwrotność amerykańskiego snu. […] odcięci od świata osadnicy spędzili tam wiele miesięcy, bo nieustające burze pokryły okolice warstwą śniegu o grubości od siedmiu i pół do dziewięciu metrów, i zasypały prymitywne baraki oraz nędzne szałasy, które udało im się sklecić. Głodni i stłoczeni w brudnych norach, jeden po drugim zaczęli umierać. Zjedli resztki zapasów. Potem woły i konie. Zjedli psy. W końcu zaczęli wykopywać zwłoki swoich towarzyszy. Obdzierali je ze skóry i gotowali. Najpierw organy wewnętrzne, wątrobę, serce, jelita i płuca. Potem miażdżyli kości i wyjadali szpik, rozłupywali czaszki i zjadali mózg. Kiedy skończyło się i to, gotowali kości, żeby wydobyć z nich tłuszcz… […] Wielu odmówiło, nie chcąc jeść ludzkiego mięsa. Historycy do dziś spierają się o to, ilu z nich zostało kanibalami.
Lewis i Clark: w poszukiwaniu granic kontynentu
4 lipca 1803 roku prezydent Jefferson ogłosił zakup od Francji Luizjany – 2,1 miliona kilometrów kwadratowych położonych na zachód od Missisipi, co w rezultacie oznaczało podwojenie obszaru młodego państwa. Stephen E. Ambrose twierdzi, że był to „najkorzystniejszy zakup ziemi w dziejach” i to właśnie dzień podania tej informacji do wiadomości publicznej „wyznacza początek istniejącego dzisiaj kraju”. Już następnego dnia Lewis wyruszył w słynną ekspedycję, której celem było odnalezienie drogi wodnej na zachód od istniejących kolonii oraz opisanie zakupionych ziem. Odkrywcy, poza Luizjaną, dotarli i de facto umożliwili w przyszłości przejęcie przez Stany Zjednoczone ziem północno-zachodnich: obecne stany Idaho, Waszyngton i Oregon. 7 października 1805 roku Clark zapisał w swoim dzienniku: „Widać ocean! O radości!”.
Postępy wyprawy były bacznie śledzone przez Hiszpanów, którzy obawiali się amerykańskiego osadnictwa na zachód od Missouri i nad Pacyfikiem. Gubernator Nowego Meksyku wysłał nawet co najmniej cztery (nieskuteczne) grupy zbrojne celem powstrzymania Lewisa i Clarka. Jefferson z kolei świetnie zdawał sobie sprawę z ekonomicznego znaczenia zachodniej ekspansji. Jego zdaniem poprawne stosunki z Indianami „były niezbędne dla polityki kontrolowania ich przy użyciu gospodarki”. To rozwiązanie okazało się tańszą i skuteczniejszą metodą niż prowadzenie działań wojennych. Oczywiście kolejnym krokiem, po nawiązaniu stosunków handlowych, było założenie faktorii i sprowadzenie na te ziemie pionierów.
Polityczna koncepcja trzeciego prezydenta USA była w kolejnych dekadach wcielana w życie nie tylko w granicach Luizjany. Układy handlowe musiały z biegiem czasu przesuwać się na zachód. Wynikało to choćby ze specyfiki handlu futrami i nadmiernego odłowu bobrów. Początkowym zamiarem Jeffersona była troska o pokój i cywilizowanie rdzennej ludności. Pisał, że „w ciągu tego procesu konieczne jest dbanie o ich względy”. Celem tej polityki było „zamienić ziemie, jakich Indianie mają pod dostatkiem, a której my pragniemy, na towary, których my mamy pod dostatkiem, a których oni pragną”. Ambrose konkluduje, że ta idea znajdowała się bardziej w sferze teorii, niż praktyki:
[…] imigracja i emigracja – dwa najważniejsze czynniki kształtujące Stany Zjednoczone – uniemożliwiały pozostawienie Luizjany jej obecnym mieszkańcom. Amerykanie – czy to obywatele, czy nowi imigranci – musieli przeć na zachód. Nie mogła zatrzymać ich żadna siła [...].
Darmowa ziemia i rodzinne farmy były wielkim marzeniem osadników, którzy zamiast nabywać prawa do ziemi, woleli ją po prostu zajmować. Pionierzy ruszyli na zachód. Panowanie prawa i porządku na tych ziemiach okazało się być jedynie pobożnym życzeniem. Nadchodzącej fali migracyjnej nie dało się już powstrzymać.
Objawione przeznaczenie i kulminacja ekspansji terytorialnej
W 1811 roku utworzono pierwszą amerykańską faktorię handlową w Oregonie nad Pacyfikiem. Następna dekada z kolei przyniosła Stanom Zjednoczonym nowego rywala w walce o dominacje na zachodnim wybrzeżu, gdyż w 1821 roku Meksyk ogłosił niepodległość.
Kulminacja ekspansji terytorialnej miała miejsce w latach 40. XIX wieku. Wojna z południowym sąsiadem oraz parcie w kierunku oceanu były napędzane ideą „objawionego przeznaczenia” (ang. Manifest Destiny). Hasło to sformułował i spopularyzował w 1845 roku redaktor John L. O’Sullivan, który twierdził, że amerykańskie prawo do przejęcia Teksasu leży w „oczywistym przeznaczeniu, którym jest rozprzestrzenianie się i zajęcie całego kontynentu, ofiarowanego nam przez Opatrzność”. Realizatorem tej doktryny był prezydent James Knox Polk, który zwyciężył w wyborach w 1844 roku.
Poznaj losy ekspedycji George’a Donnera. Kup książkę „Stare kości”
Objawione przeznaczenie nie zostało nigdy skonkretyzowane, stąd różnorodne interpretacje i instrumentalne wykorzystywanie tego pojęcia. Zaczęło się od prawa do aneksji Teksasu i Oregonu, następnie mówiono o prawie do przejęcia całości ziem pomiędzy oceanami, aż wreszcie zgłoszono pretensje do dominacji nad całą półkulą zachodnią. Było to wygodne tłumaczenie dla pochodu pionierów na zachód i zbrojnego rozwiązywania konfliktów z Indianami i Meksykiem. Maldwyn A. Jones podkreśla, że doktryna była:
zadziwiająco podobna do imperialistycznych haseł podnoszonych przez wielkie mocarstwa europejskie w późniejszym okresie wieku XIX, jednak rozbrzmiewała w nim również nuta romantyzmu, a nawet idealizmu; mieściło ono w sobie przekonanie o tym, że powiększenie terytorium amerykańskiego stanowi najlepszy sposób na szerzenie demokratycznych ideałów i instytucji. Idee te, nieraz głoszone z ekstrawagancją, były szeroko rozpowszechniane i dostarczały polityce rządu ważnego impulsu.
Efektem polityki Polka była aneksja Teksasu, ugoda w sprawie Oregonu oraz zdobycie ziem w Kalifornii, Nowym Meksyku i Utah. Należy jednak podkreślić, że amerykańscy pionierzy przekraczali granice państwa już wcześniej. Osiedlali się na terytorium Meksyku i po zachodniej stronie Gór Skalistych. Do 1830 roku w Teksasie zamieszkiwało blisko 20 tysięcy osadników przybyłych przede wszystkim na zaproszenie byłej hiszpańskiej kolonii, która zbyt późno zdała sobie sprawę z zagrożenia, jakie na siebie sprowadziła. Ostatecznie, po krótkim epizodzie jako niezależna republika, Teksas został w 1845 roku przyłączony do Stanów Zjednoczonych.
Objawione przeznaczenie nie miało wpływu na kilkutysięczną migrację mormońską do Utah. Poza granicami Meksyku odbywała się natomiast migracja w kierunku Oregonu, który dla amerykańskich pionierów był namiastką „ziemi obiecanej” już od połowy lat 30. XIX wieku. W północno-zachodniej części współczesnych Stanów Zjednoczonych krzyżowały się wpływy brytyjskie i amerykańskie (tzw. wspólna okupacja). Wraz z napływem osadników stopniowo przewagę zaczął osiągać żywioł amerykański. Ostatecznie na mocy ugody, granicę pomiędzy USA a obecną Kanadą ustalono na 49. równoleżniku.
Kiedy w 1848 roku podpisano pokój w Guadalupe Hidalgo i zakończyła się wojna amerykańsko-meksykańska, dotychczasowa północna część Meksyku stała się południową częścią Stanów Zjednoczonych. W 1820 roku powierzchnia USA wynosiła 4,5 miliona kilometrów kwadratowych, którą wówczas zamieszkiwało 9,6 miliona ludzi. Terytorium Meksyku obejmowało 4,4 miliona kilometrów kwadratowych z liczbą mieszkańców oszacowaną na 6,5 miliona. Trzy dekady później północny sąsiad odebrał Meksykowi aż 2,5 miliona kilometrów kwadratowych. W 1850 roku ludność USA wynosiła 23,2 miliona osób, z kolei ludność Meksyku określono na 7,5 miliona.
Kalifornia i gorączka złota
Celem wyprawy Donnera była Kalifornia, obecnie najbogatszy i najludniejszy amerykański stan. Na początku lat 40. XIX wieku był to obszar praktycznie niezamieszkany. Spośród około 7 tysięcy mieszkańców przeważali potomkowie hiszpańskich kolonizatorów. Pierwsi pionierzy przybyli tu jeszcze w latach 30. XIX stulecia. W kolejnej dekadzie ruch osiedleńczy przyspieszył. Jego nasilenie było spowodowane m.in. zachęcającymi opiniami zawartymi w książce Two Years Before the Mast (1841) oraz dzięki udanej wyprawie Johna C. Fremonta przez Przełęcz Południową w Górach Skalistych. Stanowiła ona ważny odcinek oregońskiego i kalifornijskiego szlaku migracyjnego. Do 1845 roku amerykańskich osadników było ponad pół tysiąca i mimo swojej nieprzeważającej liczby, byli oni gotowi odłączyć ziemie od Meksyku i przystąpić do Unii. Na eskalację konfliktu wpływ miały również żywione w USA podejrzenia o aspiracje Wielkiej Brytanii względem całego zachodniego wybrzeża.
W czerwcu 1846 roku amerykańscy osadnicy wystąpili przeciwko władzy meksykańskiej. Na północ od San Francisco ustanowiono Republikę Kalifornii. Trwała już wówczas wojna amerykańsko-meksykańska. Po przybyciu amerykańskiej armii zbuntowany obszar został włączony w granice USA, co oficjalnie zostało potwierdzone w 1850 roku (31. stan). Jednym z uczestników powstania był szwajcarski potentat ziemski John Augustus Sutter, z którego nazwiskiem związano początek kalifornijskiej gorączki złota. W styczniu 1848 roku to właśnie na jego ziemi znaleziono pierwsze drobinki szlachetnego kruszcu. Odkrycia nie udało się utrzymać w tajemnicy. W krótkim czasie na terenach będących własnością Suttera pojawiło się kilka tysięcy śmiałków, głównie z Kalifornii i Oregonu. Efektem gorączki złota był dynamiczny rozwój regionu. W 1846 roku San Francisco liczyło około 200 mieszkańców, a 6 lat później liczba ta wzrosła do 36 tysięcy. Tylko w 1849 roku do Kalifornii przybyło ponad 50 tysięcy poszukiwaczy złota ze Stanów Zjednoczonych. Do połowy lat 50. XIX wieku osadników było już około 300 tysięcy, a większość stanowili Amerykanie migrujący ze wschodnich stanów. Szczęścia na zachodnim wybrzeżu poszukiwali również przedstawiciele innych narodowości, choćby Polacy, wśród których znaleźli się Aleksander Hołyński i Feliks Wierzbicki.
Osadnictwo związane z gorączką złota było zupełnie innym rodzajem migracji, niż udająca się w tym samym kierunku wyprawa Donnera, o której tragicznych losach można przeczytać w książce Douglasa Prestona i Lincolna Childa: Stare kości. Organizator grupy pionierów:
dostrzegł okazję, żeby trochę tej żyznej ziemi zdobyć dla siebie, i postanowił się w to zaangażować od samego początku. Był dobrym mówcą i udało mu się przekonać do swojej wizji brata Jacoba i jego rodzinę.
W ten lub podobny sposób zaczynały się historie setek amerykańskich pionierów, którzy wraz z rodzinami podejmowali kluczowe dla swojej egzystencji decyzje, pakowali dobytek na wozy i pokonywali setki kilometrów w stronę zachodu z nadzieją na lepsze życie.
Bibliografia:
- Ambrose Stephen E., W poszukiwaniu granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
- Będkowski Mateusz, Polscy poszukiwacze złota, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.
- Jones Maldwyn A., Historia USA, Marabut, Gdańsk 2003.
- Lepore Jill, My, naród. Nowa historia Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2020.
- Preston Douglas, Child Lincoln, Stare kości, Agora, Warszawa 2022.
Redakcja: Natalia Stawarz
Poznaj losy ekspedycji George’a Donnera. Kup książkę „Stare kości”